Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 34 takie demotywatory

 –  Przypomniałami się historia w którejpracowałem w zakładzie meblowym.Pani zamówiła sobie zółte lakierowanemebelki do kuchni. Przyjechaliśmy namotaż mebeli zamontowane, zlew zINOXu i wszystko pięknie ładnie.Po tygodniu dostaliśmy informację żePani zgłasza reklamację bo zlew jestporysowany !!Więc jedziemy na miejsce, na zlewieniebiesko-przezroczysta folia ochronnawiec pytamy gdzie porysowany?A ona pokazuje palcem zarysowaną foliena brzegu więc wiele nie zastanawiającsię oderwałem kawałek tej foli pod którązlew bez najmniejszej ryski i wtedy pani zpodniosłym głosem:PAAAANIE !! NIE ŁODRYWOJ TEGO ! BOTAKI NIEBIESKI PASUJE DO MEBLI !!
 –  Mucha gdy szukanajmniejszej szczelinyaby dostać się dotwojego mieszkaniaMucha gdy otworzysz jejwszystkie okna i drzwiaby sobie odleciała
Może to i nic specjalnie nadzwyczajnego, ale w epoce powszechnej znieczulicy, należy doceniać takie gesty. Motorniczy z Krakowa musiał gwałtowanie zahamować. To, co zrobił później oczarowało jedną z pasażerek, która tak to opisała: – "Wczoraj około godziny 19:38 jechałam tramwajem. Między przystankami Św. Gertrudy, a WAWEL motorniczy był zmuszony gwałtowanie zahamować (kierowca samochodu osobowego wymusił pierwszeństwo). To co zrobił później szczerze mnie oczarowało. Na najbliższym przystanku wyszedł ze swojej kabiny i zapytał pasażerów czy wszyscy nikomu nic się nie stało i czy ktoś nie potrzebuje pomocy. Z pozoru nic nadzwyczajnego, a jednak uważam, że trzeba doceniać takie gesty. Jeśli dysponują Państwo systemem nagród, pochwał bez najmniejszej wątpliwości, motorniczy, o którym mówię zasługuję na wyróżnienie!Pozdrawiam serdecznie,Julia" wighAPARATY SLUCE18RY825CzerwonMaki P545
Lekcja życia od mądrej babci dla swojej wnuczki: – Dziewczyna odwiedziła babcię, z którą zawsze mogła o wszystkim porozmawiać, by się wypłakać. Przez łzy powiedziała, że życie jest za trudne... Babcia miała na to odpowiedź!Widząc, jak roztrzęsiona i zestresowana jest jej wnuczka, starsza pani wzięła ją za rękę i posadziła przy kuchennym stole. Sama w tym czasie nastawiła wodę w trzech garnkach. Gdy zagotowała się, do jednego garnka wrzuciła jajko, do drugiego marchewkę, a do trzeciego ziarenka kawy. Po 20 minutach wyjęła jajko i marchewkę i wlała kawę do filiżanki. Poprosiła wciąż zapłakaną wnuczkę, by dotknęła marchewkę, rozbiła jajko i napiła się kawy. Ta spojrzała na babcię zdziwiona, ale zrobiła to,o co prosiła. W międzyczasie mądra staruszka wyjaśniła jej, w czym rzecz:Widzisz kochana, te trzy rzeczy zostały poddane przeciwności losu, jaką jest wrzątek. Zobacz, co się stało z marchewką - przedtem była twarda i mocna, a teraz jest miękka i słaba. Za to jajko na początku było kruche, prawda? Skorupka chroniła delikatne wnętrze, które pod wpływem wrzątku zrobiło się twarde. Wyjątkowa jest kawa! Ona zmieniła wrzącą wodę. A teraz, moja droga, zadaj sobie pytanie o to, czym jesteś: marchewką, jajkiem czy kawą?Zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, babcia dokończyła myśl:Zastanów się dobrze, czy jesteś jak marchew, na pozór twarda, ale przy najmniejszej przeciwności losu miękka i słaba? Czy raczej jesteś jak jajko, pozornie delikatna, ale twoje serce twardnieje z bólu po utracie kogoś bliskiego lub pod wpływem innych bolesnych wydarzeń? A może jednak jesteś jak kawa? Ziarna kawy uwalniają swój prawdziwy smak i naturę wraz ze wzrostem temperatury wody. Czy potrafisz przeanalizować problem i ruszyć dalej?Wnuczka nie wiedziała, co odpowiedzieć. Każdy z nas musi zadać sobie to pytanie, na spokojnie je przemyśleć i... dokonać najlepszego wyboru.
Zapłakana wnuczka odwiedziła swoją babcię. Powiedziała jej, że życie jest zbyt trudne. Na co staruszka dała jej ważną lekcję życia – Widząc, jak roztrzęsiona i zestresowana jest jej wnuczka, starsza pani wzięła ją za rękę i posadziła przy kuchennym stole. Sama w tym czasie nastawiła wodę w trzech garnkach. Gdy zagotowała się, do jednego garnka wrzuciła jajko, do drugiego marchewkę, a do trzeciego ziarenka kawy. Po 20 minutach wyjęła jajko i marchewkę i wlała kawę do filiżanki. Poprosiła wciąż zapłakaną wnuczkę, by dotknęła marchewkę, rozbiła jajko i napiła się kawy. Ta spojrzała na babcię zdziwiona, ale zrobiła to,o co prosiła. W międzyczasie mądra staruszka wyjaśniła jej, w czym rzecz:Widzisz kochana, te trzy rzeczy zostały poddane przeciwności losu, jaką jest wrzątek. Zobacz, co się stało z marchewką - przedtem była twarda i mocna, a teraz jest miękka i słaba. Za to jajko na początku było kruche, prawda? Skorupka chroniła delikatne wnętrze, które pod wpływem wrzątku zrobiło się twarde. Wyjątkowa jest kawa! Ona zmieniła wrzącą wodę. A teraz, moja droga, zadaj sobie pytanie o to, czym jesteś: marchewką, jajkiem czy kawą?Zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć, babcia dokończyła myśl:Zastanów się dobrze, czy jesteś jak marchew, na pozór twarda, ale przy najmniejszej przeciwności losu miękka i słaba? Czy raczej jesteś jak jajko, pozornie delikatna, ale twoje serce twardnieje z bólu po utracie kogoś bliskiego lub pod wpływem innych bolesnych wydarzeń? A może jednak jesteś jak kawa? Ziarna kawy uwalniają swój prawdziwy smak i naturę wraz ze wzrostem temperatury wody. Czy potrafisz przeanalizować problem i ruszyć dalej?Wnuczka nie wiedziała, co odpowiedzieć. Każdy z nas musi zadać sobie to pytanie, na spokojnie je przemyśleć i... dokonać najlepszego wyboru.

To był ten jeden jedyny raz w całej historii obozu KL Auschwitz, kiedy esesman zwrócił się do Polaka per "pan"!

To był ten jeden jedyny raz w całej historii obozu KL Auschwitz, kiedy esesman zwrócił się do Polaka per "pan"! – Karl Fritzsch, kierownik obozu, patrzył na nas, mierzył każdego i co chwilę podnosił prawą rękę i mówił: "Du! - ty". Ten jeden wyraz był wyrokiem śmierci dla wskazanego. Esesmani wywlekali biedaka z szeregu, zapisywali jego numer i odstawiali pod strażą na boku.Dziś trudno opisać, co człowiek wtedy czuł. W głowie szum, krew pulsowała na skroniach, zdawało się nam, że wyskoczy nosami, uszami i oczami. Przed oczami mgła. Całe ciało drżało. Jedna myśl w głowie: jak stanąć, jaką minę zrobić, żeby mnie nie wybrał. Oto paradoks: człowiek umęczony, dręczony, głodny, bity, schorowany, a chce żyć. Modliłem się do Matki Bożej. Nigdy przedtem ani potem, muszę to uczciwie przyznać, już tak żarliwie się nie modliłem.Esesmani minęli mnie. Nie usłyszałem tego strasznego słowa: "Du". Minęli o. Maksymiliana i stanęli przed Franciszkiem Gajowniczkiem. Niemiec wskazał na niego, a on zawołał: "Jezus, Maria! Moja żona, moje dzieci!". Niemcy jednak nie zwrócili na to najmniejszej uwagi.I stało się coś, czego nikt nie mógł pojąćZobaczyłem o. Maksymiliana. Szedł prosto ku grupie esesmanów, stojących w pobliżu pierwszego szeregu więźniów. Wszyscy drżeliśmy, ponieważ było to złamanie jednego z najostrzej i najbrutalniej przestrzeganych zakazów. Wyjście z szeregu bez zezwolenia oznaczało śmierć. Czasem śmierć po ogromnym katowaniu, a czasem śmierć od jednego wystrzału. Byliśmy pewni, że zabiją o. Maksymiliana, a stało się coś nadzwyczajnego, co nigdy dotąd nie miało miejsca. Było to dla Niemców coś tak niewyobrażalnego, że stali jak skamieniali. Patrzyli po sobie i nie wiedzieli, co się dzieje. Mieli pilnować porządku, a naraz okazało się, że ten porządek narzuca więzień. Taki jak wszyscy, umęczony, udręczony..."Dlaczego pan chce umrzeć za niego?"O. Maksymilian szedł w więziennym pasiaku, z miską u boku, w drewniakach. Nie szedł jak żebrak, ani też jak bohater. Szedł jak człowiek świadomy wielkiej misji. Stanął spokojnie przed oficerami. Cała świta, która dokonywała selekcji, wszyscy stali i patrzyli po sobie, nie wiedzieli, co robić. Wreszcie opamiętał się kierownik obozu i wściekły, zapytał swojego zastępcę: "Czego chce ta polska świnia?".Zaczęli szukać tłumacza, ale okazało się, że tłumacz jest zbędny. O. Maksymilian w postawie na baczność odpowiedział spokojnie po niemiecku: "Chcę umrzeć za niego" i wskazał lewą ręką na stojącego obok Gajowniczka. Padło kolejne pytanie: "Kim jesteś?" - "Jestem polskim księdzem katolickim". O. Maksymilian, mimo iż wiedział, jak Niemcy traktują polskich księży, nie bał się przyznać do swojego kapłaństwa.Panowała wtedy nieznośna cisza. Każda sekunda wydawała się trwać wieki. Wreszcie stało się coś, czego do dzisiaj nie mogą zrozumieć ani Niemcy, ani więźniowie. Kapitan SS, który zawsze zwracał się do więźniów przez wulgarne "ty", zwrócił się do o. Maksymiliana per "pan": "Dlaczego pan chce umrzeć za niego?" O. Maksymilian odpowiedział: "On ma żonę i dzieci". Po chwili esesman powiedział: "Dobrze".Wspomnienia Michała Micherdzińskiego spisali Małgorzata i Mieczysław Pabisowie.W sobotę obchodziliśmy wspomnienie i rocznicę męczeńskiej śmierci o. Maksymiliana, który zmarł 14 sierpnia 1941 dobity zastrzykiem trucizny – fenolu przez funkcjonariusza obozowego, kierownika izby chorych Hansa Bocka o godz. 12:50.

Internauci wielokrotnie pokazali jaka w nich drzemie siła. Może i tym razem znajdą się chętni, aby pomóc starszej Pani Ani z Krakowa, która sprzedaje chustki pod Kościołem Mariackim?

 –  Ania Murdzek 4 dni • Publiczne Hej Kraków! Wszyscy wiemy, jak wielką moc ma internet i jak szybko można poszerzyć w nim zasięgi. O Ot. Prawie codziennie pod Kościołem Mariackim w godzinach porannych (ok. 9-13) stoi starsza Pani. Z postu, który udostępniłam poniżej wiem, ze Pani Maria ma 85 lat i kredyt syna do spłacenia, który spadł na nią po jego śmierci- była poręczycielem. Pani żyje samotnie z niewielkiej emerytury, dlatego przychodzi na rynek żeby sprzedać chustki, które kiedyś sama szyła. Stoi pochylona, zmarznięta, z torbami w ręku, stąd przeciętny przechodzień nie wie, że ta Pani przyszła zarobić kilka złotych i jest potrzebująca. Nie zaczepia nikogo, nie proponuje zakupu serwetek i nie prosi o wsparcie, którego tak bardzo potrzebuje.. Rozmawiałam dziś z Panią. Jest bardzo miła, bardzo skromna i niezbyt ufna w stosunku do ludzi. Nie chciała powiedzieć dlaczego tu stoi, nie chciała przyjąć ode mnie jedzenia ani cieplej herbaty, ale poprosiła o złotówkę. Dopiero po chwili rozmowy, przyjęła pieniądze, otworzyła swoje torby i zaczęła mi pokazywać jakie serwetki kiedyś szyła. Powiedziała, ze bardzo dziękuje za pomoc bo ma trochę problemów finansowych. Możliwe, że życie bardzo doświadczyło Panią Marię dlatego teraz z takim dystansem podchodzi do ludzi. Zachęcam do nawet najmniejszej pomocy dla tej Pani! Rozglądnijmy się wokół siebie! Dziś rynek w Krakowie zgromadził dużą grupę ludzi jedynie przed Zara czekających na wejście do sklepu, bo przecież „black friday" i pseudo wielkie „promocje". Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie i zauważyć naprawdę potrzebującą osobę, która stoi godzinami w tak okropnym zimnie, bo jak sama powiedziała „nie ma innego wyjścia". Myślę, ze te kilkadziesiąt złotych wydane na kolejną „bluzkę z promocji" będzie dużo lepszą inwestycją jeśli przekażemy je potrzebującym. I chociaż jestem przeciętną kobietą, której zakupy sprawiają przyjemność, poczułam się cudownie rezygnując z kolejnych zakupów w Zarze i wspierając tak cudowną kobietę jaką jest skromna Pani Maria. Jeśli nie możecie jej wspomóc finansowo, nawet najmniejszy gest w postaci rozmowy też będzie cenny! Dziś się przekonałam, że zwykłe przywitanie może wywołać uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Pomóżmy Pani Marii odzyskać wiarę w ludzi i wesprzyjmy ją jak tylko możemy!

W naszym narodowym froncie walki z epidemią nie ma najmniejszej dziurki

 –  Leniwy Anestezjolog5uda lngeitsatSopdaSdapoiSnn orcd gosoadgmlznimrnigesSSer ld2soc2gs:37  · Taka ciekawostka.Na teleporadę czeka się w Zielonej Górze 2-3 dni. Na wynik testu 10 dni. Pobranie wymazu możliwe jest tylko do godziny 14:00, uprzejma Pani w punkcie pobrań informuje telefonicznie, że jeśli do punku pobrań (który działa od 10:00) przyjedziesz o 10:00 to już tego dnia nie zdążysz załapać się na test. Kolejka ustawia się od 6:00-7:00, na dworze – wiadomo, rząd zalecał wietrzenie. Jest drive thru, tam ustawiają się od 5:00, bo dzienna liczba testów mocno ograniczona. W weekend nie da się uzyskać skierowania na test.Pacjent ma objawy w piątek wieczorem (dzień 0). Typowe. Gorączka, kaszel, bóle mięśni, osłabienie, utrata węchu i smaku. Przez weekend nikt mu testu nie zleci. W pon (dzień 3) udaje mu się zarejestrować na „pilną teleporadę”, na te mniej pilne czeka się pewnie dłużej. W środę dzwoni lekarz, zleca test. Jest 14:00, test można wykonać najwcześniej jutro. W 6-tym dniu od początku objawów pobrany zostaje wymaz. Wynik będzie po 10 dniach. Jeśli będzie dodatni (16 dni od objawów) zacznie się 10 dniowa izolacja i 17 dniowa kwarantanna dla domowników.Przez pierwsze dni ewidentnego zakażenia COVID nikt z domowników nie ma kwarantanny. Mogą swobodnie chodzić i zarażać do woli. Póki pacjent nie będzie miał dodatniego wyniku PCR rodzinę nie obowiązuje nic, poza własnym poczuciem odpowiedzialności. Mówi się o tym, że zakaźność jest nawet na 48-72h przed pierwszymi objawami. Za to wtedy kiedy zakaźność mija, zainteresowany i cała rodzina spędzą 10-17 dni w zamknięciu (pacjent łącznie 26 dni, rodzina 33 dni – jeśli oczywiście mają trochę odpowiedzialności i stosowali autoizolację od początku objawów, jeśli rodzinny jest ludzki to może skróci izolację). Czy ktoś jeszcze się dziwi, że stale przyrastają nam nowe zakażenia? Że ludzie nie chcą się zgadzać na test, który uziemia ich tygodniami?Gratuluję Panu Niedzielskiemu i Panu Morawieckiemu świetnie zorganizowanego systemu walki z pandemią!Nie zwalicie tej waszej nieudolności na żadne strajki. Dużo bardziej niebezpieczni są bezobjawowi zakażeni, których pozwalnialiście z kwarantanny niż ludzie spacerujący na świeżym powietrzu. Jesteście główną przyczyną dramatycznej sytuacji w systemie opieki zdrowotnej. I nie zapomnimy tego nigdy.Wyślijcie do szpitali wojsko, niech nas z karabinami pilnują czy pracujemy z należytym zaangażowaniem. Jak Wam nie wstyd?!P.S. Wykonane prywatnie u pacjenta i jego małżonki testy antygenowe wyszły oczywiście dodatnie.Bądźcie odpowiedzialni! Przy objawach infekcji izolujcie siebie i swoje rodziny sami.
 –  Ojcowska Strona MocyV Minister Edukacji ( Nauki - WychowawcaPrzyszłych Pokoleń Posłusznych Polaków, publicznieprzedstawił w ostatnich dniach swój program, którybędzie chciał realizować na naszych dzieciach, aktóry można streścić w dwóch punktach:Q Strach:Gdy nasi rodzice szli na wywiadówkę. lo bezwzględu na to. jak dobrymi byliśmy uczniami, tobyliśmy pełni obaw. czy przypadkiem nauczyciel nieposkarży się choć trochę na nas. bo rodzice wtedyrzeczywiście uważali, że nauczyciel ma autorytet. !!Do tych czasów musimy wrócić.! | dlatego, że to. cosię dziś dzieje na ulicach miast, wśród młodych ludzito jest również wypadkowa tego. co się działo wciągu ostatnich kilkudziesięciu lat w polskiej oświaciei na polskich uniwersytetach, [rozmowa w TVP Into oprzyczynach protestów]Q Kary dla nieposłusznych:Proszę nie zapominać, że ja. jako minister edukacji inauki, mam kompetencje do rozdzielania środkówinwestycyjnych dla uczelni, na badania, na granty.Takie wnioski leżą u nas w ministerstwie i !! niemam najmniejszej wątpliwości. H że będziemymusieli brać pod uwagę również to. co dzieje się naposzczególnych uczelniach, (rozmowa w TVP Into ouczelniach, które wprowadziły 28.10 godzinyrektorskie)Cfc I choć przyznaję, że z niepokojem czekam nakolejne punkty, to już te dwa mi wystarczą, by dojśćdo przerażającego wniosku, że mamy do czynienia zosobą, klórej marzy się. by:budować u dzieci bezdyskusyjny respekt dlawładzy.wymagać od nich bezkrytycznegoposłuszeństwa.dotkliwie karać za bycie nieposłusznym i zaprzejawy samodzielnego myślenia.I jako rodzic, każdy z nas powinien odpowiedziećsobie na proste pytanie:Czy takiej edukacji chcę dla mojego dziecka ?

Szokująca relacja internautki z pobytu jej matki w szpitalu w Morągu

 –  Moja mama ciężko chora i ledwo żywa została wywieziona do szpitala w Morągu . Leżała tam 8 dni . Dzisiaj wróciła do domu i to co zobaczyłam odjęło mi mowę . Wróciła z siniakami na rękach od nieumiejętnego oraz brutalnego zakładania wenflonu nawet gdy mówiła , że ją boli i prosiła o bycie delikatniejszymi , była traktowana tam dosłownie jak zwierzę przez personel owego „ szpitala ” jeżeli tak w ogóle można go nazwać , pielęgniarki zapominały podawać jej leki , o które sama musiała się upominać i jeszcze śmiały mieć pretensje , że ta nie upomniała się wcześniej , czy takie traktowanie jest normalne ? Niestety nie jest ona jedyną pacjentką , do której miało się tam takie podejście . Pewna starsza Pani przez kilka godzin leżała we własnych wymiocinach i odchodach , po wielu prośbach dopiero po 5 godzinach pielęgniarka łaskawie przybyła i ją przebrała oraz umyła ( oczywiście bez najmniejszej delikatności lecz dosłownie szarpiąc ją ) . Starszy Pan leżał tam bez ruchu bez żadnej opieki , bez przekładania aby uniknąć odleżyn , bez dawania mu picia ( sam nie był w stanie ) bez niczego . Lekarze chamsko odzywają się do pacjentów wykorzystując ich słabość i strach a nawet sobie z nich żartują gdy Ci leżą tam bez możliwości zobaczenia się ze swoimi bliskimi , sami powoli tam umierają traktowani jak zwierzęta i upokarzani przez ludzi , którzy powinni robić wszystko aby im pomóc czyli personel szpitala ... Pielęgniarki bardzo odważnie wykorzystują brak możliwości odwiedzin przez koronawirusa i posuwają się za daleko oraz zaniedbują swoje obowiązki . Opinie i skargi na tą „ umieralnie ” (bo tak pacjenci opisują to miejsce ) nie raz były pisane , więc dlaczego nikt z tym nic nie robi ? Jesteśmy ludźmi , gdzie niestety tak nie mogę nazwać pielęgniarek oraz lekarzy z tej placówki , więc dlaczego takie rzeczy się dzieją i jest o tym cicho ? Gdy ktoś jest chory powinno sie mu pomagać i robić wszystko aby było mu jak najlepiej, ponieważ niewiadomo czy to jego ostatnie chwile , tym bardziej że nie może spędzić ich z rodziną ... Sama w nie jednym szpitalu leżałam i wiadomo , że zdarzają się miłe pielęgniarki jak i te „ niemiłe ” , ale tam niestety tych dobrych ludzi brakuje , gdy są najbardziej potrzebni ... Pielęgniarkom ,które w ten sposób traktowały moją mamę i innych pacjentów , życzę aby spotkało je dosłownie to samo albo gorzej bo tylko i wyłącznie na to zasługują . Błagam udostępniające ten post , niech to co tam się dzieje zobaczy jak największa ilość osób  . Czas zrobić z tym porządek . ( wszystkie te zdarzenia miały miejsce na oddziale wewnętrznym )
Słynny aligator o imieniu Saturn, który przeżył drugą wojnę światową i według plotek należał do Adolfa Hitlera, zdechł w wieku 84 lat. Był jedną z największych atrakcji moskiewskiego zoo – "Miał około 84 lat - to bardzo imponujący wiek. Moskiewskie zoo miało zaszczyt trzymać Saturna przez 74 lata. Saturn był dla nas całą erą, i to bez najmniejszej przesady. Widział wielu z nas jako dzieci. Mamy nadzieję, że go nie zawiedliśmy" - napisano w komunikacie zoo w Moskwie
0:31
Buntowniczy kocur trafił do schroniskowej izolatki po tym, jak przyłapano go na otwieraniu drzwi innym zwierzęcym mieszkańcom placówki... – Kocur miał w zwyczaju otwierać w nocy drzwi do wszystkich pomieszczeń w budynku, umożliwiając wędrówki po korytarzach innym zwierzętom. O poranku pracownicy zastawali ogólny chaos i zgiełk w całej placówce…W którymś momencie tak bardzo rozsierdził swoich tymczasowych opiekunów, że w ramach „kary” tymczasowo trafił do „izolatki” – pojedynczego pokoju, by „zastanowił się nad swoim zachowaniem”. Oczywiście wcale nie miał na to ochoty i ostatecznie wrócił do swoich dotychczasowych współlokatorów, którzy podobno bardzo za nim tęsknili.Gdyby ktoś miał wątpliwości – nie okazał najmniejszej skruchy
 –  Wybudować ok 500 km bezkolizyjnych dróg szybkiego ruchu o przekroju 2x2, a uwzględniając dofinansowanie z UE byłoby to ponad 1000 km. W 5 lat program budowy dróg zakończony, każde miasto 100-tysieczne w Polsce podłączone ekspresówką do sieci dróg.ALBOKupić ok 60-70 samolotów F-16 w wypasionej wersji (obecnie mamy ich 48 sztuk). W ciągu 5 lat za tą kasę można wystawić siły powietrzne 300-400 nowoczesnych samolotów które spokojnie jak równy z równym walczyłyby z całą flotą powietrzną potencjalnego przeciwnika w postaci Federacji RosyjskiejALBOKupić około 800 czołgów Leopard 2A5. Po 3 latach mamy 2400 leopardów czyli siły zbrojne zdolne pozamiatać każdego przeciwnika. Wątpie nawet czy przemysł niemiecki byłby w stanie dostarczyć takie ilości w takim czasie. 60 kurwa miliardów zeta, ja pierdolę. Ruscy nie mieliby już wtedy nic do gadania w tej części Europy.ALBOW ciągu 6-7 lat wybudować prawdziwą sieć szkieletową pociągów dużej prędkości między głównymi miastami, ze składami jeżdżącymi ponad 300 km/h podróż z Trójmiasta do Krakowa skracając do ok 2,5 godzin.ALBOWybudować elektrownię jądrową o mocy 1000 MW (szacunkowy koszt to ok 20 mld właśnie). Po 5 latach mamy 5 takich elektrowni. Po 10 latach stajemy się praktycznie niezależni energetycznie. Oczywiście wiadomo że budowa jednej trwa kilka lat, ale finansowanie na każdą kolejną można by mieć co roku, bo co roku wpada nowe 20 mld.ALBOWybudować 20 tysięcy boisk typu Orlik. Przyzwoita infrastruktura sportowa nawet nie w każdej gminie ale w każdej najmniejszej wsi.ALBOWybudować 10 (dziesieć) Stadionów Narodowych takich jak ten w Warszawie. Dziesięć kurwa.ALBOW ciągu ok 5 lat zbudować własny system satelitarny alternatywny dla GPS, Glonassa czy Galileo, kupując know-how, dostawę saleitów itd. na rynku. Nie wiem po co, ale moglibyśmy.ALBOWybudować w 2 lata Wielki Zderzacz Hadronów. W ramach ułańskiej fantazji moglibyśmy go, kurwa, pod Sosnowcem umieścić i wymagać wiz wjazdowych dla naukowców walących tam z całego świata do prowadzenia badań.ALBO....Dać ludziom 500 na dziecko przez jeden rok.
Świat pędzi, a natura ludzkapozostaje niezmienna –  Wielu wielkich" ludzi upominałosię o bezpłatne bilety, czyli tak zwaneo ,,zaproszenia". Zdumiewająca byłaliczba osób, które, chociaż zapłace-nie 10 złotych za krzesło w loży niey robiło im najmniejszej różnicy, uważały, że ,,należy im się" bezplatnybilet. Musieliśmy rozdać tych kartponad tysiąc, nie chcąc narazić się naszykany lub nieżyczliwość osób, którenie były nam wprawdzie potrzebne,ale tu i ówdzie zaszkodzić mogłyAby tysiac ,,honorowych" nie ogra-niczyło nam dochodu z miejsc natrybunach, odgrodziliśmy palikamii deskami dwa rzędy ,,lóż" przed try-bunami. W ten sposób urządziliśmynajmniej dla nas kosztowne, a najbardziej ,,honorowe" miejsca dla tychktórzy tam usadowieni mieli prze-\
 –  Wracam dzisiaj do domu, przejeżdzam koło jakiejś Žabki - przypomniało mi sięże muszę parę rzeczy jeszcze złapać. Žabka z tych takich troszkę gorzejoświetlonych, definitywnie dość daleko jej do ich sklepów z reklam, gdziekupujesz dwie Pepsi, a nagle przy kasie Kuba Błaszczykowski i bum, wygrałeśkonkurs i helikopterem lecisz na mundial brawo, ale co zrobić, proszek dokolorowych się sam nie kupi. Wchodzę, biorę, co mam wziąć, staję do kasy,pan kasjer bierze i zaczyna pikać, nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi, bozajęty jest rozmową ze stojącym obok kolegą, która to okazuje się szybko byćrozmową o realiach ekonomicznych i średnich płacach występujących w ichbezpośrednim otoczeniuSpoko, czemu nie. Stoję i słucham.Wiesz, to nie jest taka prosta kwestia. mówi gość. - Niektórzy mają półtorana czysto i nie mogą tego przeżyć i ja się w sumie nie dziwię, jak ktoś nie madoświadczenia i nie wie, jak się do dorosłego życia zabrać, to człowiek bywazagubiony, wiesz.No tak, wiadomo. odpowiada drugi.- To są takie czasy, wiesz Ciężko oceniać. Ja znam duzo takich, którzy dostajątrójkę, czwórkę i też narzekają, zamiast na to patrzeć bardziej, wiesz, kurwa,realistycznieAlbo ten mój kumpel jeden ciągnie dalej. gość ma dychę i mówi, że niewie, co zrobić, bo jemu to się nie sklada, rozumieszMyślę sobie dobra, i tak stoję, to zagadam. Mały wielki sklep czy jak to tam wreklamach idzie, co mam niby wielkiego do stracenia.No ten z dychą to faktycznie chyba przesadza, co? Powinno się to łatwozłożyć. zagajam.Patrzą na mnie wzrokiem przez ułamek sekundy pełnym zdziwienia, w którympo momencie pojawia się jednak cień aprobaty, że może i dziwnie wyglądam,ale fajnie, że kumam.No właśnie - odpowiada mi. tym bardziej, že on ma jeszcze opcjeęaplikowania o połączenie wyroków i jak mu się przyfarci, to może dostaćkrócej, chociaż ja bym tego akurat nie obstawiał, bo on tam śmieszne rzeczypowyczyniat w sumie. Platność kartą czy gotówką dla pana?MhmmmmmOKOKkartąbez reklamówkibez potwierdzeniao zobaczenia nigdy dziękuję dobranoc
Tak wyglądają wszyscy mieszkańcy najmniejszej wsi w Polsce - Dąbrowy. Składa się jedynie z dwóch mieszkańców. "Jako sołtys zarządzam sam sobą i żoną. Jak król jestem" –
2016, Auschwitz – Birkenau, wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel składa wieniec pod zrekonstruowaną Ścianą Straceń, gdzie w latach 1941-1943 rozstrzelono kilka tysięcy Polaków – Jako nastolatek odkrył, że wiele lat po wojnie jego ojciec wciąż pozostał zdeklarowanym nazistą więc zerwał z nim wszelkie kontakty na dwadzieścia lat. Gdy w 2018 roku próba spenalizowania przez polski rząd używania karygodnej zbitki „polskie obozy śmierci” doprowadzi do olbrzymich dyplomatycznych napięć z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi (gdzie ustawa zostanie odebrana jako próba wymazania czarnych kart polskiej historii związanej z Holokaustem), paradoksalnie to właśnie Niemiec, już jako minister spraw zagranicznych, przypomni elementarne fakty. "Nie ma najmniejszej wątpliwości co do tego, kto jest odpowiedzialny za obozy zagłady, kto nimi zarządzał, gdzie zamordowano miliony europejskich Żydów. Są to Niemcy" – napisze Gabriel, dodając, że „żadne pojedyncze przypadki kolaboracji tego nie zmienią", a określenie „polskie obozy koncentracyjne” jest błędne. Zdjęcie Stanisław Rozpędzik, tekst Krótka Historia Jednego Zdjęcia
7-letnia dziewczynka musiała się pożegnać ze swoim ukochanym psem. Na pożegnanie napisała mu wzruszający list – Meksykanka Paty Suale dzień w dzień widzi dowody ludzkiej głupoty - kobieta pracuje jako wolontariuszka i ratuje bezpańskie psy. Tamtego dnia znalazła pod drzwiami swojego mieszkania karton ze szczeniaczkiem w środku i długim listem napisanym przez dziecko..."Dzień dobry, Jestem Jasmine, a to jest Crystal. Musiałam ją zostawić u pani, bo wiem, że pani dba o zwierzęta, które nie mają domu, a ona nie będzie mieć domu na pewno, bo moi rodzice jej nie chcą, bo nie jest rasowym pieskiem. Tato chciał ją zostawić na ulicy, ale ja wiem, że tak nie wolno. U pani nie będzie jej zimno i nie będzie głodna. Nie mogę dbać o nią, bo mam tyko 7 lat i rodzice nie dają mi dużo pieniędzy na jedzenie, ale proszę, niech pani o nią zadba. Zostawiam 8 pesos, to wszystkie pieniądze, jakie mam. Powie jej pani, że ją kocham? Jasmine"Mała Jasmine może być spokojna, Paty znalazła dla jej pieska kochający dom. Nam tylko jest szkoda dziewczynki, która musiała rozstać się z przyjacielem tylko dlatego, że zdaniem jej rodziców kundelek nie jest wart najmniejszej uwagi... Rodzice Jasmine mogliby się od niej wiele nauczyć, bo obawiamy się, że ona nie dostanie od nich dobrego przykładu do naśladowania
Po pijących piwo w parku, pieszych przechodzących na czerwonym i staruszkach sprzedających drożdżówki polska policja obrała na cel grupę kolejnych groźnych przestępców - rowerzystów na chodnikach – Panowie policjanci, naprawdę uważacie, że rowerzyści mogą czuć się bezpiecznie na drodze i nie ma powodu, dla którego mieliby jechać po chodniku?Codziennie jeżdżę rowerem 5 km po średnio uczęszczanej drodze i codziennie zastanawiam się, czy dzisiaj już jakiś kretyn mnie potrąci.Wyprzedzanie na trzeciego, na wzniesieniach, zakrętach, skrzyżowaniach, z minimalnym odstępem, zajeżdżanie drogi, nieustępowanie pierwszeństwa to jest dla chleb codzienny każdego, kto jeździ na rowerze po drogach. I każda najmniejsza kolizja roweru z samochodem prawie na pewno dla rowerzysty kończy się poważnymi obrażeniami, a może i utratą życia.Ale wy zamiast zadbać o bezpieczeństwo najbardziej narażonych na niebezpieczeństwo uczestników ruchu, to lecicie po najmniejszej linii oporu i wlepiacie mandaty rowerzystom, którzy z obawy o własne życie i zdrowie zjeżdżają z drogi na chodnik.Kolejny dzień, w którym dzięki policji, Polacy mogą czuć się bezpieczniej
Empatia - pojęcie nieznane –  WOJAS. KRÓTKA HISTORIA.Złote Tarasy, czwartek. Minęło południe. W progu sklepu starsza kobieta nagle zasłabła. Upada na ziemię, ale nie traci przytomności. Rozbija twarz przy wejściu do sklepu. Mocno krwawi. Nie rusza się. Reaguje Joanna, dwie przechodzące obok Szwedki i jeszcze jedna, nieznajoma kobieta. Pomagają się podnieść. Okazuje się, że starsza pani wyszła właśnie od lekarza, źle się poczuła. Dziewczyny jej pomagają, opatrują, czekają chwilę, kupują wodę, interesują się. Normalna sprawa. W końcu jest jakaś reakcja personelu sklepu, w progu którego nieznana kobieta doznała wypadku. Brodaty hipster z obsługi WOJAS wychodzi ubrany w gumowe rękawice po łokcie z rolką ręcznika papierowego w ręce. Ale to nie jest pomoc dla poszkodowanej kobiety. Skwapliwie wyciera ślady krwi z progu. I znika. Na kobiety nie zwraca najmniejszej uwagi. Kurtyna.