Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 93 takie demotywatory

Po kilku latach małżeństwa popatrzę na to zdjęcie z myślą "kiedyś to było" –
Okazało się, że Eskimos, o którym pisał Centkiewicz nie mógł mieć na imię Anaruk, ponieważ słowo to w tłumaczeniu na język polski oznacza "sraj to". Prawdopodobnie powinno brzmieć Amaroq, co w języku grenlandzkim oznacza "wilk" – Z kolei zdjęcie chłopca z okładki książki wcale nie wykonał Czesław Centkiewicz, a jest to - tak samo jak inne zdjęcia, przedstawione jako dokumentalne - fotos z filmu "Wyprawa po narzeczoną" (Palos brudefærd) z 1934 r.Książka o Anaruku razem z kolejnymi wydaniami ulegała zmianie. W pierwszym, z 1937 r. znajduje się odautorski komentarz Centkiewicza (usunięty z kolejnych wydań od początku lat pięćdziesiątych), dotyczący spotkania grupy Polaków z Norwegami i to w niej Czesław Centkiewicz zawarł przedmowę usuniętą w kolejnych latach.Jasno z niej wynika, że Czesław Centkiewicz w rzeczywistości na Grenlandii nie postawił nawet nogi, a książka uważana za poniekąd reporterską w rzeczywistości jest zaledwie relacją z drugiej ręki - Fritza Oiena, norweskiego radiotelegrafisty stacjonującego na Wyspie Niedźwiedziej.Jak udało się ustalić, chłopiec z książki Centkiewicza to w rzeczywistości Simeon Ferdinand Noa Umeerinneq Larsen, syn Thorvalda i Frederikke, urodził się 25 lutego 1923 roku w Pikiiddi. Mężczyzna zginął w lawinie w wieku 24 lat, w 1947 roku
Pewien żołnierz zmęczył się służbą i przebranżowił się na gejowskie porno. Teraz Daniel jest bardzo zadowolony ze swojego życia i jest rozchwytywanym aktorem. Za jeden film dostaje 1000$. Ma narzeczoną, której praca przyszłego męża całkowicie odpowiada... –

Poruszający wpis Mateusza Morawieckiego dotyczący ks. Jerzego Popiełuszki i jego rodziny:

 –  Mateusz Morawiecki19 października o 21:59 · Kochani, po zdjęciach z naszej dzisiejszej wizyty przy grobie ks. Jerzego Popiełuszki, pora na bardzo osobisty wpis i kilka zdjęć z naszych rodzinnych archiwów, których jeszcze nigdy publicznie nie pokazywaliśmy.Minęło 35 lat od zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki, ale do dziś jego postać pozostaje żywa w mojej pamięci. Choć nigdy go osobiście nie poznałem, to zawsze był dla mnie jednym z wielkich patronów „Solidarności”. Echo jego kazań docierało również do Wrocławia, gdzie jeszcze jako młody chłopak uczestniczyłem niemal w każdej mszy za ojczyznę, które od czasu stanu wojennego były organizowane 13. dnia każdego miesiąca. Nie tylko dla mnie, ale również dla moich kolegów i przyjaciół z dolnośląskiej Solidarności i Solidarności Walczącej słowa i postawa księdza Jerzego były wzorem patriotyzmu i dodawały otuchy w trudnych latach 80. Pisaliśmy o nim w podziemnej prasie, drukowaliśmy jego kazania na taśmach magnetofonowych Grundiga słuchaliśmy jego słów.Pamiętam, że sam należąc do grupy młodzieży o gorących głowach, nie we wszystkim zgadzałem się z pełną pokory postawą księdza Popiełuszki. Kiedy on powtarzał za św. Pawłem, by zło dobrem zwyciężać, nie tylko ja, ale wielu moich kolegów z Solidarności Walczącej chcieliśmy zło po prostu zwyciężyć.Zło walką zwyciężaj, takie było nasze hasło.Lekcje moralności i patriotyzmu ks. Jerzego odcisnęły niezatarty ślad w mojej duszy, a jestem przekonany, że ufundowały myślenie o Polsce całego pokolenia ludzi, którzy dojrzewali w tamtych czasach. Mieliśmy wielkie szczęście do nauczycieli, bo przecież nie tylko ks. Popiełuszko, ale także i ks. Stanisław Orzechowski, ojciec Ludwik Wiśniewski, ks. Stefan Niedzielak, ks. Stanisław Małkowski, ks. Sylwester Zych, ks. Stanisław Suchowolec i wielu innych - wszyscy oni byli dla nas promykami światła pośród mroków PRL-u.Śmierć księdza Jerzego była dla mnie ogromnym wstrząsem. Po pogrzebie, który przerodził się w wielką manifestację patriotyzmu, pozostał ogromny żal po stracie, ale i pragnienie by w jakiś sposób okazać wdzięczność i oddać hołd bohaterskiemu kapłanowi. Razem z narzeczoną, moją przyszłą żoną, zdecydowaliśmy się, że nie ma lepszej formy uczczenia pamięci ks. Jerzego niż wsparcie jego rodziny. W drugiej połowie lat 80. kilkukrotnie wybieraliśmy się do Okopów, małej wioski na Podlasiu, niedaleko Suchowoli, w której urodził się ks. Popiełuszko, by pomagać w żniwach jego rodzicom, pani Mariannie i panu Władysławowi.Mimo że minęło ponad 30 lat, każda z tych podróży do dziś tkwi w mojej pamięci…Z Wrocławia dojechać mogliśmy tylko do Suchowoli odległej od Okopów o 4 km. Resztę drogi trzeba było pokonać pieszo, autobusy raczej nie kursowały, o ile dobrze pamiętam. Region nie należał do urodzajnych. Piaszczyste ziemie nie dawały szans na bogate plony. Rodzina Popiełuszków żyła więc bardzo skromnie, a w domu Państwa Popiełuszków i wielu ich sąsiadów, za podłogę w niektórych izbach nadal służyło klepisko. Pamiętam, że spaliśmy z Iwoną w jednym z pokojów na karimatach. Wokół, na krzesłach, rozłożone były sutanny, stuły, pamiątki po zamordowanym ks. Jerzym. Nigdy nie zapomnę przejmującego wrażenia, że ta skromna chata z kraja to prawdziwa ostoja polskości.Okopy, które pamiętam, ten wiejski świat, który dziś dzięki cywilizacyjnemu postępowi zanika, były ojczyzną wartości, które trzeba ocalić. Wspominam więc ogromny trud pracy na wsi, który pani Marianna i pan Władysław podejmowali każdego dnia z uśmiechem i wdzięcznością wobec najskromniejszych nawet darów natury. Przypominam sobie dzień, w którym wyrywając razem chwasty natrafiliśmy na osty. Zarówno ja i moja narzeczona niemało się namęczyliśmy wyrywając te kłujące rośliny, tak by nie poranić sobie rąk. W tym samy czasie pan Władysław wyrywał je spokojnie, zupełnie nie zważając na kolce. Po ściernisku chodzili na boso, nie zważając na ostre końce ścierni. Wieczorem przyglądałem się jego dłoniom, spracowanym i twardym, i jego stopom. Nie było na nich ani jednej rysy, ani jeden kolec nie przebił skóry. Do dziś myślę, że kto nigdy nie widział takich dłoni, nigdy też nie zrozumie czym jest trud ciężkiej pracy fizycznej.Zżyliśmy się z rodziną Popiełuszków na tyle, że pani Marianna odwiedzała nas również we Wrocławiu i zaprzyjaźniła się z moją mamą, Jadwigą. Po odzyskaniu niepodległości odwiedzaliśmy Okopy nie tylko z żoną, ale również z naszymi dziećmi, Olą i Jeremiaszem. Pan Władysław zmarł w 2002 roku a pani Marianna 11 lat później, ale do dziś zachowujemy kontakt osobami z rodziny ks. Jerzego.Kiedy pierwszy raz usłyszałem o ks. Popiełuszce nie podejrzewałem nawet jak bardzo życie tego polskiego bohatera wpłynie na życie moje i mojej Ojczyzny.Do dziś dziękuję za dobro, które dawał ludziom. Dziękuję za Jego solidarność. Za Jego troskę o każdego człowieka. Za Jego miłość do Polski. Polski wolnej i sprawiedliwej.PS.W rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki media obiegły materiały, w których widzimy ludzi skandujących nazwisko Jerzego Urbana i samego Urbana, nieodmiennie w dobrym humorze. Urban, kanalia stanu wojennego, człowiek, który rozpoczął kampanię nienawiści przeciwko księdzu Jerzemu, i który ordynarnie kłamał, broniąc jego morderców; człowiek, który jak nikt utożsamia diabelski nihilizm znowu znajduje poklask. Poklask dla Urbana w latach 90-tych jest miarą miałkości III RP i miarą akceptacji dla podłości w wolnej już Polsce. Wy, którzy – mam nadzieję – nieświadomie mu klaskacie, pomyślcie o zbrodniach komunistów, o naszych straconych szansach, o tragedii milionów ludzi. Wtedy może wasze ręce zastygną w bezruchu.
Będąc w sklepie jubilerskim, aktor Paul Walker zauważył młodego weterana wojennego, który wspólnie z narzeczoną wybierali dla niej pierścionek zaręczynowy – Żołnierz miał być znowu odesłany na misję do Iraku, dlatego pragnął jak najszybciej ożenić się z ukochaną. Niestety, okazało się, że pierścionek przekracza jego możliwości finansowe. Wtedy Walker poszedł do menedżera sklepu i powiedział do niego: "Zapisz pierścionek dla tej dziewczyny na mój rachunek"
Piotr Barłoga - prawdziwy bohater – Piotr Barłoga (33 l.) - podróżnik, bohater, geniusz.14 września 2019 roku w Armenii niedźwiedź brunatny zaatakował idących szlakiem górskim Piotra wraz z narzeczoną. Ratując dziewczynę, Piotr podjął bezpośrednią walkę z deklasującym go zarówno wagą jak i rozmiarami zwierzęciem. Obaj spadli w kilkusetmetrową przepaść.Niedźwiedź uciekł.Narzeczona Piotra (lekarz) zeszła do niego po zboczu i natychmiast podjęła reanimację. Niestety, pomoc nadeszła dopiero po 2 godzinach. Wskutek odniesionych obrażeń głowy Piotr Barłoga zmarł.Ogromny szacunek za odwagę, oddanie i heroizm. Trzeba mieć jaja z tytanu, by broniąc miłości swojego życia, stanąć do walki z niedźwiedziem.Piotr Barłoga - podróżnik, członek Mensy, człowiek o ponadprzeciętnej elokwencji, wiedzy i kulturze oraz najlepszy szwagier jakiego mogłem sobie wyobrazić. Dziękuję za uratowanie siostry!Chwała bohaterowi.
Narzeczony zaprezentował mi pierścionek, który dla mnie wybrał. Z białego złota i diamentem. Byłam taka podekscytowana, jednak bardzo się zawiodłam na jego widok. Pierwsza myśl brzmiała - za mały – Jego wypłata zbliża się do 6 cyfrowej sumy i zawsze był bardzo hojny, dlatego ciężko mi było zaakceptować ten fakt, ponieważ odnalazłam za niego rachunek opiewający na $1674. Nie tego się spodziewałam. Nie jestem szczęśliwa z takim wyborem. Ktoś u niego w pracy powiedział, że "jeżeli dziewczyna robi aferę o pierścionek, tzn. że nie jest dziewczyną dla ciebie", ale ja po prostu uważam, że o wiele lepiej by było, gdybyśmy razem wybrali taki pierścionek, który spodoba się nam obojgu. Powinnam kochać coś, co będę nosić każdego dnia i jest specjalną częścią garderoby, jednak nie potrafię. Czy ktoś z was miał taki problem?Jak łatwo się spodziewać na kobietę spadły gromy i posypała się lawina negatywnych komentarzy. Oby facet przejrzał na oczy i zostawił taką pijawkę!
To, co wyznał jej bezdomnyjest poruszające – Często się od nich oddalamy, sądząc, że wyłudzi od nas pieniądze, nieprzyjemnie pachnie albo jesteśmy przekonani, że główną rolę w jego życiu gra alkohol. Jednak niewielu z nas zastanawia się, co ten człowiek przeżył, z czym się borykał, jaka jest jego historia. Stereotypy biorą górę.A okazuje się, że niekoniecznie słusznie…Dziewczyna czuła, że musi spytać mężczyznę o jedno: dlaczego wylądował na ulicy? Takiej odpowiedzi ze strony bezdomnego zdecydowanie się nie spodziewała…To, co wyznał jej brzmi następująco:"Na ulicy mieszkam już od 2012 roku. W tamtym czasie zmarła moja narzeczona. Chorowała na raka macicy. Kiedy była w szpitalu, nie opuściłem jej nawet na moment. To trwało dwa miesiące. Potem utraciłem wszystko, co w życiu miałem, jednak nikogo to nie obchodziło. Odebrano mi moje rzeczy, jednak to nieważne – jedyne, za czym tęsknię, to ona. Kocham ją tak mocno, że zrobiłbym wszystko, gdyby tylko był możliwy jej powrót na ziemię, do mnie. Miała na imię Flor. Zrozumiałem bardzo ważną rzecz: kiedy tracimy jakieś przedmioty materialne, to tak naprawdę nic się nie dzieje, jednak kiedy tracimy osobę, którą kochamy, wtedy wali się świat." To niezwykle smutna historia. Ten człowiek robił wszystko, co w jego mocy, aby zapewnić leczenie swojej ukochanej. W Stanach opieka medyczna niestety kosztuje. Niekiedy, tak, jak w wypadku tego mężczyzny – cały majątek. To przykre, że w tej historii nie ma dobrego zakończeniaDlatego patrzmy na każdego człowieka jak na człowieka, który ma swoją historię.Historię nam nieznaną...
Zdjęcie sprzed 40 lat robi furorę.Przez opis – 40 lat temu zrobili mu zdjęcie z Patrycją. Dziś jej szuka.Jastarnia, rok 1979. Mały Marcin przytula się do jasnowłosej dziewczynki. Powstaje fotografia, którą on dziś chce powtórzyć. Teraz na Facebooku trwa intensywna akcja poszukiwawcza."To była moja 'narzeczona'. Wiem (a raczej mama tak twierdzi), że miała na imię Patrycja. To było w Jastarni. Fajnie było by ją odnaleźć i powtórzyć zdjęcie sprzed niemal 40 lat" – pisze Marcin. "To nie jest jakieś ważne czy pilne. Ani konieczne. Ot marzenie. Może dzięki Waszym udostępnieniom się odnajdzie ta 'moja' Patrycja. Może rozpozna swoją dziecięcą buzię.Dla ułatwienia: ten wyższy to "ja" – dodaje.Zdjęcie niesie się po FacebookuInternauci kibicują Marcinowi i piszą:"Super pomysł!!!!! Gdzie jest Patrycja???", "Jakie to słodkie!", "Sentymentalny projekt! Trzymam kciuki!". On sam zaznacza, że powtórkowa sesja "nie musi być topless".Czy Patrycja się odnajdzie? Pomóżmy Marcinowi
Wygrał milion dzięki obcej kobiecie. Teraz chce ją odnaleźć – Chce się odwdzięczyć kobiecie, której zawdzięcza wygranie miliona funtów. Zdążył kupić los na loterii dzięki uprzejmości innej klientki sklepuUprzejmość nieznajomej zmieniła życie paryChłopak i jego narzeczona wygrali milion funtów w lotto. Kiedy opadły pierwsze emocje, postanowili znaleźć kobietę, dzięki której mogą teraz świętowaćWysłał los w ostatniej chwili. Na kilka minut przed końcem zakładów stanął w kolejce do kasy i zapytał stojącą przed nim kobietę, czy może go przepuścić. Nieznajoma miała około 50 lat i kupowała piwo dla swojego męża.Powiedziała: "W porządku, mąż może poczekać. Jest zajęty oglądaniem piłki nożnej." - wspomina zwycięzca.Następnego dnia odkryli, że wygrali. Nie mogli uwierzyć w swoje niesamowite szczęście - gdyby nie uprzejmość obcej kobiety milion funtów, czyli prawie 5 mln złotych, przeszedłby im koło nosa. Para chce odnaleźć nieznajomą i jakość się jej odwdzięczyć.Mam nadzieję że się uda, w końcu zwykło się mówić "karma wraca"
 –  Chciałam ,podziękować" mieszkańcom Woli za brak serca i znieczulicę. Dziśna wysokości przystanku Szpital Wolski na ławce leżała otyła kobieta. Niktze stojących na przystanku ludzi, jak tez tych co obok przechodzili niezareagował, nikt się nie zainteresował czy żyje, czy potrzebna jej pomoc.Nikt poza jednym człowiekiem. Moim narzeczonym. I nie pisze o tym żebysię pochwalić - wiem kogo moje serce wybrałoPisze o tym, ze na miejscu tej kobiety mogła być wasza matka, brat, siostranarzeczona, kogokolwiek kogo kochacie i nikt by jej nie pomógł. 30stopniowy upał na ławce leży człowiek a nikt nie ma nawet refleksji i odruchużeby podejść i sprawdzić. Nawet jakby była pijana... w takim upale to tezniebezpieczne. Nawet jakby powiedziała wam coś brzydkiego to co?? Czycoś by się stało jakbyście zareagowali???To odruch, którego jak widać ludziom brakuje. Człowiek człowiekowi wilkiem.Dlaczego nie człowiekiem???Pomagajmy. To nic nie kosztuje. Chwilezainteresowania, troski. Czy to tak wiele?Kobieta na tawce miała cukrzyce i mogła to przypłacić życiemBądźmy dla siebie ludźmi, reagujmyP. SKochanie jestem z Ciebie bardzo dumnaLubię to!KomentarzeUdostępnij
Jeśli odpowiedział"po moim trupie" to spoko –  Marina Miller !'rrannamillah Matt prosi mojego tatę o moją rękę... kocham tego człowieka
Przyszła teściowa ciągle „zapominała”, że jest wegetarianką.  Synowa w końcu nie wytrzymała – Z rodziną podobno wychodzi się najlepiej na zdjęciu. Proste przysłowie, ale ma w sobie odrobinę prawdy.Teściowa dobrze wiedziała, że przyszła synowa nie je mięsa, ale jakimś cudem zapominała o tym podczas każdej większej uroczystości. Były takie sytuacje, w których dziewczyna czuła się po prostu niezręcznie.Już dwa lata nie jadłam mięsa, a mama mojego narzeczonego niby ciągle o tym zapominała. Goście siedzą przy stole, a ona do mnie głosem pełnym politowania mówi:„No ja nie wiem, naprawdę. Jak można nie jeść mięsa?”Za każdym razem odpowiadałam to samo niezmiennie. A ona za każdym razem odpowiadała to samo: „No nic nie mam dla Ciebie. Nawet ziemniaczki polałam tłuszczem. No nie wiem, co mogę Ci dać. Może kanapkę z masłem i pomidorkiem? Ale masła też nie możesz, prawda?”No ręce mi opadały. Wiem, że robiła to celowo. Nie wierzę, że przez tyle lat ona zapominała, że narzeczona jej jedynego syna nie je mięsa. Nie oczekiwałam wymyślnych dań, ale chociażby pamięci. Nie mogłaby podać zwykłej sałatki? Takiej najprostszej?Zrozumiałam, że tak będzie już zawsze i że nic nie zmieni jej zachowania. Postanowiłam, że nie będę się tym przejmować, ale nerwy puściły mi po 4 latach takich odwiedzin, gdy byłam w ciąży i hormony szalały w moim organizmiePoszliśmy na kolejne imieniny. W drzwiach przywitała nas gospodyni i z zasmuconą miną zaprosiła do stołu. Goście już czekali, a ona przy wszystkich zwróciła się do mnie:„Miałam dla Ciebie kotlety sojowe, bo Ty mięsa nie lubisz. Stały na blacie, okno było otwarte, wiatr zawiał i spadły na ziemię. Pimpek podbiegł i chciał zjeść, ale to chyba tak niedobre, że nawet pies nie ruszy. No nic dla Ciebie nie mam”.Miałam dość. Spojrzałam jej w oczy i powiedziałam:„To naprawdę bardzo smutne, że po tylu latach nie jest pani w stanie przygotować dla mnie nawet zwykłych jajek na twardo. Dodatkowo przykre jest to, że jestem w ciąży. Mam siedzieć i patrzeć jak jecie? Wychodzę, proszę następnym razem mnie nie zapraszać”.Spadł mi kamień z serca. Wiem, że może powinnam ugryźć się w język, ale miałam naprawdę dość. Byłam głodna i chciałam coś zjeść. Czy ja naprawdę aż tak dużo wymagam?Przyszła teściowa chyba powinna uszanować jej zdanie. Co myślicie?
Oto ile księża w Polsce życzą sobie za mszę. Dziennikarz urządził prowokację – Choć papież Franciszek przekonuje, że za mszę nie powinno się płacić, polscy księża uważają inaczej. Dziennikarz postanowił zadzwonić do wybranych parafii i sprawdzić, ile będzie musiał zapłacić za ślub z narzeczoną.Warszawa:- Proszę pana, jest tak: 200 złotych organista i 500 złotych ślub. Czyli łączna kwota to 700 złotych – słyszę w odpowiedzi. Po chwili siostra dodaje: u nas jest najtaniej. - Czyli siedem stówek to dobra cena? - dopytuję. - Gdzie indziej to i tysiąc złotych wezmą. A u nas jest ślicznie, księża sympatyczni, sanktuarium piękne…Łomża:- Narzeczeni składają w naszej parafii ofiarę na kościół, dla organisty i dla kościelnego. Zazwyczaj dają 1100 złotych. Czasem trochę więcej, czasem trochę mniej.Siedlce: - To będzie 1200 złotych, tak mniej więcej. U nas płaci się za wszystko razem, nie trzeba chodzić oddzielnie do organisty i kościelnego.Chojnice: - Zapowiedzi po 50 złotych, msza 350 złotych.Czy oni wszyscy powariowali?
Od niepełnosprawnego pacjenta dostała walentynkę, której nigdy nie zapomni – "Wszystko zaczęło się od tego, że tuż po maturze miałam ogromną potrzebę pomocy ludziom. Zdecydowałam się na wspomaganie dziennego domu samopomocy w moim rodzinnym mieście. Było w nim dużo pięknych osób i historii, które dotykają samego serca, ale to Kamil pozostanie w moich myślach do końca dni.Pierwszy dzień nie był łatwy, ale starałam się wdrożyć jak najlepiej potrafiłam. Ludzie przyprowadzani przez swoich opiekunów byli w różnej kondycji. Niektórzy na wózku, inni samodzielnie chodzili, jeszcze inni byli autystyczni i ciężko było nawiązać z nimi kontakt. Kamil różnił się od nich nawet historią życia, która porusza i łamie…Był dzień jego ślubu. Jechał do kościoła ze swoim świadkiem, gdy doszło do wypadku. Kolega nie przeżył, a pan młody w ciężkim stanie trafił do szpitala. Zapadł w śpiączkę na 3 miesiące. Gdy się obudził, nic nie było takie samo. Łącznie z tym, że narzeczona nie poradziła sobie i go porzuciła. Został sam z bratem, bo rodzice nie żyli. Lekarze nie pozostawiali złudzeń – Kamil będzie do końca życia uzależniony od kogoś. Przez wypadek doszło do uszkodzenia mózgu i jest po części sparaliżowany, a zachowuje się jak małe dziecko…Wszystkie jego marzenia, pragnienia o miłości i życiu z ukochaną zniknęły na zawsze. Uwięziony został w inny świecie. Świecie, którego nie znamy i ciężko nam się postawić na jego miejscu. Mnie jednak polubił i akceptował. Najczęściej zajmowaliśmy się wydzierankami z kolorowych papierów, bo widziałam, że sprawia mu to przyjemność. Śpiewaliśmy piosenki, a nawet oglądaliśmy filmy. Mijały miesiące, a ja zżywałam się z tą 12-osobową grupą coraz bardziej.Na samym początku lutego niestety dowiedziałam się, że mój narzeczony ma inne plany na życie. Załamałam się, bo planowaliśmy ślub. Przyszłam zapłakana do ośrodka. Kamil od razu to zobaczył i gdy do niego podeszłam, zaczął pytać: „Ola, co płacze? Boli coś?” To mnie rozkleiło jeszcze bardziej. Sam tak bardzo cierpiał, a interesował się mną. Nie wiem, dlaczego, ale zaczęłam mu się zwierzać, a w jego oczach widziałam… zrozumienie.Nadszedł czas walentynek. Miałam poranną zmianę w ośrodku. Na moim biurku znalazłam kopertę i wycięte z papieru serce. Znałam to pismo. To była wiadomość od Kamila. Dobrze wiedziałam, ile to kosztowało go wysiłku. Sam ten gest mnie wzruszył. Później było jeszcze piękniej…Na drugim wyciętym sercu były skierowane do mnie życzenia walentynkowe. Najpiękniejsze, jakie kiedykolwiek dostałam… Kamil ma problemy z pisaniem, dlatego życzenia złożył mi obrazkowo… Życzył mi dużo słońca, uśmiechu i… miłości. I wiecie co? Wierzę w to, że kiedyś do mnie uśmiechnie się los, a Kamil na zawsze będzie dla mnie kimś wyjątkowo ważnym i nigdy nie zerwę z nim kontaktu. Wzruszyłam się tym bardziej, że znam jego historię… Serce po prostu pęka"
Były narkoman namawia rodziców, aby leczyli swoje autystyczne dzieci wybielaczem! – Daniel Glass, były narkoman i ukrywający się w Tajlandii Brytyjczyk szerzy w internecie wierzenie, że “wybielacz uleczy twoje dziecko z autyzmu!”. Według Glassa wystarczy już siedem kropel terpentyny (rozpuszczalnik) aby rozpocząć u dziecka kurację oczyszczania z “pasożytów”Nie wiadomo do końca skąd u dzieci bierze się ta choroba. Jedni twierdzą, że ma ona podłoże genetyczne, inni, że za wszystko odpowiada rozwój mózgu podczas trwania ciąży. Są też racy, którzy twierdzą, że jest to wina szczepionek podawanych dzieciom po urodzeniu. Teorii jest wiele.Jednak kiedy policja w Wielkiej Brytanii zorientowała się, że do szpitali trafiają dzieci z podobnymi objawami i powodem tych objawów, zrozumieli, że nie mogą to być jednorazowe przypadki.Trafili na zamkniętą stronę na Facebooku, gdzie rodzice chorych dzieci wymieniali się opiniami i doświadczeniami po stosowaniu u dzieci tej kuracji. Jedni polecają środek o nazwie “Master Mineral Solution”, który jest mieszanką chlorynu sodu i kwasu cytrynowego i który został zabroniony w wielu krajach, gdyż wywoływał u dzieci długotrwałe biegunki i odwodnienie.Inni z kolei pisali, że siedem kropli specyfiku to za mało, dawkę trzeba zwiększyć do 16 kropli i stosować kurację przynajmniej od 3 do 6 miesięcy. Matki pisząc to i dzieląc się tą niebezpieczną wiedzą między sobą, są już o krok od zrobienia krzywdy swoim dzieciom bez świadomości niebezpieczeństwa, które niesie za sobą ten środek.29-letni Dann Glass, który rozpowszechnia w internecie takie niedorzeczne informacje mieszka aktualnie w Tajlandii, gdzie ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości, gdyż przyznał się on do spowodowania wypadku samochodowego w którym zginęła jego ciężarna narzeczona. Aktualnie prowadzi kanał na YouTubie i rozpowszechnia swoją “wiedzę” pomimo braku jakiegokolwiek wykształcenia medycznego
 –  ZDROWIA, PRZEDPOKOjuSERIO? NIEGADAJ?NOPRZYWITASIE Z CIOCIA PUSZCZAJAZNOWU A DOBRZE SIE ZDROWIA WIDZIALEMKEVINAUCZYSZ?JESZCZE RAZSIE ZPIENIEDZYMIKOLAJEMNO TO NA TO ILE JEST W KIEDYSI TAK TOJEST...KOMU DOLAĆDRUGAKONCU TYCH POMARANCZENOZKEI TEGOBARSZCZU?POTRAWTO TYLKO..PAMIETANMALE TEN CZASSZYBKO LECITAKŽE TEGO TAKIE BUTY.NAPUMYNIE PIJESZwOJSKU...A JAK TAM W KTO IDZIEDO KTO IDZIEALE TYSZKOLE?KOSCIOLA? ZAPALIC? WYROSLES/AS CIEBIE..DLUGO NIEWIDZIELISMYI coJEDZ, JAKużJEDZIECIE? TRZEBA TOŽEBYŚ BYLNARZECZONA? ZROBISZ? PRZELACZ NAAKIESKOLEDYSIE DOKROI GRZECNIC NIEZROBISZA CO TAKWSZYSCYUCICHLI?DIESELWYCHODZTANIE),OPLATEK TE | MI NIEDUZo1 coZBIERAMYBO SIESIE LICZY?ODCHUDZAM SIE POwoLIWIEM BO DOSTALEŚ?
Narzeczona zmusiła ukochanego, aby ten oddał swojego pieska. Zobacz, jakie ogłoszenie zamieścił w sieci! – Jak to jest, gdy jest się zakochanym wszyscy wiedzą. Świata poza drugą osobą się nie widzi, a całe to „oczarowanie” w końcu mija. Emocje opadają, zaczyna się dostrzegać wady i pojawiają się pierwsze problemy.Pewna para była narzeczeństwem kilka lat. W końcu postanowili zamieszkać razem. Do tej pory partnerka znosiła suczkę swojego narzeczonego. Jednak gdy zamieszkali razem kobiecie się odwidziało. Pies zaczął jej przeszkadzać i kobieta postawiła warunek – albo ona albo pies.Facet po przemyśleniu sytuacji, postanowił zamieścić ogłoszenie w Internecie:„Moja kobieta nie znosi mojej suczki Molly i nie mam innego wyboru, muszę znaleźć jej nowy dom. Jest czystej rasy, z bogatej dzielnicy i mam ją od czterech lat. Lubi się bawić. Nie jest do końca wychowana. Ma długie włosy w związku z czym wymaga częstych wizyt u specjalisty. To samo dotyczy paznokci, ale na szczęście ona uwielbia, jak ktoś się nią zajmuje. Do późna nie śpi, ujadając, ale odsypia, gdy ja pracuję. Jada tylko najlepsze i najdroższe produkty. NIGDY Cię nie przywita przy drzwiach po długim dniu pracy i NIGDY nie okaże Ci bezinteresownej miłości, gdy masz doła. Nie gryzie, ale może być złośliwa jak cholera. A więc… Jeśli ktoś z Was jest zainteresowany moją dziewczyną, lat 30, złą, egoistyczną i wyzyskującą innych – Chodźcie po nią! Ja i mój pies chcemy, żeby zmieniła adres jak najszybciej!”Jakiego wyboru byś dokonał?
 –  PORADNIK DLA ZAGUBIONYCH ZNASZ JA? TAK I  JAK DOBRZE JA ZNASZ? TO MOJA DZIEWCZYNA/ NARZECZONA/ŻONA CZY MA COŚ PRZECIWKO? NIE KOLEŻANKA Z PRACY/SZKOLY ITP. NIE JESTEŚCIE SAMI? TAK  I  W PORZĄDKU. ZŁAP SOBIE ŁAPY PRECZ! I
Niespodziewany finał ceremonii ślubnej – Wydać fortunę na ślub i wesele, aby upokorzyć niewierną narzeczoną przed całą rodziną? Pewnie warto