Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 137 takich demotywatorów

 –
15. dzień mieszkania z kobietą – Chcę tylko umyć ręce. Gdzie jest mydło?
Dove to rasistowskie mydło - w reklamie możemy zobaczyć jak Murzynka zmienia się w białą kobietę –
Bo potem pasztet śmierdzi mydłem –  Nie testuj na mnie kosmetykównie po to się urodziłem!Zgadzam się! Urodziłeś się dowyższych celów:
1 września bądź z Polską! – Podaj dalej! 01.09.2017r W 78 ROCZNICĘ WYBUCHU II WOJNY ŚWIATOWEJ O GODZINIE 18:00 WSZYSCY PISZEMY TWEETY Z HASZTAGAM I W OKUPOWANEJ Europie znajdowały się tylko Niemieckie Obozy Śmierci. To naród niemiecki jest odpowiedzialny za mordowanie cywilów, przerabianie ludzi na mydło gazowanie i palenie więźniów. Polska nie otrzymała żadnego odszkodowania od Niemców za ogromne zniszczenia i zabicie ok. 6 mln Polaków.
Czytając wspomnienia ludzi, którzy przeżyli Auschwitz – Zastanawiam się, jak można dziś tworzyć i powtarzaćo tym dowcipy? Co noc miałam koszmary, we śnie widziałam szczurywielkości kotów, ludzkie zwłoki i igły wbite w moje ciało.Po tym, jak się dowiedzialyśmy, że naziści wyrabiali mydłoz tłuszczu Zydów, śniło mi się, że kawałki mydła przema-wiają do mnie głosami rodziców i sióstr, pytając, dlaczego sięnimi myje
Nikt mi nie uwierzy jak było naprawdę... –
Dostałem dziś prezent od mojej dziewczyny. Szkoda, że zapomniała dodać, że to nie czekolada, tylkomydło z aromatem kawy i wanilii –
MYDŁO NIE LAKIERY! – Przed dosłownie chwilą byłem na zakupach w małej drogerii (ze sprzedażą zza lady), w trakcie zakupów była jedna starsza pani, a za nią stała ONA (wiek około 20-25 lat, włosy tłuste, wąsik, krzaczaste brwi, pryszcz na pryszczu). Stanąłem za nią i od razu poczułem taki smród, że z marszu cofnąłem się 2 kroki(na więcej niestety nie było miejsca). "Babcia" zapłaciła za zakupy i wyszła, "pachnąca inaczej" zaczęła kupować. Poprosiła o lakierki hybrydowe, do zdobienia, naklejki, cyrkonie, pilniczek i inny pierdoły do paznokci, zapłaciła 90 złotych i wyszła.Ekspedientka wzięła pierwszy lepszy tester i przepraszając mnie zaczęła rozpylać perfumy po sklepie mówiąc do mnie "chyba się zrzygam".A ja się tylko zastanawiałem: dlaczego "śmierdząca" nie kupiła MYDŁA!!! Dziewczyny dlaczego myślicie, że "szpony" wystarczą!Apeluję do wszystkich tak myślących: OLEJCIE PAZNOKCIE, ZACZNIJCIE SIĘ MYĆ!!!
Podmieniłem dziewczynie jej fikuśne mydło na ser pleśniowy. Warto będzie spać na kanapie –
 –
Indonezja podniosła o 600% cło wywozowe na olej palmowy. W Niemczech drożeje mydło i lakiery. W Polsce sery i nabiał –
Szkoły w USA:Szafki, wypasiona stołówka, mecze bejsbolowe, cheerleaderki, baleSzkoły w Polsce:Ej, patrzcie, mydło jest! –

Nowe hasło

Nowe hasło –  WYBRALIŚMY NOWE HASŁO REKLAMUJĄCE NASZE MYDŁANIE CHCEMY W NASZYM KRAJU BRUDASÓW!

Ach, to były czasy!

Ach, to były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80-90 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
Nóż rozgrzany do temperatury 1000 st. C i zajęcia w kuchni od razu stają się przyjemniejsze –
Europa, 2016 rok, ale patrząc na stan szpitala i podejście kadry,to początkowe lata 90 – Niby chcą pomóc, ale chyba nie są zadowoleni, że wnocy przerywam im drzemki, bo chce mleka dla córki 10 lat płacenia składek, zawsze dentysta, dermatolog czyortopeda prywatnie, nawet morfologią krwi robiłem wprywatnej placówce. Niebawem będę zasłużonymhonorowym dawcą krwi. I co? I gówno. Człowiek trafia zcórką do szpitala(wcześniak, zapalenie płuc) i napotykaprzed sobą ścianę. Wszystko trzeba mieć swoje. Papiertoaletowy, mydło, czajnik. Cieszę się, że łóżko dostałem, bokoleżanka z dzieciakiem na oddziale hematologii dostałapusty pokój i na szybko materac kupowała. Pampersyprzynieś, kremy przynieś, płyn do mycia dziecka przynieś...Kadra traktująca z góry, Pan się nie zna, lekarze rentgen woczach, o wszystko trzeba się prosić lub stanowczo żądać.Dziecko głodne, ale karmienie przewidziane na innągodzinę. Znowu trzeba się przebić przez ścianę, żeby dostać90ml mleka. I tak co 2-2,5h. Spałem chyba w piątek. Żebysię dostać do szpitala to oczywiście droga przez ściany.Pierwszy lekarz zero zainteresowania, kaszel i duszności?Panie... pewnie kolka. 5h później młoda leży w inkubatorze.Jak stąd wyjdę to na kobietę skargę napiszę do samegoministra zdrowia. Drugi lekarz nic nie podejrzewał, aleproblemy z oddychaniem = zagrożenie życia i mamydzwonić po pogotowie. Dyspozytor w formie: a nie możeciesami do tego szpitala jechać? Tak, kurwa. Z duszącym siędzieckiem pojadę 20km do szpitala, gdzie nawetnie wiem jak trafić.
W Biedronce kupiłem domestosa, ściereczki, mydło, a kasjerka do mnie: - Co, będzie ostre sprzątanie? – Aż strach tam kupować prezerwatywy
 –
Chciałbym zapytać pana ministra finansów: ile kontroli w ubiegłym roku miały zarabiające setki milionów i nie płacące podatków różne Google, Youtuby, czy Ubery? – Bo pani Maria z bazarowego, jednoosobowego sklepiku "szwarc i mydło", która zarabia 2500 zł na miesiąc, miała ich aż 7
Źródło: Cezary Każmierczak