Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 115 takich demotywatorów

Gdy jesteś feministką, ale po ukończeniu 18 roku życia zorientowałaś się, że niezależna kobieta musi chodzić do pracy –  ziutka_4ever 20 godz. Jezu kto wymyślił prace zarobkowa Chciałabym czasami być tradwife w tym sensie zęby mąż mnie utrzymywał a ja bym nie musiała pracować. Miałabym dom, ogródek, mąż oczywiście miałby dużo hajsu i bardzo mnie kochał a ja bym sobie żyła w spokoju i sadziła warzywa w ogródku nie musząc się martwić o ubezpieczenie, pieniądze na leki, terapie, czynsz, jedzenie. Serio mam momenty w których mam tak dość, ze byłabym gotowa poświecić swoją niezależność na rzecz spokoju finansowego i stabilności. Możecie mnie zjeść za to
 –
Głębokie lata 90., ogródek słynnej krakowskiej kawiarni Vis à Vis, zwanej potocznie „Zwisem”. Wchodzi kompozytor Zbigniew Preisner i zamawia parówki – W owym czasie w Zwisie pracowały dwie cudowne starsze Panie - Zosia oraz Krysia, najstarsi ludzie nie pamiętają, której z nich anegdota dotyczy, ale większe prawdopodobieństwo, że Krysi. Zatem wchodzi Preisner, zamawia parówki, pani Krysia biegnie z zamówieniem na zaplecze, a Preisner wyciąga wielkiego Centertela, gdyż były to czasy początków telefonii komórkowej w Polsce. Stolikowe towarzystwo Preisnera, jak również wszyscy dookoła cmokają i zachwycają się zdobyczą techniki wielkości pokaźnej cegłówki, tymczasem kwadrans mija, a parówek ni widu ni słychu. Preisner wreszcie, chcąc jeszcze bardziej zadziwić znajomych, wysuwa antenkę telefonu i pracowicie wystukuje na nim numer do Zwisu. Na zapleczu odbiera Krysia. - Tu Preisner - mówi do słuchawki Preisner - gdzie są moje parówki? Nie mija 30 sekund, jak z lokalu wybiega Krysia. - Panie Preisner, panie Preisner, telefon do pana!
Satysfakcjonujące popołudnie –
 –  Pamiętam jak moja babcia walczyła z kurami sąsiadów, które wchodziły jej do ogródka.W nocy rozłożyła u siebie na grządkach dwadzieścia jajek, a rano zebrała je wszystkie na oczach sąsiadów. Problem z kurami nagle zniknął.
To dopiero jest friendzone –  Co wy wiecie o friendzonie. Naszsąsiad - starszy pan jest zakochanyw mojej babci, pieli jej ogródekwarzywny, zbudował jej altankę,wyremontował jej cały dom, a dzisiajpodarował jej futro, na co mojababcia: "Dziękuję, Kazik, jesteśdobrym sąsiadem" i poszła sobie.
Pewnego dnia do mojego ogródka zawędrował starszy, wyglądającyna zmęczonego pies – Po jego obroży i dobrze wyglądającym brzuchu wiedziałem,że ma gdzieś dom, w którym się o niego dba.Spokojnie podszedł do mnie, więc pogłaskałem go po głowie. Poszedł za mną do domu, spokojnym krokiem przeszedł przez hol, po czym zwinął się w kącie i zasnął.Jakąś godzinę później wstał i podszedł do drzwi, więc go wypuściłemNastępnego dnia wrócił, znów witając mnie w moim ogrodzie, wszedł do domu i po raz kolejny zwinął się w kącie i zasnął na godzinę. Trwało to kilka tygodni, więc w końcu z ciekawości przyczepiłem do jego obroży karteczkę, w której napisałem:"Kim jest właściciel tego cudownego, uroczego psiaka i czy ma on świadomość, że prawie każdego popołudnia jego pies przychodzi do mojego domu, żeby się zdrzemnąć?"Następnego dnia pies wrócił na swoją codzienną drzemkę, tym razem z inną karteczką za obrożą."Mieszka w domu z 6 dzieci, w tym 2 poniżej 3 lat. Próbuje się trochę zdrzemnąć.Czy mogę wpaść z nim jutro?" Po jego obroży i dobrze wyglądającym brzuchu wiedziałem, że ma gdzieś dom, w którym się o niego dba.Spokojnie podszedł do mnie, więc pogłaskałem go po głowie. Poszedł za mną do domu, spokojnym krokiem przeszedł przez hol, po czym zwinął się w kącie i zasnął.Jakąś godzinę później wstał i podszedł do drzwi, więc go wypuściłemNastępnego dnia wrócił, znów witając mnie w moim ogrodzie, wszedł do domu i po raz kolejny zwinął się w kącie i zasnął na godzinę. Trwało to kilka tygodni, więc w końcu z ciekawości przyczepiłem do jego obroży karteczkę, w której napisałem:"Kim jest właściciel tego cudownego, uroczego psiaka i czy ma on świadomość, że prawie każdego popołudnia jego pies przychodzi do mojego domu, żeby się zdrzemnąć?"Następnego dnia pies wrócił na swoją codzienną drzemkę, tym razem z inną karteczką za obrożą."Mieszka w domu z 6 dzieci, w tym 2 poniżej 3 lat. Próbuje się trochę zdrzemnąć.Czy mogę wpaść z nim jutro?"
 –  W mojej firmie pracował pewien facet - wesoły, towarzyski, przystojny, zadbany, chodził na siłownię, w wolnych chwilach zajmował się modelingiem. Wziął dwa miesiące urlopu i pojechał do Indii. W tym czasie do naszej firmy została przyjęta "bogini11 -100 kg żywej wagi i z ego wyj*banym w kosmos. W każdym możliwym momencie wtrącała swoje przemowy o body positive, o narzucanych stereotypach, o głupich chudych dziewczynach. Dużo opowiadała o tym, jak wielu mężczyzn się do niej przystawiało i jak ich wszystkich odtrącała. Chyba nie muszę mówić, że wszyscy mieli jej po dziurki w nosie, bo była głupia, nachalna i leniwa. Zajmowała dosyć niskie stanowisko i miała niewielki wpływ na rozwój firmy, dlatego wszyscy naśmiewali się z niej za jej plecami. I wtedy Tomek wrócił ze swoich wakacji. A ta „piękność" popłynęła. Przez trzy dni krążyła wokół niego jak Ziemia wokół Słońca, ale Tomek nie był świadomy jej wystąpień z ostatnich dwóch miesięcy i szczerze mówiąc nie pojmował, czego ona od niego chce. W końcu dziewczyna postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i rozpoczęła dialog:- Zazwyczaj to faceci o mnie zabiegają, ale tym razem wyjątkowo zrobię pierwszy ruch i dam ci spróbować się wykazać.Na co Tomek, po swoim wyjeździe, z oczyszczonymi czakrami, odpowiedział bez ogródek:- Na ch*j mi jesteś potrzebna?Jakiż był wizg. Damulka próbowała uświadomić mu, że jest beznadziejny i że traci właśnie szansę swojego życia. Że ona czuje się świetnie w swoim ciele, a on jest burakiem, bo nie dostrzega jej wewnętrznego piękna.
 –  owiedziałam mojemu-letniemu synowi, że zapłacęiu 14 zł/h za odchwaszczeniegrodu warzywnego i ogródkarzed domem. Odpowiedział: "A(śli znajdę kogoś, kto zrobi to zazł/h, to mogę zatrzymaćozostałe 7 zł?"ie wiem, czy mam być dumna,y zdenerwowana.Ja pochwaliłbym go za to i zapłaciłkilka razy po 14 zł - byłaby topierwsza lekcja pokazująca naczym polega biznes. A potemzmniejszyłbym budżet do 7 zł iposzedłbym bezpośrednio dopodwykonawcy. I to byłaby drugalekcja.
Rachunek za wodę będzie srogi –
0:17
W wieku 96 lat zmarł Zygmunt Gasiuk ps. "Słoń", żołnierz AK i Powstania Warszawskiego, pułk "Baszta". – Życiową pasją Pana Zygmunta było... ogrodnictwo. – Po wojnie gdy trzeba było zająć się dziećmi, stworzono dla nich różnego rodzaju warsztaty i jednym z nich właśnie była uprawa kwiatków. Ja prowadziłem te zajęcia.Kilka lat temu Pan Zygmunt zajął I miejsce w konkursie "Warszawa w kwiatach i zieleni". Na swój ogródek poświęcił wiele lat ciężkiej pracy: słoneczniki, róże czy warszawianki, które swoją urodą zachwycały przechodniów.– Niektóre kwiatki podbierają mi ludzie. Ale mi to schlebia, bo to znaczy, że im się podobają – mówił w rozmowie z Faktem.
Zasadził dziadek rzepkęw ogrodzie... –
 –
 –
0:26
 –
Pies był mocny w gębie u siebie w domu, ale w bezpośrednim starciu podkulił ogon i uciekł –
0:07
Kiedy przyszła wiosna i wreszcie możesz rozpocząć sezon grillowy –
0:13
Merelize Van Der Merwe, łowczyni trofeów myśliwskich wkurzyła ostatnio wszystkich, pokazując swój prezent walentynkowy- serce zabitej żyrafy – Merelize Van Der Merwe zaczęla polować, kiedy miała pięć lat. Na jej liście zabitych zwierząt są lamparty, słonie lwy i wiele innych. Przez ostatnie pięć lat do swojej listy (prawie 500 osobników), starała się dodać żyrafęW końcu udało się jej to zrobić w tegoroczne Walentynki. Wraz z mężem wyśledziła żyrafę a moment jej zabicia opublikowała na Facebooku. Potem dumnie pozowała do zdjęć z sercem zabitego zwierzęciaLudzie nie kryli swojego oburzenia a Elisa Allen powiedziała bez ogródek: „Ktoś, kto zabija inną świadomą istotę, wycina jej serce i chwali się tym, jest po prostu socjopatą"
Gawrony wymierają w Polsce! Do niedawna dość często spotykane ptaki zostały wciągnięte na listę gatunków zagrożonych wyginięciem – Do tego grona dołączyły rybitwy, przepiórka czy cyranka. Gawrony od wieków mieszkały w pobliżu ludzkich siedzib, aby podjadać resztki z domostw, są miękkojadami, więc nie zadowolą się ziarnami. Po części może im szkodzić wysoko przetworzona żywność i wszędobylski plastik w odpadkach, jednak myślę, że taki gwałtowny spadek populacji może być wynikiem bardzo ekspansywnych działań deweloperów i włodarzy miast, którzy wycinają połacie wysokich drzew, które służą tym ptakom do gniazdowania i po prostu przetrwania. Tak jak wróble i sikorki zniknęły z wielu miejsc, ponieważ nie mają gęstych krzaków, w których mogą się skryć. Moda na tuje, które przewijają się w co drugim polskim ogródku, a nie stanowią dla ptaków żadnego schronienia też im nie sprzyja.Proszę, nie pozwólmy na to, aby kolejne gatunki zwierząt znikały! Jeżeli masz ogródek, działkę lub jakąś własną ziemię, którą planujesz urządzać - pomyśl o ptakach. Podobnie przy renowacjach przestrzeni miejskich lub osiedlowych. Wybierzcie rośliny i krzewy, w których ptaki będą mogły znaleźć wytchnienie. Zwracajcie na to uwagę na spotkaniach wspólnot czy ustalania budżetów. Dlaczego nie tworzy się już parków z wyższymi drzewami, tak jak to kiedyś bywało? Obecnie to (o ile w ogóle) postawią kilka ławek, krzaczków na pół metra wysokości i karłowate drzewka. To nie jest rozwiązanie. Dodatkowo cierpi na tym jakość powietrza.Wydaje się, że to mało? Że nic się nie da z tym zrobić? Jeżeli ludzie zaczną zwracać na to uwagę i zmieniać przestrzeń wokół siebie, to da to bardzo wiele. Jeżeli chociaż jedna osoba pod wpływem tego demotywatora zasadzi u siebie drzewo lub krzew liściasty to już ten mój wywód miał sens
Pewnego dnia do mojego ogródka zawędrował starszy, wyglądającyna zmęczonego pies – Po jego obroży i dobrze wyglądającym brzuchu wiedziałem, że ma gdzieś dom, w którym się o niego dba.Spokojnie podszedł do mnie, więc pogłaskałem go po głowie. Poszedł za mną do domu, spokojnym krokiem przeszedł przez hol, po czym zwinął się w kącie i zasnął.Jakąś godzinę później wstał i podszedł do drzwi, więc go wypuściłemNastępnego dnia wrócił, znów witając mnie w moim ogrodzie, wszedł do domu i po raz kolejny zwinął się w kącie i zasnął na godzinę. Trwało to kilka tygodni, więc w końcu z ciekawości przyczepiłem do jego obroży karteczkę, w której napisałem:"Kim jest właściciel tego cudownego, uroczego psiaka i czy ma on świadomość, że prawie każdego popołudnia jego pies przychodzi do mojego domu, żeby się zdrzemnąć?"Następnego dnia pies wrócił na swoją codzienną drzemkę, tym razem z inną karteczką za obrożą."Mieszka w domu z 6 dzieci, w tym 2 poniżej 3 lat. Próbuje się trochę zdrzemnąć.Czy mogę wpaść z nim jutro?" Po jego obroży i dobrze wyglądającym brzuchu wiedziałem, że ma gdzieś dom, w którym się o niego dba.Spokojnie podszedł do mnie, więc pogłaskałem go po głowie.Poszedł za mną do domu, spokojnym krokiem przeszedł przezhol, po czym zwinął się w kącie i zasnął.Jakąś godzinę później wstał i podszedł do drzwi, więc gowypuściłem.Następnego dnia wrócił, znów witając mnie w moim ogrodzie, wszedł do domu i po raz kolejny zwinął się w kącie i zasnął na godzinę. Trwało to kilka tygodni, więc w końcu z ciekawości przyczepiłem do jego obroży karteczkę, w której napisałem: „Kim jest właściciel tego cudownego, uroczego psiaka i czy ma on świadomość, że prawie każdego popołudnia jego pies przychodzi do mojego domu, żeby się zdrzemnąć?"Następnego dnia pies wrócił na swoją codzienną drzemkę, tym razem z inną karteczką za obrożą.„Mieszka w domu z 6 dzieci, w tym 2 poniżej 3 lat. Próbuje siętrochę zdrzemnąć.Czy mogę wpaść z nim jutro?"