Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 189 takich demotywatorów

W 2003 r. w Antwerpii w Belgiimiał miejsce "napad stulecia" – Złodzieje ukradli diamenty, srebro, złoto i inne rodzaje biżuterii o wartości 100 milionów dolarów, po obejściu zamka, który miał 100 milionów możliwych kombinacji, czujnika sejsmicznego, detektorów ciepła na podczerwień, pola magnetycznego i radaru dopplerowskiego. Jednak w końcu zostali złapani dzięki dowodom DNA pobranym z na wpół zjedzonej kanapki z salami, znalezionej w pobliżu miejsca przestępstwa
 –  Jadę pociągiem, w moim przedzialesiedzę ja, dziadek, który tak na okoskończył milion lat i jakaś para.Laska czepia się dosłownie wszystkiego.Kanapki, które zrobił chłopak nie smakująjej. Dramat, bo zamiast gruszki wziąłjabłko i do tego zapomniał spakowaćsałatki dla niej.Dziadek z nostalgią zauważa, że jegożona też miała takie zachcianki w ciąży.Oburzona dziewczyna mówi, że nie jestw ciąży i idzie do WC.Wtedy dziadek mówi do chłopaka:"Uciekaj. Nie dość, że wredna to jeszczegruba".
Takie poczucie smakui humoru to ja szanuje –
Ceny w restauracjach i barach. Restaurator komentuje "paragony grozy". "Nie stać cię, to nie chodź" – Paragon grozy" z horrendalnie wysokimi cenami to od lat kwestia, która wywołuje burzliwe dyskusje. Gdy nadchodzą wakacje, w wielu restauracjach i barach ceny za posiłki lub napoje wzrastają kilkukrotnie. "Moje podejście jest takie. Nie stać Cię, to nie chodź. Masz menu - policz cenę, po to ono jest, żeby zweryfikować czy mnie stać, czy nie" - komentuje jeden z restauratorów.Odnosi się również do postawy ludzi w czasie pandemii. "Jak była pandemia to był płacz - otwórzcie ogródki, kawiarnie wielcy obrońcy gastronomii, a teraz narzekanie na wysokie ceny. Polakowi nigdy się nie dogodzi" - dodaje.Zawsze można wziąć kanapki ze sobą a nie kupować po to żeby rachunki pokazywać.
Źródło: Gazeta.pl
To nie są kanapki. To ideologia –
Doug jest lojalnym klientemrestauracji Arby's – Właściwie jest on najbardziej lojalnym klientem, jakiego tam mają. Doug jest 97-letnim weteranem II wojny światowej i od dawna uwielbia słynne kanapki z rostbefem, na których sieć zbudowała swoją reputację.Doug przychodzi codziennie, aby zjeść swoją ulubioną kanapkę.Prawie zawsze zamawia kanapkę z rostbefem z nadzieniem z sera szwajcarskiego i colę bez lodu. Wszyscy pracownicy zapamiętali to jako jego "zwyczaj". Po pewnym czasie jeden z pracowników chciał dowiedzieć się czegoś więcej o tym starszym człowieku i dlaczego tak bardzo fascynuje się jedzeniem, które serwujemy. Zapytał go więc, dlaczego ciągle tu przychodzi, dlaczego akurat w to miejsce?Doug odpowiedział: "To jest jedyne miejsce, gdzie mogę dostać kanapkę lub dostać cokolwiek innego do jedzenia, po czym nie boli mnie żołądek"Właściwie bliższe prawdy może być to, że kanapka tak bardzo mu smakuje, że przestał szukać alternatyw. Doug mieszka w pobliskim domu spokojnej starości, ale zawsze dba o to, aby zjeść swój codzienny posiłek w Arby's. I ma swój ulubiony stolik, przy którym chętnie jada. Personel traktuje go jak rodzinę, a pracownicy dokładają wszelkich starań, aby czuł się komfortowo. Doug jest tak lojalnym klientem i naprawdę dobrym człowiekiem, że pewnego dnia pracownicy zjednoczyli się i kupili mu kartę podarunkową o wartości 200 dolarów. Na początku myślał, że żartują, ale to było zdecydowanie prawdziwe. Odpowiedział im: "Dziękuję. Nigdy nie wiem, czy będę tu następnego dnia, ale bardzo wam za to dziękuję"Ale to, co może być nawet ważniejsze od tego... przynajmniej bardziej znaczące... to fakt, że wielu pracowników dało Dougowi swoje numery telefonów, w razie gdyby czegoś potrzebował. I wszyscy zaoferowali, że przyniosą mu jego ulubiony posiłek do domu spokojnej starości, na wypadek gdyby nie mógł tam dotrzeć. Następnie, po tym jak historia Douga trafiła do wiadomości publicznej, Arby's podarował mu kolejny prezent... darmowe jedzenie do końca jego życia. Teraz nie musi się już martwić o to, skąd weźmie następny posiłek, co daje mu więcej czasu na zawieranie kolejnych przyjaźni Właściwie jest on najbardziej lojalnym klientem, jakiego tam mają. Doug jest 97-letnim weteranem II wojny światowej i od dawna uwielbia słynne kanapki z rostbefem, na których sieć zbudowała swoją reputację. Doug przychodzi codziennie, aby zjeść swoją ulubioną kanapkę. Prawie zawsze zamawia kanapkę z rostbefem z nadzieniem z sera szwajcarskiego i colę bez lodu. Wszyscy pracownicy zapamiętali to jako jego "zwyczaj". Po pewnym czasie jeden z pracowników chciał dowiedzieć się czegoś więcej o tym starszym człowieku i dlaczego tak bardzo fascynuje się jedzeniem, które serwujemy. Zapytał go więc, dlaczego ciągle tu przychodzi, dlaczego akurat w to miejsce? Doug odpowiedział, mówiąc: "To jest jedyne miejsce, gdzie mogę dostać kanapkę lub dostać cokolwiek innego do jedzenia, poczym nie boli mnie żołądek". Właściwie bliższe prawdy może być to, że kanapka tak bardzo mu smakuje, że przestał szukać alternatyw. Doug mieszka w pobliskim domu spokojnej starości, ale zawsze dba o to, aby zjeść swój codzienny posiłek w Arby's. I ma swój ulubiony stolik, przy którym chętnie jada. Personel traktuje go jak rodzinę, a pracownicy dokładają wszelkich starań, aby czuł się komfortowo. Doug jest tak lojalnym klientem i naprawdę dobrym człowiekiem, że pewnego dnia pracownicy zjednoczyli się i kupili mu kartę podarunkową o wartości 200 dolarów. Na początku myślał, że żartują, ale to było zdecydowanie prawdziwe. Odpowiedział im: "Dziękuję. Nigdy nie wiem, czy będę tu następnego dnia, ale bardzo wam za to dziękuję". Ale to, co może być nawet ważniejsze od tego... przynajmniej bardziej znaczące... to fakt, że wielu pracowników dało Dougowi swoje numery telefonów, w razie gdyby czegoś potrzebował. I wszyscy zaoferowali, że przyniosą mu jego ulubiony posiłek do domu spokojnej starości, na wypadek gdyby nie mógł tam dotrzeć. Następnie, po tym jak historia Douga trafiła do wiadomości publicznej, Arby's podarował mu kolejny prezent... darmowe jedzenie do końca jego życia. Teraz nie musi się już martwić o to, skąd weźmie następny posiłek, co daje mu więcej czasu na zawieranie kolejnych przyjaźni
Poniżej wstrząsająca relacja Babci Kasi z 28 stycznia. – „Wobec różnych wersji moich przeżyć w czwartek i piątek na komisariatach w Pruszkowie i Piastowie poniżej info w skrócie. Po brutalnej szarpaninie na Szucha i wyrzuceniu mnie do radiowozu, zawieziono mnie do Pruszkowa, gdzie oprócz innych atrakcji 2 policjantki brutalnie rozbieraly mnie w brudnej toalecie szarpiąc na podłodze i wykręcając ręce i palce, ściągnęły rajstopy razem z butami i majtki do połowy. Leżąc na brzuchu byłam przygniatana i podduszana i kątem oka widziałam 2 policjantow stojących w otwartych drzwiach przygladajacych sie mojemu poniżeniu. Nie dostałam wody, nie mogłam zjeść własnej kanapki ale pozwolono mi po długich dywagacjach połknąć pastylki na cukrzycę. Do Piastowa jechalam w nocy z gołymi nogami i tak bylo juz do konca. Tam doznałam szykan od 2 dyżurnych(?), byłam szarpana i wyzywana np. zamknij mordę. Dostałam śniadanie którego nie mogłam skończyć bo minął czas i bardzo mało picia. Przerzucono mnie brutalnie do innej celi lodowatej bez kurtki czy koca. Przez parę godzin dopominalam się głośno o picie lekarstwa (mam choroby przewlekle) i coś do ubrania. Do końca nie dostałam tych podstawowych rzeczy. W toalecie przez te 15 godzin byłam tylko 2 razy. Na przesłuchanie skuto mnie. Na stole stala nakierowana na mnie kamera i nagrywala. To tylko zarys wydarzeń.
 –
Na granicy holenderscy celnicy zabierają kierowcom ciężarówek wjeżdżającym z UK kanapki z szynką, serem lub jajkiem, ponieważ produkty odzwierzęcego pochodzenia muszą posiadać certyfikaty weterynaryjne przy wjeździe do Unii. –
 –
+18
Ten demotywator może zawierać treści nieodpowienie dla niepełnoletnich.
Zobacz
"To zdjęcie zrobiłem dzisiaj na rogu Marszałkowskiej i Wilczej. Policja zatrzymała pana (na zdjęciu tego wyraźnie nie widać ale wyraźnie potrzebował pomocy) – Przekazali mu swoje kanapki. Pełen szacunek dla Policji i podziękowanie z mojej strony. Mam nadzieję, że administrator to opublikuje aby pokazać mniej znane oblicze warszawskiej Policji. 11.11. 2020r."
Źródło: autor: Marcin Krawczyk/Grupa PoWarszawsku
 –  Dlaczego Polacy którzy notabene zostali wychowani wkulturze "kanapek" robią je tak chujowe i nie poświęcajączasu na to aby zjeść smaczną dobrą kanapkę/bułkę anie jakieś gówno? Rozumiem jeszcze pośpiech, przekąsićcoś na szybko. Ale jak robicie sobie kanapki do pracy,na kolację czy po prostu macie czas to czemu nie zrobićsobie takiej wypasionej?Jak widzę że ktoś robi kanapki na bazie masło markimasło+wędlina i od czasu do czasu pomidor lub ogórek tomi się smutno robi.Dla mnie kanapka/bułka musi być na wypasie. Po pierwszejak robię sobie kanapki to do smarowania używam masłaalbo osełki, ale nie masła typu rama 1kg za 5zł tylko masło.Ewentualnie jakiś sos, majonez, czosnkowy, własnoręcznierobiony. Rama, Delma i inne tego typu gówna nie majasmaku, a jak już jakieś ma to czuć olej. Następnie warzywkona sam dół, preferuję sałatę. Jest mokra, świeża i nadajesmaku. przez co cała kanapka nie jest "sucha" Na sałatęwrzucam kolejne warzywko ostatnio mam fazę na czerwonącebulę więc kroję w cieniutkie paski i układam, ewentualnieogórek. Jeżeli to ogórek to posypuje solą, pieprzem (co ktolubi) Czas na pierwszy składnik czyli przeważnie ser. I tuteż zasada jeżeli ser jest słony, wyrazisty jak np rolada todrugim składnikiem nie może też być cos słonego np salami. Po serze nadchodzi czas na wędlinkę. Na wędlinę lądujekolejne warzywko, ja preferuje pomidora na górze któregoposypuję sproszkowanym czosnkiem. Na to wszystko jeżelido smarowania użyłem masła dodaję delikatnie jakiegośsosu tak o po kropelce tu i ówdzie. Jeżeli robię bułkę/kanapkę zamykaną i np na dół użyłem do smarowaniamajonezu, to na górę uzywam czegoś innego.Ewentualnie pieczywko można przygrzać sobie wopiekaczu, piekarniku aby było lekko chrupiące.I tak po prawdzie różnica czasowa w przygotowaniu jedneja drugiej kanapki to kilka minut.NIETak
 –  BYĆ NA TARGU ŚNIADANIOWYM I NIE ZJEŚĆ KANAPKI, TO JAK BYĆ W PARYŻU I NIE ZOBACZYĆ KOLOSEUM
HUJ! - szwedzki producent wegetariańskich i wegańskich past kanapkowych –  Huj Original smoky
Powiedziałem, że tak, ale powolikończy mi się miejsce –
Babcia uważała, że górna część bułki jest lepsza, więc zawsze dziadkowi robiła kanapki z tą częścią. Dziadek wolał dół, ale myślał, że skoro babcia sobie bierze tę część, to jej bardziej smakuje. W związku z czym całe życie jedli nie to co chcieli – Rozmawiajcie ze sobą

A tak się kończy zabawa w unikanie konserwantów:

 –  Gdybym chciał sfotografować ironię, to byłaby to pleśń w produkcie reklamowanym jako bez konserwantów.Kupiłem +/- miesiąc temu Ketchup Kotlin 60% mniej kalorii (BTW bardzo spoko produkt, jeśli chodzi wartość odżywczą i smak). Właśnie się kończył, a że ostatnio jestem Zero Waste (a serio to cebula we mnie mocna), to postanowiłem rozciąć opakowanie i wygrzebać resztkę, jak myślałem – jeszcze dobrego, ketchupu. Jednak zamiast pysznego sosu ujrzałem wykwit pleśni.Można powiedzieć – zdarza się, choć nie powinno. Ale moim zdaniem jest to wizulaizacja pewnego problemu. Konkretnie ketchup miał kiedyś dodatek benzoesanu sodu. Jest to środek konserwujący, który m.in. chroni przed pleśniami. Producent z niego zrezygnował – jak sądzę z powodów marketingowych. Dlatego obecnie nie ma w nim benzoesanu, ale jest wielki napis BEZ KONSERWANTÓW. I pleśń…Rożne niemiłe rzeczy można mówić o benzoesanie sodu, ale jest to konserwant bezpieczny dla zdrowia, o ile jest używany zgodnie z przepisami. Dla odmiany mykotoksyny (substancje wydzielane przez pleśnie) są silnie szkodliwe i rakotwórcze nawet w małych dawkach. Są jednymi z bardziej toksycznych substancji, jakie znamy. Sto razy bardziej wolę jeść całe życie benzoesan sodu z żywności (i inne konserwanty) niż raz na jakiś czas zjeść coś z pleśnią. A w przypadku takiego ketchupu nawet mogłem się nie zorientować, gdyby było go trochę więcej, to wyciskałbym go radośnie na kanapki. Co ważne, ketchup jest produktem, którego zazwyczaj nie zyżywa się w tydzień. Przyzwyczajeni jesteśmy, że tak duże opakowanie stoi sobie w lodówce kilka tygodni i zawsze jest pod ręką.Chciałbym, żebyście wyciągnęli z tego dwie rzeczy.Pierwsza – jeśli coś jest zapleśniałe, to jest do wyrzucenia. Nie jest to marnowanie żywności, tylko fundament dbania o zdrowie. Usuwanie spleśniałej części nic nie da, bo pleśń jest już w całym produkcie i może Wam bardzo zaszkodzić.Druga – nie dajcie się omamić hasłom BEZ KONSERWANTÓW. Brak sztucznych konserwantów wydaje się fajną sprawą, ale zamiast nich często mamy naturalne mykotosyny i inne świństwa wytwarzane przez drobnoustroje, bytujące na naszej żywności.I na koniec – proszę nie hejtujcie Kotlin. To mogło się zdarzyć w każdym produkcie, zdarzyło się akurat w ich. To niedobrze, że taka firma ulega presji konsumentów i robi produkt „bez konserwantów”, który potem pleśnieje, ale tak działa obecnie rynek i nie oni są temu winni.
Oburzona klientka pubu Prince of Wales wrzuciła do internetu zdjęcie kanapki,za którą zapłaciła 36 złotych! – "Nie posiłek, a żałosna wymówka. Nie jestem pewna,co właściwie robi tu ten kij” - tak rozwścieczona kobieta skomentowała swoje zdjęcie.Kanapka nie dość, że nie wygląda zbyt apetycznie to w sumie nie wiadomo co tak naprawdę skrywa cienkie pieczywo. Nie widać skrawków sałaty ani innych warzyw
Na co prawnicy spojrzeli na siebie, wymienili się kanapkami i kontynuowali konsumpcję –