Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 32 takie demotywatory

Kilka dni temu obchodziliśmy 15. rocznicę śmierci Marvina Heemeyera, człowieka nękanego przez bezduszną biurokrację, który w odwecie zrównał z ziemią pół miasta

Kilka dni temu obchodziliśmy 15. rocznicę śmierci Marvina Heemeyera, człowieka nękanego przez bezduszną biurokrację, który w odwecie zrównał z ziemią pół miasta – Marvin był mechanikiem samochodowym w miasteczku Granby w Kolorado. W 2001 roku wdał się z ratuszem w spór dotyczący planów zagospodarowania przestrzeni miejskiej. Zmienione chwilę wcześniej plany zakładały budowę fabryki cementu w miejscu, w którym odcięłaby jedyną drogę dojazdową do zakładu Heemeyera, co uniemożliwiłoby mu prowadzenie interesów i uczyniłoby posiadany przez niego grunt praktycznie bezwartościowym. Heemeyer bezskutecznie zabiegał o pozostawienie drogi dojazdowej i składał liczne apelacje od decyzji, jednak ratusz niezmiennie sprzyjał budowie fabryki, a także jawnie krytykował postawę Marvina za pośrednictwem lokalnych mediów.Następnie miejscowa administracja nakazała mu przyłączenie się do miejskiej kanalizacji. Aby to zrobić, Marvin musiałby przekopać się przez trzy metry działki sąsiada, z którym z powodu budowy cementowni był w sporze, i który nie wyrażał na to zgody. Dla władz miasta nie miało to znaczenia i regularnie karały Marvina za brak podłączenia do kanalizacji.Ostatecznie Marvin postanowił wybudować drogę na własny koszt i kupił buldożer Komatsu D335A, równocześnie składając wniosek o niezbędne pozwolenie na budowę drogi, jednak i ten wniosek został odrzucony przez urzędników miejskich. Kiedy kolejne petycje do władz, mediów i lokalnej społeczności nie dały żadnych skutków, Heemeyer poddał się, dzierżawiąc grunt firmie wywożącej śmieci. Umowa zakładała, że miałby on sześć miesięcy na wyprowadzenie się z posesji.Jak się później okazało, okres ten wykorzystał na ulepszenie swojego buldożera, osłaniając go miejscami ponad 30 centymetrami stali i betonu, instalując kamery zapewniające widoczność otoczenia w każdym kierunku, dwa karabiny i jeden pistolet maszynowy pozwalające na prowadzenie ostrzału z wnętrza pojazdu, 900 kilogramowy właz, a w końcu konstruując klimatyzację. 4 czerwca 2004 roku konstruktor zasiadł za sterami buldożera, wyjeżdżając przez ścianę swego dawnego warsztatu, a następnie zrównując z ziemią fabrykę cementu i dom sąsiada. W ciągu kilkugodzinnej wyprawy Heemeyer zniszczył doszczętnie budynek ratusza, siedzibę lokalnej gazety, dom burmistrza i wiele innych budynków publicznych powiązanych z osobami, które były zaangażowane w spór.  Łącznie w gruzach legło 13 budynków.To, że nikt nie został ranny, niektórzy świadkowie przypisywali precyzyjnej kalkulacji działań Heemeyera. Policja i oddziały SWAT próbowały powstrzymać maszynę, ale zarówno ogień z broni długiej, jak i granaty nie miały żadnego wpływu na pojazd, i ostatecznie, po oddaniu ponad 200 strzałów (w tym amunicji przeciwpancernej), siły porządkowe musiały po prostu bezsilnie obserwować wydarzenia. Gdy po pewnym czasie w pojeździe zawiodła chłodnica, a jedna z gąsienic zapadła się w piwnicy sklepu Gambles, operator buldożera sięgnął po pistolet i popełnił samobójstwo. Zarówno pozostawione przez niego nagrania, jak i sposób budowy włazu, wskazują, że nigdy nie zamierzał opuścić buldożera — właz został skonstruowany tak, by jego ponowne otwarcie graniczyło z niemożliwością. Straty spowodowane przez Heemeyera oszacowano na ponad 7 milionów dolarów. Mimo potępienia ze strony lokalnych władz i mediów, dla wielu osób stał się ludowym bohaterem i symbolem sprzeciwu wobec władzy. Buldożer został rozebrany na części, które rozesłano do różnych złomowisk i zniszczono tak, aby nie pozostał po nim żaden ślad
 –  Dave Gibson @MrDaveGibson W liceum byłem jednym z najgorszych w nauce języka angielskiego. Nauczycielka powiedziała mi prosto w twarz, że NIGDY nie odniosę sukcesu jako pisarz. Dzisiaj, 25 lat później, po niezliczonej ilości razy, kiedy zostałem odrzucony przez różne wydawnictwa, mogę w końcu oznajmić, że nauczycielka zmarła.
25 lat temu, 5 lipca 1993 roku wszedł w życie podatek od towarów i usług VAT – Pierwszy projekt nowego podatku opracowany został przez rząd Jana Krzysztofa Bieleckiego w 1991 roku. Przewidywał początkowo niższe stawki: 18 procent stawka podstawowa i 5 proc. obniżona. Został jednak odrzucony przez Sejm
Chłopiec z zespołem Aspergera nie wpuszczony na zakończenie roku szkolnego. Dramatyczny list matki – Nauczyciele izolowali chłopca od reszty dzieci. Świadectwo musiał odebrać w korytarzu.Syn cieszył się, kupił sobie na tą okazję nowe spodnie, przymierzał marynarkę… Rozczarowanie było ogromne, a żadna z pań nawet nie zainteresowała się, dlaczego przed salą mój syn płacze i krzyczy. Widocznie się przyzwyczaiły"Już w poniedziałek wychowawczyni poinformowała mnie bardziej, niż zapytała:"Pani syna oczywiście na apelu nie będzie?”Powiedziałam jej, że będę razem z nim i będę koło niego siedzieć. "No, ale on przeszkadza w próbach!” - miała odpowiedzieć nauczycielka.Okazało się, że chłopiec jako jedyny pozostał bez roli na kończącej rok szkolny akademii. Na dodatek nie został nawet wpuszczony na salę, w której świętowali pozostali uczniowie.Płakać mi się chciało jak pani wyszła z apelu i dała mu świadectwo na korytarzu. Przecież mogli mu to dać w auli, gdy dzieci już wyszły, jakoś na koniec, albo wyczytać nas i zawołać z tego korytarza - pisze rozgoryczona mama.Odrzucony chłopiec potrafił jednak docenić ulubionych nauczycieli. Kilkoro z nich obdarował kwiatami i szczerze dziękował.Syn miał kwiatki dla swoich nauczycielek, ale dał je pani ze świetlicy i pani od logopedii. Jak sam stwierdził:„Mamo tylko one mnie w tej szkole traktowały z szacunkiem i miłością”Brak słów...
Wzruszająca historia porzuconej dziewczynki i jej "zbawiciela": – 22 lata temu Joe Campbell chciał skorzystać z budki telefonicznej w East London. W środku zobaczył reklamówkę, z której dobiegał cichy płacz. Tuż przed nim z tego samego telefonu skorzystała kobieta, która porzuciła swoje dziecko. Kobieta zadzwoniła do jednego z sierocińców prosząc, żeby zabrali dziecko, które urodziło się zaledwie kilka godzin wcześniej...Dzwoniąca kobieta, matka sześciorga dzieci, pozostawała w związku pełnym przemocy i agresji. Powiedziała, że nie chciała, by kolejne dziecko cierpiało i dlatego je porzuciła. Na szczęście małą Kiran znalazł Joe. Zawiadomił policję i zawiózł dziecko do szpitala. Na tym nie koniec...Kiran spędziła w sierocińcu kilka miesięcy zanim została adoptowana. Przez cały ten czas Joe przysyłał jej prezenty - chciał, by czuła się kochana. Próbował też ją adoptować, ale został odrzucony ze względu na swój stan cywilny - był kawalerem. Po tym, jak Kiran została adoptowana, sierociniec zabronił mężczyźnie prób kontaktowania się z dziewczynką ani nikt jej nigdy nie powiedział o tajemniczej osobie, która przysyłała jej prezenty.Mijały lata. Gdy Kiran skończyła 18 lat, rodzice wręczyli jej dokumenty adopcyjne. Chcieli, by znała prawdę. To z dokumentów dziewczyna dowiedziała się o tajemniczym mężczyźnie, który ją uratował i chciał adoptować. Niestety, nie znała nawet jego nazwiska, ale mimo to wpadła na świetny pomysł, jak go odnaleźć! Domyślacie się jaki?Obecnie 22-letnia Kiran opublikowała swoją historię na każdym możliwym portalu społecznościowym licząc na to, że w jakiś sposób jej wiadomość dotrze do jej "anioła stróża", jak zaczęła nazywać Joe. I udało się! Joe i Kiran poznali się i teraz często się odwiedzają. On wciąż traktuje ją jak swoją córkę, a ona zyskała wspaniałego przyjaciela, o którym mówi, że jest jej drugim ojcem
Projekt antyaborcyjny został odrzucony! O tej decyzji zadecydowały głównie głosy Prawa i Sprawiedliwości – Czyżby partia Kaczyńskiego przestraszyła się protestów?
Wniosek został odrzucony przez prokuraturę –
Wymyśl po pijaku napad, żeby nie iść do pracy - dostań 3 lata.Zgwałć kobietę - dostań zawiasy.Poderżnij gardła własnym dzieciom - dostań skierowanie na narkotesty – Coś tu chyba jest nie tak... Napadli mnie, umarła mi teściowa - jak pracownicy tłumaczą swoje lenistwo?Już nie tylko paluszek i główka są dobrą wymówką. Tych jeszcze bardziej wymyślnych szukają nie tylko dzieci, które nie chcą iść do szkoły, ale również dorośli. A - jak się okazuje - pomysłowość pracowników nie zna granic.Zgłoszenie rozboju wymyślił 48-letni wałbrzyszanin jako sposób na usprawiedliwienie nieobecności w pracy. - Mężczyzna zgłosił policjantom z piątego komisariatu, że został napadnięty, dotkliwie pobity i okradziony. Czterech funkcjonariuszy zostało zaangażowanych w poszukiwanie czterech sprawców rozboju - mówi Magdalena Korościk z Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu.Okazało się jednak, że 48-latek cała historię wymyślił.Po tym jak "zabalował" i nie poszedł do pracy uznał, że napad zgłoszony na policję to będzie dobre alibi. Pomylił się. Policjanci udowodnili mu, że napadu nie było. Mężczyzna przyznał się do zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie i składania fałszywych zeznań.- Złożył też wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Jeśli wniosek zostanie odrzucony przez sąd to grozi mu nawet do 3 lat pozbawienia wolności - dodaje Magdalena Korościk.
Jeszcze nigdy tak nie sympatyzowałem z ptakiem –  Jeszcze nigdy tak nie sympatyzowałem z ptakiem –
Z pewnością wyróżni Cię z tłumu, ale częściej będziesz przez nią odrzucony, niż za nią ceniony –
Rekord Powerballa – Nr 1 w Polsce, 10 na świecie, nie liczy się, bo nie nagrałem filmiku
Policjant – Odrzucony przez społeczeństwo