Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 286 takich demotywatorów

Burza nad Skórczem – fot. Maria Werner
Komórka raka trzustki –
 –
0:04
 –
Czasami piszę smsy,gdy prowadzę samochód – Wiem, że to niebezpieczne,ale po alkoholu robię różne głupoty

Ta bajka to... prawdziwa historia:

+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
Ta bajka to... prawdziwa historia: – Do siedzącego przy śniadaniu w szpitalnej stołówce Centrum Onkologii zamyślonego księdza podszedł mocno wychudzony chłopak w kraciastej piżamie ze swoim skromnym posiłkiem na tacy:- Można się do księdza dosiąść?- Jasne - przytaknął jakby nadal nieobecny facet w koloratce.- Ksiądz tutaj to do kogoś, czy ze sobą? - kontynuował pytania chłopak.- Ze sobą, ale to początek drogi - odpowiedział ksiądz wciągając się w rozmowę - Z lekarzem już wiemy, że jest, ale nie wiemy z jakiej grupy i w jakim stopniu rozwoju.- Ksiądz się nie martwi - uśmiechnął się chłopak - Niech ksiądz żyje najzwyczajniej normalnie jak dotąd.- A czy teraz ja mogę ci zadać pytanie? - zwrócił się z badawczym wzrokiem ksiądz, który był pewien, że siedzący przed nim łysy młodzieniec przypominający bardziej cień człowieka o niemal trupim wyglądzie skóry musi być onkologicznym pacjentem dość długo.- Niech ksiądz pyta. Powiem jak na spowiedzi - roześmiał się chłopak.Ksiądz dość niepewnie jakby wiedział, że o pewne rzeczy nie wypada wypytywać mimo wszystko zapytał przyciszonym głosem:- Jesteś młody, bardzo młody i tak bardzo chory. Nie masz o to żalu? Żalu do Boga? Żalu do świata? Żalu do losu?- Proszę Księdza, mam obecnie 21 lat i choruję na raka od 16 roku życia - zaczął odpowiadać młodzieniec, jakby przygotowany na to pytanie - I nic lepszego nie mogło mi się przytrafić.Jak miałem 14 lat mój tata wyprowadził się do młodszej kobietki niż mama. Moje gimnazjum – szkoda gadać – myślałem, że tak mało zgranej społeczności szkolnej nie ma na świecie. A ja?Wypieszczony jedynak. Spadochroniarz z podstawówki. Taki typowy gnojek bez ambicji, bez chęci do nauki i bez chęci do pobożnego życia. Właściwie bez chęci do normalnego życia. Proszę mi wierzyć księże, że mimo bierzmowania wcale mi też nie było z Panem Bogiem po drodze.I przyszła zmiana.Kiedy zachorowałem rodzice umówili się, że będą mnie odwiedzać w klinice naprzemiennie, aby nawet się nie spotkać na szpitalnym korytarzu, ale ekonomia wzięła górę i tata zaproponował, że skoro codziennie do mnie przyjeżdża, to może zabierać matkę po drodze. Po jednym z powrotów ode mnie tata wysadzając mamę pod blokiem zapytał czy może wrócić. Wrócił I tak już zostało. Po roku urodził mi się braciszek, a lekarz zgodził się na przepustkę, abym został chrzestnym. Wiem, że nie zdążę założyć własnej rodziny, ale mam już dzieciaka jak swojego i do tego brata! I mogę się cieszyć z jego rozwoju, śledzić jak rośnie i jakie robi postępy. I jestem przekonany, że jak mnie już nie będzie, to będzie komu jeździć na mojej deskorolce, a rodzice na starość nie zostaną sami.A w gimnazjum z powodu mojej choroby najpierw zintegrowała się moja klasa, a wkrótce cała szkoła... Bal charytatywny jeden, drugi... Rozgrywki sportowe... Aukcje przedmiotów i autografów jakiś sławnych ludzi, którzy pewnie mnie nie znają... Mi już żadna kasa nic nie pomoże, a oni tak się rozkręcili, że chcą dalej wspólnie działać.Proszę księdza - zawsze chciałem mieć tatuaż na łydce, ale matka twierdziła, że to gadżet kryminalistów. I niech Ksiądz spojrzy jaka plecionka. Gdybym nie zachorował mógłbym sobie ją z głowy wybić młotkiem.I chyba najważniejsze: uważam, że jest ogromnym przywilejem wiedzieć, że miesiące, tygodnie i dni się kończą. I w pewnym momencie okazało się, że jestem taki uprzywilejowany, że już nic nie da się zrobić.Po pierwsze - swoje dni przestałem marnować na głupoty, na kłótnie, na uprzykrzanie życia innym. W miarę możliwości naprawiłem wyrządzone szkody i napisałem kilka listów do ludzi, których skrzywdziłem – w tym do mojej wychowawczyni.Po drugie - rozdysponowałem też swoje rzeczy i nagrałem komórką kilka godzin monologu z myślą o moim braciszku. Jestem też przygotowany na spotkanie z Bogiem odnawiając życie sakramentalne i zaprzyjaźniając się z Matką Bożą przez codzienny różaniec póki sił mi starczy.Proszę księdza – aż trudno w to uwierzyć, ale ten mój nowotwór przyniósł w życiu tyle dobra. Nie trzeba bać się śmierci. Trzeba bać się zmarnować swoje życie...* Michał zmarł w niespełna 4 miesiące po tej rozmowie - w Święto Matki Bożej Różańcowej - 7 października.
Włączam telefon - komunikat: ''Trwa aktualizacja. Teraz wszystko będzie jeszcze prostsze,przyjaźniejsze i ładniejsze''.Włączam komputer - komunikat: ''Trwa aktualizacja. Teraz wszystko będzie jeszcze prostsze, przyjaźniejsze i ładniejsze'' – Włączam tablet - - komunikat: ''Trwa aktualizacja. Teraz wszystko będzie jeszcze prostsze, przyjaźniejsze i ładniejsze''....Chyba pójdę obudzić żonę.
 –
Mikroskopia krioelektronowa –
Naukowcy zdołali uchwycić moment tworzenia wspomnień – Dzięki fluorescencyjnym "znacznikom" możliwe było śledzenie odpowiedzialnych za powstawanie wspomnień cząsteczek mRNA, które kodują beta-aktynę. Na powyższym filmie widać, jak w czasie rzeczywistym "podróżują" one w żywej komórce mózgowej
0:06
Nie rozumiem dlaczego ludziwkurza otrzymywanie SMSówod pijanych znajomych – Przecież to oznacza, że znajomi myślą właśnie o nich w momencie, kiedy ich mózg nawet nie jest w sanie działać poprawnie
Pieseł znalazł swój bit –
0:13
 –
 –  Kiedy miałam 15 lat, poznałam pewnego 19 letniego chłopaka. Nasz kontakt ograniczał się do krótkich rozmów po dyskotekach i wysyłaniu sobie smsami wierszyków (akurat dostałam w tamtym czasie swoją pierwszą komórkę).Moja mama i babcia oczywiście sprzeciwiały się tej znajomości. Zaczęły mi gadać, że przez niego opuszczę się w nauce, nie dostanę się na studia, zaciągnie mnie do łóżka i zajdę w ciążę. Swoje wywody zakończyły takim zdaniem: „Spójrz na swoje koleżanki, żadna nie ma chłopaka. Jesteście jeszcze dziećmi. Bądź taka jak one."Zastanawiałam się nad tym wszystkim klika dni i kiedy znalazłam dobre argumenty, poszłam się z nimi skonfrontować:Dobrze, w takim razie będę jak moje koleżanki. Kaśka, tak samo jak ja, pomaga we wszystkim mamie i jej rodzice zawsze ją wspierają, poza tym wszystkie problemy omawiają na spokojnie, bez zbędnych krzyków. Druga Kaśka ma surowych rodziców, którzy trzymają ją krótko, ale mimo to jest najmodniej ubraną dziewczyną w klasie, jak nie w całej szkole. Olę nie rozpieszczają, ale jedynymi obowiązkami jakie do niej należą to sprzątanie w domu i gotowanie obiadów, ogrodem nie musi się zajmować.Aja zajmuję się wszystkim na równi z wami, surowo mnie wychowujecie, czyli powinnyście mi w czymś ustąpić.Mama z babcią się zamyśliły... Po czym zabrały mi telefon i zabroniły chodzić przez miesiąc na dyskoteki.Tak właśnie spalił na panewce mój wspaniały plan.
Zdjęcia nigdy nie tego nie oddają –  O, JAKI PIĘKNY KSIĘŻYCZROBIĘ ZDJĘCIE!
Jest to najbardziej szczegółowy jak dotąd obraz ludzkiej komórki, uzyskany za pomocą radiografii, magnetycznego rezonansu jądrowego i mikroskopii krioelektronowej –
Pamiętacie te czasy, kiedy mogłeś upuścić telefon, a ten się rozpadał na części, wypadała bateria i karta, ale ekran był cały? – Mogłeś go złożyć do kupy i telefon działał dalej
Najbardziej szczegółowy jak do tej pory, model ludzkiej komórki, do stworzenia którego użyto obrazów wykonanych przy pomocy RTG, rezonansu magnetycznego i mikroskopu krioelektronowego (pozwala na obrazowanie makromolekuł z niemal atomową dokładnością) –
Telefony komórkowe zarekwirowane w kalifornijskim więzieniu podczas jednego przeszukania cel –
2020: Portfel, klucze, komórka, maseczka, środek do dezynfekcji rąk, przyłbica, kombinezon, spisany testament, woda święcona, makaron –