Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 8 takich demotywatorów

Tego typu sytuacje bezpośrednio wpływają na dochody parafii, o czym wspominają sami księża – Zwykle pary, pytając kapłanów o koszt ślubu, słyszą "co łaska". W każdej parafii jednak obowiązują mniej lub bardziej umowne cenniki. - Ja mam taką zasadę, że gdy przychodzą do mnie narzeczeni i chcą ustalić termin ślubu, to nic sam nie mówię o finansach - mówi portalowi ksiądz z Podhala. Zaznaczył, że wspomina o dobrowolnej ofierze i wpłatach innych małżeństw, pokazując przy okazji rejestr. - Zazwyczaj dostaję za ślub 1000 zł. Ktoś powie, że to dużo. Ja jestem przeciwnego zdania - dodaje.Przyznaje, że raczej młodzi nie sądzą, że to duża kwota. - Gdy taka sytuacja ma miejsce, to spokojnie pytam: ile młodzi wydają na samą dekorację kościoła, czy "talerzyk" w lokalu. To są grube tysiące. Skoro mają na takie rzeczy środki, w tej sytuacji mi też nie powinni skąpić - komentuje duchowny.Podobnego zdania jest inny ksiądz z Wielkopolski, który zwraca uwagę na to, że wielu Polaków wciąż myśli, że księża są milionerami. Choć - jak przyznaje - sakramenty są darmowe i za chrzest raczej nie bierze pieniędzy, w przypadku ślubów ma jednak pewien cennik.- Młodzi na wesele wydają krocie, więc ja nie mogę być pominięty. Kasuję po 600-800 zł od ludzi biedniejszych, do nawet 1500 zł od bogaczy. To wbrew pozorom nie są tak duże pieniądze. Obecnie coraz mniej ludzi ślubuje w kościele. Są miesiące, gdy ślubów mam cztery w miesiącu, a w innych ani jednego. Jeśli w danym roku tylko ze ślubów zarobię 7 tys. zł, to już jest sukces - wylicza NARODOWY BNK POLSKI 10BoutionsValmiy20NBPBPFOD+97ze d02
On nie mógł tego pojąć – "Wydawało mi się, że bardzo kocham swojego przyszłego męża, którego poznałam na studiach”Imponowało mi to, jak bardzo jest inteligentny, oczytany, światły, opiekuje się mną i chce poszerzać moje i swoje horyzonty. Spotykaliśmy się przez około 2 lata, gdy zdecydowaliśmy, że weźmiemy ślub. Męczyło nas trochę to, że przed znajomymi musieliśmy przedstawiać się jako narzeczeni, chcieliśmy być po prostu małżeństwem.„I choć możecie w to nie uwierzyć, tak naprawdę na co dzień nie kłóciliśmy się, a funkcjonowaliśmy ze sobą w pełnej zgodzie”Wydawało mi się, że oboje zawsze dojdziemy do porozumienia i nawet z największej kłótni będziemy potrafili wyjść obronną ręką, jeśli takowa kiedyś w przyszłości się wydarzy. Nawet nie miałam pojęcia w jak ogromnym błędzie byłam… Wszystko wydarzyło się w ciągu trzech dni, gdy cały mój światopogląd, całe moje plany, marzenia i oczekiwania wobec Tomka runęły momentalnie.Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale dla niego najwidoczniej wydawało się normalne, że ja przejmę jego nazwisko w trakcie ślubu. Mi się wydawało, że wspominałam o tym kiedyś, że nie chcę absolutnie przyjmować jego nazwiska tylko chcę pozostać przy swoim, ponieważ identyfikuję się ze swoją rodziną i nie chcę tracić swojej tożsamości.„Po raz pierwszy widziałam Tomka, jak wpadł w szał. Nie dało się tego opisać słowami"Próbował mi wmówić, że nie nie chcę z nim stworzyć jednostki jaką jest rodziną, że na siłę chcę być feministką, która i tak zresztą bez facetów nic nie będzie znaczyć.Te słowa zabolały mnie mocniej niż cokolwiek innego – niż najmocniejsze uderzenie w twarz. Najpierw starałam się spokojnie wytłumaczyć, że bardzo ważne dla mnie jest to, abym została przy swoim nazwisku. Nie chciałam go zmieniać, bo nie jestem samochodem, który się przerejestrowuje. I wtedy padły słowa, których się obawiałam się, ale które czułam, że i tak wypłyną:„Musisz wybierać – albo ja, albo zostajesz przy swoim nazwisku, ale już beze mnie”„Wybrałam samotność i życie w pojedynkę”Słusznie? "Wydawało mi się, że bardzo kocham swojego przyszłego męża, którego poznałam na studiach”Imponowało mi to, jak bardzo jest inteligentny, oczytany, światły, opiekuje się mną i chce poszerzać moje i swoje horyzonty. Spotykaliśmy się przez około 2 lata, gdy zdecydowaliśmy, że weźmiemy ślub. Męczyło nas trochę to, że przed znajomymi musieliśmy przedstawiać się jako narzeczeni, chcieliśmy być po prostu małżeństwem.„I choć możecie w to nie uwierzyć, tak naprawdę na co dzień nie kłóciliśmy się, a funkcjonowaliśmy ze sobą w pełnej zgodzie”Wydawało mi się, że oboje zawsze dojdziemy do porozumienia i nawet z największej kłótni będziemy potrafili wyjść obronną ręką, jeśli takowa kiedyś w przyszłości się wydarzy. Nawet nie miałam pojęcia w jak ogromnym błędzie byłam… Wszystko wydarzyło się w ciągu trzech dni, gdy cały mój światopogląd, całe moje plany, marzenia i oczekiwania wobec Tomka runęły momentalnie.Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale dla niego najwidoczniej wydawało się normalne, że ja przejmę jego nazwisko w trakcie ślubu. Mi się wydawało, że wspominałam o tym kiedyś, że nie chcę absolutnie przyjmować jego nazwiska tylko chcę pozostać przy swoim, ponieważ identyfikuję się ze swoją rodziną i nie chcę tracić swojej tożsamości„Po raz pierwszy widziałam Tomka, jak wpadł w szał. Nie dało się tego opisać słowami"Próbował mi wmówić, że nie nie chcę z nim stworzyć jednostki jaką jest rodziną, że na siłę chcę być feministką, która i tak zresztą bez facetów nic nie będzie znaczyć.Te słowa zabolały mnie mocniej niż cokolwiek innego – niż najmocniejsze uderzenie w twarz. Najpierw starałam się spokojnie wytłumaczyć, że bardzo ważne dla mnie jest to, abym została przy swoim nowym nazwisku. Nie chciałam go zmieniać, bo nie jestem samochodem, który się przerejestrowuje. I wtedy padły słowa, których się obawiałam się, ale które czułam, że i tak wypłyną:„Musisz wybierać – albo ja, albo zostajesz przy swoim nazwisku, ale już beze mnie”„Wybrałam samotność i życie w pojedynkę”Słusznie?
Dwie zakochane, bezdomnepary wzięły ślub w Katowicach – Kasia, Monika, Irek i Mariusz są od 10 lat bezdomni i mieszkają w prowizorycznych domkach na pograniczu Katowic i Siemianowic.Przed uroczystością narzeczeni otrzymali posiłek u sióstr kalkutek. Mogli też się wykąpać i wyspowiadać, a także skorzystać z usług fryzjerki i makijażystki.Świeżo upieczeni małżonkowie będą teraz objęci programem wsparcia dla osób bezdomnych, dzięki któremu przez rok będą mieli zapewnione mieszkanie treningowe, pracę i opiekę terapeutyczną.Oby dobrze wykorzystali swoją szansę!
Ona odwołała ślub. On nie mógłtego pojąć – "Wydawało mi się, że bardzo kocham swojego przyszłego męża, którego poznałam na studiach”Imponowało mi to, jak bardzo jest inteligentny, oczytany, światły, opiekuje się mną i chce poszerzać moje i swoje horyzonty. Spotykaliśmy się przez około 2 lata, gdy zdecydowaliśmy, że weźmiemy ślub. Męczyło nas trochę to, że przed znajomymi musieliśmy przedstawiać się jako narzeczeni, chcieliśmy być po prostu małżeństwem.„I choć możecie w to nie uwierzyć, tak naprawdę na co dzień nie kłóciliśmy się, a funkcjonowaliśmy ze sobą w pełnej zgodzie”Wydawało mi się, że oboje zawsze dojdziemy do porozumienia i nawet z największej kłótni będziemy potrafili wyjść obronną ręką, jeśli takowa kiedyś w przyszłości się wydarzy. Nawet nie miałam pojęcia w jak ogromnym błędzie byłam… Wszystko wydarzyło się w ciągu trzech dni, gdy cały mój światopogląd, całe moje plany, marzenia i oczekiwania wobec Tomka runęły momentalnie.Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale dla niego najwidoczniej wydawało się normalne, że ja przejmę jego nazwisko w trakcie ślubu. Mi się wydawało, że wspominałam o tym kiedyś, że nie chcę absolutnie przyjmować jego nazwiska tylko chcę pozostać przy swoim, ponieważ identyfikuję się ze swoją rodziną i nie chcę tracić swojej tożsamości„Po raz pierwszy widziałam Tomka, jak wpadł w szał. Nie dało się tego opisać słowami"Próbował mi wmówić, że nie nie chcę z nim stworzyć jednostki jaką jest rodziną, że na siłę chcę być feministką, która i tak zresztą bez facetów nic nie będzie znaczyć.Te słowa zabolały mnie mocniej niż cokolwiek innego – niż najmocniejsze uderzenie w twarz. Najpierw starałam się spokojnie wytłumaczyć, że bardzo ważne dla mnie jest to, abym została przy swoim nowym nazwisku. Nie chciałam go zmieniać, bo nie jestem samochodem, który się przerejestrowuje. I wtedy padły słowa, których się obawiałam się, ale które czułam, że i tak wypłyną:„Musisz wybierać – albo ja, albo zostajesz przy swoim nazwisku, ale już beze mnie”„Wybrałam samotność i życie w pojedynkę”Słusznie?
Oto ile księża w Polsce życzą sobie za mszę. Dziennikarz urządził prowokację – Choć papież Franciszek przekonuje, że za mszę nie powinno się płacić, polscy księża uważają inaczej. Dziennikarz postanowił zadzwonić do wybranych parafii i sprawdzić, ile będzie musiał zapłacić za ślub z narzeczoną.Warszawa:- Proszę pana, jest tak: 200 złotych organista i 500 złotych ślub. Czyli łączna kwota to 700 złotych – słyszę w odpowiedzi. Po chwili siostra dodaje: u nas jest najtaniej. - Czyli siedem stówek to dobra cena? - dopytuję. - Gdzie indziej to i tysiąc złotych wezmą. A u nas jest ślicznie, księża sympatyczni, sanktuarium piękne…Łomża:- Narzeczeni składają w naszej parafii ofiarę na kościół, dla organisty i dla kościelnego. Zazwyczaj dają 1100 złotych. Czasem trochę więcej, czasem trochę mniej.Siedlce: - To będzie 1200 złotych, tak mniej więcej. U nas płaci się za wszystko razem, nie trzeba chodzić oddzielnie do organisty i kościelnego.Chojnice: - Zapowiedzi po 50 złotych, msza 350 złotych.Czy oni wszyscy powariowali?
Nigdy nie jest za późno na to, żeby się zakochać –  she said yes!!!
W tym przypadku tragedia nie oznaczała końca, lecz początek –  Rozpoczęli rok jako nieznajomi, a zakończyli go jako narzeczeni. Zaczęło się od tego, że Ashley postanowiła uratować życie nieznajomemu mężczyźnieAshley McIntyre dowiedziała się z lokalnych mediów, że 25-letni elektryk Danny Robinson pilnie potrzebuje przeszczepu nerki. Z apelem zwrócono się do mediów, bo nikt z jego rodziny nie mógł zostać dawcą. Sytuacja Danny'ego była o tyle tragiczniejsza, że dwa lata wcześniej jego ojciec zmarł na raka, a w jego rodzinnym domu wybuchł pożar.Ta historia poruszyła Ashley. Postanowiła sprawdzić, czy może zostać dawcą. Po wykonaniu wszelkich koniecznych badań, okazało się, że wynik jest pozytywny. Dziewczyna zgodziła się na przeszczep, jednak zastrzegła, że spotka się z Danym dopiero, gdy okaże się, że przeczep się powiódł. Kiedy wszystko odbyło się bez komplikacji para spotkała się i... od razu zaiskrzyło. Operacja odbyła się w kwietniu, a już w grudniu w czasie świąt Danny oświadczył się Ashley.Obecnie para planuje ślub.
Test na miłość – 5 pytań, które powinny sobie czasem postawić pary/narzeczeni
Źródło: http://2ryby.pl

1