Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 11 takich demotywatorów

Próbowałem naciskać różne przyciski, pompka to pompowała powietrze, to spuszczała - wrażenia nieziemskie! – Tylko co ją kupiłem, a używałem dzisiaj już trzy razy!Zabawna rzecz, taki ciśnieniomierz And
Jakże wygodnie byłoby nim otwierać drzwi, naciskać przyciski windy, odpędzać owady, albo trzymać nim smartfona! –
Jutro oświadczą, że nie wiedziały, że do oddania głosu trzeba naciskać jakieś przyciski. Myślały, że głosuje się przez powiedzenie "za", "przeciw" lub "wstrzymuję się". –  Posłanki Żelazowska i Hartwich przecząoficjalnym wynikom głosowania w Sejmie. CISpublikuje nagranie z obradAnaliza nagrań z kamer rejestrujących przebieg obrad Sejmu potwierdza, że posłanki Bożena Żelazowskaoraz Iwona Hartwich, choć były obecne na sali posiedzeń, nie wzięty udziału w głosowaniu w sprawiepowołania Polskiego Instytutu Rodziny i Demografi – przekazało Centrum Informacyjne Sejmu. Obieparlamentarzystki zaznaczają, że głosowały przeciw powołaniu instytutu.Foto: Paweł Supernak, sejm.gov.pl / PAP
Drogówka w Danii zaczęła rekwirować samochody piratom drogowym. Jeśli kierowca złamie przepisy, jadąc zbyt szybko lub mając określone stężenie alkoholu w organizmie, jego auto jest zajmowane i trafia na aukcję – Nie ma znaczenia, czy pojazd jest pożyczony, należy do firmy, bądź członka rodziny. Przepisy mówią, że to ten, kto nim kierował w chwili zatrzymania, odkupi go bądź zwróci pieniądze."Zastanów się mocno, zanim dasz kluczyki znajomemu, który chce pożyczyć twój samochód. To może być kosztowne, jeśli zapragnie mocno naciskać na gaz lub w inny sposób szaleć na drodze" - poinformowała duńska policja.Na lawetę trafiło sportowe porsche, którego kierowca został zatrzymany na autostradzie, gdy jechał z prędkością ponad 210 km/h. To wystarczyło, aby spełnić warunki nowych przepisów. Okazało się, że mieszkaniec północnej części duńskiej wyspy Zelandia pożyczył sportowe auto koledze, który wybrał się po pizzę. Podróż przerwał patrol autostradowy

Szokująca relacja młodego Gruzina o tym jak został potraktowany w Biedronce i jaką bezużyteczną mamy policję

 –  Georgii Stanishevskii1 dzień · PubliczneJestem załamany.Wczoraj 23 listopada moja siostra miała swoje 15-ste urodziny. Poszedłem rano, póki jeszcze się nieobudziła, do sklepu, żeby kupić jej kwiaty i rafaelki.Spokojnie wszedłem do sklepu, zrobiłem zakupy nakasie samoobsługowej, żeby nie czekać w kolejce,dostałem paragon, zachowałem go (zawszezachowuję paragon). Spokojnie wyszedłem zesklepu i poruszałem się powoli w kierunkuprzystanku na ulicy Starowiślnej. Byłem już prawiena przystanku, kiedy poczułem trzy mocneuderzenia w plecy - obróciłem się, zobaczyłemgrubego mężczyznę lat 25, który chwycił mnie zaręce i próbował coś z nimi zrobić.Tępo stałem przez kilka sekund, po czymuświadomiłem sobie, że mam do czynienia zochraniarzem, tak pisało na jego specyficznymstroju. Po tym jak zrozumiałem, kim jest ten pan,zapytałem się go z charakterystycznymwschodnim akcentem (no bo inaczej nie potrafię),co się w ogóle tutaj dzieje. Usłyszawszy obcedźwięki, ten pan powalił mnie na ziemię, usiadł namoim kręgosłupie i zaczął zakładać na mniekajdanki. Ja natomiast, wetknięty twarzą dochodnika, dalej wypytywałem, co się dzieje iprosiłem mnie puścić.Ale on mnie nie puszczał, co więcej, zaczął mocnonaciskać swym kolanem, dławiąc mnie całą wagąswojego ciała.JA ZACZĄŁEM KRZYCZEĆ, ŻE SIĘ DUSZĘ,WOŁAŁEM PRZYCHODNIÓW O POMOC, ŻEBYKTOŚ ZADZWONIŁ NA POLICJĘNikt mi nie pomógł. Dosłownie nikt. Krakowianieprzechodzili obok mnie, nawet nie zwracającuwagi. I chociaż nie udało mi się uzyskać reakcjitłumu, reakcja kretyna, który mnie dusił, byłabłyskawiczna. Warknął do mnie: „Zamknij się tyk**wa Ukraińcu", po czym zalał moje oczy obfitąporcją gazu pieprzowego. I ja się zamknąłem, bonie chciałem dostać jeszcze.Nic nie jest bardziej poniżające, niż kiedy idziesz wkajdankach, pchany przez ochraniarza Biedronki, wcentrum Krakowa. Patrzyłem przez łzy na ludziedookoła i nie rozumiałem, czemu mi nikt niepomógł.Ważne jest, by podkreślić, że od momentu, jakzrozumiałem, że ten psychopata jest ochraniarzemBiedronki, mówiłem mu i nawet krzyczałem, że japrzecież mam paragon, PROSZĘ ZOBACZYĆPARAGONZawiódł mnie do jakiegoś pomieszczenia iuśmiechnięty zapytał się „No i gdzie k**wa nibymasz ten paragon". Powiedziałem, że mam go wkieszeni kurtki, że bardzo proszę zobaczyćparagon.O dziwo, zgodził się wyjąc paragon z kieszeni,pewnie myśląc, że go oszukuję. Popatrzywszy napomiętą kartkę przez minutę, zdjął ze mniekajdanki i wypchał z powrotem na halę sklepu. Niepowiedział do mnie nic. Ani przeprosił, anipowiedział, że się pomylił - po prostu mniewypchał.Głośnym krzykiem zacząłem wołać kierownikasklepu. Pani, która przedstawiła się kierownikiemsklepu odmówiła mi żadnej pomocy (miałemokropny ból w oczach, chciałem je przepłukaćwodą). Dopiero jak zadzwoniłem na policję,zostałem dopuszczony do kranu z wodą.Z tego pomieszczenia, w którym był kran z wodą,zostałem, co prawda, wkrótce wyrzucony na poleprzez dwóch chłopów umundurowanych w strojefirmy JUSTUS. Kierowniczka sklepu wmiędzyczasie gdzieś zemknęła. Czekałem więcdalej na polu na policję.Jak myślicie co, jako pierwsze, zrobił policjantzobaczywszy mnie? Zmusił mnie do ubraniamaseczki, no oczywiście.Powiem tylko, że aż do chwili, kiedy w końcu zdjętoze mnie kajdanki, byłem w maseczce, przez co siędusiłem dwa razy mocniej, bo nie mogłemnormalnie oddychać - cała maseczka była zalanagazem.Policjanci wzięli mój dowód, wprowadzili jakieśdane do systemu, poprosili o dowód tego choregopsychicznie ochraniarza i tyle.Zostałem poinformowany, żeby wszcząćpostępowanie muszę stawić się osobiście nakomisariacie na ul. Szerokiej. Poszedłem więc tam.Pani w okienku kazała mi czekać w poczekalni.Siedziałem tam chyba z półgodziny. Potemprzyszedł jeden z policjantów, którzy brali udział winterwencji w sklepie, i kazał mi wsiąść doradiowozu, bo pomylili jakieś dane, i musząponownie wprowadzić je do systemu. Potempowiedział, że i tak niepotrzebnie czekam, bo bezkarty informacyjnej ze szpitala nie będę przyjęty.Poszedłem, więc do szpitala.Żeby już nie wydłużać i tak olbrzymiej monografii,powiem na koniec tylko, że dzisiaj ponownie byłemna komisariacie, żeby złożyć zeznania w tejsprawie, no i znów zostałem odesłany do domu, bomi kazali tym razem przyjść przed godziną 15-stą.P. S. Nikt mnie nie przeprosił, poczynając od tegoochraniarza-sadysty-ksenofoby, a kończąc nakierowniku sklepu. Zostałem pobity i poniżony, awszystko wygląda na to, że nikt nie poniesieżadnych konsekwencji. Zajście miało miejsce wsklepie Biedronka na Joselewicza 28.UPDJestem pod ogromnym wrażeniem reakcjinieobojętnych Iludzi pod tym postem i też wwiadomościach prywatnych. Dziękuję wszystkimza wsparcie. I chociaż Państwo zareagowali na tozdarzenie, wciąż nie otrzymałem żadnejodpowiedzi ze stronyBiedronka . Wysłałem teraz maila na skrzynkębok@biedronka.pl oraz wiadomość w profiluBiedronki na FB. Zobaczymy, jaka będzie reakcjasklepu.UPDSkontaktowała się ze mną pani rzecznik prawkonsumenta z Biedronka . Przeprosiła mnie za toco się stało. Powiedziała też, że zadzwoni do mniejutro, a pojutrze będzie sformułowane już oficjalnestanowisko Biedronki wobec tego pobicia.Przedtem byłem na komisariacie. Rano znówodmówili mi wizyty, bo nie była obecna osoba, doktórej została przydzielona moja sprawa.Popołudniu skontaktował się ze mną natomiast PanPrawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który,dowiedziawszy się, że nie chcą mnie przyjąć nakomisariacie, przyczynił się jakoś do tego, że wkońcu mogłem złożyć zeznania. Sprawa więc jest wtoku. Dziękuję wszystkim za wsparcie!KARTA INFORMACYNASUMA PLN37,28.11139915,99ER VISITING BIEDRONKALLY.
Polakowi nie powtarzaj dwa razy! –  Proszę mocno naciskać przycisk do spłukiwania
- Ten chleb chyba nie jest świeży...?- Świeży, świeży, tylko trzeba mocniej naciskać –
Kobieta napisała otwarty list do ludzi, którzy namawiali ją do aborcji. W większości przypadków byli to lekarze – Odkąd urodził się nasz syn, było tak wiele ciekawych, cudownych chwil w naszym życiu… Było tak wiele znaków, że powinien tu być i powinien żyć. Nasz syn – długo oczekiwane dziecko, które było planowane! Ludzie często pytają, czy wiedzieliśmy o tym przed porodem, że nasz synek będzie mieć zespół Downa. Tak, wiedzieliśmy! W 21. tygodniu ciąży dowiedzieliśmy się, że nasze dziecko może mieć zespół Downa.Mój mąż i ja zdecydowaliśmy: jeśli nasz syn chce żyć, będzie żył. I większość lekarzy zaczęła wtedy na nas naciskać. Chcieli wywrzeć na nas presję, abyśmy zmienili zdanie! Wiecie co nam powiedziano? „Urodzi pani „potwora” i jest pani szalona, jeśli chce tego dla siebie i swojej rodziny”.Kiedy ludzie mówią „dziecko specjalnej troski”, są dwa sposoby, aby ocenić ich intencje. Może to mieć wydźwięk negatywny i wtedy dziecko zostaje wykluczone, bo jest inne i nie pasuje do reszty. Ale są też i tacy, którzy widzą pozytywne strony tak jak my! Nasz syn jest darem. Ma coś, czego my nie mamy i jest to rodzaj wewnętrznej siły. To jak się tuli do nas ma w sobie tyle miłości i troski. W jego uśmiechu jest cały wszechświat. Wyraz w jego oczach ma głębię… On jest inny. Jesteśmy dumni, że jest naszym synem.Kiedy się uśmiecha, zaraża w sekundę pozytywną energią. Bije od niego ciepło i radość. Możesz po prostu kąpać się w tym świetle! To takie wspaniałe uczucie. Kąpać się w cieple, miłości i radości. Tęskni się za nim już po kilku minutach rozłąki. Niektórzy ludzie, których znamy, martwili się o to, jak sobie poradzimy z dzieckiem z taką diagnozą. Ale gdy tylko go spotkali, zmienili zdanie. Mało tego! Sądzę, że oni też się zmienili. Zmienili się jak cała nasza rodzina. Erofey jest jak magiczna książka: każdego dnia, kiedy otwiera oczy, otwiera się dla nas nowy rozdział w jego cudownym życiu. Wypełnił nasze życie magią i cudami.Dziś mogę z dumą powiedzieć, że jako matka mam najlepszego syna! Cieszę się, że jest naszym dzieckiem. Cieszę się, że żyje i może być z nami. Prawidłowo się rozwija i jest kochany. Już jest na tyle duży, że reaguje na swoje imię, cieszy się, gdy ktoś go woła, potrafi siedzieć i raczkować. Pragnie poznać cały świat.W ciągu ostatniego roku nie zrobiliśmy nic, czego nie zrobiliśmy również z naszym pierwszym dzieckiem, które jest „zdrowe”. Zostaliśmy „ostrzeżeni”, że „specjalne” dziecko zajmie cały nasz czas, energię i pieniądze. Muszę rozczarować te osoby, bo nic podobnego się nie stało. Erofey dodaje nam masę energii, sprawia, że ​​jesteśmy szczęśliwi. Czujemy, że możemy przenosić góry
 –  Gdy byłem studentem,  poznałem Magdę - fajną, cholernie seksowną dziewczynę.Akurat tak wyszło, bo Magda niedawno rozstała się z narzeczonym i podobnie jak ja – szukała przyjaźni bez zobowiązań, ale za to z benefitami. „To, co? Idziemy do ciebie?” - usłyszałem już na drugim spotkaniu. Choć moja dusza pląsała z radości, ja zachowałem stoicki spokój i poważnie kiwnąłem głową na tak.Wrzuciliśmy wszystkie nasze rzeczy do mojego plecaka i już po paru minutach romantycznego marszu przez park staliśmy pod wieżowcem, gdzie na dziewiątym pietrze wynajmowałem kawalerkę.Była 2 w nocy. Weszliśmy do mieszkania. Ona rozkosznie się przeciągnęła i usiadła na łóżku rzucając mi to gorące spojrzenie, które momentalnie ścisnęło mi mosznę. „To, co? Może byś szybko skoczył po jakiegoś szampana, a ja tymczasem… przygotuję się” - powiedziała, zsuwając delikatnie ramionko swojej sukienki.Strategiczna kalkulacja. Nocny na rogu. Czas operacyjny – 4 minuty.Wleciałem do sklepu jak burza, chwyciłem dwa szampany, zapłaciłem, wrzuciłem butelki do plecaka i jeszcze szybciej popędziłem do domu, po drodze uspokajając powstańca w spodniach: „Spokojnie, ziomuś. Nie emocjonuj się. Dłuuuuga noc przed tobą!”.Wsiadłem do windy. 1, 2, 3, 4 – cyferki przesuwały mi się przed oczami wolniej niż kiedykolwiek wcześniej. 5, 6 – Ku#wa! Szybciej! Do siódmego piętra nie dotarłem. Nagle zgasło światło. I winda stanęła gdzieś między piętrami. Pięknie! Zacząłem naciskać guziczki po kolei, znalazłem przycisk alarmu. Naciskam. Nic. A ona, biedna, tam czeka parę metrów ode mnie, nagrzana jak parowóz.Chwyciłem za telefon. „Zadzwonię do niej!” - pomyślałem. - „Z jej pomocą zaraz się uwolnię i dokończymy to, czego jeszcze nie zaczęliśmy!”. Wybrałem numer, dzwonię... i słyszę dzwonek telefonu w moim plecaku. No, tak – przecież wrzuciła tam swoje rzeczy.Zacząłem tłuc w drzwi, wołać. Bez skutku. Po dwudziestu minutach usiadłem zrezygnowany mając nadzieję, że ktoś w końcu mi pomoże. Wyjąłem z plecaka szampana...Po dwóch godzinach, kiedy pijany w sztok usiłowałem odlać się do jednej z pustych butelek po szampanie, winda nagle ruszyła. Hurra! Nabzdryngolony i mocno nieświeży (w windzie było gorąco) wszedłem do mieszkania i nikogo tam nie zastałem. Ani Magdy, ani telewizora, ani mojego Xboxa z kolekcją gier, ani laptopa…Okazuje się, że „awaria” windy to była część planu. Nie dalej jak miesiąc później bardzo podobną sytuację miał kolega polibudy. Podobno Magda miała chłopaka – technika zajmującego się konserwacją wind. Łupem dzielili się na pół. Tak czy inaczej – właśnie taka jest kara dla kretyna, który myśli fujarką i licząc na grzmocenie, zostawia obcą osobę samą u siebie w mieszkaniu. W spadku została mi komórka Magdy – stara, zdezelowana Nokia z klapką i numerem na kartę. Ktoś chce?
Szczury, które były tresowane do tego, aby nacisnąć dźwignię w celu zdobycia pokarmu, przestały ją naciskać, kiedy spostrzegły, że powoduje to także, że inny szczur doznaje wstrząsu elektrycznego – Nawet szczury mają więcej empatii od niektórych ludzi
"Widzisz córeczko - jeżeli on odsuwa ci krzesło, gdy siadasz, otwiera drzwi, kiedy wsiadasz, podaje płaszcz i ułatwia wejście do lokalu - to jeszcze nie znaczy, że cię kocha. Nie powinnaś mylić dobrych manier z zaangażowaniem – Jeżeli trzyma Twoje włosy, kiedy wymiotujesz jak kot na imprezie, to nie znaczy że cię kocha. Jeżeli się z Tobą przespał - to nie znaczy, że cię kocha. Nawet jeżeli następnego dnia zadzwonił. Nawet jeżeli przespał się ponownie. Ja wiem, że jesteś z innego pokolenia. Mamy równouprawnienie, kobieta może wysyłać sygnały tak samo jak mężczyzna, może podejmować inicjatywę i brać sprawy w swoje ręce. Ale kochanie, nie ma tak nieśmiałego mężczyzny, żeby nie był w stanie wystartować wtedy kiedy naprawdę mu zależy. Nie goń, nie ścigaj, nie napieraj. Mężczyźni, to zdobywcy. Może cię kochać, ale w momencie kiedy zaczniesz na niego naciskać po prostu ci ucieknie. - To co mam zrobić mamo ? - zapytała jakby miała 13 lat- Nic kochanie. Czekać"
Źródło: Piotr C. Pokolenie Ikea

1