Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 175 takich demotywatorów

Jak nazwać osobę, która okrada biednych ludzi? Brak mi słów – Nowy Sącz. Przede mną starszy, siwy pan. Zapłacił za zakupy. Ekspedientka wydała resztę. Położyła ją na taśmie przesuwającej zakupy.I NACISNĘŁA PRZYCISK PRZESUWANIA TAŚMY. Pieniądze wpadły do szczeliny. Starszy pan bezradnie popatrzył na ekspedientkę, otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć po czym z rezygnacją zaczął pakować swoje zakupy.Jestem nieśmiały, ale nie wytrzymałem.Wybuchłem w duszy pierdylionem bomb atomowych.Kiedy wyciągnęła rękę, aby policzyć moje zakupy, chwyciłem ją za dłoń i powiedziałem: - "Proszę poczekać. Nie wydała pani reszty temu panu".Ekspedientka zrobiła niewinne oczęta: "Ależ proszę pana! Wydałam resztę! - od razu było widać, że spodziewała się podobnej sytuacji: "Możemy wezwać kierownika, moja kasa zgadza się co do grosza!".W skrócie: przyszedł kierownik. Obejrzeliśmy zapis kamery stanowiska. Kierownik otworzył drzwiczki na dole taśmy. Zrobił się purpurowy. Przeprosił i wydał resztę. Na podłodze pod taśmą leżało w drobniakach prawie 100zł.
Pozdrawiam trzech panów, którzy dziś rano, gdy autobus zajechał na przystanek, podeszli do środkowych drzwi i próbowali je otworzyć – Może by nie było w tym nic specjalnego, gdyby nie to, że z uporem maniaka każdy kolejno (3 kolejki) wciskał przycisk "inwalidy"! W końcu kierowca się zlitował i sam otworzył. Naprawdę pozdrawiam Was!
Tymczasem na jednej z angielskich ulic... Pewien koleś jadąc nocą autem, otworzył okno i głośno puścił dawny przebój, który chyba wszyscy znają. Reakcja przechodniów - bezcenna – Kto z was pamięta ten utwór?
Do domu starszego mężczyzny wtargnęło trzech młodych mężczyzn, którzy usiłowali zgwałcić 19-letnią dziewczynę. Z pomocą przyszedł 67-letni dziadek dziewczyny – USA, Karolina Północna. Trzech uzbrojonych bandytów wdarło się do domu zamieszkiwanego przez małżeństwo i ich wnuczkę. Jeden napastników zapukał do drzwi, mówiąc że mają problemy z samochodem i potrzebują pomocy. Gdy drzwi otworzył 67 letni Kenneth Byrd zamaskowani bandyci wdarli się do domu, zażądali pieniędzy i usiłowali zgwałcić 19 wnuczkę właściciela domu. Dziewczyna nie została zgwałcona, bo jej dziadek zaczął strzelać do bandytów. Napastnicy uciekli, wszyscy odnieśli rany postrzałowe, a jednego odnaleziono martwego. Rany odniósł także broniący domu mężczyzna. Dlatego zwykli ludzie powinni mieć dostęp do broni
Sztuka manipulacjiopanowana do perfekcji –  …tak mi się przypomniało. Kilka lat temu zatelefonował do mnie mój rozgorączkowany ojciec, „że właśnie wyszedł od niego akwizytor, domokrążca, w dupę kopany sprzedawca bezpośredni”, i że w związku z tym mój ojciec jak się wyraził „jest lżejszy o sto czterdzieści złotych”, ponieważ „tak go ten akwizytor zagadał, tyle mu naprawił komplementów, nawet pozwolił się poczęstować Nalewką Babuni”, tak „mnie rozumiesz synku skołował, że kupiłem od niego zestaw grzebieni i szczotek do włosów oraz balsam pielęgnujący do włosów, zdaje się, kurwa mać, kręconych”. Tyle ojciec. I może nie byłoby w tej historii nic nadzwyczajnego, ponieważ taka już rola akwizytora, że ma sprzedać, a rolą jego klienta jest kupić, może nawet cena stu czterdziestu złotych za zestaw grzebieni nie wyda się niektórym szczególnie wygórowana, wszystko w tej historii byłoby do przyjęcia, a wzburzenie ojca byłoby zupełnie nieuzasadnione, i mój ponad sześćdziesięcioletni ojciec powinien w owej chwili siedzieć z nogą na nogę w fotelu, rozczesują falujące pukle pokrywające jego mózgoczaszkę, mogłoby tak być, gdyby nie fakt, że mój ojciec, mniej więcej, od osiemnastego roku życia jest łysy. Jest łysy w stopniu wykluczającym konieczność posiadania jakiegokolwiek grzebienia, który to grzebień, w przypadku łysiny mojego ojca byłby zbędnym gadżetem, zbytkiem lub po prostu ekstrawagancją. Więc facet, który sprzedał mojemu łysemu ojcu zestaw dziesięciu grzebieni i szczotek wraz z balsamem do pielęgnacji włosów kręconych jest dla mnie kimś, o kogo powinna toczyć się zacięta wojna na rynku specjalizującym się w sprzedaży bezpośredniej, kimś kto powinien zostać sprzedawcą dziesięciolecia i polecieć na koszt pracodawcy w roczną podróż dookoła świata, ponieważ kiedy mój łysy ojciec otworzył mu drzwi, on stał przed moim ojcem z walizką pełną grzebieni i mimo to, mimo tego, że jego położenie wydawało się beznadziejne, śmieszne i groteskowe powiedział na głos do faceta łysego jak Kojak: „Mam panu do zaproponowania zestaw grzebieni i szczotek, wraz z balsamem do pielęgnacji włosów kręconych!”. Jeżeli to nie jest niezłomność, to ja już nie wiem, co to jest.
Policjant z Ostródy przygarnął 6-tygodniowego kotka, uratowanego spod maski samochodu – Ktoś zadzwonił na policję w Ostródzie w woj. warmińsko-mazurskim z informacją, że pod maską stojącego na osiedlu samochodu znajduje się jakieś zwierzę. Jak się okazało, był to mały kotek. Uratowany zwierzak zamiast do schroniska trafił w ręce jednego z funkcjonariuszy, który przygarnął 6-tygodniowego malucha.Ostródzcy funkcjonariusze, odpowiadając na zgłoszenie, udali się na jedną z ulic,  gdzie poinformowano ich, że pod maską samochodu znajduje się zwierzę. Policjanci szybko ustalili właściciela pojazdu, który przyjechał na miejsce. Otworzył on maskę pojazdu i funkcjonariusze wydostali z niego… małego kotka.Nie chcąc oddać go do schroniska policjanci w pierwszej kolejności zadzwonili do swoich znajomych. Losem kotka zainteresował się policjant ruchu drogowego,  który postanowił się nim zaopiekować.Policjant wraz z małym zwierzakiem był już u weterynarza. Kotek ma się dobrze. Jest to kocur, który ma około 6 tygodni. Funkcjonariusz wraz ze swoimi bliskimi zastanawiają się  teraz nad imieniem dla nowego członka rodziny
Strażacy próbują ocalić psa z płonącego domu. Kiedy go znajdują, ciężko im ukryć wzruszenie – Pewnego dnia, strażacy przyjechali do pożaru w Melbourne, w Australii. Rodzina, której dom płonął, znajdowała się na szczęście poza nim. Chcieli wyprowadzić swojego psa Leo, ale utknął on w płonącej pułapce.Czekali w nadziei, że zobaczą, jak wychodzi, ale spodziewali się najgorszego. Strażacy weszli do domu chcąc uratować zwierzę, ale nie mogli go znaleźć. Sprawdzając wszystkie pokoje w domu, wreszcie zobaczyli kupkę sierści w kącie.Podeszli i zrozumieli, że to Leo. Szybko zabrali się za ratowanie go i jednocześnie zobaczyli coś, czego nigdy nie zapomną.Pod psem znajdowały się bowiem cztery kocięta, Leo położył się na nich, aby je uratować. Chciał zapewnić im bezpieczeństwo, a sam stracił przytomność ze względu na brak tlenu.Po wyciągnięciu zwierząt z domu, przeprowadzono resuscytację, a pies po chwili otworzył oczy. Kilka minut więcej i byłby martwy, zabrałby też ze sobą kocięta.Jego altruizm uratował życie czterech kociąt, to naprawdę niesamowite.Rodzina była przeszczęśliwa, że wszyscy przeżyli. Nigdy nie spodziewaliby się takiego zachowania ze strony psa
Byłby to całkiem miły gest, gdybyśmy nie pędzili autostradą –
Amancio Ortega (wlasciciel między innymi Zara) właśnie stał sie najbogatszym człowiekiem na ziemi - 85 mld dolarów – Swój pierwszy biznes otworzył w wieku 36 lat! Ortega nie tylko nie skończył szkoły, ale też oczywiście nie studiował, nie robił kursów MBA, nie pochodzi z bogatej rodziny i nie mieszkał w miejscu związanym z modą ani odzieżą. Nie udziela wywiadów, a według nieoficjalnych doniesień żyje w dość prosty sposób. Prawie nigdy na przykład nie nosi krawatów, jedynie białą koszulę, szare spodnie i granatową marynarkę. Gdy pokazał się publicznie w 2000 roku w Hiszpanii z okazji planowanego debiutu giełdowego Inditeksu, wywołał wielkie poruszenie w mediach.Ortega urodził się we wsi Busdongo de Arbas w prowincji Leon w Hiszpanii. Był najmłodszym z czwórki dzieci, w rodzinie, w której pracował tylko ojciec - robotnik na kolei. W wieku 14 lat Amancio przestał chodzić do szkoły, razem z rodziną przeprowadził się do miasta La Coruna.Tam wkrótce znalazł swoją pierwszą pracę, jako pomocnik w sklepie z koszulami. Nauczył się robić ubrania, a w 1972 roku - w wieku 36 lat - założył swój własny biznes: Confecciones Goa. Sprzedawał wówczas szlafroki, ale kluczowy był model biznesowy: setki kobiet, zebranych w kooperatywy na poziomie lokalnym, pracowało dla niego jako szwaczki.Trzy lata później Amancio Ortega otworzył swój pierwszy sklep ZARA, wraz z byłą żoną. Pierwotnie chciał nazwać markę ZORBA, ale była już zajęta. Biznes rozwijał za pomocą tego samego modelu, dzięki czemu w połowie lat 80. był już obecny w całej Hiszpanii, a w 1989 roku otworzył pierwszy sklep w USA.Ortega miał zmysł, który pozwolił mu stworzyć globalną sieć odzieżową. Obecnie grupa Inditex, do której należą m.in.: ZARA, Bershka, Massimo Dutti, Pull&Bear, Stradivarius, liczy ponad siedem tysięcy sklepów na 91 rynkach na całym świecie

Kierowca zdenerwował się, kiedy uderzył w niego motocyklista. Gdy spojrzał na asfalt, zalał się łzami

Kierowca zdenerwował się,kiedy uderzył w niego motocyklista.Gdy spojrzał na asfalt, zalał się łzami – Mężczyzna jechał w godzinach szczytu, gdy został nagle uderzony przez motocykl. Stłuczka spowodowała potężne wgniecenie na tylnym błotniku jego samochodu. Był zdenerwowany i już chciał krzyczeć na nieostrożnego motocyklistę, jednak gdy zobaczył co leży na ziemi obok uszkodzonego motocykla - wzruszył się.Na asfalcie leżał wielki worek ryżu. Okazało się, że prowadzący motocykl był biednym rybakiem, który zmierzał do domu z workiem pełnym ryżu, aby nakarmić swoją rodzinę. Kierowca zdał sobie sprawę z tego, że teraz bliscy rybaka nie będą mieli co jeść, bo cały ryż rozsypał się na ziemię. Gdy policja pojawiła się na miejscu, motocyklista przyznał się do winy i chciał płacić za szkody, kierowca uszkodzonego samochodu nie zgodził się. Mężczyzna wiedział, że mimo wgniecenia na samochodzie, ma o wiele więcej szczęścia niż biedny rybak. Odmówił przyjęcia jakichkolwiek pieniędzy i poszedł nawet o krok dalej.Otworzył portfel i dał pieniądze człowiekowi, który właśnie uszkodził mu samochód. Chciał, aby mężczyzna mógł nakarmić swoją rodzinę.Rybak był cały we łzach i dziękował mu za jego hojność i życzliwość.Ten stwierdził jednak, że każda pochwała powinna pójść w stronę jego babci, która wiele lat temu podzieliła się z nim tą mądrością:„Zawsze możesz wymienić uszkodzone lub utracone rzeczy, ale nie utraconego szacunku lub miłości do innych”
Chłopiec zapukał do drzwiz prośbą o pomoc – Większość ludzi już od małego uczona jest, aby nie ufać nieznajomym, ale chłopiec  uważał, że szkoła jest tak ważna, że poprosił o pomoc nieznajomego.Chłopiec spóźnił się na autobus szkolny i zaczął pukać do drzwi w nadziei, że ktoś go podwiezie. Zaczął już tracić nadzieję, gdy zapukał do drzwi tego człowieka.Briana budziło go pukanie do drzwi. Gdy je otworzył zobaczył nieznanego mu chłopca.„Powiedział mi, że spóźnił się na autobus szkolny i zapukał już do trzech domów, ale nikt nie chciał mu pomóc.”Bez wahania wziął klucze, założył buty i podwiózł chłopca do szkoły.„Ucz się dobrze, kolego!"Cieszymy się, że Brian bez wahania pomógł chłopcu, mimo że go nie znał.I dobrze wiedzieć, że chłopcu tak bardzo zależy nanauce! Jeśli nie potrafisz robić wielkich rzeczy, rób małe rzeczy w wielki sposób
Wiecie, że żadna z osób, którym nie otworzył się spadochron, nie złożyła jeszcze nigdy reklamacji? –
5-letni chłopiec z Myślenic uratował swoją mamę i został bohaterem! – Bartek Rapacz z Myślenic, choć ma dopiero 5 lat, już został okrzyknięty bohaterem. Chłopiec zachował zimną krew i skutecznie wezwał pomoc, kiedy jego mama straciła przytomność. Nie zadzwonił jednak na pogotowie czy na policję, a użył syreny strażackiej, która postawiła na nogi miejscowych strażaków.Do zdarzenia doszło w nocy z 22 na 23 czerwca. Mąż pani Anety był w pracy, a kobieta została sama w domu z trojgiem małych dzieci. Gdy około 2:40 w nocy kobieta źle się poczuła obudziła syna i próbowała zadzwonić do męża, jednak ten nie odbierał, bo nie słyszał telefonu. Po chwili kobieta zemdlała.Mieszkanie państwa Rapaczów znajduje się w tym samym budynku co remiza. W środku jest stary system alarmowy na przycisk, którego już nikt nie używa.Rodzice ucząc dwa lata temu chłopca, jak ma się zachować w razie zagrożenia, polecili mu aby w razie kłopotu z telefonem użył właśnie tego przycisku.Bartek, choć jest najstarszym z rodzeństwa, ledwo dosięga do przycisku uruchamiającego syrenę alarmową. Chłopiec wspiął się jednak na palcach i udało mu się ją uruchomić. Aby mieć pewność, że jego sygnał alarmowy zostanie usłyszany, zrobił to kilkukrotnie.– Raz był dźwięk dłuższy, raz krótszy. Myśleliśmy, że to może jakiś wybryk chuligański – powiedział Polsat News Daniel Poznański, strażak z OSP Myślenice Dolne Przedmieście.Strażacy postanowili sprawdzić, co tak naprawdę dzieje się w remizie. Kiedy przybyli na miejsce drzwi otworzył im Bartek, prosząc o ratowanie jego mamy. Strażacy natychmiast przystąpili do udzielania pierwszej pomocy kobiecie. Chwilę później na miejsce dojechało pogotowie.Cała historia dzięki błyskawicznej reakcji 5-latka skończyła się dobrze. Dzisiaj o tej nieprzyjemnej przygodzie przypominają już tylko ręka na temblaku pani Anety i niekończące się pochwały dla małego bohatera
Źródło: polsatnews.pl
Jeżeli spadochron ci się nie otworzył, to masz całą resztę życia, żeby go naprawić –
Do drzwi zapukał komornik.Kiedy otworzył Pudzian,komornik przedstawił się jako świadek Jehowy... –

Kiedy inni ludzie wyrzucali zbędne im książki, ten człowiek je wyjmował z kubła na śmieci i dawał im drugie życie. Robił tak przez 20 lat, po czym otworzył bibliotekę dla najbiedniejszych

Kiedy inni ludzie wyrzucali zbędne im książki, ten człowiek je wyjmował z kubła na śmieci i dawał im drugie życie. Robił tak przez 20 lat, po czym otworzył bibliotekę dla najbiedniejszych – Mężczyzna w ciągu 20 lat jeżdżenia śmieciarką zebrał i uratował od zniszczenia 25 tys. książek! Jeśli więc jest na tym świecie choćby jedna osoba, która wątpi w istnienie książkowego raju najwidoczniej jeszcze nie słyszała o José Alberto Gutiérrezie.Mężczyzna z kolumbijskiej Bogoty zrobił dla biednych dzieci więcej niż wszyscy ci, którzy co jakiś czas, zamiast wrzucić pieniążek do fontanny, czy automatu z kawą oddają go na cele charytatywne. Ba, zrobił nawet więcej niż niejeden posiadacz fundacji charytatywnej, która gro z tego, co dostaje przeznacza na swoje potrzeby.Dodajmy, zrobił to zupełnie bezinteresowanie. Sam nawet nie wiedział, że jedna książka ocalona od zniszczenia uruchomi lawinę dobra, która miała potem miejsce.Choć nie powinny, zwykle używane książki zamiast w antykwariacie lądują na śmietniku. Zawsze jednak istnieje szansa, że znajdzie je jakiś człowiek o wrażliwym sercu i weźmie ze sobą do domu. Tak właśnie było z Gutiérrezem, który pewnego dnia znalazł w zabieranych śmieciach „Annę Kareninę” Lwa Tołstoja. Ta pierwsza książka okazała się dla niego niezwykle ważna, zapoczątkowała, misję, która trwa nadal w najlepsze, misję ratowania bezpańskich książek, które przydałyby się tym, których na nie nie stać.Mężczyzna począł zabierać ze sobą do domu wszystkie te egzemplarze, które nie były zniszczone i mogły się jeszcze komuś przysłużyć. W miarę jak kolekcja rosła sąsiedzi zaczęli odwiedzać dom Jose, dopytując, czy mogą pożyczyć tę, czy tamtą pozycję, dla swoich dzieci i biednych kuzynów, którzy nie mają się, z czego uczyć. Wtedy właśnie zrodził się pomysł biblioteki społecznej.Powstała „La Fuerza de Palabras” (siła słów przyp. red.), biblioteka, która zajęła cały parter domu kolumbijskiego śmieciarza. Poukładane w wysokie ściany książki zapełniły ściany i sięgnęły do sufitu.Rodzina, widząc wysiłki Gutiérreza zaczęła pomagać mężczyźnie w zarządzaniu projektem. Układać, administrować, organizować imprezy i eventy. Cel był jasny: zaszczepienie miłości do książek dzieciom i nastolatkom oraz pomoc w ich edukowaniu. Gutiérrez mieszka w La Nueva Gloria, dzielnicy o niskich dochodach w południowej części Bogoty. Kiedy rozpoczął zbieranie książek jedyna szkoła w okolicy nawet nie miała swojej biblioteki! W trakcie swojej misji Jose przekazał materiały do 235 różnych szkół i instytucji!Kiedy inni wyrzucali, on je gromadził, by dać im drugie życie. Jose przez 20 lat wybierał książki z kubłów na śmieci, po czym otworzył bibliotekę dla najbiedniejszych! Rodzina, widząc wysiłki Gutiérreza zaczęła pomagać mężczyźnie w zarządzaniu projektem. Układać, administrować, organizować imprezy i eventy. Cel był jasny: zaszczepienie miłości do książek dzieciom i nastolatkom oraz pomoc w ich edukowaniu. Gutiérrez mieszka w La Nueva Gloria, dzielnicy o niskich dochodach w południowej części Bogoty. Kiedy rozpoczął zbieranie książek jedyna szkoła w okolicy nawet nie miała swojej biblioteki! W trakcie swojej misji Jose przekazał materiały do 235 różnych szkół i instytucji!Jego zbiór stał się zbiorem publicznym. Miasto oddało mężczyźnie stara karetkę, by mógł nią przewozić książki do swej kolekcji. W planach jest też przeniesienie biblioteki z domu śmieciarza do nowego budynku, gdzie mogłaby stać się pełnowymiarowa biblioteką publiczną.Pozostali kierowcy śmieciarek już wiedzą dokąd zabrać znalezione książki.
Niepełnosprawny chłopiec podał obcemu mężczyźnie swój adres. Finał tej historii poruszył tysiące ludzi na świecie  – Po drogach Stanów Zjednoczonych codziennie jeździ tysiące samochodów ciężarowych. Ich kierowcy stworzą charakterystyczną grupę zawodową, której podstawowym narzędziem komunikacji jest CB Radio. Właśnie takiego urządzenia użył chłopiec, by porozmawiać z kimś, kto właśnie prowadzi kilkunastotonową maszynę. Historia tej rozmowy poruszyła tysiące internautów, ponieważ kierowca okazał się wrażliwym człowiekiem, który spełnił największe marzenie chłopca.Kierowca tira mknął przez południowe stany USA, chcąc zdążyć zjechać na pauzę przez zachodem słońca, gdy nagle w radiu usłyszał dziecięcy głos. Chłopczyk nieśmiało spytał, czy ktoś go słyszy i czy zechciałby z nim porozmawiać. Przedstawił się jako Mały Miś. Zaskoczony mężczyzna podjął rozmowę, a chłopczyk otworzył się przed nim i opowiedział mu swoją historię.Mały Miś nie miał łatwego życia, ponieważ dotknięty chorobą jest przykuty do wózka inwalidzkiego. Z tego powodu ma ograniczony dostęp do świata zewnętrznego i czuje się bardzo samotny. Niestety ostatnio dotknęła go kolejna tragedia, gdyż przed miesiącem w wypadku samochodowym zmarł jego ojciec. Był kierowcą tira i wracając w złą pogodę wpadł w poślizg. Chłopczyk bardzo za nim tęskni, a mama nie zawsze może przy nim być, bo musi pracować, aby ich utrzymać.Mały rozmówca był bardzo grzeczny: przeprosił, że przeszkadza w pracy i zapytał czy może zająć kierowcy czas konwersacją. Jego potrzeba rozmowy z drugim człowiekiem była wzruszająca i zrozumiała. Dziecko zmagało się bowiem z wielkimi rozterkami, ponieważ przeżywając śmierć ojca, martwiło się także o matkę, która z jednej strony powtarzała mu, że wszystko będzie dobrze, a z drugiej płakała po nocach. Dodatkowo ojciec obiecał mu przejażdżkę wielkim 18-kołowcem, ale nie zdążył dotrzymać słowa.Kiedy kierowca ciężarówki wysłuchał słów dziecka, nie mógł powstrzymać wzruszenia i fali tęsknoty za własnym synem. Poczuł, że musi spotkać się z chłopcem, przytulić go, porozmawiać i choćby na chwilę wywołać uśmiech na jego twarzy. Poprosił więc o adres zamieszkania, a dziecko ufnie odpowiedziało: Jackson Street 229. Kiedy przybył na miejsce okazało się, że nie tylko on słuchał radia na częstotliwości, na której nadawał chłopczyk, gdyż cała ulica była zapełniona ciężarówkami.Osierocony kilkulatek poruszył serca wielu twardych truckerów. Ich obecność była dla dziecka ogromną niespodzianką, a możliwość przejażdżki tirem spełnieniem marzeń. Mama chłopca nie mogła uwierzyć, że doszło do tej niesamowitej wizyty i serdecznie podziękowała kierowcom przez radio, gdy wrócili na okoliczne drogi. Ta historia pokazuje, że warto wierzyć w ludzi, w ich bezinteresowną dobroć i wrażliwość serca
Pewien internauta odnalazł na strychu pewne tajemnicze pudełko. Kiedy je otworzył, ujrzał całąmasę starych listów – Okazało się, że należą do jego rodziców, którzy pisali ze sobą od 15 roku życia

4-letni chłopiec umierał na rzadką odmianę raka. Tuż przed śmiercią zdążył się jeszcze wybudzić, by powiedzieć mamie najpiękniejsze słowa

4-letni chłopiec umierał na rzadką odmianę raka. Tuż przed śmiercią zdążył się jeszcze wybudzić, by powiedzieć mamie najpiękniejsze słowa – Ruth Scully nie sądziła, że widok chodnika łazienkowego kiedykolwiek ją rozczuli. Dla innych zielony chodnik wygląda, jak każdy inny, ale dla Ruth jest to symbol miłości jej zmarłego syna.Wszystko zaczęło się od zwykłego kataru, ale wkrótce doprowadziło do strasznej diagnozy. Trzyletni wtedy Nolan zaczął mieć problemy z oddychaniem w nocy i było tak źle, że rodzice zabrali go do lekarza. Najpierw myśleli, że to uporczywa infekcja zatok i zaczęli ją leczyć.Jednak leczenie nie pomogło i po tym, jak specjalista odnotował opuchnięcie migdałków przeprowadzono operację usunięcia ich. Z polipów pobrano próbki i lekarze dowiedzieli się, że Nolan cierpi na coś poważniejszego, niż zapalenie zatok.Zdiagnozowano u niego mięsaka prążkowanokomórkowego, rzadką formę raka. Życie rodziny zostało wywrócone do góry nogami.Ci, którzy znali Nolana osobiście, ale też ci, którzy śledzili jego walkę w mediach społecznościowych modlili się o wyleczenie. Ale 4 lutego 2017 Nolan zasnął w otoczeniu rodziny przekonany, ze pójdzie do nieba.Nic nie jest w stanie przygotować rodzica na utratę dziecka. Ale Ruth wiedziała, że nadszedł ten czasu, gdy cały zespół medyczny poprosił rodzinę o to, by usiedli. Wyjaśnili, że nie mogą już nic zrobić i postarają się, aby reszta życia Nolana przebiegła tak bezboleśnie, jak się da.Gdy Ruth powiedziała Nolanowi, że nie musi więcej walczyć, najpierw poczuł ulgę. Następnie zrobił poważną minę i wyjaśnił mamie, że nie chce jej rozczarować poddając się. Ruth zrozumiała, że Nolan walczył dla niej.Ruth dniem i nocą siedziała przy Nolanie, ale pewnego dnia zapytała, czy nie będzie mu przeszkadzało, jeśli weźmie krótki prysznic. Gdy wróciła okazało się, że Nolan zapadł w śpiączkę, a poziom tlenu spadł.Zrozumiała, że nie zostało wiele czasu i położyła się obok syna. Myślała, że Nolan po prostu zasnął, a to, co zdarzyło się po chwili, nazywa teraz cudem.Nolan obudził się ze śpiączki na kilka chwil, zanim zasnął na dobre. Uśmiechnął się do mamy, otworzył oczy i powiedział: „Kocham Cię mamo.”„Teraz boję się myć. Teraz jedyne, co mi zostało, to pusty chodnik, na którym kiedyś piękny, idealny chłopiec czekał na mamę.”Pomimo niewyobrażalnego bólu, Nolan zostawił mamę z uśmiechem i trzema pięknymi słowami, która zapamięta na całe życie.
Filip Chajzer otworzył niedawno salon fryzjerski dla dzieci. Dziennikarz otrzymał ostatnio wzruszający list od mamy jednej ze swojej klientek - małej Heli, która walczyła z rakiem i przeszła chemioterapię – "Drogi Filipie (pozwolę sobie bo moje matczyne serce przepełnia wdzięczność) Bardzo dziękujemy za możliwość wizyty w "Czuprynkach". Helcia ze względu na kontynuację chemioterapii nie może się kontaktować z innymi dziećmi i nie dla niej wizyty na placach zabaw, w kawiarnianych salkach dziecięcych czy w tak cudnych miejscach jak Wasz bajkowy salon fryzjerski dla dzieci. Gdyby nie to, że zgodziliście się tylko dla niej otworzyć wcześniej, przed planowanymi wizytami, ta wizyta w Czuprynkach musiałaby poczekać do przyszłego roku :-(Dla Helci włosy, które jej odrosły po chemioterapii to symbol jej zdrowienia, są ważnym elementem powrotu do normalności. Pewnie dlatego równie ważne jest ich strzyżenie... Helcia została dziś przyjęta jak prawdziwa księżniczka! Uśmiech nie schodził z jej buzi :-) Przemiła Pani poza pełnym profesjonalizmem dodała również szczyptę szaleństwa i w efekcie na głowie pojawiły się różowo niebieskie pasemka. Niby tak nie wiele, ale ile to radości dla małej dziewczynki, która ponad rok spędziła w szpitalnych izlolatkach. Chce, żeby Pan w naszym imieniu jeszcze raz podziękował całej załodze Czuprynek, a i Pana ściskamy z całego serca!Mama i Helenka"