Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 294 takie demotywatory

3-latek zamknął półnagiego ojca na balkonie. Mężczyzna na pomoc czekał blisko godzinę – O niebywałym pechu może mówić mieszkaniec jednego z osiedli, który w zimowy poranek został zatrzaśnięty na balkonie przez swojego 3-letniego syna.Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że przez blisko godzinę czekał na pomoc w samej bieliźnie.Przemarznięty mężczyzna stał na balkonie w samej bieliźnie, ponieważ gdy wyszedł na chwilę na balkon jego syn, zatrzasnął drzwi. 3-latek nie był już w stanie ich otworzyć.Na szczęście obyło się bez akcji ratunkowejDobrze, że dziecku się nic nie stało...
Są rzeczy ważne i ważniejsze, ale najważniejsze jest piwo –  Piwowazniejsze32-letni mieszkaniec Kisielnicy ko-ło Lomży własnym ciałem zasłonił bu-telkę piwa przed zderzeniem z TIRem. Kiedy piwosz wszedł na jezdnięwprost pod cięžarówkę, jej kierowcaostro zahamowal. Zasłaniając piwo,mężczyzna odepchnął się ręką odkabiny kierowcy, upadł, ale z butelkinie uronit ani kropelki. Zadowolonyprzeniósł się do pobliskiego rowui tam, zanim przyjechała policja i po-gotowie zawiadomiení przez kierow-ce, spokojnie dopil napój.
Ten chłopak cudem uratował się przed kierowcą na przejściu dla pieszych w Szubinie – Nagranie dotarło również do ojca dziecka, który od razu zaniósł film na policję oraz zamieścił post na Facebooku z prośbą o znalezienie kierowcy tego pojazdu.Nie trzeba było długo czekać, by w internecie zawrzało. Mieszkańcy województwa kujawsko - pomorskiego zaczęli udostępniać nagranie w mediach społecznościowych. Sprawę poruszyły także gazety i telewizja.Następnego dnia na komisariat zgłosił się 63-letni mieszkaniec powiatu bydgoskiego, któremu przedstawiono mu zarzut z art. 86 kodeksu wykroczeń, który mówi o stworzeniu zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Przyznał się do winy. Zatrzymano też jego uprawnienia do kierowania pojazdami mechanicznymi.Jednocześnie policjanci skierowali do sądu wniosek o ukaranie mężczyzny. 63-latek chciał dobrowolnie poddać się karze, która miałaby wynosić 1000 zł i zakaz prowadzenia pojazdów przez 10 miesięcy. Ostatecznie o wysokości kary zadecyduje sąd
O tym, jak bezwzględne potrafią być panie do towarzystwa, bardzo boleśnie przekonał się mieszkaniec miasteczka na Podkarpaciu, który trafił do szpitala z trzema widelcami w penisie – 44-letni mieszkaniec Rzeszowa często korzysta z usług prostytutek. Mężczyzna chce w ten sposób ukoić swoją samotność. Jedno ze spotkań skończyło się jednak dla niego tragicznie. Pod koniec grudnia mężczyzna spotkał się z dwiema prostytutkami. 44-latek miał jednak problemy zdrowotne i finalnie nie doszło do seksu.Mężczyzna poczuł się wykorzystany i chciał zwrotu pieniędzy. Prostytutki jednak odmówiły. Kiedy doszło do awantury, kobiety skrępowały mieszkańca Rzeszowa i wepchnęły mu trzy rączki plastikowych widelczyków w cewkę moczową.Trzy dni później mężczyzna zgłosił się do lekarza, ponieważ nie mógł wytrzymać bólu. Konieczna była operacja. 44-latek zgłosił także sprawę na policję
 –  W imieniu mieszkańców bloków przy ul. OlszewskiejKOLEJNY RAZ uprzedzamy sąsiadów, posiadających bogatorozwinięte życie erotyczne:1. Nie każdy mieszkaniec tych bloków chce uczestniczyć wceremoniale Państwa stosunku, toteż proszę o dyskrecję wtrakcie jego wykonywania2. Niech sąsiadka/kurtyzana nie drze gęby jak orangutan wśrodku nocy.(23/24 lipca była to godzina 2-ga w nocy)3. Blok to nie opera, w której swobodnie można przechodzićdo wysokiego ,,C" i oczekiwać na oklaski udanegoorgazmu!4. Jeżeli sąsiadka padła ofiarą gwałciciela- niech wezwiePolicje, gdyż słychać tylko kobietę i walące lóżko, lub coś wtym stylu.5. To jest stały numer, który nudzi i jest coraz bardziejženującyJeżeli bed.ie się powtarzał sami wyciągniemykonsekwencję-jest to zakłócanie Ciszy Nocnej i Mirudomovrego.Z brakiem szacunku-Sąsiedzi
 –
Mężczyzna z Iławy nie miał z kim pić, więc... ukradł manekina! – Alkohol najlepiej smakuje w odpowiednim towarzystwie. Co jednak, gdy najbliżsi koledzy nie będą mieli czasu wyskoczyć na piwo albo drinka? Temu problemowi postanowił w nietypowy sposób zaradzić 36-letni mieszkaniec Iławy (woj. warmińsko-mazurskie). Mężczyzna, z pewnością po kilku głębszych (badanie alkomatem wykazało bowiem u niego ponad 3 promile), uznał, że dobrym "kompanem" do picia będzie... manekin z jednego z okolicznych sklepów z używaną odzieżą! By mógł z nim biesiadować, musiał go jednak najpierw ukraść... To była trudna sztuka - manekin był ciepło ubrany, a ilość procentów znacząco utrudniała sprawne i szybkie ruchy. Na uciekającego z osobliwym "towarzyszem" 36-latka zwrócił uwagę dzielnicowy, który natychmiast go zatrzymał
Mężczyzna zapomniał gdzie zaparkował samochód. Dopiero po 20 latach się odnajduje z załączonym liścikiem – Mężczyzna zajechał pewnego dnia na kilkupiętrowy parking. Mieszkaniec Franfurtu chciał zrobić zakupy. Bardzo mu się spieszyło. Szybko wyszedł więc z auta i popędził do sklepu. Do samochodu jednak już nie trafił. Zdenerwowany przeszukał parking centymetr po centymetrze. Samochód rozmył się w powietrzu.Mężczyzna szukał samochodu przez pięć dni. W końcu się poddał i zgłosił sprawę na policję. Auta jednak nie udało się znaleźć. Jego właściciel musiał się z tego jakoś otrząsnąć i żyć dalej. Kupił nowy samochód, a o starym zapomniał. W ciągu 20 lat przez garaż zapominalskiego Niemca przewinęło się wiele aut. Tymczasem zguba nagle się znalazła.Ogromny wielokondygnacyjny parking, na którym stało auto, przez te wszystkie lata uległ niemałemu zniszczeniu. Miasto chciało go wyburzyć, jednak najpierw trzeba było znaleźć właściciela stareńkiego samochodu. Policja w końcu zajęła się sprawą jak należy i „cztery kółka” trafiły do właściciela. 76-letni mężczyzna zbytnio się jednak nie ucieszył. Auto było kompletnie do niczego i nadawało się już tylko na złom. Na domiar złego do zguby dołączony był kwit parkingowy z kilkoma tysiącami do zapłaty
Teoretycznie istnieje równoległy wymiar, w którym prawie każdy mieszkaniec ziemi jest sparaliżowany i jeździ na wózku, a jeden z najgenialniejszych naukowców jest w 100% sprawny i inni piszą o nim dowcipy –
Masakra w kościele w Sutherland Springs na południu Teksasu. Zginęło co najmniej 26 osób, w tym dzieci – Napastnik był ubrany całkowicie na czarno, nosił kamizelkę kuloodporną, uzbrojony w karabin półautomatyczny marki Ruger. Mężczyzna został zidentyfikowany jako 26-letni Devin Patrick Kelley. W latach 2010-2014 pracował w bazie US Air Force, by w maju tamtego roku zostać, jak podał "CBS News", zwolniony za złe zachowanie. Po wyroku sądu wojskowego nie mógł legalnie posiadać broni.Amerykańskie media informują, że na ogień napastnika odpowiedział po pewnym czasie uzbrojony mieszkaniec pobliskiego domu. Kiedy Kelley zaczął uciekać swoim samochodem, mieszkaniec Sutherland Springs ruszył za nim w pościg. Podczas ucieczki samochód, którym uciekał Kelley, miał wypaść z szosy i roztrzaskać się na poboczu
I przez resztę życia nie będzie musiała płacić żadnych podatków – Będzie miała darmowy dach nad głową, telewizororaz wyżywienie takie, jakie sobie zażyczy Krzesimów: Tuż po porodzie wyrzuciła dziecko do rzeki. Matka dziecka została zatrzymana. Okoliczny mieszkaniec podczas niedzielnego spaceru, w zaroślach nad rzeką w Krzesimowie odnalazł zwłoki dziecka. Policjanci zatrzymali 22-letnią matkę
Mieszkaniec miasta w USA, Charles Svatos zdobył drugą co do wielkości nagrodę w lokalnej loterii "Szczęśliwe Życie", poprawnie odgadują 5 z 6 numerów. Za zwycięstwo 92-latek, były pracownik fabryki mleka będzie dostawał rocznie 25 tys dolarów. Do końca życia – Spójrzcie na szczęśliwą minę organizatora loterii
 –  Schabowy po lubelskuUWAGA FANSZYZ!Mieszkaniec niewielkiego niemieckiego miasteczka Rosenheim smażył sobie pewnego dnia kurczaka na obiad. I, jako że nie jest barbarzyńcą i zna współczesne trendy, przed konsumpcją wrzucił na fejsbuczka zdjęcie swoich kurczaków.Prokuratura aktualnie bada czy wszcząć dochodzenie w sprawie mowy nienawiści i działaniu przeciwko państwu.
Rdzenny mieszkaniec Florydy już przygotowany na nadejście Irmy –
 –
Mieszkaniec Stambułu ocalił samochód turysty przed wpadnięciem do morza, siedząc na nim dopóki pomoc nie przyjechała –
Żołnierz węgierski stojący po stronie Polaków podczas Powstania Warszawskiego w 1944 r., po wojnie mieszkaniec Gdańska, biorąc czynny udział w odbudowie tego miasta (Park Oliwski i ZOO), do niedawna czynny tłumacz przysięgły języka węgierskiego, człowiek, któremu i Polacy, i Węgrzy zawdzięczają dużo – Stefan (István) Elek obchodzi 100. urodziny
Czego to się nie zrobi dla ukochanej. Mężczyzna z Kędzierzyna-Koźla przez 3 miesiące przemierzał autostopem i na piechotę trasę 50 km, by móc być ze swoją żoną, która leżała w szpitalu. Ponieważ w weekendy autobusy nie kursowały – Przez trzy miesiące, w każdy weekend, pan Robert Iwanów z Kędzierzyna-Koźla podróżował autostopem do Branic. Nie dlatego, że lubi taką formę transportu, ale dlatego, że to dla niego jedyny sposób, aby odwiedzić w szpitalu chorą żonę. Jak się okazuje, z Kędzierzyna-Koźla do Branic i  z powrotem w soboty i niedziele podróż publicznymi środkami transportu jest niewykonalna.Robert Iwanów to mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla. Ostatnie trzy miesiące musiał kursować pomiędzy domem a szpitalem w Branicach. Odwiedzał tam swoją chorą małżonkę. Przeważnie zajmowało mu to około 3-4 godzin w jedną stronę. Piechotą przemierzał odcinek z Koźla do Reńskiej Wsi i dopiero tam zaczynał łapać „okazję”. Przeciętnie podróż z Kędzierzyna-Koźla do Branic i z powrotem zajmowała panu Robertowi około 8 godzin.– Niestety, tylko w weekend mogę odwiedzać żonę, w tygodniu pracuję. Kiedyś były bezpośrednie połączenia z Koźla do Branic, lecz to się zmieniło. Teraz w soboty i niedziele nie ma jak dojechać do szpitala. Nie mam samochodu ani innej możliwości dojazdu, więc zostają tylko własne nogi i dobroć przejeżdżających kierowców. Nie wyobrażam sobie, abym nie odwiedził mojej żony w szpitalu chociaż raz na tydzień – opowiada pan Robert
Brał udział w PowstaniuWarszawskim, teraz prosi o pomocna ulicy: "Nie mam ani złotówki" – Pan Zdzisław Pietrzykowski miał 14 lub 15 lat, gdy wybuchło powstanie warszawskie."Jako chłopiec uczestniczyłem w powstaniu warszawskim. Jestem chory na serce, tętniaka, reumatyzm. Mam 89 lat. Żona chora na cukrzycę, kręgosłup, tarczycę, wątrobę. Proszę o wsparcie na leki, życie" - brzmi treść ogłoszenia, które pojawiło się przy ul. Narbutta na warszawskim Mokotowie. Autorem ogłoszenia jest 89-letni Zdzisław Pietrzykowski.Dzisiaj pan Zdzisław ma 89 lat i nie ma środków do życia. Oboje z żoną żyją z jednej emerytury, która ledwo starcza na pokrycie bieżących opłat i zakup leków.Mój mąż w akcie desperacji wyszedł na ulicę i tam prosił o pomoc.Ogłoszenie zauważył mieszkaniec Warszawy, zrobił zdjęcie i umieścił je na swoim profilu na Facebooku. "Miły Pan rozklejał właśnie na ul. Narbutta, więc niech i w internety leci. Pan nie wyglądał na alkoholika i prosił nawet o złotówkę” - napisał pan Sebastian.I gdzie tu poszanowanie i godna starość dla tych ludzi?
Z takim transparentem pewien facet przechodził przezdemonstracje w Hamburgu –  Ich bin anwohner und gehe nur kurz zu edeka Danke