Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 231 takich demotywatorów

Żona znajduje powieszonego męża, więc z rozpaczy nagrywa trupa telefonem i zamieszcza na Instagramie – Mąż milioner nie zostawia żonie w spadku złamanego grosza, więc ta musi odzyskać stracony czas spędzony z biednym milionerem. Wart minimum 10 milionów Modelka z Ukrainy pozywa zarządcę Złotej 44. Żąda 10 mln zł
Spodenki - minimum – Feministki nazwą mnie "staroświecką męską szowinistyczną świnią", ale ja bym nie pozwolił mojej dziewczynie na chodzenie po mieście w takim stroju. A Ty?
Minimum 10 tysięcy PLN kary/wpłaty na konto jakiejś organizacji charytatywnej i OBOWIĄZKOWO, bezapelacyjnie tysiąc godzin prac społecznych/wolontariatu w schronisku dla zwierząt –
Tylko 25% nowoprzybyłych fachowców z Afryki i Azji podjęło pracę. Zostaje 75%, czyli minimum 750 tysięcy zdrowych byczków. Pozabierać zasiłki na okres zbiorów i aktywizować przy szparagach –  Polacy nie chcą zbierać szparagów w Niemczech. Według władz, to "wina" 500+
Gdyby progi podatkowewyglądały tak? – Do tego jakiekolwiek subwencje wyłącznie dla osób z legalną umową o pracę z minimum rocznym przebiegiem, albo potwierdzoną medycznie niezdolnością do pracy.Gdyby ktoś zaproponował takie warunki zmian w Polsce,to poparlibyście je?

List, który porusza bardzo aktualną kwestię I Komunii Świętej

List, który porusza bardzo aktualną kwestię I Komunii Świętej – Pani Emilia nie mogła uwierzyć, gdy otworzyła zaproszenie na przyjęcie komunijne córki swojej kuzynki. Wszystko przez jego treść - czytamy na portalu polubione.com"Nigdy nie rozumiałam tej histerii na punkcie pierwszej komunii. To znaczy – narzekania, jacy to rodzice i dzieci są zachłanni. Że chodzi tylko o kasę i prezenty. Byłam na kilku takich imprezach i jakoś wcale tego nie odczułam. No, ale punkt widzenia zależy od pozycji siedzenia. Czasy się zmieniają, ludzie są różni i zawsze może zdarzyć się jakaś czarna owca.W tym przypadku chodzi o moją kuzynkę, która nigdy jakoś przesadnie skromna nie była. Uwielbia pokazywać, co to ona ma. Ocenia wszystkich po pozorach i czuje się lepsza od innych. Do tej pory traktowałam ją, jako niewinną ciekawostkę przyrodniczą – jakoś bardzo często się nie widujemy, więc niech sobie będzie, jaka jest. Inni się z nią męczą na co dzień, a nie ja.Kiedy usłyszałam, że organizuje komunię dla swojej jedynej córeczki, to wiedziałam, że będzie grubo. Biała limuzyna albo dorożka, a przyjęcie w średniowiecznym zamku – to minimum. Kwartet smyczkowy pewnie też zaangażuje. Niewiele się pomyliłam.O ile samo przyjęcie nie będzie tak wystawne, jak sobie wyobrażałam, to wzrosły wymagania wobec gości. Na taką imprezę nie zaprasza się byle kogo i byle jak. Jakieś 2 tygodnie temu zapowiedziała się do mnie z córką, aby wręczyć mi zaproszenie. To wyglądało jak ślubne i ogólnie; ta komunia sporo będzie miała wspólnego z weselem. Zwłaszcza, jeśli chodzi o wydatki zaproszonych osób…Z ciekawości zajrzałam do Internetu, żeby zobaczyć, jak to powinno wyglądać. Normalne zaproszenie informuje jedynie o godzinie, adresie kościoła i miejscu, gdzie odbędzie się przyjęcie. Tutaj znalazło się coś jeszcze. Totalnie absurdalny wierszyk, którego może w całości nie zacytuję, ale wszystko sprowadza się mniej więcej do:Pan Jezus wypełni miłością moje serduszko, bądź ze mną w tej wyjątkowej chwili i przy okazji…; wypełnij moją skarbonkę. Coś w ten deseń. O serduszku i skarbonce naprawdę jest tu mowa.Szczerze? Parsknęłam śmiechem, jak to zobaczyłam. Musiałam się tłumaczyć, że to z radości. W końcu komunia to takie wspaniałe wydarzenie. W rzeczywistości śmiałam się z mojej nieszczęsnej kuzynki. Przecież to ona wymyśliła, a nie to niewinne dziecko. No może nie tak niewinne, bo przy takiej matce trudno wyrosnąć na kogoś do końca normalnego. Ale fakt jest taki, że matka w jej imieniu prosi o kasę.Nie rozumiem, po co wypisywać takie głupoty. Przecież każdy średnio rozgarnięty człowiek wie, że na komunię przychodzi się z prezentem albo kopertą. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby gdzieś drobnym druczkiem wypisano obowiązujące stawki: chrzestna – 2000 zł, ciocia – 1000 zł, piąta woda po kisielu – 200 zł.Teraz poważnie zastanawiam się nad tym, co zrobić. Widocznie prezentów rzeczowych nie chcą, więc dlatego proszą o gotówkę. Może zrobić im na złość?Żarty żartami, ale to naprawdę mną wstrząsnęło. Jak można być tak bezczelnym… Nigdy nie rozumiałam par młodych, które na zaproszeniach proszą o pieniądze. Ale OK, to inna sytuacja. Widzę jednak, że komunie naprawdę idą w kierunku wesel i obowiązują tu takie same zasady. Na to się nigdy nie zgodzę. To pokazywanie dziecku, że sakrament to bzdura, a liczy się tylko zysk.Co będzie dalej? Rodzice zaczną sprzedawać bilety wstępu na przyjęcie komunijne? Może komunie wyjazdowe – np. w jakimś egzotycznym kraju? Zespół na żywo i impreza do białego rana? To sprowadzanie sprawy do absurdu. Taka dziewczynka później myśli, że naprawdę poślubiła Jezusa.Nie mam ochoty spełniać tak bezczelnych żądań. Chyba pójdę tam z jakimś upominkiem rzeczowym. Zachłanności wypada się przeciwstawić. A co będą o mnie gadali, to już mnie nie rusza.Emilia”
To takie dziwne. Odkryłam, że "Wilk i zając" mają tylko 21 odcinków. W dzieciństwie myślałam, że jest ich minimum 90 i że nie trwają godzinę, ale tylko 10 minut –
 –
Tylko dla pełnoletnich – Kto jest za tym, aby przy rejestracji do portalu, w którym można pisać komentarze był wymóg wieku minimum 18 lat i podania numeru dokumentu oraz imienia i nazwiska?To wszystko w ramach walki z hejterami (odpowiedzialność karna) oraz nieodpowiedzialnymi gówniarzami (ograniczenie dostępu do prymitywnych wypowiedzi). Zniesienie immunitetu pozwoliłoby także ograniczyć hejt w życiu politycznym
Źródło: pomorska.pl
 –  SPRZEDAM KOBIETERocznik 1950, używana, brak hamulców, szczęki do wymianylekka w prowadzeniu, podgrzewane siedzenie, obnizonezawieszenie, automatyczne ssanie, dwie poduszki powietrzne,pelen lifting, lekko zarysowana maskn, nie bita, malo pailiekonomiczna w użyciu, odpala na zawolanie, po rozgrzaninmożliwe wycieki i samozaplon.Cena do uzgodnienialub zamiana na młodszy rocznik (minimum 1975) !!!darmowa jazda próbnaDodatkowo komplet kosmetyków do pielegnacji nadwozia i podwożia !!SPRZEDAM FACETAData pierwszej rejestracji listopad 1964.Egzemplarz okazowy, duže gabaryty, tył lekkozgarbiony, poduszka powietrzna z przodu, ropniak,możliwość jazdy na gazie, wrażliwy na pedalydrażek ergonomiczny położony centrainie -prawieniewidoczny. Najlepiej posuwa na obwodnicach,na trasie bierze wszystko jak leci. UWAGAporzadnic stuknięty, dužo pali, problemy zo wtryskiem. Niemilosiemie smrodzi z tylnej rury
Zwykle w każdej firmie jest minimum jeden dupek. Jeżeli uważasz, że w twojej firmie nie ma żadnego, to mam dla ciebie złą wiadomość.. –
A pamiętacie, jak nam wmawiali, że imigranci to świetny interes, bo będą pracować na nasze emerytury? –  Zapłacimy, żebyście wrócili do domu„Twój kraj. Twoja przyszłość. Teraz!” – pod takim hasłem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Niemiec zorganizowało akcję informacyjną zachęcającą migrantów do powrotu w rodzinne strony. Ci, którzy do grudnia 2018 roku zdecydują się na wyjazd, dostaną minimum 1200 euro. Kwota wsparcia uzależniona jest od statusu imigranta, a także od jego narodowości. Z pomocy nie mogą skorzystać Jemeńczycy, Syryjczycy i Libijczycy. Rodzina z dwojgiem dzieci może liczyć na trzy tysiące euro.
Koty nie mają nawet minimum wyczucia przestrzeni osobistej –
Rasizm? Gdzie tam! To po prostu sprawiedliwość społeczna –  Harvard przyjmował białych od 1380 punktów a Afroamerykanów od 1100 punktów Biali i azjatyccy mężczyźni potrzebowali minimum 1380 punktów z egzaminu SAT aby dostać się na Uniwersytet Harvarda. Białe kobiety potrzebowały 1350 punktów a Afroamerykanie jedynie 1100 punktów. Uniwersytet został pozwany przez organizację "Students for Fair Admissions"
Niezwykły list nauczycielkido ucznia –  Worszowo, 04092018 rBordzo się cieszę, że mogę w tym roku szkolnym zobrać Cię w podróż po literockich ijezykowych krainach. Ufam, że wróciteś do szkoły pełny stońco i sity. Przydo sięCzeka nas sporo pracy, ale także rodości i wspólnej nauki. Nojwożniejsze dlo mnie jestobyś miot chęć i motywacje do naszych zadoń, o także odwoge, jeśti czegoś niebędziesz rozumiot, aby mnie lub kogoś z klosy prosić o pomoc.Proszę Cię o staranne prowadzenie zeszytu, będzie on wizytówką Twojej procy nolekcjach i w domu. W domu czytoj lektury, przygotowuj projekty, wykonuj prace domowepowtarzoj moteriot do sprowdzionów i kartkówek. Staroj się być systemotyczny, tylkowtedy uda Ci się zapoznać z moteriołem, jaki mamy zoworty w podstawie programowejSprawdziony i testy będę zapowiodoć z minimum tygodniowym wyprzedzeniem,notomiast kartkówki z trzech ostatnich lekcji mogq się trafić niezapowiedziane. Dlategotok wożno jest systemotyczność i uwożność na noszych zojęciach. Oceny zesprawdzianów będziesz mógł poprawić w ciqgu dwóch tygodni, musisz tylko przyjść domnie i się umówić. Jeśli nie ma Cię no sprowdzionie, zopraszom w terminie dwóchtygodni do nopisania 9o. W ciągu semestru będq trzy duże proce pisemne w domu. Dokożdej procy pisemnej oraz do sprowdzianów będę przygotowywota dla CiebieNoCoBeZUStopnie będziesz zdobywać zgodnie z WSO z prac pisemnych -klasowych i domowych,aktywności no lekcji, sprowdzianów, kartkówek, dyktand, recytocji, projektówspecjolnych. W semestrze możesz mieć trzy nieprzygotJeślijakiegoś dnia ρ°czujesz, że nie masz sity na skupienie i pracę, podejdz do mnieprzed lekcjq i powiedz mi to. Kożdy człowiek ma prowo mieć słabszy dzień. Jeśli nie mosię siły na pracę, nojważniejsze jest żeby nie przeszkodzoć tym, którzy chcą pracować.Dla mnie w klosie i pozo niq nojbardziej liczyć się będzie szocunek. wdo Was i Was do siebie nowzajem.asz do mnie, mójZachęcom Cię do udziołu w konkursoch, akademiach. Dziel się z nami swoimi posjomi,zainteresowaniami, przeczytonymi ksiqżkomi i obejrzonymi filmami. Budujmywspólnotę, przed nami ponad 150 wspólnie spędzonych godzin.Jesteś gotowy? Zoczynomy? Powodzenia!Twoja nouczycielka języka polskiego.

Doczekaliśmy niemal do końca sezonu ślubów, więc już chyba można. Jak się ożenić?

Doczekaliśmy niemal do końca sezonu ślubów, więc już chyba można. Jak się ożenić? – 1. Spotkaj miłość swojego życia. Albo miłość czyjegoś życia, co okaże się za kilka lat i po ciągnącej się miesiącami rozprawie. Albo kogoś, z kim tak dobrze bawiliście się we dwoje, aż teraz jest was troje i uważacie, że to całkiem dobra podstawa do związku na całe życie.2. Co dalej? Stare przysłowie mówi, że nie ma lepszego dowodu miłości, niż wywalenie ciężarówki pieniędzy w błoto. Najpierw pierścionek zaręczynowy i zmiana statusu na Facebooku. Pierścionek powiedzmy, nie jakoś na bogato, ale żeby wstydu nie było - 1000 zł. Zmiana statusu na fejsiku za friko. Jeszcze.3. Udało się. Zaczynacie planować ten szczególny dzień, który i tak będzie szczególny tylko dla was. Serio, reszta generalnie ma to w pompie, a ta cała wyjątkowość jest zauważalna tylko dla was. Tak jak nikt inny nie uważa za wyjątkowe twojego samochodu, listy na Spotify, czy pieska. Oni to myślą o swoich autach i pieskach.4. Nagle orientujesz się, że to tak jakbyś miał/a drugą pracę. Kiepsko ogarniasz więc wciągasz w to przyjaciół i rodzinę. Stres, sprawdzanie cenników, organizacja. Możesz też komuś za organizację zapłacić, ale jeżeli cię na to stać, to pewnie nie czytasz tego tekstu.5. Planujecie to w końcu sami, bo jednak kilka tysięcy za to, żeby ktoś ogarnął coś co przecież ogarnąć możesz sam/a to przegięcie. Orientujesz się, że wesela to piramida finansowa, w której jesteś od dziecka. Należy zapraszać ludzi, którzy zapraszali ciebie. Swoich znajomych, znajomych rodziców, krewnych, których nawet nie znasz, ale wypada. Jesteś po uszy w mafijnej strukturze zależności i nie chcesz zawieść wujka Corleone.6. Na weselu powinna być muzyka. Wystarczyłoby zrobić playlistę i zapętlić, ale jeżeli nie będzie orkiestry, albo chociaż DJ’a, pokażesz, jaka bieda toczy twoje życie. DJ i tak będzie miał ograniczony repertuar i korzystać będzie z twojej playlisty, a goście będę prosić na zmianę, żeby pogłosić, ściszyć, albo puścić “Despacito” albo jeszcze raz "Ona czuje we mnie piniondz". Z zespołem to samo. Czyli od paru stówek do kilku tysięcy w plecy.7. Ktoś musi robić zdjęcia, chociaż wszyscy mają aparaty i kamery w telefonach. Pokaż jak cię nie stać i poproś kolegę z lepszym Xiaomi. Albo wybierz godność zamiast pieniędzy i wydaj 3 - 4 tysiące na zdjęcia z imprezy. Bo przecież i tak musisz zapłacić za specjalną sesję przed imprezą, tak jakbyście oboje i tak nie prowadzili relacji ze swojego życia na insta.8. Jeżeli chcesz wziąć ślub zgodnie z religią narzuconą przemocą twoim przodkom, koszt rośnie, bo niby co łaska, ale minimum tysiak, bo ksiądz, też człowiek, bo organista, bo przystrojenie kościoła.Najlepsze przystrojenie to kwiaty, czyli zwłoki roślin, które staną się śmieciami dobę po imprezie. Koszt różny, dajmy na to, że przynajmniej kolejny tysiąc.9. Jedzenie, picie, ubrania, miejsce. Wszystko dodatkowo płatne, “bo ślub, to jedyny taki dzień w życiu” więc podobno warto kupić garnitur, czy sukienkę, których nigdy więcej już nie założycie. Ale przecież każdy kolejny dzień jest jedyny w życiu. Dni się nie powtarzają. Tak działa czas. Poczytajcie o tym, są książki.10. No ale dojechaliśmy. Gratulacje, udało ci się wydać 30 000 zł na imprezę, na której dominującym uczuciem był stres. Możesz teraz wrócić ze swojego niepłatnego urlopu i dalej zarabiać 3000 zł miesięcznie na umowie zlecenie i liczyć, że przez ten urlop nikt cię nie wywali, bo target niedowieziony.Rada bonusowa: jeżeli idziesz na czyjeś wesele: siadaj z daleka od dzieci. Kiepsko tańczą, fatalnie się z nimi pije i nie znają żadnych dobrych historii
 –  Marcin Sikorski  Przez ostatnie 26 lat próbowałem rzucić kibicowanie. Udało się w 10 minut. Pierwszy raz próbowałem rzucić w 1992. Tak w ogóle, to było pierwsze coś, co próbowałem w życiu rzucić. Miałem niecałe 8 lat i po przegranej piłkarzy w finale olimpisjkim zabarykadowałem się w swoim pokoju, ryczałem całą noc i ku przerażeniu rodziców nikogo nie chciałem wpuścić. Potem próbowałem rzucić próbując kolejnych metod. Metoda na Smudę, na Fornalika, metoda na „nie wejście", na „nie wyjście", na polską ligę, na zmarnowane kariery Polaków za granicą, na korupcję, na brak klasy, na kontuzję Marka Citki, na afery alkoholowe. Próbowałem też metody „na inne dyscypliny". Najbliżej wyciągnięcia mnie z nałogu była ukochana siatkówka. Ale jak oglądać siatkówkę, jak nikt z Tobą nie chce siatkówki oglądać? ("bo co to za sport?") Byłem kibicem przeżywająco-analizującym. Przeżywałem zawsze minimum dwa dni. Minimum dwa dni po meczu nie pracowałem. Symulowałem (przepraszam moich byłych pracodawców oraz obecnych wspólników), bo zajęty byłem czytaniem wszystkich możliwych analiz. Każdego możliwego eksperta i nie-eksperta. W każdym języku, który znam (czyli łącznie dwóch). lm bardziej rozumiałem przyczyny porażki, tym bardziej się uspokajałem, bo byłem pewny, że w sztabie na pewno też rozumieją i będzie lepiej. I się uspokajałem i wracałem. Tu brameczka, tam newsik, i ani się obejrzałem - znów siedziałem przed telewizorem. #Wtem! Po 26 latach nieskutecznego rzucania. nastąpiło 10 minut, po których wiem, że zerwałem z nałogiem na trwałe. Jak palacz, który dowiedział się, że ma raka lub prawie-raka i już wie, że nie potrzebuje żadnych cukierków, gum, terapii. Po prostu wie, że więcej nie zapali. Tak ja wiem, że nigdy więcej nie obejrzę meczu polskich piłkarzy. Dlaczego? Bo przekonałem się, że polskim piłkarzom chodzi o coś innego niż mnie. Że inaczej rozumiemy „honor". (Nie mówię że ja lepiej, oni gorzej. Inaczej.) Dla mnie punkt honoru jest wart więcej niż trzy punkty w tabeli (które nic nie dają). Oglądałem ostatni mecz Polaków na Mundialu nie po to, żeby oglądać zwycięstwo. Chciałem zobaczyć, że skoro zawiodło (niepotrzebne skreślić, potrzebne dopisać): przygotowanie taktyczne, mentalne, fizyczne - to nie zawiedzie to, co najważniejsze - chęć pokazania kibicom że im naprawdę ZALEŻAŁO. Tymczasem po ostatnich 10 minutach meczu Polska-Japonia prawie zwymiotowałem. Wrażenie było tym silniejsze, że dzień wcześniej widziałem Koreańczyków, którzy -wydawało się - za chwilę będą pluć krwią albo wylądują na SORze, a mimo to biegali jak szaleni do 99 minuty. Byłem w takim szoku, że pobiegłem szukać pocieszenia w mediach i w głosie ludu. Chciałem przeczytać o skandalu. o wstydzie, o kompromitacji, o zaprzeczaniu idei sportu. #Tymczasem: „Honor uratowany" (gazeta.pI) „Polska zachowała twarz" (Onet) „Resztki honoru uratowane" (tvn24.p1) „Honor obroniony"(Przegląd Sportowy) itd. W akcie rozpaczy postanowiłem napisać coś w jedynym medium, jakie mam Opublikowałem więc post na "Nagłówkach" o tym. że ostatnie 10 minut meczu Polska -Japonia, to największy wstyd w historii polskiego sportu i... czekałem na popierające komentarze ludzi, którzy czują to, co ja. Okazało się. że jest odwrotnie. Okazało się, że masa Polaków cieszy się z trzech punktów, ze zwycięstwa. Oraz że to Japonia grała nie fair... I że jak mi nie pasuje to mam iść biegać w 40 stopniowym upale. Potem przeczytałem wypowiedzi trenera i piłkarzy. Pomijając Łukasza Fabiańskiego wyszło na to, że jestem typowym Polaczkiem-krytykantem, bo przecież wygrali, a TAKI BYŁ CEL, więc o co mi kurwa chodzi? Okazało się więc, że po prostu nie pasuję ani do naszej drużyny piłkarzy (mentalnie) ani do drużyny kibiców. I tyle. Nikt po mnie płakał nie będzie, a i mnie już nie żal. Wyłączyć w 10 minut emocje i poczucie wspólnoty komuś, kto przez 26 lat przeżywał coś równie mocno jak własne życie osobiste, to duża sztuka. Polskiej kadrze A.D.2018 udało się to. PS. Proszę zrobić sobie screen tego wpisu. Jeśli ktoś przyłapie mnie kiedykolwiek na oglądaniu polskiej kadry - stawiam kolejkę.
Znalezione w sieci –  SPRZEDAM KOBIETERocznik 1950, używana, brak hamuleów, szczęki do wymiany,lekka w prowadzeniu, podgrzewane siedzenie, obaizonzawieszenie, automatyezne ssanie, dwie poduszki powietrzne,pelen lifting, lekko zarysowana maska, nie bita, mało paliekonomiczna w użyciu, odpala na zawolanie, po rozgrzaniumożliwe wycicki i samozaplon.Cena do uzgodnienialub zamiana na młodszy rocznik (minimum 1975) !1darmowa jazda próbna
Niepełnosprawna pani Dorota w szczerym liście odnosi się do obecnej sytuacji w naszym kraju – "Szanowna redakcjo,Piszę ten list, ponieważ nie mogę zgodzić się z tym co obecnie dzieje w naszym kraju i nie rozumiem takiego stanu rzeczy. Kolejny tydzień trwa w sejmie protest dorosłych osób niepełnosprawnych i ich opiekunów. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że protestują osoby niepełnosprawne i niezdolne do samodzielnej egzystencji od urodzenia. Zatem protest dotyczy grupy 280 tysięcy osób, a nie jak podaje rząd – 900 tysięcy ludzi.Nie mogę uwierzyć, że naprawdę państwa w sercu Europy o tak doskonałych i stabilnych wskaźnikach gospodarczych nie stać na spełnienie dwóch niezwykle skromnych postulatów tak niewielkiej grupy. Przecież protestującym chodzi jedynie o to, aby móc żyć na poziomie minimum socjalnego.Arogancja władzy jest horrendalna. Mogliśmy się o tym przekonać po wypowiedziach między innymi posłów partii radzącej. Nazwisk nie wymienię z dwóch powodów. Nie potrafię komentować tych wypowiedzi używając parlamentarnego języka i – co ważniejsze – według mnie my wszyscy, jako społeczeństwo, musimy zdać sobie sprawę z tego, że ograniczona sprawność to nie przywilej, dzięki, któremu można korzystać ze świadczeń pomocy społecznej, pampersów lub zniżek w komunikacji miejskiej. Jest to najczęściej wieloletni dramat zarówno osoby, której dotyczy jak i jej najbliższych.Niepełnosprawność nie selekcjonuje, nie oszczędza ludzi ze względu na przekonania, zarobki lub cokolwiek innego. Moim zdaniem, obecnie musimy odpowiedzieć sobie, jakim społeczeństwem chcemy być i czy dalej będziemy bezczynnie patrzeć na to, jak godność ludzka jest deptana.Ludzi zmusza się przez dekady do życia w izolacji, a gdy słusznie zaczynają się upominać o swoje prawa, są traktowani jak powietrze, jakby byli niewidzialni.Apeluję o solidarność z protestującymi w sejmie. Powód jest jeden – prawa niepełnosprawnych mogą stać się kiedyś naszymi prawami. Nikt nie planuje niepełnosprawności jednak ona nikogo nie wyklucza."
 –  CKNorek 1 dzień 5 godz. temu +612 Dziś w galerii w #kielce Noc Zakupów - i taka promocja: jak nabijesz na maksymalnie 3 paragonach minimum 400 złotych, to możesz zgłosić się po bon na 100 złotych - bonów jest 300. Jako że musieliśmy z różowym kupić walizkę, to postanowiliśmy dołożyć trochę kasy w innych miejscach i dobić do tych 400 (kupiliśmy herbaty i jakąś chemię w Rossmannie). Stanąłem w kolejce a przede mną stała jakaś Karyna i tuż przed punktem obsługi klienta, gdzie odbierało się bony, zauważyłem (miała ustawioną tak dużą czcionkę w telefonie, że trudno nie było zobaczyć), jak napisała do kogoś coś w stylu: Hehe, zrobiłam zakupy i dostanę 100 zł hehehe xd, a jutro zrobię zwrot xdddd Cebula mocno? Owszem, ale co jest najlepsze, to że w regulaminie jest napisane, że zwrotu towaru można dokonać dopiero po zwróceniu tego bonu na 100 złotych. Już słyszę ten trzask pękającej dupy.