Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 400 takich demotywatorów

Ten smutek, gdy z rozmyślańwychodzi ci, że najbardziej ekologicznibyliśmy za PRL-u – Nikt nie wyrzucał niczego po kilku użyciach bo się znudziło.Raz kupioną rzecz (nieważne czy ubrania, sprzęt AGD, elektronika) używało się latami i naprawiało.Nikt nie latał samolotami na taka skale jak obecnie "bo jest długi weekend i muszę odpocząć".Piło się ze szklanych butelek zwrotnych.Żywność się nie marnowała, bo skoro kupiona na kartki to każdy ja szanował.Jadło się tylko te warzywa i owoce, które urosły lokalnie. Nikt nawet nie pomyślał by zimą jeść świeże winogrona sprowadzanie z drugiego końca świata, co się wiąże z  emisją zanieczyszczeń podczas długiego transportu.Oczywiście było bardzo wiele wad, ale szokujące jest gdy się dostrzeże i uświadomi, że były też zalety
A jeśli kochasz życie - posadź wiele drzew –
Co się dzieje w twojej kuchni gdy wyjedziesz na urlop i zapomnisz o wyrzuceniu warzyw i owoców –
0:43
Grupa młodych bizneswoman w wieku ok 12 lat sprzedaje na podwórku lemoniadę. Chce w ten sposób zarobić na wymarzone wakacje i koncert. Zaczynają o 10 rano, kończą o 18 – - Chcemy pojechać na wakacje gdzieś daleko, może Chorwacja, albo Hiszpania. Jeśli uzbieramy na wycieczkę i nam zostanie, to na pewno wspomożemy jakieś schronisko dla zwierząt, bo zwierzaki same nigdy nie poproszą o nic, a my tu ciągle siedzimy z pieskiem, albo Reksiem, albo jakimś od sąsiada i uważamy, że im też trzeba pomóc. Wycieczka i jakaś mała pomoc innym to nasz cel - mówią dziewczynki.- O tym, żeby sprzedawać tę lemoniadę, słyszałam do początku wakacji. Jak im nie przeszło i ciągle o tym mówiły, to kupiliśmy papierowe kubki, owoce, miętę. Dzieci same robiły lód i od rana jeszcze w piżamach rysowały banery. Cieszą się na każdą osobę, która zatrzymuje się przy nich i kupuje ten kubeczek z lemoniadą - mówiła mama rodzeństwa". ECLIPSITY STARTsWITHINUESS?

Zamknijcie oczy

Zamknijcie oczy – Macie, powiedzmy, 40 lat, pracujecie na jakiejś uczelni. Skończyliście pięcioletnie studia i kilkuletni przewód doktorski, łącznie dobra dekada ciężkiej pracy. Pracujecie nad kilkoma projektami na raz, przepychacie się o granty, bo przecież środków zawsze brakuje. Gdy grant wpada, odpalacie poważne badania. Miesiącami siedzicie w laboratorium, badacie, powiedzmy, genetyczne uwarunkowania zachorowalności na grypę, świecące nanokryształy, nowe rodzaje powłok fotowoltaicznych, rozwój nowotworów, aerodynamikę skrzydła z nowych kompozytów czy laser do zestrzeliwania dronów. Oczy Wam puchną od setek godzin przed ekranami, w goglach, nad mikroskopem, w ciemni, w yellow-roomie, w kombinezonie biologicznym, przed tablicą i rzutnikiem. Zagadnienia, którymi się zajmujecie są na tyle wąskie, że szary człowiek ze średnio rozwiniętym zmysłem naukowym nawet nie jest w stanie ich zrozumieć bez dłuższego tłumaczenia. Jeździcie na sympozja i konferencje, gdzie wymieniacie się doświadczeniami z ludźmi z całego świata, proponujecie nowe projekty, podważacie dogmaty, rewidujecie consensusy. W międzyczasie uczycie kolejne roczniki studentów i doktorantów, którzy za kilka lat do Was dołączą. Ale gdy w końcu Wam się udaje, efekty Waszych prac przynoszą wcale nie abstrakcyjne Dobro. Udowadniacie, że da się zrobić coś, co jeszcze rok temu uchodziło za niemożliwe. Opracowujecie nowe metody, które umożliwiają zrobienie czegoś szybciej, lepiej, taniej, bardziej efektywnie. Tworzycie leki i techniki leczenia, urządzenia, które ratują życie, nowe źródła energii, nowe schematy zachowań ludzkich. Odkrywacie nieznane ludzkości fakty i prawa natury, które każą nam na nowo zadawać wielkie pytania filozoficzne, a niekiedy nawet udzielają na nie odpowiedzi.To ciężka praca i czasem przypomina orkę na ugorze, ale jednak macie satysfakcję, bo raz na jakiś czas Wnosicie Wkład.To jeden z tych wypadków. Udowodniliście nowe prawo lub podważyliście stare, mniejsza o to. Skumulowane efekty prac Was i Waszego zespołu, a także wszystkich tych, na których pracach i odkryciach się opieraliście, przynoszą owoce. Opisujecie to w artykule, dobrym artykule, sprawdzonym przez szereg weryfikatorów, których praca polega na znalezieniu dziury w Waszych wnioskach. Artykuł w renomowanym międzynarodowym piśmie. Ten pękaty od źródeł, analiz, symulacji i tabelek z danymi tekst, który będzie potem tysiące razy cytowany, którego ustalenia staną się podwaliną nowego consensusu w danej dziedzinie - to jest Wasz prezent dla ludzkości. I ludzkość z niego korzysta.Zamknijcie oczy.Macie, powiedzmy, 40 lat i skończyliście teologię czy inne prawo kanoniczne. Wasz kolega ksiądz proponuje Wam napisanie eseju o tym, że Jan Paweł II lubił grać w szachy, albo i nie, bo w sumie nie wiadomo. Sprawa jest prosta, bo pisaliście już o jego wycieczkach kajakowych oraz biografię jego ciotki, więc możecie obficie czerpać z własnych tekstów, ba, nawet recyklingować je całymi akapitami, bo przecież Wasz kolega ksiądz tego nie sprawdzi. Robicie dużą kawę i w dwa wieczory spod palca piszecie co trzeba. W tekście jest pięć źródeł na krzyż, z czego cztery to Wasze wcześniejsze teksty, a piąty to “źródło: internet”. Wnioski są proste, papież wielkim Polakiem był, ale jego dorobek wymaga dalszych badań, więc od razu umawiacie się na kolejny tekst o papieżowych sztukach teatralnych, bo czemu nie.Wasz kolega ksiądz puszcza to bez czytania, z literówkami i błędami logicznymi, bez żadnego klarownego wnioskowania, bez udziału recenzentów. Zanim zdążycie zaparzyć następną kawę, tekst leży we wszystkich ośmiu egzemplarzach jakiegoś kwartalnika, który przeczyta mniej ludzi, niż brało udział w procesie drukarskim.Zamknijcie oczy.W obydwu wypadkach dostajecie 200 punktów, najwięcej ile się da.A punkty to granty. Granty na kolejne badania.W Polsce, a gdzie? 0804 MCONON35 INTORECONOMICNOMICWh
Bardzo szanuję takich ludzi –
 –  MOZNA RWACZA DARMOi BEZPYTANIA
 –  IBartłomiej @Bartlomiej_Arch. 2 dniMija mniej więcej pół roku od kiedy pijamco rano soki ze świeżo wyciskanychowoców. Efekty:-wydałem na to kupę hajsu-nie schudłem-moje samopoczucie się nie poprawiło-nie zliczę godzin poświęconych na myciesokowirówki2272557747
Szymon Zmyślony pracował jako informatyk w Niemczech, UK i USA. Rzucił pracę w Google, by wrócić do Poznania i tam założył swój "Buzzarek" – Jego Buzzarek pozwala kupić sezonowe warzywa i owoce bez wychodzenia z domu. "Chcę pokazać, że da się pominąć pośredników między producentami a klientami, tak żeby ceny były rozsądne, a producenci otrzymywali tyle, na ile zasługują. Chodzi o to, żeby warzywa i owoce trafiły z pola prosto na stoły poznanianek i poznaniaków.” – mówi Szymon.Stronę internetową sam projektował. Można na niej kupić świeże owoce i warzywa od lokalnych producentów po ustalonych wspólnie cenach. Zna ich nawet z imienia. „Cukinia jest od Jurka, kalarepa od Joli, marchew od Krzysia. Wszyscy mają gospodarstwa w sąsiednich powiatach: śremskim, grodziskim, obornickim” – wymienia SzymonOby jego inicjatywa się przyjęła. Trzymamy kciuki! ćwicz jogę!nie bądźjak KubiakElecKO JANALOCALOPTIMATGENEไฟฟ
 –  VEL
0:27
 –  YARSONAMER
0:09

Ty też całe życie nieprawidłowo jadłeś banana? Pani Irena Kamińska z Projektu Lady daje dużo świetnych rad jak jeść, żeby nie być troglodytą. Przekażcie dalej, uświadommy jak najwięcej ludzi!

 –  Pulp PigOut19 godz.Wczoraj wszystko w co wierzyłem legło w gruzach.Okazało się, że jestem plebsem i troglodytą. Tzn.wiedziałem, że jestem, ale kuźwa nie że aż takim.Wszystko za sprawą Bartek Fetysz, który puścił nastorieskach filmik od Pani Ireny KamińskiejRadomskiej, którą możecie znać z jurorowania wProjekcie Lady. Otóż Pani Irena stwierdziła, że coprawda można zjeść banana za zasadzie ->bierzesz do ręki, zdejmujesz skórkę i wkładaszsobie do otworu gębowego, po czym żujesz, alejedyną okolicznością łagodzącą takie zachowaniejest fakt iż jesteś szympansem, w dodatkuleniwym.●●●Prawdziwy cywilizowany człowiek je banana nożemi widelcem, ale uprzednio musi go położyć natalerzu obiadowym z zestawu Villeroy & BochFrench Garden Fleurence. A zdejmowanie skórkizlecamy profesjonalnemu kamerdynerowi, któryzrobi to jednym chirurgicznym cięciem i w białychrękawiczkach.Gorzej. Wszedłem na profil Pani Ireny i to już wogóle mnie dobiło, bo okazuje się, że każdy ktokiedykolwiek rozbił ugotowane jajko o blat,powinien odsiadywać dożywocie w zakładzie ozaostrzonym rygorze, bez szansy na wcześniejszezwolnienie.Albo, jak pijesz z kieliszka, pod żadnym pozoremnie możesz nikomu patrzeć w oczy, czy tamjeździć wzrokiem po suficie. Nope, musisz patrzećdo środka kieliszka, albo opuszczasz kolejkę iidziesz do więzienia, a jeśli po drodzeprzechodzisz przez pole start, nie przysługuje cipremia.Albo okulary przeciwsłoneczne. Jak z kimś gadasz,zdejmujesz je, wiadomix. Ale czy wiedzieliście, żepodczas tej czynności można popełnić dwieciężkie zbrodnie, z których żaden papuga was niewybroni? Pierwsza to zawieszenie sobie oksów nakołnierzyku tshirtu, co wczoraj ostropropagowałem na mieście. Otóż jest to tak ciężkieprzewinienie, że z automatu idzie się na 20 lat dołagru. Trochę mniej dotkliwa kara przysługuje zaumieszczenie sobie oksów na głowie we włosach,bo za to dostaje się tylko pałką teleskopową w obakolana, ale łagodność tej kary polega na tym, żejuż samym gestem wkładania oksów na głowę,doszczętnie skompromitowaliśmy się w oczachwspółtowarzyszy i do końca życia będziemymusieli nosić ten szejm na barkach.No i na końcu doszedłem do etapu jedzenia lodów.Pani Irena stanowczo hejtuje publiczne lizanielodów w wafelku, bo to jest po prostu poniżejgodności homo sapiens i nie da się czegoś takiegologicznie uzasadnić. Tutaj Pani Irena za wzórwskazuje Francuzów, którzy w życiu by czegoś takniegodnego nie zrobili. Normalnie Francuzi idą doGrycana z talerzykiem i mówią: "Mordeczko, nałóżmi tu dwie kulki, s'il te plaît", po czym kulturalniesiadają przy stole z obrusem i jedzą lody łyżeczką,ale nie byle jaką, tylko z prostokątnymzakończeniem, co by to się legitnie nakładało, ajeśli lody wzbogacone są o owoce, to do łyżeczkidokładamy jeszcze widelec, którym możnasprawnie wkulać malinę na łyżeczkę.I tu się pani Irena myli, bo w kwestii lodów zasadajest prosta. Jedynymi akceptowalnymi lodami dojedzenia są Kaktusy i jemy je przy użyciu nożyka dogrzybów. Konkretnie kroimy od góry małe talarki,które z nożyka wkładamy sobie prosto domordeczki i tu ważne -> nigdy, ale to przenigdypodczas tej czynności nie można złapać kontaktuwzrokowego z innym człowiekiem. Zwłaszcza zmężczyzną. Jeśli mimo naszych starań, cośtakiego by się jednak wydarzyło, bezzwłocznieobracamy się na pięcie i udajemy na najbliższelotnisko, z którego lecimy do Meksyku i zaraz powylądowaniu udajemy do ambasady, gdziewypełniamy wniosek o zmianę nazwiska, po czymzaczynamy wszystko od nowa z czystą kartą. Faktnie opinia, więc proszę nie oszukiwać ludzi!irenakaminskaradomskairenakaminskaradomska Oryginalny dźwiękjak małpa...
Rekordowe samozbiory truskawek miały miejsce w Księżym Lesie w gminie Zbrosławice. Rodziny z całego woj. śląskiego przybyły na plantację i zebrały z niego wszystkie owoce – Zasada zbrosławickich samozbiorów jest prosta. Każdy przychodzi, je tyle ile chce, a to co uzbiera, płaci 9 zł za kilogram.„Bardzo fajna nauka dla dzieci. Aby produkt był na półce trzeba go zebrać i jak się okazuje nie jest to łatwa praca (nie mówię tutaj o zbieraniu mechanicznym). Syn zadowolony i świadomy w jaki sposób truskawka jest zbierana, aby była dostępna w marketach. Frajda nauka i super spędzony czas” – napisała jedna z uczestniczek samozbioru
Owoce rosnące nisko (jak jagody, poziomki, truskawki) warto przed spożyciem moczyć w wodzie z octem –
Antropolog zaproponował dzieciom z afrykańskiego plemienia pewną zabawę – W pobliżu drzewa postawił kosz pełen owoców i powiedział, że ten, kto pierwszy do niego dobiegnie, będzie miał na własność jego zawartość. Kiedy dzieciaki to usłyszały, wzięły się za ręce, razem pobiegły do drzewa, a po znalezieniu owoców podzieliły się nimi i usiadły zadowolone.Kiedy antropolog zapytał dzieci, dlaczego tak się zachowały, skoro jedno z nich mogło mieć wszystkie owoce dla siebie, otrzymał następującą odpowiedź: „UBUIMTU, jak jeden z nas miałby być szczęśliwy, skoro pozostali są smutni?" W pobliżu drzewa postawił kosz pełen owoców i powiedział, że ten, kto pierwszy do niego dobiegnie, będzie miał na własność jego zawartość. Kiedy dzieciaki to usłyszały, wzięły się za ręce, razem pobiegły do drzewa, a po znalezieniu owoców podzieliły się nimi i usiadły zadowolone.
Na rynkach są już dostępne po atrakcyjnej cenie owoce kotkowca –
Nie szkodzę, pomagam w twoim ogrodzie. Jem owady, które atakują twoje owoce i warzywa! Mój gatunek znika... Pomóż mi przetrwać! –  பதிந்த
 –  FOwoce-Warzywa-21BETebet spreddyw tywyskben de lut 18merdmercBear TWIXONADDORATOONIONOSPORINCAMLECZNA13 13 13 1314 14 13 14 14 14SOPLICA11111CAHAPryma111111BwwwWATLasePICYWATERPAYTNOWOŚĆ!APLIKACJA0
 –  DZIĘKI800 PLUSSTAĆ NAS NACZEREŚNIETTSITUP 1Widget
 –  mruczenie x26848 pkt. 6 miesięcyowocem,Cytryna nie jest naturalnie występującymw rzeczywistości jest hodowana z kwaśnej pomarańczy ilimonki, a sama kwaśna pomarańcza jest hodowana zpomelo i mandarynki. Więc nie jest to produkt ewolucji, aleselektywnej hodowli.Kyle The Scientist > x2Więc życie nie dało nam cytryn?7653 pkt. 6 miesięcy▾ Podatki taksonomiczneKiedy życie nie daje Ci cytryn,wymyślasz je samdawid →Konsekwencje tego objawienia są ważniejsze, niżmyślę, że wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę.6459 pkt. 6 miesięcy1261 pkt. 6 miesięcy