Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 330 takich demotywatorów

Kiedy astronauta przebywający na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej potrzebował klucza nasadowego z grzechotką, agencja kosmiczna zleciła zaprojektowanie jednego z nich, a następnie wysłała mu plik e-mailem. Następnie drukarka 3D na pokładzie ISS zbudowała narzędzie w ciągu czterech godzin. Był to pierwszy przypadek, kiedy przedmiot został zaprojektowany na Ziemi, ale zbudowany w kosmosie –
Kluczyk do szafki z Ikei –
Legenda głosi, że ten klucz może wyciągnąć z kamienia jedynie mechanik o czystym sercu. Taki, co nie kradnie benzyny z baku, nie wymienia sprawnych części i nie nalicza dodatkowych opłat –
Portugalia wprowadziła możliwość wywłaszczenia w związku z planem odbudowy gospodarki. – Odnosząc się do tego tematu Independent Trader stwierdził, że „co więcej, jeśli chcesz otrzymać jakiekolwiek odszkodowanie, to musisz oddać bez protestu swoją nieruchomość. To jest klucz”.– Boję się, że w pierwszej kolejności pójdą na ogień np. fundusze inwestycyjne, które mają spore ilości nieruchomości, później zostaną wywłaszczone hotele, po to, żeby przejąć ich nieruchomości, jak to ma miejsce w Polsce – kontynuował.Independent Trader podzielił się także dość ciekawą informacją dotyczącą Polski. – W Polsce dla przykładu w 2018 roku powstał Polski Holding Hotelarski – w 2018 roku, zaledwie trzy lata temu – który dzisiaj, korzystając z tego, że wskutek lockdownu zaorano gospodarkę i tym samym cały przemysł hotelarski, przejął na tyle dużo hoteli, że stał się drugim największym potentatem hotelarskim w Polsce – zdradził.– Mówimy o firmie, które za nasze pieniądze przejmuje po prostu hotele z rąk prywatnych. I to samo się szykuje w Portugalii, tylko że w imię wyższej konieczności
Pewnego ranka obudziła się inna – Skończyła z próbami zrozumienia kto jest z nią, kto przeciwko niej, a kto idzie środkiem, bo nie ma odwagi, by wybrać jedną ze stron. Skończyła ze wszystkim, co nie zapewniało jej spokoju. Zrozumiała, że opinie są na porządku dziennym, weryfikacja jest na parkingu, a lojalność nie jest słowem, ale stylem życia. To był ten dzień, kiedy jej życie się zmieniło. I to nie z powodu mężczyzny czy pracy, ale dlatego, że zdała sobie sprawę, że życie jest zbyt krótkie, by zostawiać klucz do swojego szczęścia w cudzej kieszeni
Kilkumetrowe "parkingi" dla psów przy urzędach czy bibliotekach miejskich - taki pomysł przedstawił wiceprzewodniczący Rady Warszawy Sławomir Potapowicz – - Tworzone wzorem europejskich, ale także polskich miast mogłyby być alternatywą dla zostawiania czworonoga w domu czy w samochodzie - tłumaczy.- By uniknąć tej sytuacji, w której pies pozostaje w zamknięty w samochodzie i jest tym samym narażony na to, że może mieć ciężkie warunki, zwłaszcza przy wysokiej temperaturze, właściciele tego typu obiektów postanowili wyjść naprzeciw oczekiwaniom swoich klientów i stworzyli "parkingi". To przestrzeń, w której jest kilka metrów kwadratowych, buda i woda. Obiekt jest zadaszony, co pozwala na spokojne pozostawienie psa, który jednocześnie jest zabezpieczony odpowiednią smyczą. Klucz do niej posiada tylko właściciel - wyjaśnia
Nastolatek Peter Roberts wymyślił klucz "grzechotkę" - sprzedał patent firmie Sears, która powiedziała mu, że pomysł nie jest wiele wart i wypłaciła mu 10.000 dolarów. Sears zarobił na kluczu ponad 44 mln dolarów. Roberts pozwał Sears i wygrał 10 mln dolarów –
Klucz dzikich gęsi –
0:14
Może są tu jacyś mechanicy,bo mam pytanie: czy wiecieco ile tysięcy kilometrówwymienia się ten klucz? –
I jak teraz otworzyć samochód? –
 –
Tak wygląda proces otwierania zamka kluczem od środka –
0:05
Jeżeli wrócisz przede mną,to klucz jest w doniczce –
Skomplikowany system otwierania skarbca, który ma 250 lat –
Pomożecie? –  Mychajło Pryćkow z Borek Janowskichogłasza za naszem pośrednictwem:Uciekła mi tamtego tygodnia żona,blondynka, pyskata, z wybitym u dołu zę-bem i mówiąca ciagle : a bodaj cię ! Opu-ściła mnie, wdowca z dziećmi i z nieza-opatrzoną krowa, i poszła w świat albodo Lwowa, gdzie ma trzy kumy i jednegoumizgacza. Jest to kobieta niczego, pocisię mocno i chrapie na lewym boku, gdywątrobę dusi. Zgubić się nie zgubiła, bodrogę zna, tylko sama poszła, jakom jąwiadrem spral, że zamiast soli nasypałasody do ziemniaków, a najmłodszegoJedrka przetrąciła w brzuchu i sklęła cielnąkrowę, od czego może być urok na jejpotomstwo, ai grzech także jest. Ktobyco o niej wiedział, niech ja namówi dopowrotu, bo sam się w chatupie nie ogar-ne, a Hanka bucy za nią jak komin, gdyw niego wiater dmucha. Gdyby niechciaławrócić, to niech odda pieścionek Baścynyi niech powi, gdzie klucz od strychu, boAntek po siano dachem włazi i poszycierwie. Lat ma 29, i nosi, gdy poszła, czer-woną spódnicę. Panu Bogu i dobrym lu-dziom ją polecam, coby jej nieukrzywdzili.A trzeba o tiej dać wiadomość do mnie,to wózkiem przyjadę, ino orczyk stelmachzrobi, bo w piecu nim grzebała i zetlitago na węgiel, co sobie jeszcze zostawuję,choć prać ją zato niebędę.
Jak pracować szybko i efektywnie –
0:11
Jeśli to pamiętasz, to miałeś fajne dzieciństwo. Tak wyglądało dorastanie w latach 80/90: – Tak było...Dorastałem w Polsce.Szliśmy do szkoły i z powrotem z przyjaciółmi. Nasza kolacja była o 19. Tak jak dobranocka... Muminki, Smerfy, Drużyna RR, Przygód kilka Wróbla Ćwirka, Krecik...NIGDY nie jedliśmy w restauracji. Obiady były zawsze w domu. Ziemniaki chowało się pod pierzynę aby były gorące. Klucz zawsze był pod wycieraczką. Nikt nikogo nie okradał. Ciuchy się nosiło jeden po drugim. Tak po prostu było. Święta się spędzało z rodziną i wtedy była sałatka warzywna.Zdejmowałem szkolne ubrania, jak tylko wróciłem do domu i zakładałem ubrania do zabawy. Musieliśmy odrobić lekcje, zanim pozwolili nam wyjść na zewnątrz. Obiad jedliśmy przy stole.Nasz telefon tarczowy stał na naszym ′′stoliku telefonicznym′′ w przedpokoju i miał przymocowany "sznurek", więc nie było takich rzeczy jak rozmowy prywatne.Telewizja miała tylko kilka kanałów. Właściwie to 3! Zawsze trzeba było zapytać o pozwolenie, przed zmianą kanału.Skakaliśmy w gumę i w kabel, bawiliśmy się w chowanego, gonitwę na ulicach czy grę w piłkę. Zimą wracając ze szkoły zjeżdżaliśmy z górek na tornistrachPobyt w domu był karą i jedyne, co wiedzieliśmy o ′′znudzeniu′′ to: ′′Lepiej znajdź sobie coś do roboty, zanim ja znajdę to dla Ciebie!"Jedliśmy to, co mama zrobiła na obiad albo...nic nie jedliśmy.Wszyscy byli mile widziani i nikt nie wyszedł z naszego domu głodny.Nie było wody butelkowej, piliśmy z kranu lub z węża ogrodowego na zewnątrz (i wszyscy zdrowi).Naszym ulubionym poczęstunkiem była kromka białego chleba z masłem i cukrem.Oglądaliśmy kreskówki w sobotnie poranki, jeździliśmy godzinami na rowerach, pływaliśmy w rzekach.Nie baliśmy się niczego. Graliśmy do zmroku... zachód słońca był naszym czasem powrotu do domu (a nasi rodzice zawsze wiedzieli, gdzie jesteśmy).Gdy ktoś się kłócił, za chwilę zapominał o co i znowu byliśmy przyjaciółmi - tydzień później, jeśli nie szybciej.
W Awentynie (Włochy) znajdują się drzwi z tajemniczą "dziurką od klucza"Kiedy przez nią zerkniesz, zobaczysz  Bazylikę świętego Piotra z za nią Watykan –
Zasada działania starego zamka –
0:14
 –  Siedziałam kiedyś u koleżanki w gościach i zauważyłam pewną sytuację, która przypomniała mi moje dzieciństwo. Koleżanka zrobiła nam kolację i poszła do swojej córki zapytać czy też chciałaby coś zjeść. Zapukała do jej pokoju i zamiast wejść z impetem po prostu czekała aż córka jej odpowie.Całe moje życie rodzice nie potrafili zrozumieć co to takiego prywatność i przestrzeń osobista. Dzieliłam pokój z młodszą siostrą, więc przestrzeni osobistej nie miałam. Z siostrą żyłam w zgodzie i nie było z nami problemów. Nawet przy takich warunkach mama ciągle otwierała nam drzwi do pokoju pytając przy tym: „ukrywacie coś, że zamykacie drzwi?". Łazienka też nie była na klucz, a babcia miała manierę, że potrafiła wejść komuś do łazienki bez pukania po np. grzebień albo krem. Do dzisiaj jak odwiedzam rodzinny dom to kąpię się ze strachem, że mi ktoś wparuje. Zamykałam się też w pokoju aby porozmawiać przez telefon, nie mijała minuta, a już słyszałam „z kim ty tam rozmawiasz?"Kiedyś zaczęłam pisać pamiętnik i mama oczywiście tam też musiała swojego nosa włożyć. Co ciekawe, opieprz zebrałam nie za to co tam napisałam, tylko, że „bazgram jakbym się pisać uczyła". To co się działo w mojej głowie w ogóle jej wtedy nie ruszyło.Całe życie byłam zamknięta w sobie, nastoletnie lata były dla mnie piekłem. Teraz mieszkam w innym mieście z moim chłopakiem, który szanuje moją przestrzeń osobistą, a ja się czuję dziwnie, tak jakbym była mu dłużna za to, że w sumie zachowuje się normalnie w stosunku do mnie. Bardzo ważne jest aby szanować przestrzeń osobistą szczególnie nastolatków, bo później będą tacy „skrzywieni" jak ja przez całe życie.