Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 131 takich demotywatorów

Faceci na laboratorium z chemii –

Jeszcze raz o "chorobach współistniejących", bo to nie takie oczywiste, jakby chciałoby się aby było

 –  Fragment (duży) maila, jakiego otrzymałem odmjr dr Piotrka (nazwiska niestety nie mogęujawnić), lekarza wojskowego, praktykującegotakże w publicznej Ochronie Zdrowia:"[.]pytałeś mnie, jako praktyka, o prognozyrozwoju pandemii koronawirusa w Polsce.Niestety muszę Ci powiedzieć, że są doskonałe.Ma się świetnie i przewiduję sporo zgonów,zwłaszcza na choroby "współistniejące" co jestjednym wielkim przewałem. Dlatego, ze ci ludziezmarli po prostu na COVID-19. 45-latek z cukrzycąmógłby dożyć i 80-tki, 60-latekz nadwagą mógłbyschudnąć i żyć spokojnie dalej, 70 latka z POCHPtoż lnbyfhnwiom panrawdo mamunieaielePizypaukoW CUVID-19 Z POCIPTIMyKObaktenozą,warto byłoby to zbadać). Oni wszyscy zmarli.Dlaczego? Bo zachorowali na COVID-19. Jeślidalej będziemy szli ta drogą, w końcu zaczną byćwystawiane akty zgonu na płaskostopie, jakkpiłeś. Akty zgonu na krwotok wywołanywrzodem żołądka czy zapalenie mięśniasercowego nieznanego pochodzenia samwidziałem. Dziwię się idiotce lub idiocie, którzy topodpisali, domyślam się ze z wielkimi naciskamidyrekcji, ale sami sobie grób kopią, bo zgon natakie schorzenie, jeśli wziąć to poważnie, oznaczaelementarne braki w wiedzy zawodowej tych,którzy sprawowali nad pacjentem opiekę lubcałkowity brak tejże. Ale to jest jeszcze jedenkamyczek do ogródka bardzo zachwaszczonego,takiego ogródka władzy w ogólności.Dlaczego niby COVID-19 ma się tak u nasrozwinąć. Z praktyki odpowiem Ci że dlatego, że unas stara ciemnota spotyka się z nowymspiskiem. Co dyżur to dowiaduję się nowychrewelacji. Pierdoły typu implanty, Soros, GrupaBilderberg (mało kto ta nazwę poprawniewymawia tak BTW) pominę, znasz pewnie napamięć. Ale bywają i piętrowe teorie: ostatnio odpacjenta lat dwadzieściakilka usłyszałem żeChińczycy dogadali się z Izraelczykami czyliŻydami jak mówią. Chińczycy wypuścili wirusa ztajnego laboratorium wojskowego w Wuhan,Izrael ma już od razu na niego szczepionkę. Wirusma wybić wszystkich tych, którzy są zdolni dooporu, albo wiedzą że żydzi i Chińczycy tozagrożenie, a ma zostawić "głupie lewactwo".Ucieszyłem się, że przynajmniej pacjent z logopewnej znanej partii politycznej, której jeden zszefów napisał stek bzdur o "plademii" w książce,wierzy że pandemia jest. Spytałem go co w takimrazie trzeba by zrobić. Otrzymałem odpowiedź, żetrzeba zagrozić atomowym zbombardowaniemIzraela to wydadzą szczepionkę, a potemzbombardować atomowo Chiny i to tak by "nictam nie zostało". To najbardziej piętrowa teoria,ale są jeszcze mniej wyrafinowane, sprawiająceże po dyżurze płaczeAgacie (psychiatra) i zastanawiam się czy ona niepowinna mnie zastąpić. To nowe spiski, jestjeszcze stara ciemnota.Ze starą ciemnotą to jest tak: mój dziadek powojnie elektryfikował wsie lubelskie. Opowiadałmi kiedyś, że w wielu wsiach jeszcze w latach 50.wchodzili z KBW, bo inaczej poszczuli by ichpsami i widłami pogonili. Dlatego że "przezelektrykę" krowy stracą mleko, kury przestaną sięnieść a ludzie sie pochorują. Co ciekawe księżatakie rzeczy popierali. Kiedyś jego dowódcypowiedział pewien ksiądz ze w sumie "Partia iKościół mają ten sam interes" by ludzie zostali nawsi i się nie uczyli, bo "z tej nauki tylko będzie dlaPZPR i Kościoła kłopot", a elektrycznośćpowoduje że do nauki się garną. No i monterzywchodzili z KBW, które jeszcze miesiąc pilnowałoinstalacji i słupów, żeby miejscowa ciemnota nieścięła. A potrzebne było KBW, bo WP miało wtedytakich rekrutów, że miejscowi by ich przekonali że"ta eletryka, to od diabła jest". Tych od ścinaniasłupów na codzień mam w przychodni. Nie wierząw pandemię, " bo jak komu przeznaczone umrzećto umrze", bo "tylko starzy umierają" (najmłodszypacjent z ostrym COVIDem któregowyekspediowałem do szpitala miał 17 lat, niewiem co się z nim stało, a nie było z nim najlepiej),"bo dochtory tylko za pieniądzmi patrzą" i nakoniec "bo w telewizji mówili, że nieprawda i natym Zachodzie gorzej, panie doktorze".Właśnie. Władza, telewizja i pokrewne. O telewizjityle powiem, że wszystkich macherów zWiadomości i innych propagandystów skazałbymna pięcioletnią pracę salowych w szpitaluzakaźnym za najniższą krajową. Niech kurwyjedne posmakują tego miodku.Rząd się popisał. Najpierw pandemia owszem,jest. Potem, zwyciężyliśmy pandemię i idźciestaruszkowie na wybory. Teraz z jednej strony żepandemia jest i0 Jezu Jezu co to będzie StadionNarodowy na szpital polowy, z drugiej stronyprzekaziory, że ta pandemia to w rzeczywistościw Polsce nie taka straszna, na Zachodzie gorzej,w ogóle to dajemy radę i winna opozycja bo jakrządziła to kraju nie zabezpieczyła. A potemwychodzi Niedzielski cały na biało i mówi o 20tys. zakażonych codziennie. Po drodze są jeszczerespiratory i maseczki Szumowskiego. No i jakiefekt? Taki, że ludzie mi codziennie mówią, zepandemia to jest na Zachodzie, a u nas to jesttaka propaganda władzy na której robi świetneinteresy.Tak więc jestem umiarkowanym pesymistą.Umiarkowanym bo mam nadzieję, że trochę zczasem przybędzie ludzi wyedukowanych choćbyna przykładzie własnych rodzin, którzyzrozumieją, że mamy do czynienia z klęskąelementarną i zanim znajdziemy na niąszczepionki (tak, szczepionki, bo z literatury którądo poduszki czytam widzę, że wszystkie lekipodawane w czasie terapii tylko łagodzą przebieg,nie powodują wyzdrowienia) musimy nauczyć siężyć czyli zabezpieczać. I przekaż to wszystkimludziom na tej swojej grupie na FB. Róbcie takdalej, ostrzegajcie, działajcie, edukujcie. Bozakażeni to jedno i tu trzeba działaćprofilaktycznie. Ale chodzi najbardziej o drugie:musimy maksymalnie zmniejszyć liczbę chorychwymagających leczenia szpitalnego zwłaszcza naICU, no i zmarłych. I jeszcze jedno: to jest wojna.W dodatku npl. to coś co nawet nie wiadomo czyjest żywe. Nie zachowujmy się wiec jak bandazdemoralizowanych taborytów, to damy radę.]"słuchawkę koleżanceJWei L
Źródło: MAREK MEISSNER
Radomskie laboratorium ogłosiło, że jest bliskie wynalezienia placebo na koronowirusa –

Relacja z pierwszej ręki jak przebiega choroba i leczenie w Polsce na koronawirusa:

 –  Stało się. Wirus z Wuhan do mnie dotarł. Badanie na obecność wirusa SARS-CoV-2 w moim organizmie dało wynik pozytywny.Myślę, że dla wielu z Was jestem pierwszym znajomym z potwierdzoną infekcją koronawirusem. Dlatego uznałem, że opiszę Wam jak to wygląda naprawdę, jak wygląda przebieg choroby u młodej, zdrowej osoby, jak jesteśmy (nie) przygotowani na epidemię, jak (nie) działa system wyłapywania nosicieli i co moim zdaniem powinien zrobić każdy z nas, żeby zatrzymać epidemię. No i opisać naszą historię.Dociekliwym polecam przeczytać mój post od początku do końca. Pozostali wystarczy że przeczytają trzy sekcje oznaczone gwiazdką (*)...Objawy współlokatorówNajpierw objawy pojawiły się u mojego współlokatora. Dwa dni musiał przeleżeć w łóżku, bo gorączkował. Jednak po tym czasie szybko stanął na nogi. Później narzekał na pogorszenie smaku i węchu. Nie wzbudziło to jednak szczególnie naszego niepokoju, gdyż inne objawy nie zgadzały się z tymi z COVID-19. Ot, przeziębienie. Następna była współlokatorka. Objawy już gorsze, 5 dni gorączki, leżenia w łóżku. Gdy nałożyły się na to inne problemy, musiała pojechać do szpitala na kroplówkę. W szpitalu zapytała się, czy to może być koronawirus. Odpowiedź była: "na pewno nie" (sic!), po czym, bez robienia testu została wypisana do domu. Również najdłużej narzekała na brak smaku i węchu. Znowu się nie przejmowaliśmy, przecież w szpitalu powiedzieli, że to co innego...Moje objawyWtedy zachorowałem ja. Trzy dni fatalnego samopoczucia, całość przeleżałem w łóżku oglądając serial ("Dark" - wciągający, choć męczący). Przez dwa dni odczuwałem coś, co opisałbym jako gorączka, choć według teorii to nawet nie był stan podgorączkowy (zazwyczaj mam 35,5, więc przy 36,9 czułem się fatalnie). Głównym objawem było to, że czułem się słaby, szczególnie kończyny po jakimkolwiek wysiłku fizycznym, np. po ugotowaniu obiadu. Takie zmęczenie przechodzące w ból. Ciekawe było to, że nie doświadczyłem kaszlu ani kataru (jedynie uczucie zalegającej wydzieliny), a to u mnie najczęstszy objaw chorobowy, w przeciwieństwie do podwyższonej temperatury ciała, która występuje sporadycznie i bólu kończyn, którego sobie w ogóle nie przypominam. Leczyłem się objawowo, gripexem. Umówiłem się z lekarzem na telewizytę, żeby dostać zwolnienie lekarskie. Przez telefon opisałem mu moje objawy. Lekarz profesjonalnie dopytał się o kontakty z koronawirusem. Powtórzyłem mu to, co powiedzieli w szpitalu: "to na pewno nie to". Stwierdził przeziębienie, kazał kontynuować leczenie objawowe, dużo odpoczywać, pić dużo wody, nie wychodzić z domu i dał mi zwolnienie na 3 dni. Po zakończonym zwolnieniu wróciłem do pracy (zdalnej), choć byłem jeszcze wyraźnie osłabiony przez kolejnych kilka dni...Jednak korona?Po przepracowanym przeze mnie pierwszym dniu po zakończonym zwolnieniu przyszedł do mnie współlokator: "Słuchaj, koleżanka z którą miałem ostatnio kontakt wróciła na Islandię i zrobili jej test na koronawirusa na lotnisku. Wynik pozytywny". Informacja zrobiła na nas duże wrażenie. Nie wiedzieliśmy co robić. Ja przecież miałem jechać dwa dni później na Mazury. A współlokator miał wtedy organizować sporą imprezkę nad wodą. Sporo czasu minęło, zanim dotarło do nas, że musimy odwołać nasze plany, żeby nie tworzyć ogniska wirusa. I zanim zaakceptowaliśmy możliwość nieprzyjemnych konsekwencji zgłoszenia tego odpowiednim służbom...Pierwsze próby zgłoszeniaZadzwoniliśmy w końcu na ogólnopolską infolinię na temat koronawirusa. Opisaliśmy sytuację. Spodziewałem się, że w tym momencie odpowiednie służby przejmą inicjatywę. Okazało się, że jedyne co są w stanie nam zaproponować to podanie numeru do lokalnego sanepidu. To był pierwszy zawód.Teoretycznie numer do sanepidu miał działać całodobowo, de facto funkcjonuje w normalnych godzinach pracy urzędu. I kolejny zawód.Stwierdziłem, że w sumie nie wiem, czy to może być to, więc znowu umówiłem się do lekarza na teleporadę. Przedstawiłem objawy, moje i współlokatorów, i kontakty z osobą z pozytywnym testem. Lekarka powiedziała: "Pan ma objawy przeziębienia, my się covidem nie zajmujemy, proszę kontaktować się z sanepidem. Proszę pić dużo wody i wietrzyć pomieszczenia". Żadnych instrukcji jak bardzo mamy się izolować, czy narzucać sobie kwarantannę, czy kolega, który już nie miał w tym momencie objawów może wychodzić do sklepu. Zawód numer trzy.No to próbujemy dalej kontaktować się z sanepidem. W końcu się udało. Sanepid w ogóle nie był zainteresowany naszymi objawami. Liczą się tylko testy i kontakty z osobami już uznanymi za zarażone. No to przedstawiliśmy nasze powiązania z zarażoną koleżanką. Dowiedziałem się że ja jestem w "gorszej sytuacji" i praktycznie na mam szans na zrobienie testu (mimo że jedyny miałem wciąż wyraźne objawy), gdyż nie miałem bezpośredniego kontaktu z osobą z pozytywnym wynikiem testu. Nie ma to znaczenia, że objawy wyraźnie wskazują, że oboje zaraziliśmy się od tej samej osoby. A i tak nie uwzględnią tego badania z Islandii, gdyż nie mają go w swoim systemie. Aha. Czyli ja chcę zachować się jak odpowiedzialny obywatel, uchronić społeczeństwo przed rozprzestrzenianiem się wirusa, absolutnie nie robiąc tego dla siebie, ja już wychodziłem z choroby, a pani mi mówi, że jestem w "gorszej sytuacji". Myślałem, że to w interesie społecznym, reprezentowanym przez Państwo Polskie, a dokładniej przez tę konkretną panią z sanepidu, jest, żeby wykryć jak najwięcej przypadków i je odizolować. Ostatecznie jedyną radą uzyskaną od pani było to, żeby się kontaktować z lekarzem. Który pewnie odesłałby mnie z powrotem do sanepidu... Tu nastąpił już nie zawód, ale zwątpienie w system...Niespodziewane wsparcieByliśmy w kropce. Nie wiedzieliśmy jak się zachowywać. Nikt nie umiał nam powiedzieć co robić, jak bardzo się izolować, czy to może być to, czy możemy się jakoś przebadać. Sprawdziłem ceny testów: 495 zł za wiarygodny test. Dużo. Już miało stanąć na dobrowolnej izolacji bez potwierdzenia zarażenia, a tu pomoc przyszła niespodziewanie. Powiedziałem przypadkiem szefowi jakie mam podejrzenia co do mojej choroby, a on: "Antek, w firmie mamy budżet na takie rzeczy, opłacimy Ci test, chcesz?". O, pierwsza konstruktywna propozycja pomocy. Oczywiście postanowiłem skorzystać...Badanie zwane testemNiestety, gdy dowiedziałem się, że mogę zrobić sobie test, był piątek po południu. Laboratorium otwierali dopiero w poniedziałek rano. No trudno, poczekam jeszcze kilka dni w izolacji. Próbuję się umówić. I kolejny problem. Na stronie internetowej widnieje informacja, że badanie jest przeprowadzane drive thru, przez okno samochodu, którym się przyjeżdża. Ale ja nie mam samochodu! Na szczęście okazało się, że ludzie przychodzący pieszo też są obsługiwani. Tylko jak mam dotrzeć na badanie, rowerem przez całe miasto, będąc dalej chorym, poprosić znajomego o podwózkę, narażając go na zarażenie? W końcu stanęło na "Uberze z przesłoną" i maseczce przez całą drogę. Na miejscu zobaczyłem kolejkę na kilkadziesiąt samochodów i namiot na końcu. Podszedłem do namiotu, pani w pełnym stroju przeciwzakaźnym pokazała mi, że mam zachować dystans. Na pytanie gdzie mam ustawić się w kolejce pieszo odparła: "No jak to, na końcu kolejki". Czekanie dwie godziny w korku samochodowym pieszo było dość zabawne. Samo pobranie próbki polegało na wetknięciu mi patyczka, wyglądającego jak do uszu tylko dłuższego, najpierw do gardła, potem po kolei do dziurek w nosie. Dość bolesne i nieprzyjemne...WynikWynik przyszedł następnego dnia po południu (kolejny dzień w niepewności). W międzyczasie objawy ustąpiły. A tu wynik: pozytywny. Z trzech genów charakterystycznych dla SARS-CoV-2 wykryto we mnie wszystkie trzy, a już dwa są uznawane za jednoznacznie rozstrzygające. Przynajmniej wiem na czym stoję...Znowu sanepidFirma przeprowadzająca mi badanie podawała, że sama informuje sanepid o pozytywnych wynikach badań. Ok, teraz mam już jednoznaczny wynik, sanepid zapewne szybko do mnie zadzwoni i zarządzi mi kwarantannę. Choć oczywiście nie spodziewałem się, że zrobi to jeszcze tego samego dnia, ale że następnego z rana. Przed południem zadzwoniłem sam. "Szybciej zacznie się kwarantanna, to szybciej też skończy" pomyślałem. Okazuje się, że laboratorium nie wysłało jeszcze tego wyniku do sanepidu. Pani przyjęła zgłoszenia, zapisała moje dane, poprosiła o przesłanie wyniku e-mailem. Pytam się co dalej. Odpowiedź: "Lekarz się z panem skontaktuje, ustali długość kwarantanny i będzie rozpracowywał ognisko". Nauczony doświadczeniem, zapytałem: "Kiedy?". "No pan jest dodatni, to na pewno w ciągu kilku dni" - powiedziała pani tonem sugerującym, że to szybka ścieżka. KILKU DNI! Tak, dni. "To jak mam się zachowywać do czasu telefonu od lekarza? Co mam mówić ludziom, z którym miałem ostatnio kontakt?". "Proszę siedzieć w domu". To już nie było załamanie wiary w działanie systemu. To było załamanie wiary w istnienie jakiegokolwiek systemu.Jako że systemu nie ma, zadziałałem na własną rękę. Skontaktowałem się ze wszystkimi z którymi miałem kontakt od potencjalnego momentu zakażenia, poinformowałem o moim pozytywnym wyniku i zapytałem o samopoczucie. Na szczęście nikt nie zgłosił żadnych objawów...Stan obecnyStan obecny jest taki, że od poniedziałku nie czuję praktycznie żadnych objawów, a tydzień wcześniej ustąpiła gorączka. Jeszcze dłużej nie mają objawów moi współlokatorzy. Od wtorku wiem, że jestem nosicielem. Od środy wie o tym sanepid. Dziś jest niedziela i DALEJ NIE MAM KWARANTANNY. Tak, gdy wrócisz z nieodpowiedniego kraju, automatycznie masz kwarantannę. Gdy jest pewność - nie. Formalnie rzecz biorąc możemy iść na miasto i zarażać tam wszystkich.Siedzimy więc we trójkę nie wiedząc co dalej. Czy w ogóle dostaniemy kwarantannę? Jeśli tak to kiedy? Na jak długo? Czy sanepid przeprowadzi nam testy? A może już moglibyśmy wychodzić z domu i nie prosić znajomych o robienie nam zakupów?Co z naszymi kontaktami? Co z ludźmi, których mogłem zarazić już ponad 2 tygodnie temu? Czy ktoś z naszych kontaktów może trafić na kwarantannę? Czy mają szansę na testy od sanepidu? Nic nie wiemy. Czekamy na telefon, który i tak nastąpiłby znacznie za późno. Gdyby miało powstać ognisko koronawirusa, dawno by już powstało. Kilka osób z moich znajomych zrobiła sobie testy prywatnie, wykładając spore pieniądze. Na szczęście wszystkie negatywne. I dalej nikt nie zgłasza objawów.Nie dostaliśmy do tej pory żadnego wsparcia ani od sanepidu, ani od lekarza, ani od jakiejkolwiek instytucji, po której bym się tego spodziewał. Ani nawet żadnego zakazu, np. kwarantanny. Jedyne wsparcie jakie otrzymałem to od mojego pracodawcy.Dopisek: Po napisaniu całego tekstu, kolega, z którym miałem kontakt, powiedział mi o swoich doświadczeniach z sanepidem. Gdy dowiedział się o moim pozytywnym wyniku, zgłosił się do nich i powiedział, że miał ze mną kontakt. Pani przyjęła zgłoszenie tylko dlatego, żeby już dał jej spokój...Skrót*1. Przeszliśmy ze współlokatorami podobną chorobę. Objawy to kilka dni gorączki, silne osłabienie organizmu, a na końcu problemy ze smakiem i węchem.2. Współlokatorka trafiła do szpitala. Zrobili jej różne badania, ale nie na SARS-CoV-2. Diagnoza: na pewno nie to.3. Gdy ustąpiły nam główne objawy, współlokator dowiedział się, że jego koleżanka, z którą się ostatnio widział ma pozytywny wynik „testu na koronę", mimo braku objawów. Test zrobiony na Islandii.4. Lekarz po zgłoszeniu tej informacji odsyła do sanepidu. Sanepid nie uznaje testu (nie ma do niego dostępu ponieważ był wykonywany za granicą) i odsyła nas do lekarza.5. Ostatecznie test finansuje mi pracodawca. Po kilku dniach wiem, że jestem nosicielem.6. Sanepid przyjmuje zgłoszenie, ale nic z tym więcej nie robi. Nawet nie nakładają na nas kwarantanny.7. Dobrowolnie siedzimy w domu, mimo, że moglibyśmy chodzić i zarażać, bo czujemy się bardzo dobrze.8. Nie wiemy jak postępować z naszymi kontaktami, nie ma tego w żadnych publicznie dostępnych instrukcjach, teoretycznie decyzje podejmuje sanepid, który de facto nie robi NIC.9. Ostatecznie samodzielnie informujemy nasze wszystkie kontakty, nikt nie zgłasza objawów. Kilka osób robi samodzielnie testy, wszystkie negatywne.10. Czekamy zupełnie nie wiedząc jaka będzie decyzja sanepidu i czy będzie jakakolwiek. Siedzimy w domu...Wnioski - co powinno zrobić państwoPo pierwsze, to, że państwo próbuje śledzić i izolować wszystkie przypadki koronawirusa jest fikcją. Przypuszczam, że sanepid robi to, ale wybiera raczej poważniejsze przypadki, osób schorowanych i starszych, które trafiają pod respirator. Wokół nich szuka innych przypadków. W środowiskach osób młodych wygląda na to, że wirus przenosi się bez większych ograniczeń. Może sanepid też wychwytuje większe grupy ludzi, gdy jest wiele przypadków np. w jednym zakładzie pracy. Nie wiem. Ale coś chyba jednak robią?Nie obwiniam tu mojej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Przypuszczam, że Ministerstwo Zdrowia albo inny organ centralny narzucił sanepidom zadania, na które nie dał zasobów. Albo nie mają funduszy na testy, albo nie mają kadr, żeby to wszystko obsłużyć. Przypuszczam, że jedno i drugie. Tylko teraz te zasoby kadrowe są marnowane na obsługę zgłoszeń, z którymi nikt później nic nie robi. Bezużyteczna robota. Nie jestem epidemiologiem, nie wiem na ile takie śledzenie przypadków może być skuteczne. Czy opłaca się zwiększyć zasoby, żeby dało się działać zgodnie z procedurą w każdym przypadku? Jeżeli tak, to należy jak najszybciej to zrobić.Jeżeli nie, to nie powinniśmy się dalej oszukiwać. Można by stworzyć niewiążące dla pacjentów procedury jak należy się zachowywać w przypadku podejrzenia albo potwierdzenia zarażenia koronawirusem. Tak, żeby pacjenci z pomocą lekarzy pierwszego kontaktu byli w stanie samodzielnie wychwytywać kontakty, a ludzie z kontaktem wiedzieli co mają robić. Nie jesteśmy w stanie śledzić wszystkich przypadków. Nie jesteśmy w stanie utrzymywać takiego lockdownu jak w kwietniu. Nie mielibyśmy wtedy z czego żyć. A brak kontaktów towarzyskich doprowadziłby do powszechnego załamania nerwowego. Ale możemy ograniczać kontakty, gdy w naszym towarzystwie jest podejrzenie, że ktoś jest nosicielem...Mity*Wokół epidemii urosło wiele mitów, niektóre chciałbym rozwiać.1. "Każdy z nas już to pewnie przeszedł" - nie, nie każdy to przeszedł. Gdyby któreś z nas w mieszkaniu to wcześniej przeszło, to byśmy się tak łatwo nie zarazili.2. Szkodliwe powierzchnie i dezynfekowanie wszystkiego - ok, zapewne zdarzają się przypadki zarażenia od klamek, ale jestem przekonany, że to nie jest główny powód przenoszenia się wirusa. Głównym powodem jest kontakt osobisty. Jesteśmy w stanie bardzo ładnie prześledzić kto kogo zaraził. Zawsze był kontakt bezpośredni. Podobnie we wszystkich przypadkach o których czytałem. A, ale to nie jest postulat, żeby nie zachowywać higieny! Często myjcie ręce, nie dotykajcie twarzy na mieście, czyśćcie wszystko dookoła. Ale to nie jest rozwiązanie problemu.3. "I tak już się pewnie zaraziliśmy" - to, że dwie osoby się spotkały, to nie znaczy, że nastąpiła transmisja wirusa. To wszystko zależy od wielu czynników- czy zachowujecie podstawowe zasady higieny, jak niepicie z jednego kubka- czy znajdujecie się w zamkniętym pomieszczeniu czy na dworze- czy nosiciel kaszle, kicha, czy zasłania przy tym twarz- wielkość pomieszczenia i zagęszczenie ludzi- jaka jest odległość między osobami, które rozmawiają- ile czasu razem spędziliście- czy jesteście w maskach- czy nosiciel ma objawy czy niePodobno badania wskazują na to, że ilość wirusa, z którym ma się kontakt nie wpływa tylko na to czy się człowiek zarazi czy nie, ale również na przebieg choroby. Gdy np. używamy maseczek, mamy dużo większą szansę na bezobjawowy przebieg choroby.4. "Może minąłem osobę na ulicy z COVID-19 i od tego zachoruję" - nie, to jest zdecydowania za krótki czas, żeby się zarazić. Zazwyczaj da się dojść do tego od kogo się człowiek zaraził, gdyż spędziło się z nim wystarczającą ilość czasu.4. "Ten wirus nie zabija" - to, że COVID-19 przebiega jak grypa u większości młodych ludzi nie sprawia, że nie jest groźny! Choć coraz mniej wierzę w jakiekolwiek statystyki związane z wirusem, to wierzę, że to teraz najpopularniejsza przyczyna śmierci na świecie. A to, że w Polsce nie mamy setek tysięcy zmarłych wynika w dużej mierze z przeprowadzonego na wiosnę lockdownu i późniejszych środków zapobiegawczych, np. dość powszechnej samoizolacji seniorów. Młodzi, nie myślcie tylko o sobie! Może ktoś z Waszych znajomych mieszka z babcią?5. "Najwyżej trafię pod respirator" - nie, respirator to nie jest maska tlenowa. To cholernie inwazyjna metoda leczenia, myślę, że porównywalna z operacją. Nikomu nie życzę trafienia pod respirator...Wnioski - co może zrobić każdy z nas*System nie działa. Co więc możemy zrobić?1. Nie ignoruj żadnych objawów przypominających przeziębienie czy grypę! Zostań w domu, zadzwoń do lekarza, poproś o zwolnienie, nie spotykaj się z nikim. Zwolnienie na przeziębienie nie ma tylko na celu ułatwienia choremu rekonwalescencji, ale też, a może przede wszystkim, uniknięcie zarażenia współpracowników, klientów czy współpasażerów komunikacji miejskiej.Teoria mówi, że łagodny przebieg COVID-19 jest nierozróżnialny od przeziębienia bez robienia testu. Rzeczywiście, zarówno mi, jak i współlokatorce lekarze stwierdzili coś innego. Z doświadczenia widzę, że da się to czasem rozróżnić, ale dopiero na późniejszym etapie choroby, kiedy już może być za późno i już się kogoś zaraziło. Wtedy często pojawia się charakterystyczny objaw - utrata smaku i węchu. Ja też widziałem, że mój przebieg choroby jest zupełnie inny niż zazwyczaj gdy jestem przeziębiony. Więc widząc u kilku pacjentów, którzy siebie zarazili sugestie, że to COVID-19, można nabrać poważniejszych podejrzeń.Jednak nie możemy zakładać, że uda nam się rozróżnić przeziębienie czy grypę od COVID-19. Więc izoluj się jak możesz przy każdym objawie. W szczególności nie spotykaj się z osobami starszymi. Nie idź na wesele z przeziębieniem. Nie idź na pogrzeb. Ewentualnie przyjdź na sam cmentarz w maseczce i zachowaj dystans wobec wszystkich. To może zapobiec spotkaniu się znów w takich okolicznościach.2. Nie ignoruj objawów w Twoim otoczeniu. Ktoś z Twojej rodziny lub współlokatorów choruje? Choruje Twoja dziewczyna lub chłopak? Wzmóż czujność. Nie ma możliwości w takiej sytuacji wziąć zwolnienia lekarskiego. Jak możesz, przejdź na ten czas na home office. Nie możesz, stosuj dokładnie wszystkie zasady bezpieczeństwa o których często zapominamy. Noś maskę, myj ręce, trzymaj dystans ze wszystkimi, unikaj spotkań, które nie są niezbędne. Zadzwoń do babci, zamiast ją odwiedzać. Być może jesteś nosicielem tylko nie masz objawów.3. Gdy masz taką możliwość, spotykaj się na dworze. W dniach przed pierwszymi objawami spotkałem się z wieloma osobami, spędziłem z nimi wiele godzin, z niektórymi siedząc twarzą w twarz. Chyba 6 z tych osób zrobiło sobie testy, wszystkie negatywne. Nikt nie zgłasza objawów. Myślę, że to dzięki temu, że większość czasu spędziliśmy na dworze.4. Wietrz pomieszczenia w czasie spotkań.5. Jak możesz, zredukuj liczbę osób, z którymi się spotykasz. Każda osoba mniej, z którą miałeś styczność, to mniejsza szansa, że ktoś będzie nosicielem SARS-CoV-2. A jeżeli już będzie, to będzie mniejszy problem z szukaniem osób, które potencjalnie zostały zarażone. Zastanów się, czy wszystkie te osoby są dla Ciebie tyle warte, że byłbyś w stanie wyłożyć 500 zł na test na obecność wirusa gdyby okazały się nosicielami? Wśród moich znajomych kilka osób zapłaciło taką cenę za spotkanie ze mną.6. Zastanów się z kim się spotykasz. Nie tylko jaki skutek byłby dla tych osób, gdyby zostały zarażone (bo są stare lub przewlekle chore), ale również gdyby została nałożona na nie kwarantanna (bo prowadzą działalność gospodarczą i nie mogą sobie pozwolić na żaden przestój).7. To banał, ale unikaj zatłoczonych miejsc, w których nie przestrzega się dystansu społecznego. Gdy robiłem analizę moich kontaktów, okazało się, jedyny moment, w którym wirus mógł się rozprzestrzeniać w sposób niekontrolowany, był gdy stałem w pubie przy barze czekając na złożenie zamówienia. Zgromadził tam się spory tłum, nikt nie był w maseczce (łącznie ze mną), obsługa nie była niczym osłonięta, czas oczekiwania długi.
Na pomniku B.Prusa powieszono flagę. Najpierw pilnowało go 7 policjantów, potem przyjechało 2 z laboratorium, robili zdjęcia i zdejmowali odciski. Potrzeba było 9 policjantów do kawałka materiału. –
 –
+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
 –  Lekarz Bartosz Fiałek16 godz. ·Bydgoszcz, dnia 26 czerwca 2020r.Apel do Pani Justyny Sochy, Prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Wiedzy O Szczepieniach STOP NOPSzanowna Pani Justyno,z uwagi na coraz częściej przekazywane przez Panią informacje, jakoby pandemia COVID-19 nie istniała, a wirus SARS-CoV-2 nie był niebezpieczny, zapraszam Panią do pracy z materiałem biologicznym pacjentów zakażonych nowym koronawirusem. Oczywiście bez żadnych środków ochrony indywidualnej, wszak uważa Pani, że problem nie istnieje.Dyskursy, w których do tej pory Pani uczestniczyła, nie pozwalały w praktyce poznać Pani wiedzy. My – pracownicy ochrony zdrowia – doskonale znamy jej wartość merytoryczną, ale Pani czytelnicy, słuchacze oraz widzowie nie mogą jej rzetelnie ocenić.Teraz będzie Pani mogła w sposób jawny, faktyczny i przede wszystkim praktyczny pokazać wszystkim, że pandemia COVID-19 nie istnieje.Nieprzyjęcie wyzwania (ba, jakiego wyzwania, skoro pandemii nie ma) powinno dać do myślenia Pani odbiorcom, jeżeli chodzi o Pani – eufemistycznie rzecz ujmując – prawdomówność.Na marginesie pragnę dodać, że Pani wiek – jeżeli Internet nie kłamie – 44 lata, nie jest czynnikiem zwiększającym ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19, lecz jako lekarz jestem zobowiązany przekazać Pani, że praca w laboratorium w bezpośrednim kontakcie z SARS-CoV-2 bez środków ochrony indywidualnej może grozić utratą zdrowia, a nawet życia.Po tej zapowiedzi czekam na kontakt w celu ustalenia współpracy, która oczywiście zostanie uwieczniona.Z poważaniem- B. Fiałek
Ciężko mi uwierzyć, że to wszystko oglądałem ponad dwadzieścia lat temu –
Źródło: Tytuły bajek i kreskówek są w tagach
Tymczasem w Niemczech –  Wyciekło zdjęcie dziecka próbnie zaszczepionego na Covid19. test miał miejsce w USA w laboratorium na tyłach posiadłości Billa Gatesa. Czy ktoś w końcu powstrzyma tych zbroniarzy?
Wysłał do laboratorium próbki z fałszywymi danymi z owoców, mięsa, zwierząt, a nawet z oleju silnikowego. Okazało się np. że papaja ma koronawirusa –
Pracuj w laboratorium. Spędź lata na badaniu problemu. Formułuj hipotezy, zbieraj dowody. Testuj hipotezy, wyciągaj wnioski. Poddaj wyniki recenzji i opublikuj je – Anonim z Internetu: "Co za bzdury"
Na Wyspach Owczych wciąż nie zanotowano zgonu na koronawirusa - dzięki jednemu weterynarzowi – Od początku mieszkańcy Wysp Owczych byli przygotowani na walkę z COVID-19 - laboratorium służące do badania wirusów wśród populacji łososi, przystosowano do celów badania obywateli na obecność koronawirusa - to w nim weterynarz, który wcześniej zajmował się zdrowiem łososi, teraz dba o zdrowie ludzi. W kraju wykryto 184 przypadki zarażenia, z czego wyleczonych jest już 131 osób.
Już wiadomo jak to wszystko się zaczęło –
 –  Wirusolog: koronawirus SARS-CoV-2 nie powstał w laboratorium, lecz wyewoluował u zwierząt. Epidemiolog: chorobę COVID-19 powoduje chiński wirus odzwierzęcy, a nie czipy czy 5g. Lekarz: choroby COVID-19 nie da się wyleczyć medycyną chińską czy sokiem z cytryny. Spec. chorób zakaźnych: koronawirus wywołujący COVID-19 nie jest sztucznie stworzony jako spisek. Biolog ewolucyjny: koronawirus SARS-CoV-2 nie jest bronią biologiczną, lecz naturalnym tworem. Genetyk: gdyby SARS-CoV-2 powstał sztucznie, widzielibyśmy to w jego sekwencji DNA. Fan teorii spiskowych po przeczytaniu for: koronawirus to spisek Big Pharma by nas szczepić jak bydło! Stworzyli go w laboratorium z GMO! Albo perhydrol dożylnie albo ŚMIERĆ!!!
 –  Najbardziej Centralne Laboratoriumdo badań chorób mocno zakaźnych i innychWYNIKI DLA BLOGERWOJCIECWYNIKBADANIENEGATYWNYKoronawirus COVID-19HIVPOZYTYWNYPtasia GrypaPOZYTYWNYCiążaKiłaPOZYTYWNYPOZYTYWNYMalariaPOZYTYWNYWściekliznaPOZYTYWNYWąglikŻółtaczkaRóżyczkaTężecPOZYTYWNYPOZYTYWNYPOZYTYWNYPOZYTYWNYWykonał Docent FI magistef Trabka
To laboratorium to Warsaw Genomics. Przed epidemią zajmowało się badaniami genetycznymi w kierunku nowotworów, teraz Sars-Cov-2 – Do niedawna robili 1000 testów dziennie, teraz robią 2000. Za kasę zebraną przez ich szefa od dużych polskich firm Lud w majtkach@marcin_kulinskiTo jest po prostu NIEBYWAŁE, że ~40% wszystkichwykonywanych w Polsce testów to zasługa JEDNEGOPRYWATNEGO LABORATORIUM, które wykonuje je ZADARMO, wspierane finansowo przez DARCZYŃCÓW ZSEKTORA PRYWATNEGO. Tylko po to, by MinisterstwoZdrowia mogło się tym chwalić.8:59 PM - 2 kwi 2020 · Twitter Web App296 Podane dalej 608 Polubień
 –  Jurek Owsiak Wczoraj o 01:02 • G Kochani, Wczoraj Fundacja WOŚP zamówiła 50.000 Indywidualnych Pakietów Ochrony Biologicznej (IPOB). Na pakiet składa się kombinezon, buty, panoramiczne gogle, rękawiczki, worek na odpady, czyli to, czego dzisiaj najbardziej potrzebują walczący z koronawirusem lekarze i personel medyczny. Ogrom ludzi pracuje teraz nad całą logistyką dostawy z Chin. Robimy wszystko, by dotarła ona do nas tak szybko, jak to tylko będzie możliwe, nie powinno to trwać dłużej niż kilkanaście dni. Fundacja WOŚP przeznaczyła na ten zakup blisko 16.000.000 złotych. Jednocześnie informujemy, że stworzyliśmy fundusz interwencyjny, wychodząc naprzeciw propozycjom bardzo wielu firm, które chciałyby wspomóc walkę z koronawirusem. W pierwszym szeregu stanęli nasi partnerzy, z którymi od wielu lat współpracujemy. W obszarze naszego zainteresowania są także testy. Kolejną ważną i dobrą wiadomością jest, że polskie laboratorium Oncolab przy Uniwersytet Medyczny w Łodzi, całkowicie wyposażone w sprzęt przez Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, od dziś zaczyna wykonywać testy na koronawirusa. 1000 takich testów laboratorium otrzymało z Ministerstwa Zdrowia. Laboratorium wykonuje oczywiście tylko i wyłącznie testy na zlecenie uzgodnionych z Ministerstwem szpitali, nie ma możliwości wykonywania testów dla osób indywidualnych. My dodatkowo zakupimy specjalistyczne urządzenie — analizator, który pozwoli laboratorium wykonywać testy na 3 zmiany. Wielkie dzięki dla całej załogi, która podjęła się takiej pracy! Dziękujemy za ogrom Waszego wsparcia w mailach, sygnałach nadsyłanych do Fundacji. O wszystkich działaniach na bieżąco informujemy Ministra Zdrowia prof. Łukasza Szumowskiego. Także na bieżąco będziemy dzielili się wszelkimi informacjami na ten temat na stronach internetowych Orkiestry. Tym samym, na dzień dzisiejszy, wartość wsparcia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w walce z koronawirusem wynosi blisko 20.000.000 złotych. (fot. Fotograf michon.) OC) iś 106 tys. 12 tys. komentarzy 35 tys. udostępnień
Krzysztof Skiba - jak zwykle celnie,w samo sedno! –  Nowe BrednieDawno temu pewien biedny filozof, syn cieśli głosił w Jerozolimie Dobrą Nowinę. Dużo później doktor teologii Marcin Luter, syn biednych wieśniaków przybił swoje Tezy do drzwi kościoła w Wittenberdze, jeszcze później brodaty Karol Marks, syn adwokata ogłosił Manifest Komunistyczny. Dopiero potem Magda Gessler (córka rondla i chochli) ogłosiła światu jaką zupę ugotuje na obiad.Obecnie w czas zarazy krążą w polskim Internecie Nowe Brednie. Zwykle zaczynają się od słowa "Słuchajcie!". Autorzy tych sensacyjnych treści przekonują czytelników, że słyszeli od pani Ewy z Bydgoszczy, której sąsiadem był przed laty pewien emerytowany lekarz, który zmarł na katar, że na koronowirusa dobrze robią pastylki do ssania na gardło o nazwie chlorochinaldin. Z kolei Pani Zyta z Siemiatycz, która pracowała przed laty w aptece, ale ją wyrzucili, bo ukradła viagrę dla narzeczonego, odkryła, że te osoby, które na bóle głowy używają ibupronu, są bardziej narażone na atak wirusa.Pan Bartek z Ustrzyk Dolnych, były drwal i człowiek lasu opracował w swoim laboratorium w garażu, genialną maść, która chroni przed koronawirusem. Jest to sierść niedźwiedzia zmieszana z gównem komara. Osoba, która taką maścią wysmaruje sobie gardło i pośladki nie ulegnie zarażeniu.Słuchajcie! Jest jeszcze receptura pani Zosi z Warszawy, która ma dyplom lekarza odbity na ksero na Ukrainie. Pani Zosia odkryła, że przed koronawirusem chroni sproszkowana noga żaby wsypana do zupy pomidorowej, która była wcześniej rosołem. Pojawił się też rewelacyjny przepis pana Macieja inżyniera z Kolbud, który na własnej rodzinie dowiódł, że tabletki Stoperan zmieszane z dżemem truskawkowym i piwem Żywiec powodują, że koronawirus znika jak Wojciech Mann z radiowej Trójki.Słuchajcie! Odkryto też, że ludzie mądrzy nie wierzą w pseudo medyczne bzdury z Internetu. Czego Wam, w dobie epidemii wszystkim życzę.
Zespół prof. Krzysztofa Pyrcia z Małopolskiego Centrum Biotechnologii wraz z SensDx właśnie osiągnął pierwszy kamień milowy w opracowaniu ultraszybkiego testu diagnostycznego w kierunku koronawirusa SARS-CoV-2 – Opracowywany test będzie przeznaczony do użytku poza laboratorium, co pozwoli na szybkie działania w miejscach, w których przeprowadzenie pełnej diagnostyki jest ograniczone (np. na lotnisku lub na stacji) i w rezultacie przyczyni się do skuteczniejszej identyfikacji zarażonych osób. Trzymamy kciuki i czekamy na kolejne postępy!
Trop prowadzi do ZUS, który postanowił uzyskać płynność finansową –