Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 183 takie demotywatory

Zrozumieć wegankę –  Monika wczoraj Nie mów, że rozumiesz dlaczego jestem weganką. Gdybys rozumiał też byś był. Lubię to komentarz udostępnij 22 osoby lubia to Karol zrozumienie nie oznacza zgody na współudział. Rozumiem czemu Walter zaczął gotować metę, ale to nie znaczy że zamierzam się schować w Bieszczadach z przyczepą kepmingową i beczka metylaminy
Tom Hanks złożył obietnicę, że odwiedzi Polskę. To ciąg dalszy historii z poczciwym "Maluchem" – Do sieci trafiło właśnie urocze nagranie z Tomem Hanksem w roli głównej. Aktor po raz kolejny udowodnił, że ma ogromne poczucie humoru i słabość do poczciwych "Maluchów". W Los Angeles odwiedziła go Monika Jaskólska, pomysłodawczyni akcji, której celem było kupienie dla gwiazdora Fiata 126p
Źródło: Włącz dźwięk
Odpowiedzialny i rozsądny facet, gatunek na wymarciu –  - Gdziejesteś?-W barze,piję.- A co zemną?I dzieckiem?- Nie wyglupiajsię Monika,wiesz e tobienie wolno, adziecko jestniepełnoletnie.
 –  *UPRZEJMIE PROSZE O ZABRANIE STAD TEGOAUTOMAT DNIA 10.08. GODZ. 10.46 POŁKNAL MI5 zł i NIE WYDAL SOKU TYMBARK POMARAÑCzowy.PRZY KOLEJNYM UZUPELNIANIU AUTOMATU PROSZĘO POZOSTAWIENIE MI SOKU Z DEDYKACJA,,DLA MONIKI" NA RECEPCJI 4 PIĘTRO.JEŚLI NIE - SZYBA BĘDZIE WYBITA, BO TO JUŻKOLEJNY RAZ KIEDY POBIERA PIENIADZE I NIEWYDAJE TOWARU.1341.70
Czekam na pasek w TVP Info - Alimenciarz kieruje telewizją publiczną –  Kurski nie chciał płacić na dziecko. Stanie przed sądem!Poważne kłopoty Jacka Kurskiego (51 l.). Szef Telewizji Polskiej stanął we wtorek przed sądem. Jego była żona Monika wystąpiła o alimenty na ich najmłodszego syna Olgierda.
 –
Praca ratownika medycznego jest naprawdę bardzo ciężka. Przekonała się o tym pani Monika, pracowniczka pogotowia ratunkowego. Pracując ponad swoje siły, nieomal sama straciła życie. Uratowali ją koledzy po fachu, którym serdecznie podziękowała tym wpisem: – "Bardzo dziękuję wrocławskiemu zespołowi, który wczoraj około 20-j, "pozbierał " mnie w domu.Szczególne podziękowania, za "pranie mózgu" w karetce. Nigdy nie przypuszczałam, że pojadę nią w charakterze pacjenta. Mieli Panowie rację---nie ma ludzi niezastąpionych, czas wrzucić na luz i żyć i wolniej. Potrzebowałam wstrząsu, nie tylko ze strony organizmu, ale przede wszystkim od kogoś, kto pracuje, bądź pracował jak ja.Dziękuję zespołowi sor-u na wrocławskiej Borowskiej--za wszystko, może to niektórym wyda się dziwne, ale przede wszystkim za cudem znaleziony wózek i koc. I za słowa---"Masz iść na L4 przynajmniej na dwa tygodnie", wyluzować, odpocząć. Nie chcemy tu pochować swojego".Może niektórym słowa wydadzą się radykalne, jednak do mnie dotarły. Macie całkowitą rację. Nie jestem Bogiem, na bóle w klatce, utratę przytomności z przemęczenia i stresu zapracowałam sobie sama. Nie ma ludzi niezastąpionych, ale tak naprawdę dopiero dziś w nocy, zdałam sobie z tego sprawę.Mnie się dziś udało. Niektórzy z Nas mieli mniej szczęścia.--Pozdrawiam Monika

Monika Drobińska to pielęgniarka z 27-letnim stażem. Niedawno pacjentka zapytała ją, co się dzieje z dzieckiem, gdy rodzice zostawiają je w szpitalu pod opieką personelu? Odpowiedziała w tym emocjonalnym liście do rodziców chorych dzieci:

Monika Drobińska to pielęgniarka z 27-letnim stażem. Niedawno pacjentka zapytała ją, co się dzieje z dzieckiem, gdy rodzice zostawiają je w szpitalu pod opieką personelu? Odpowiedziała w tym emocjonalnym liście do rodziców chorych dzieci: – "Dziś o czymś dla mnie oczywistym... dla mnie, bo to moja praca, ale nie dla zwykłego Rodzica, który na bloku operacyjnym zostawia swoje dziecko...Kiedy przywozicie Państwo na blok operacyjny swoje dziecko, jesteście tak samo przerażeni jak ono. "Trzymacie fason", staracie się być silni, bywa, że połykacie łzy uśmiechając się do swojego szczęścia....Oddajecie swój najcenniejszy skarb w obce ręce, nie będziecie go widzieć, przez długi czas nie będziecie mieć wiadomości o tym, co się z nim dzieje. Możecie tylko stać pod drzwiami bloku i czekać.Oddajecie swoje dziecko pielęgniarce anestezjologicznej...Dziś więc, jak nietrudno się domyślić, będzie o moich dziecięcych koleżankach.Są ubrane na kolorowo, mają bluzy w postacie z bajek, w kwiatki, kolorowe czapki, niebieskie rękawiczki. Zabierają Wasze dziecko na sale operacyjną, czasem na na łóżku, czasem w małym łóżeczku, najczęściej na rękach...Całujecie, machacie ręką i... możecie tylko zaufać, że kobieta (na moim bloku są to kobiety), której zawierzyliście kawałeczek swojego życia, będzie się nim dobrze opiekować...I tak jest...Za drzwiami sal operacyjnych dziecko jest specjalnym pacjentem. Bo to dziecko. Największe dobro i bezbronność w jednym....A My w większości jesteśmy mamami....Po zabiegu dziecko przyjeżdża na salę budzeń, pooperacyjną, gdzie zostaje przekazane pracującemu tam zespołowi...Tam maluch odsypia znieczulenie, tam pilnujemy jego parametrów i tam dbamy, żeby go nie bolało...Bo dziecka nie ma prawa nic boleć.Choć czasem jeszcze nie mówi, parametry i znajomość farmakologii pozwala nam na leczenie bólu pooperacyjnego...Dziś była mała dziewczynka. Obudziła się i nie płakała. Pełna sala budzeń, my trzy biegające między pacjentami i malutka dziewczyneczka, cichutko leżąca w łóżeczku...Kręcąca się wokół, raz głowa, raz nóżki, machała sobie rączkami i rozglądała się wokół...Zero łez...Gdyby płakała, pomimo pełnej pacjentów sali, nosiłabym ją na rękach; zawsze tak robię, bywa, że śpiewam i takie tam inne rzeczy...Kiedy koleżanka z oddziału przyszła odebrać drobinkę, wzięłam ją na ręce, ta chwyciła mnie za bluzę, przylgnęła, po chwili odwróciła się patrząc ciekawie na świat...Uśmiechała się zalotnie...I tak szłyśmy długim korytarzem mojego bloku, ja do niej mówiłam, ona się uśmiechała...Nie czekała na nią żadna mama. Była... niczyja. Z jednego z państwowych domów, zajmujących się takimi dziećmi... Radośnie przeszłą z rąk do rąk , puściła mi buziaka i... pojechała z nową ciocią... na obiecaną galaretkę.Po powrocie jedna z pacjentek zapytała mnie, czy ja każde dziecko tak traktuję... Dla mnie szokujące pytanie...Jak mam inaczej traktować?Każde dziecko jest czyimś dzieckiem, jest malutkim człowieczkiem czującym ból i przerażenie...Jeżeli tylko mogę, głaszczę, zagaduję, opowiadam głupoty, śpiewam, choć w moim wykonaniu dla pozostałych pacjentów to musi być traumatyczne przeżycie...Jeżeli myślicie Państwo ,że za drzwiami bloków operacyjnych, o Wasze dzieci przestajemy dbać, jesteście w błędzie. W miejscu, w którym ja pracuję, gdzie "budzę" dzieci, są na specjalnych prawach. Bo to dzieci. I nikt jeszcze z dorosłych pacjentów się nie poskarżył .Dziecko po zabiegu ma się bezpiecznie obudzić, ma nie czuć bólu i jak najszybciej ma jechać do rodziców....Dla Państwa to godzina, która wydaje się dobą, chwile trwające wieczność...Te chwile są potrzebne dla bezpieczeństwa Waszych dzieci...I choć wiem jakie to trudne, po prostu proszę Nam zaufać.Szczególne wyrazy uznania , dla moich koleżanek, które dzieci znieczulają...Nie tylko za kolorowe bluzy..."
Funkcjonariusze stołecznego Eko Patrolu uratowali małe kaczuszki uwięzione w studzience. Brawurowa akcja ratunkowa miała miejsce w poniedziałek, w rejonie ulicy Długiej w Warszawie – Straż Miejską poinformował jeden z mieszkańców, który zauważył zdenerwowaną kaczą mamę krążącą wokół studzienki. – Na miejsce od razu został wysłany patrol – mówi Monika Niżniak z warszawskiej Straży Miejskiej.Prawdopodobnie dorosła kaczka opuściła gniazdo założone w pobliskich krzewach i prowadziła młode do zbiornika wodnego. – Kaczuszki wpadły przez kratę do studzienki. Znajdowały się na głębokości ok. dwóch metrów. O pomoc poprosiliśmy pracowników MPWiK, którzy zdjęli kratę zabezpieczającą i wyłowili kaczuszki – opowiada spec. Karol Kowalski z warszawskiej Straży Miejskiej. Kacza mama cały czas była w pobliżu i obserwowała akcję ratunkową.Kiedy młode zostały wyłowione, funkcjonariusze umieścili je w transporterze. Aby kaczuszki w końcu bezpiecznie dotarły do najbliższego zbiornika wodnego, strażnicy zanieśli je do Ogrodu Krasińskich
Koleś przytacza dialog dwóch dziewczyn zasłyszany w mięsnym. Po prostu coś epickiego: – Stoję w kolejce, przede mną jakaś para, przed nimi jakaś laska, wcześniej wężyk starych bab. Laska się obraca i zauważa ją ta z pary. I się zaczyna.- Ewa!?- Klaudia?! O jaaa, Zajebiście się tak spotkać. W mięsnym, hihihi- Zajebiście! Dawno się nie widziałyśmy. Kiedy ostatnio? U Marcina na melanżu? Naprawdę zajebiście hihihi.- U Maćka i Magdy się widziałyśmy chyba- Nie byłam wtedy, nad morzem byłam, z Moniką pojechaliśmy do Marty i jej tego nowego ich odwiedzić- No ale i tak zajebiście no.- No. Zajebiście wyglądasz! Byłaś u fryzjera? Zajebiście!- No byłam, dzięki, dzięki. Wiem, zajebiście. Hi hi.Gość z pary milczy. Stoi. Lampi się w kiełbasy. Chyba je liczy. Medytuje w mięsnym.- Byłam u fryzjera i wyobraź sobie, że jak wracałam autem, to mi wszyscy kierowcy migali światłami. Masakra, mówię ci. Dobry stylista to podstawa.Nie dowierzam. Zerkam do kolesia od kiełbas. On też chyba nie dowierza. Odpłynął do odległej mięsnej krainy, wzrok wbity gdzieś w ostatni rząd z polędwicami. I nie odrywając wzroku od wędlin, robotycznym głosem mówi:- A światła miałaś włączone?- Co?- Czy miałaś światła mijania włączone w samochodzie?- Hihihi nie wiem, od fryzjera wracałam. Skąd Ty go wytrzasnęłaś Klaudia? Hihihi.Wtedy spotkałem wzrok kolesia. Pustka. Zabrała mu duszę. Odwrócił się w ciszy, znowu do kiełbas. Szkoda człowieka.
Wiewiórka leżąca w ściętym fragmencie drzewa – takie zdjęcie w okamgnieniu rozchodzi się po sieci. Zostało zrobione przy parku Szczęśliwickim i natychmiast pojawiły się komentarze, że to efekt nowego prawa nazywanego "Lex Szyszko" – - Drzewa nikt nie wyciął. Po prostu ułamane konary zostały uprzątnięte. A było to jeszcze w ubiegłym roku. – Wiewiórki tam wtedy nie było, więc albo sama się tam teraz położyła, albo ktoś znalazł i położył – sugeruje Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka urzędu dzielnicy Ochoty
To nie ludzie kombinują i są złodziejami – To rząd jest złodziejem pozbawiając ludzi należących się im pieniędzy Marek interesował się motoryzacją, skończył szkołę samochodową, dostał dofinansowanie na otwarcie zakładu. Kupił potrzebny sprzęt, przez 2 lata płacił mały ZUS ok 450 zł. Po tym okresie zawiesił działalność, pracuje na czarno. Nie płaci ZUSu, jest zarejestrowany jako bezrobotny. Nadal naprawia samochody, robi to nielegalnie. Średnio miesięcznie dostaje "do ręki" 3000 zł od klientów. Gdyby się ulegalnił zabierano mu mu ZUS (1170)1 OS (18 540), razem 1710 zł. Zostałoby oso 1290 zł. Monika pracuje w turystyce, jest to praca sezonowa. Są miesiące, gdzie nie zarobi ani grosza. Właśnie zamknęła działalność, ponieważ skończył się jej mały ZUS. Jej koleżanka właśnie dostała dofinansowanie. Monika zarejestrowała się jako bezrobotna, by mieć chociaż ubezpieczenie. Faktury wystawia jej koleżanka, a Monika zwraca jej pieniądze za dochodowy.Połowę tego, co powinna zapłacić ZUSowi woli wpłacać na lokatę 30- letnią, bo wie, że tam dostanie przynajmniej to, co wpłaciła, a nie jakieś ochłapy w wysokości 400 zł na emeryturze ZUSowskiej Adrian pracował dwa lata w Polsce, zarabiał 3000 brutto, lecz po zabraniu podatków zostawało mu 2157 zł na rękę. Po tym czasie zaproponowano mu pracę w Anglii. W Polsce zarejestrował się jako bezrobotny, pobiera zasiłek, a w Anglii pracuje na czarno. Zarabia 400 funtów tygodniowo. Założył sobie lokatę w UK, wpłaca 100 funtów miesięcznie. W Anglii godnie żyje, podróżuje 4 razy do roku, ma najnowszą elektronikę, zawsze dobrze je i się ubiera w markowe ciuchy. To nie ludzie kombinują i są złodziejami To rząd jest złodziejem pozbawiając ludzi należących się im pieniędzy
Źródło: Każdy powinien dostawać wynagrodzenie brutto, małe przedsiębiorstwa powinny mieć mały ZUS i decydować czy w ogóle chcą go płacić. Stop oszukiwania obywateli dzieląc wypłaty na brutto i netto.
Będzie maluch dla Toma Hanksa!Prosto z Bielska-Białej! – Bielsko-Biała kupi mu fiata 126p. Bo wiadomo, że Tom Hanks kocha maluchy- Chcemy wypromować nasze miasto, w którym maluch był produkowany i sprawić Hanksowi prezent - mówi Monika Jaskólska, inicjatorka akcji.
- Kasiu. Czy myślisz, że jestem złą matką? – - Mam na imię Monika
Źródło: Blog Ojciec
To słabe jak dzisiejsze czasy odbiegają od dawnych lat w prostocie i uprzejmości –  PODRYW W PODSTAWÓWCE KIEDYŚ:HEJ MONIKA, CO DZISIAJ DOSTAŁAŚ Z PRZYRODY?PODRYW W PODSTAWÓWCE DZIŚ:HEJ MAŁA, RUCHASZ SIĘ CZY TRZEBA Z TOBĄ CHODZIĆ?
To tak, jakby Nawałka zostawił rezerwowych w domu – Po co brać zawodników, przecież panowiedziałacze musieli do Rio pojechać
Monika Michalik! – Po pięknej walce brązowy medal w zapasach! Gratulacje!
Kulfon - pierwszy w Polscekloszard - celebryta –
Chłopiec chwali się pokonaniem atopowego zapalenia skóry, kiedy Monika Richardson zadaje mu błyskotliwe pytanie – Czy to jest głupota, czy tylko brak wrażliwości?
Ciekawe co w końcu z niego wyrosło... –