Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 24 takie demotywatory

 –  Lis Nieruchomości@estateinsider_Mamy cudownych pośrednikówObserwujnieruchomościowych w kraju. Takich niezbytrozgarniętych. Wczoraj dostałem pismo, ozaniechanie utrudniania sprzedaży nieruchomościwraz z wezwaniem do zapłaty zadośćuczynienia zaniedoszłą transakcję w kwocie 2000 zł.Zapraszam do cyrku.1/n11:21 AM 13 kwi 2024 324,5 tys. Wyświetlenia4717531 tys.☐ 184Lis Nieruchomości @estateinsider_ . 13 kwiPomagałem kuzynce przy oglądaniu mieszkania. Amam niemiły zwyczaj drukować ogłoszenie i oglądaćmieszkanie jak po liście. No i pośredniczka zapraszanas do mieszkania, więc wchodzi kuzynka, jej mąż ija z poziomicą i miarą. Pośredniczce wkurw rysujęsię na twarzy i pyta...2/n2175326ılıl 32 tys.Lis Nieruchomości @estateinsider_ · 13 kwiKim jestem.Do meritum, ani jednego kąta prostego, ścianykrzywe po 2cm na metrze, plus mieszkanie za małeo 5m2 w stosunku do oferty. Brak wielu udogodnieńopisanych w ofercie.Na zgłoszenie tych faktów pośredniczka mówi, żeogłoszenie to nie oferta...3/n1176346 lil 31 tys.Lis Nieruchomości @estateinsider_ • 13 kwiO czym miał świadczyć stosowny dopisek na dole.Nie pomogło tłumaczenie jak krowie na rowie, żePolska to nie USA i u nas jeśli coś spełnia wymogioferty to jest to oferta i nie zmieniają tego magicznezaklęcia.Z mojej strony padł werdykt negatywny, ze względuna stan...4/n176395 ılı 31 tys. LLis Nieruchomości @estateinsider_ . 13 kwiZastany plus prowizję rzędu 5%Kolejną sugestią było zgłoszenie działańpośredniczki stosownym instytucjom.A skutkiem wymiany wizytówek było to uroczepismo, które mój ulubiony listonosz wręczył mi wpiątkowe przedpołudnie.5/5
 –  MARKE
Niecodzienna sytuacja w jednej z warszawskich restauracji. Tak zareagowała kelnerka na skromny napiwek – - Poszliśmy do nowej restauracji w centrum miasta, bardzo ładny wystrój, dużo ludzi, ale już od samego wejścia zwróciłam uwagę na jedną z kelnerek, która bardzo szybko chodziła między stolikami i była nerwowa. Miałam nadzieję, że ona nam się nie trafi. No niestety, nie udało się to. Przez kolejne półtorej godziny mieliśmy do czynienia z jedną z najbardziej niemiłych osób, z jakimi dane mi było obcować w swoim życiu. Opryskliwa, bardzo głośna i z niesamowicie długimi paznokciami. Wiedziałam, że jak przyjdzie czas zapłaty, to nie dam jej tyle, ile powinnam - relacjonuje Anna.W momencie zapłaty kelnerka zaczęła być bardzo miła i nagle uśmiechnięta. Spytała czy wszystko smakowało, oczywiście, dlatego, aby dostać większy napiwek- wspomina Pani Anna. Po zobaczeniu kwoty napiwku kelnerka odpowiedziała:„Takie resztki to dla psa!”Do zapłaty było 190 zł, na stole znalazło się 2 złote napiwku. Kelnerka wpadła w szał i w bardzo niemiły sposób zwróciła się do nas, że nikt jej nie docenia i żałuje, że nie dodała czegoś do zupy. #1##2786#000113.533003ZEOTE
Po powrocie był dla wszystkich niemiły twierdząc, że wypadek zmienił jego osobowość – Geniusz!
Uczyłam moją wówczas 4-letnią córkę, że zawsze powinno się miło odnosić do innych, nawet jeżeli ktoś nas obrazi – Byłyśmy kiedyś na zakupach, szukając kostiumów kąpielowych na wakacje. Kiedy zapytała mnie, jak wygląda w jednym z kostiumów, inna kobieta zwróciła się do niej w niemiły sposób, a córka, zauważywszy, że zdenerwowało mnie to, wcisnęła się za mnie i mówi: ''Ale ma pani pięknie żółte zęby!"
 –  Na wakacjach w Londynie poznałem gościa ze Szkocji. Gdy dowiedział się, że jestem z Kalifornii powiedział: "O, pracowałem kiedyś z jednym typem z Kalifornii. Może go znasz?". W duchu przewróciłem oczami, ale nie chciałem być niemiły, więc zażartowałem i poprosiłem o więcej szczegółów o tym typie. Facet z Kalifornii, z którym pracował Szkot, okazał się być moim ojcem.
Był szczęśliwy, że ktoś z nim rozmawiał. Opowiedział, że Assasin's Creed to jego ulubiona seria i na koniec powiedział, że jestem pierwszym dorosłym, który nie był dla niego niemiły –

"Stałem w kolejce do kasy, przede mną stała taka mała starowinka. Trzęsły jej się ręce, miała kompletnie zagubiony wzrok, mocno tuliła do piersi malutką portmonetkę - taką zrobioną na szydełku - widzieliście może kiedyś takie portmonetki? Ja widziałem u swojej prababci… I zabrakło jej 4 zł, żeby zapłacić za zakupy, a w koszyku miała chleb, mleko, jakąś kaszę i maciupeńki kawałeczek pasztetowej

"Stałem w kolejce do kasy, przede mną stała taka mała starowinka. Trzęsły jej się ręce, miała kompletnie zagubiony wzrok, mocno tuliła do piersi malutką portmonetkę - taką zrobioną na szydełku - widzieliście może kiedyś takie portmonetki? Ja widziałem u swojej prababci… I zabrakło jej 4 zł, żeby zapłacić za zakupy, a w koszyku miała chleb, mleko, jakąś kaszę i maciupeńki kawałeczek pasztetowej – A kasjer był bardzo niemiły i rozmawiał z nią po chamsku. Staruszka stała taka przybita, ze łzami w oczach, no i nie wytrzymałem, dałem kasjerowi te 4 złote i zwróciłem mu uwagę, że nie wolno tak źle traktować żadnego człowieka.Ale serce mało mi nie wyskoczyło z piersi i nagle wziąłem staruszkę za rękę i poszedłem z nią z powrotem do sklepu. Babulinka szła pokornie ze mną, a ja wkładałem do koszyka produkty dla niej, te co myślałem, że będą najbardziej potrzebne: mięso, porcje rosołowe, jajka, kasze różne, a ona szła obok i wszyscy się na nas patrzyli. Doszliśmy do owoców i zapytałem ją, jakie lubi, a staruszka patrzyła na mnie w milczeniu wielkimi oczami i mrugała. Wziąłem wszystkiego po trochu, mam nadzieję, że starczy jej na długo.Wróciliśmy do kasy, ludzie się rozstąpili, puścili nas bez kolejki. No i przy kasie zrozumiałem, że nie mam przy sobie dość pieniędzy, by zapłacić za jej zakupy i za swoje, więc swój koszyk zostawiłem, zapłaciłem za zakupy babulinki, cały czas trzymając ją za rękę. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzałem staruszce w twarz i zobaczyłem łzy na policzku… Zapytałem, dokąd ja zawieźć, zaprosiłem do samochodu, a ona zaproponowała, ze w domu poczęstuje mnie herbatą. Zaniosłem jej zakupy. Staruszka poszła do kuchni robić herbatę, a ja rozglądałem się po bardzo ubogim, ale czystym i przytulnym wnętrzu. A kiedy postawiła na stole dwie obtłuczone filiżanki i talerzyk, na którym leżały dwa pierożki z cebulą - to nagle dotarło do mnie jak żyją nasi staruszkowie… Wyszedłem od niej, wsiadłem do samochodu i wtedy już nie wytrzymałem. Płakałem chyba z kwadrans"
Najbardziej chwyta za serca ostatni fragment, w którym pisze: "Idąc dalej, proszę was, pamiętajcie, że w świecie, w którym możecie być kimkolwiek chcecie, bądźcie mili, bo nie jesteście lepsi od sprzątaczy." –
Jak mąż uniknął awantury za nocny powrót z baru – "W pewien piątek musiałem zostać po godzinach w pracy, a po wyjściu z niej tak się złożyło, że poszedłem z kolegami na piwo, by zmyć ten niemiły posmak ciężkiej i sumiennej pracy tuż przed samym weekendem. Uprzedziłem żonę, że zatrzymali mnie w robocie, ale o wyjściu do baru już nie. Ta oczywiście dzwoniła kilka razy, ale telefon zostawiłem w kurtce...""Dochodziła 23. Wracając do domu wstąpiłem po drodze do sklepu i dopiero tam sprawdziłem telefon i zobaczyłem kilka nieodebranych połączeń. Uznałem, że dzwonić teraz i pytać, czy zrobić przy okazji zakupy, nie jest najlepszym pomysłem. Szybko kupiłem więc kilka drobiazgów i poszedłem do żony spodziewając się niemiłego powitania"."Otworzyłem drzwi. Żona stała zła. Trudno jej się dziwić - małżonek gdzieś przepadł, a jak w końcu się odnalazł, to podchmielony. Więc zamiast "cześć" od progu usłyszałem:- Gdzieś ty był? Od ósmej dzwonie, a ty nie odbierasz! Nie mogłeś uprzedzić, że gdzieś idziecie? Cały wieczór siedzę i czekam. Sto rzeczy jest do kupienia, ale do diabła z zakupami. Mogło ci się coś stać!Dalej nastąpił długi, ale nieco zasłużony wywód o dzwonieniu do szpitali i kostnic.- Będziemy się kłócić? - zapytałem.- Tak, będziemy!- W takim razie poczekaj chwilę... proszę.Poszedłem do kuchni, wyjąłem z torby kilka butelek dobrego piwa, wsypałem orzechy na miseczkę, pokroiłem ser... Wszystko zaniosłem do pokoju, gdzie nakryłem stół, usiadłem na sofie i zaprosiłem żonę do środka. Ta weszła, spojrzała na zastawiony stół, na piwo pięknie pieniące się w kielichu...- No drań! Jak mamy się teraz kłócić? Trzeba jakiś film obejrzeć. Włącz coś fajnego.Z żoną pokłóciliśmy się dopiero następnego dnia, bo przypadkiem zrzuciłem jej szczoteczkę do zębów do miski kota
Pomagajmy starszym, bo kiedyś to my możemy potrzebować pomocy –  ..." Stałem w kolejce do kasy, przede mną stała taka mała starowinka. Trzęsły jej się ręce, miała kompletnie zagubiony wzrok, mocno tuliła do piersi malutką portmonetkę – taką zrobioną na szydełku – widzieliście może kiedyś takie portmonetki? Ja widziałem u swojej prababci… I zabrakło jej 4 zł, żeby zapłacić za zakupy, a w koszyku miała chleb, mleko, jakąś kaszę i maciupeńki kawałeczek pasztetowej. A kasjer był bardzo niemiły i rozmawiał z nią po chamsku. Staruszka stała taka przybita, ze łzami w oczach, no i nie wytrzymałem, dałem kasjerowi te 4 złote i zwróciłem mu uwagę, że nie wolno tak źle traktować żadnego człowieka.Ale serce mało mi nie wyskoczyło z piersi i nagle wziąłem staruszkę za rękę i poszedłem z nią z powrotem do sklepu. Babulinka szła pokornie ze mną, a ja wkładałem do koszyka produkty dla niej, te co myślałem, że będą najbardziej potrzebne: mięso, porcje rosołowe, jajka, kasze różne, a ona szła obok i wszyscy się na nas patrzyli. Doszliśmy do owoców i zapytałem ją, jakie lubi, a staruszka patrzyła na mnie w milczeniu wielkimi oczami i mrugała. Wziąłem wszystkiego po trochu, mam nadzieję, że starczy jej na długo.Wróciliśmy do kasy, ludzie się rozstąpili, puścili nas bez kolejki. No i przy kasie zrozumiałem, że nie mam przy sobie dość pieniędzy, by zapłacić za jej zakupy i za swoje, więc swój koszyk zostawiłem, zapłaciłem za zakupy babulinki, cały czas trzymając ją za rękę. Wyszliśmy na zewnątrz. Spojrzałem staruszce w twarz i zobaczyłem łzy na policzku… Zapytałem, dokąd ja zawieźć, zaprosiłem do samochodu, a ona zaproponowała, ze w domu poczęstuje mnie herbatą. Zaniosłem jej zakupy. Staruszka poszła do kuchni robić herbatę, a ja rozglądałem się po bardzo ubogim, ale czystym i przytulnym wnętrzu. A kiedy postawiła na stole dwie obtłuczone filiżanki i talerzyk, na którym leżały dwa pierożki z cebulą – to nagle dotarło do mnie jak żyją nasi staruszkowie… Wyszedłem od niej, wsiadłem do samochodu i wtedy już nie wytrzymałem. Płakałem chyba z kwadrans… "...
Jak co roku, za kilka tygodni znowu będą święta Bożego Narodzenia, od zawsze promowane jako czas "magiczny i wyjątkowy". Czy tak jest naprawdę? Nie dla wszystkich – Ozdoby świątecznew sklepach już we wrześniu (sierpniu?) czy puszczanie przez cały grudzień w mediach świątecznych przebojów niekoniecznie napawa radością. Ale nie chodzi tylko o to...Jakie filmy puszczane są w TV na święta? Mdłe, i nieprawdziwe historie świąteczne, jak to samotny singiel/singielka (i zawsze jest to osoba ładna i dobrze sytuowana) nagle odnajduje miłość życia i jest mega szczęśliwy/a. W prawdziwym życiu tak nie ma...Ta cała sztuczna atmosfera radości i magii dodatkowo przygnębia osoby, które wiedzą, że nie mogą na taką "magię" liczyć. Osoby z problemami zdrowotnymi, żałobnicy, którzy kogoś ważnego pożegnali, czy też ludzie skłóceni z kimś i oczekujący na zgodę. Ale także Ci, którzy właśnie w czasie świątecznym dostali kiedyś kopa od losu, poznając "magię świąt" na własnej skórze...Wszystkim, dla których ten czas jest niemiły życzę przetrwania go. Dla mnie to też nie będzie radosny czas, więc nie musicie mi zazdrościć ;) Na pocieszenie - następne dopiero za rok
Mam nadzieję, że nie znajdzie się chętny, który przystanie na takie warunki –  Praca fizyczna na jedną zmianę 7-15, prosta, alewymagająca zdolności manualnych i energicznościWymogi: lojalność ,zdyscyplinowanie, sumienność,uczciwość, umiejętność pracy w zespole,spostrzegawczość, sprawność fizyczna,dyspozycyjność!!! energiczność najlepiej wrodzona.Szukamy osoby, która chce pracować. Jeśli szukaszpracy bo musisz i masz pracować ,za karę, to nie u nasbo bardzo szybko to zauważymy.Jeśli jesteś uzależniony/a od telefonu to nie nadajeszsię do pracy produkcyjnej na żadnym stanowisku u nas.Atmosferę mamy bardzo miłą. Nie zatrudniamy ludzistwarzającą niemily klimat i uważających, że wszystkowiedzą lepiej, Wszystkich traktujemy tak samo więcjeśli jeden pracuje ambitnie i stosuje się do zasad, adrugi kombinuje, obija się, ciągle gada i pisze natelefonie to nie może pracować w tym zespole.Kilka razy w roku w sezonie wzmożonych zamówienpraca po godzinach i czasem w soboty - platnedodatkowoWażne- szukamy tylko na dłuższą współpracęPracodawca nie uznaje odpowiedzi - ,nie, nie zrobiętego, nie, nie przyjdę w sobotę., ,, nie, nie zostanę pogodzinach ,.Premia wyłącznie za 100 % frekwencji i wywiązanie sięz powierzonych obowiązków ustalonych podczaszatrudnienia.Wypłata netto z premią 1935 zł zł. Jeśli komuś nieodpowiada to sąu innych trzy-zmianówki, dobrzeplatne soboty i niedziele
O włos od tragedii w wesołym miasteczku w Gryfinie – Na facebookowym profilu INFO Szczecin zamieszczono wideo z zajścia w jednym z gryfińskich wesołych miasteczek."Moja koleżanka zdecydowała się na skok w kuli. Już podczas przygotowania było dziwnie, bo pan z obsługi był niemiły. Koleżanka wsiadła, została przypięta i po chwili 'wystrzał' w niebo. Przeciążenie, atrakcja, adrenalina.....Filmowałam skok, żeby potem jej pokazać, jak to z dołu wygląda. W pewnym momencie zobaczyłam, że uprząż się odpięła i dynda sobie pod kulą. Byłam przerażona, gdy patrzyłam na obracającą się kulę. Koleżanka nie wypadła, bo trzymała się rur zabezpieczających, ale to właśnie uprząż jest zabezpieczeniem awaryjnym".Organizatorzy imprezy nie chcą na razie komentować zdarzenia.Jednym słowem, większość polskich wesołych miasteczek to po prostu syf, kiła i mogiła, a same sprzęty swoje lata świetności mają już dawno za sobą.Oczywiście póki tragedia się nie wydarzy, to wszystko jest w porządku...
0:24
"Byłeś dla mnie niemiły,więc nie otrzymasz hot doga."Tak to wyglądało w czasach, gdy nie istniało coś takiego jak "nasz klient, nasz pan" –

Jak się odegrać na niemiłym taksówkarzu. Ten gość to prawdziwy mistrz!

 –  Środek nocy, z baru wychodzinawalony facet i chce iść dodomu, jednak nogi odmawiają muposłuszeństwaPod barem stoi jedna taksówka,więc facet sprawdza swój portfel iwylicza że ma 15zi.Podchodzi więc do taksówkarza ipyta:Panie ile za kurs naSienkiewicza?- O tej porze to 20,- A za 15 nie da rady?Za 15 nie oplaca mi się silnikaodpalać.- Panie niech Pan się zlitujepóźno jest, zimno, ja jestemwcięty, do domu daleko.Facet spadaj i nie zawracaj migłowyWięc nie było wyjścia facetposzedł na pieszo do domu.Następnego dnia idzie ten samfacet ulicą i widzi długą kolejkętaksówek, a na samym końcukolejki stoi ten niemilytaksówkarz.Facet podchodzi więc dopierwszej taksówki i mówi:lle za kurs na Sienkiewicza?20zł. mówi taksiarz.- Ja dam panu 50zł za kurs, ale wczasie jazdy zrobi mi pan loda.Spadaj zboku bo zaraz cidowalę.Facet podchodzi do 2 taksówki:lle za kurs na Sienkiewicza?20zł. mówi taksiarz- Ja dam panu 50zł za kurs ale wczasie jazdy zrobi mi pan loda.Spadaj zboku bo nie ręczę zasiebieFacet podchodził do każdejtaksówki i sytuacja powtarzałasiPodchodzi do ostatniej taksówki -tej spod baru i mówi dokierowcy:lle za kurs na Sienkiewicza?- 20zł. mówi taksówkarz.-Ja dam panu 50zł za kurs alepod warunkiem że ruszy panpowoli i pomacha do wszystkichswoich kolegów taksówkarzy
Kucharz w szale zamordował swojego klienta, po tym, jak ten wyprowadził go z równowagi. Był niemiły i grał muna nerwach – Uważaj, jak się zachowujesz w restauracji!
Oto co się dzieje w kocich kawiarniach. Rodzice oburzeni, bo ich dzieci nie mogły pomęczyć kotka – Takie recenzje sfustrowanych rodziców można przeczytać na profilu jednej z kocich kawiarni (pisownia oryginalna):"Pani pilnująca NASKOCZYŁA na mnie i moją córkę, kiedy ona chciała się tylko pobawić z kotem! Bo po to są tam koty żeby się z nimi bawić, brać na kolana i robić z nimi co się podoba – tak myślałem, ale jak widać się pomyliłem.""Koty akurat spały na swoim zapleczu i widzieliśmy tylko dwa, jednak kiedy dzieci do niego podeszły Pani (w niemiły sposób) powiedziała ze jest za dużo dzieci (czworo) i on się nie będzie bawił. (…) NIE POLECAM ODWIEDZIN W GODZ. 12-17 bo koty śpią na zapleczu i ich nie zobaczycie.""bardzo slabomalo kotow, nie wolno ich brac na reki ( a do kawiarni przychodzisz wlasnie po to, zeby poglaskac i potrzymac ich, bo po prostu siedziec mozna w jakims innym miejsce)bez sensu tak sieziec i patrzec na to, jak koty spia albo chodza."Niektórzy rodzice po prostu nie mają mózgu...

Lekarz Kamil Szczupak wypowiada się o pracy polskich ratowników medycznych: Doceńmy w końcu ludzi, którzy kiedyś mogą uratować nam życie!

Doceńmy w końcu ludzi, którzy kiedyś mogą uratować nam życie! –  "Drogi Facebooku, ponieważ chwilowo narzekam na nadmiar wolnego czasu i staram się go wypełnić na różne możliwe sposoby, poza czytaniem książek i oddawaniem się zupełnie nieobciążającym mojej psychiki czynnościom (jak choćby spanie – cóż za komfort!) błądzę również niekiedy po zakamarkach Internetu. I oto dziś trafiłem na artykuł o tym, że ratownicy medyczni protestują. Artykuł jednak krótki, raczej informacyjny i szybko się skończył oddając pola komentarzom.Popełniłem błąd kardynalny i postanowiłem zobaczyć co też na ten temat sądzą moi bliźni. Jak wszyscy wiemy – czasu cofnąć się nie da, a ludzka psychika jest konstruktem delikatnym, naczyniem o ograniczonej pojemności, które pomieści określoną ilość żółci. No i się przelało. Wśród niewielu komentarzy wyrażających poparcie tu i ówdzie wykwitają te klasyczne, swojskie, w których ludzie niemający zielonego pojęcia o życiu i pracy ratownika medycznego zaczynają swoją wypowiedź od „90% ratowników…” by dalej dać upust swoim frustracjom i pochwalić się własnymi niedostatkami w zakresie dobrego wychowania i inteligencji.Sam ratownikiem nie jestem, znalazłem się w zdecydowanie lepszej sytuacji, ale mam przyjemność pracować z ratownikami. Dlatego gdy czytam o tym jak ludzie postrzegają ratowników medycznych, ich kompetencje i uprawnienia, oraz jak wyobrażają sobie ich pracę, to zastanawiam się jak to jest wśród moich znajomych. Pomyślałem więc, że podzielę się z Wami kilkoma moimi obserwacjami i przemyśleniami. Staż w pogotowiu mam niewielki i nie jest to moja podstawowa praca, jednak te 9 miesięcy uświadomiło mi, że praca ratowników naprawdę nie należy do łatwych. I, wbrew opinii wielu ludzi, nie ogranicza się do wysiłku fizycznego polegającego na przeniesieniu Chorego na nosze i dostarczeniu na najbliższy Oddział Ratunkowy.Po Krakowie jeżdżą właściwie dwa rodzaje karetek w ramach Systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego – są to karetki specjalistyczne (te z lekarzem) oraz podstawowe (te, w których kierownikiem zespołu jest ratownik medyczny). Tych podstawowych jest zdecydowanie więcej, dlatego szansa na to, że wzywając pogotowie traficie na lekarza jest ściśle skorelowana z miejscem wezwania. I wiecie co? Nie ma to dla Was większego znaczenia. Lekarz w pogotowiu bywa potrzebny w określonych sytuacjach, nad którymi nie będę się tutaj rozwodził.Ratownik posiada wiedzę i kwalifikacje do tego, żeby Was zbadać, zdecydować o tym czy wymagacie transportu do szpitala i leczyć Was – czy to w drodze na najbliższy SOR (tak, najbliższy. Jeżeli zależy Wam na znalezieniu się w konkretnym szpitalu, możecie zamówić taksówkę) czy pozostawiając Was w domu. To nie są „noszowi” ani sanitariusze, to są osoby, które odebrały wykształcenie umożliwiające im leczenie ludzi w stanach nagłego zagrożenia zdrowia i życia (choć przeważnie proza życia wygląda tak, że na jednego naprawdę potrzebującego pomocy pacjenta przypada siedmiu takich, którzy mogliby i powinni zostać zaopatrzeni przez lekarza rodzinnego lub NPL i którzy dziwią się, gdy im się mówi, że pogotowie nie jest od tego, żeby leczyć katar).Praca Ratownika Medycznego jest pracą zmianową, pracą w stresie, wyczerpującą fizycznie i związaną z narażeniem na przemoc ze strony Pacjentów (którym usiłują udzielić pomocy), czasem osób postronnych oraz narażeniem na różnego rodzaju zakażenia (krew, wymiociny etc.). Pracując w pogotowiu człowiek napatrzy się na wiele rzeczy i uczestniczy w wielu sytuacjach, które zostają w pamięci. Serio. I Ci ludzie zarabiają po 1600 – 2000 zł na rękę. W pogotowiu nie ma zmiłuj, jeżeli 5 minut przed przyjściem Twojej zmiany masz wezwanie do pijanego gościa, który leży na ławce na plantach, bo postanowił wypić „trzy piwa” (jak wiemy jest to standardowa dawka, którą przyjmuje statystyczny, uchlany do nieprzytomności utracjusz), to jedziesz. Jeżeli jest to katar, jedziesz. Ból brzucha od 2 dni – też jedziesz. I pół biedy, jeżeli miałaś/miałeś akurat jechać do domu, żeby się wyspać przed kolejnym dniem/dobą. Gorzej jeżeli z tego powodu spóźnisz się godzinę, żeby zmienić kogoś, kto zmienia kogoś, kto zmienia jeszcze kogoś innego.Bo – część z Was pewnie i tak w to nie uwierzy – Ratownicy pracują naprawdę dużo, raczej nie ograniczają się do jednego etatu. 600 godzin pracy w miesiącu to nie jest mit, to naprawdę się zdarza, a 300-400 zdaje się być standardem. Najpierw jest 12 godzin na etacie, później 12 na kontrakcie, żeby znów wejść na dniówkę etatową, a po niej zostać może jeszcze na 12 godzin na kontrakcie, bo nie opłaca się wracać do domu do sąsiedniej miejscowości skoro wzięło się dyżur w karetce należącej do prywatnej firmy. A wszystko po to, żeby zarobić na godne życie – spłatę kredytu, paliwo, jedzenie, jakieś wakacje, wyprawkę dla dzieci do szkoły.Tylko czy tak ma wyglądać to godne życie? Wszyscy zgadzamy się z tym, że jak ktoś jest inżynierem, programistą, architektem to powinien zarabiać godnie. Ale dlaczego wizja tego, że ratownik medyczny, pielęgniarka (to też są ludzie z wykształceniem wyższym) mieliby zarabiać po prostu adekwatnie do wykonywanej pracy budzi w ludziach tak negatywne emocje? Spotkaliście się kiedyś z ratownikiem, który był dla Was niemiły? Przykro mi. Ja też bywam szorstki, gdy pod koniec drugiej doby w pracy, zwiedzeniu 3 melin, przekazaniu 4 agresywnych, zarzyganych pijaków straży miejskiej, zawiezieniu jednego na SOR, bo upił się do nieprzytomności i wezwaniu pod tytułem „trzyletnia Ania nie chce jeść ani pić i jest apatyczna” (o 23 w nocy) oraz całej serii bardziej zasadnych wyjazdów, jadę do Pani, która mi oświadcza, że boli ją brzuch, chyba po galaretce którą zjadła, ale chciała się upewnić.Oczekujmy od nich kompetencji i szanujmy ich pracę, bo już sam fakt, że wykonują ją za tak niewielkie wynagrodzenie świadczy o tym, że nie robią tego tylko po to, żeby zarobić. Nie muszą tego robić z uśmiechem, choć – uwierzcie mi na słowo – zwykle naprawdę są mili. Są takie szczególne zawody, do których nie każdy człowiek się nadaje. I byłoby bardzo niedobrze gdyby takich ludzi zabrakło."
Jeśli ktoś jest niemiły, złośliwylub egoistyczny dla obcych, dla was też będzie za jakiś czas – Na początku ludzie pokazują się z najlepszej strony, ale związek buduje się na tej normalnej, codziennej wersji człowieka