Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 111 takich demotywatorów

Kobieta spytała syna sąsiadów dlaczego odwiedza jej babcie 5 razy dziennie. Usłyszała odpowiedź, którą zapamięta na zawsze – Darrien Middleton pracuje w oddziale ratunkowym w szpitalu. Jej praca jest ciężka, ale ona uwielbia pomagać innym.W idealnym świecie Darrien z pewnością poświęcała by każdą chwilę by opiekować się swoją schorowaną babcią Wilmą. Ale niestety rzeczywistość jest daleka od idealnego świata.Dwa lata temu lekarze przedstawili Wilmie wstrząsającą diagnozę. Kobieta miała nowotwór płuc. Musiała przejść operację usunięcia płuca. Nie trzeba dodawać, że dojście do sił zajęło starszej kobiecie sporo czasu. Niestety pół roku później lekarze znowu nie mieli dobrych wieści. Tym razem koszmar wrócił w postaci nowotworu piersi.Darrien nalegała by babcia przeniosła się do niej do mieszkania. W ten sposób wnuczka mogłaby jeszcze więcej czasu poświęcić na opiekę nad chorą. Niestety babcia Darrien jest bardzo uparta i nie chce opuścić domu w którym spędziła ostatnie 38 lat życia. Na szczęście jest ktoś kto odwiedza Wilmę kilka razy dziennie. Darrien sama mówi, że pracuje bardzo dużo w szpitalnym oddziale ratunkowym, a dodatkowo jeszcze się uczy. Mimo tego stara się jak najczęściej wpadać do babci.Tutaj w historii pojawiają się kochani sąsiedzi staruszki. Często przychodzą do kobiety i pytają się jak się czuje. To oni też dali jej dużo siły gdy przechodził chemio i radioterapię. Ale jeden z sąsiadów zasługuje na szczególne podziękowanie. 7-letni Caleb przychodzi do Wilmy 5-6 razy dziennie. Caleb mieszka ze swoją babcią, tatą i dwoma braćmi w domu obok. Wilma często częstuje Caleba czymś do jedzenia. Gdy Darrien spytała czemu tak często odwiedza Wilmę powiedział, że chce sprawdzić, że Wilma budzi się ze swoich drzemek. Jak Darrien przyznaje chłopak bardzo mocno zaprzyjaźnił się z jej babcią. Wilma uwielbia jego towarzystwo. Widać, że Caleb pochodzi z domu, w którym było dużo miłości. Stąd też tak wielka empatia w tym młodym chłopcu, który chyba jeszcze sam nie jest w stanie ocenić jak dużo szczęścia i radości daje innym ludziom This kid comes and visits my grandmother everyday... 4-5 times a day. He just told me it was to check on her, to make sure she wakes up from all her naps... my heart can't take this
Dzięki empatii człowiek widzi wszystko w zupełnie innym świetle –
Staruszka ubliżała mamie z płaczącym dzieckiem. Reakcja kierowcy zaszokowała większość pasażerów – Jedna młoda mama była oburzona zachowaniem kobiety w wieku jej babci. Tak jak zawsze wsiadła do autobusu numer 5, którym jeździła z dzieckiem na kontrolne badania. Dla pani Kasi zawsze była to ogromna wyprawa, ponieważ sama musiała sobie radzić z wózkiem i 1,5-rocznym synkiem. Do tego często jeździła w godzinach, w których w komunikacji miejskiej było bardzo dużo ludzi. Gdy w końcu udało jej się wsiąść do autobusu, poczuła swego rodzaju ulgę. Niestety jej Filipek zaczął potwornie płakać. Nie umiała go uspokoić i wtedy wydarzyła się ta nieprzyjemna sytuacja, o której napisała wieczorem na swoim profilu na Facebooku:Chyba żadna mama nie lubi, gdy jej dziecko zaczyna płakać w miejscu publicznym, bo wtedy wpadamy w panikę i stresujemy się, że nie uda nam się uspokoić dziecka odpowiednio szybko. Ja niestety miałam w związku z tym bardzo niemiłe przeżycie. Jechałam do lekarza autobusem, gdy mój Filip zaczął płakać, ale to tak głośno i rozpaczliwie, jakby coś się działo okropnego. Wzięłam go na ręce, przepraszając wszystkich dookoła. Starałam się zrobić wszystko, aby tylko nie płakał. Nie dawałam sobie rady i było mi tak głupio… I wtedy się zaczęło.Odezwała się nagle kobieta, która mogła być w wieku mojej babci. I na głos zaczęła mówić: „Tak nie może być, że człowiek spokojnie chce jechać w autobusie, a tu jakieś bachory się wydzierają. Jak się nie umie zapanować nad dzieckiem, to nie powinno się z nim wychodzić”.Do oczu napłynęły mi łzyNiektórzy się za mną wstawili, ale ta kobieta miała także swoich sprzymierzeńców. Co chwilę mi coś dogryzała, mówiąc, że nie powinnam mieć dzieci. W końcu podeszła do kierowcy i powiedziała, że tak być nie może, że podróżni oczekują spokojnej jazdy, a nie takiej w krzyku.I wiecie co się stało?!Kierowca zatrzymał autobus i kazał mi wysiąść!Z dzieckiem, z którym jechałam do lekarza, jakieś 8 przystanków od przychodni. Nie mieści mi się to w głowie. Autobusami jeżdżą pijacy, którzy śmierdzą, łobuzy, a wyproszono samotną matkę z dzieckiem. Na tym polega człowieczeństwo i empatia?To przykre, że starsi ludzie ze swoim bagażem doświadczeń potrafią robić takie rzeczy…
„W każdym z nas walczą dwa wilki. Jeden jest zły, to gniew, zazdrość, chciwość, pretensja, kłamstwo, pogarda i ego. Drugi jest dobry, to radość, pokój, miłość, nadzieja, uprzejmość, pokora, empatia i prawda. Który wilk wygra? Ten, którego karmisz.” – Indiańskie przysłowie

Wkurzało ją, że rodzice niepełnosprawnego 3-latka parkują pod blokiem. Zostawiła im ten list

Wkurzało ją, że rodzice niepełnosprawnego 3-latka parkują pod blokiem. Zostawiła im ten list – Mama 3-letniego Pawełka, nie spodziewała się, że kiedykolwiek dane jej będzie przeżyć coś takiego. Jej synek jest niepełnosprawny.Rodzice postarali się o kartę parkingową, umożliwiającą parkowanie auta w miejscach dla niepełnosprawnych. To było dla nich ogromnym ułatwieniem.Niestety (o zgrozo!), znalazła się ‚serdeczna’ sąsiadka, której ten fakt bardzo przeszkadzał. Pani Magda znalazła kilka razy list skierowany do niej i rodziny. Opisała całą sytuację na Facebooku i dołączyła zdjęcia kartek…Wiem, że jest ciut długi, mam jednak prośbę – przeczytaj do końca i udostępnij"Jestem mamą głęboko niepełnosprawnego chłopca – Pawełek cierpi na mózgowe porażenie dziecięce – nie chodzi, nie siedzi, nie trzyma nawet sztywno główki. W związku z tym, że jest całkowicie zależny od innych osób i nie ma możliwości samodzielnego przemieszczania się, otrzymaliśmy kartę parkingową, umożliwiającą parkowanie na miejscach dla niepełnosprawnych. Wystąpiliśmy także do MZDIK o wyznaczenie takiego miejsca w pobliżu naszego domu, aby nie biegać z dzieckiem na rękach po całym osiedlu w poszukiwaniu miejsca parkingowego (kilka razy dziennie wnosimy dziecko na II piętro i nasze kręgosłupy już to mocno odczuwają). Oczywiście miejsce wyznaczono i PRAWIDŁOWO oznaczono. Niestety w tym miejscu kończy się normalne podejście do kwestii niepełnosprawności. W naszym bloku mieszka kobieta, która notorycznie zastawia tak zwaną kopertę, nie mając oczywiście do tego uprawnień. Zostawialiśmy jej wielokrotnie informacje, że prosimy nie parkować na miejscu dla osób niepełnosprawnych, kobieta jednak miała te wszelkie wiadomości głęboko w poważaniu. Nie dzwoniliśmy na straż miejską, gdyż chcieliśmy mimo wszystko żyć z sąsiadami w zgodzie. W tym miejscu chciałam zaznaczyć, że pozostali sąsiedzi ze zrozumieniem podeszli do sytuacji i bardzo zwracają uwagę na kwestię parkowania. Za co im dziękujemy. Kilka dni temu kobieta znów zastawiła kopertę w ten sposób, że wpasowanie naszego auta na „pozostałość koperty” utrudniało jej wyjazd z parkingu. Wyjazd był możliwy bo kobieta wyjechała, jednakże od tamtego czasu zostawia nam kartki i listy za wycieraczką, które możecie sobie przeczytać. Nie będziemy się wypowiadać na temat kobiety, gdyż jej słowa mówią sama za siebie.Proszę was pamiętajcie:– Nie wszystko widać na pierwszy rzut oka– Zastawianie nawet części koperty jest ogromnym utrudnieniem dla osoby parkującej na niej – żeby włożyć leżące dziecko do samochodu trzeba otworzyć drzwi na pełną szerokość.– Karma wracaI na marginesie – mój syn cierpi na bardzo ciężką odmianę lekoopornej padaczki więc zwrot „wredną padaką” musiał być chyba mocno przemyślany…Co się stało z empatią i człowieczeństwem w dzisiejszych czasach?
Jeśli nie umiesz odróżnić dobra od zła,oznacza to, że brak ci empatii,a nie religii –
Za każdym razem, kiedy odstawiałem sklepowy wózek jako dziecko, to zawsze wybierałem najmniejszą kolejkę, żeby ta kolejka nie czuła się niechciana –

Dość!

Dość! –  PowtEDZMYSTOP!KAZDEGOROKUMILIARDYROSLINGINA PRZEZWEGANSPÓJRZ NATO CUDOI POWIEDZ:JAK MOZNATO ZABIC?!

Niepełnosprawny mężczyzna przeszkadza trenującemu, który nie wie, że jego reakcja zostaje uchwycona na zdjęciu

Niepełnosprawny mężczyzna przeszkadza trenującemu, który nie wie, że jego reakcja zostaje uchwyconana zdjęciu – Wiele osób ignoruje otoczenie, gdy trenuje na siłowni. Nie chcą, aby im przeszkadzano. Jednak, gdy ten niepełnosprawny facet przyszedł na siłownię bardziej interesował się poznawaniem nowych ludzi.Ten nieznajomy zamiast denerwować się, zareagował w chyba najlepszy możliwy sposób. Jego reakcja poruszyła mnóstwo osób, a zwłaszcza tych, którzy znają kogoś niepełnosprawnego i wiedzą jak rzadko okazuje się im akceptację i dobroć. „Jeśli ktoś rozpoznaje mężczyznę w pomarańczowej koszulce, to niech podejdzie do niego i uściśnie mu dłoń”. Nie chce się chwalić, więc postanowiłem, że ja to zrobię za niego. Gdy ćwiczyłem niepełnosprawny mężczyzna podszedł do niego około 10 razy w ciągu 45 minut i chciał uścisnąć mu dłoń, przytulić, zadawał pytania. Mężczyzna nie tylko uśmiechał się, śmiał, dawał mu porady i żartował podczas ćwiczeń, ale nie obchodziło go to, co powiedzą inni. Jego cierpliwość, empatia i dobro wzbudzają podziw. Pod koniec sesji niepełnosprawny mężczyzna podszedł do mnie, wskazał na mężczyznę w pomarańczowej koszulce i powiedział, "To mój przyjaciel", miał na twarzy duży uśmiech. Ten człowiek zasługuje na pochwałę. Świat potrzebuje więcej takich ludzi, jak on.Czapki z głów, facet jest prawdziwym bohaterem!
Bo czują za dużo i to ich przeraża –

"Pani leży i rodzi". Joanna Pachla niedawno urodziła dziecko. Jest szczęśliwa z tego powodu, ale o piekle jaki przeżyła na porodówce nie zapomni nigdy. Opisuje to w tym wpisie:

"Pani leży i rodzi". Joanna Pachla niedawno urodziła dziecko. Jest szczęśliwa z tego powodu, ale o piekle jaki przeżyła na porodówce nie zapomni nigdy. Opisuje to w tym wpisie: – "Wskazanie do cesarki? Jakie wskazanie do cesarki! Pani nie gada ciągle o tym mięśniaku, pani akurat wie, co tam pani ma! Ja pani powiem, co pani jest. Pani jest wygodna i sobie wymyśliła, że my to dziecko za panią urodzimy. A to się tak nie da. Poród jest książkowy, rozwarcie piękne, więc pani leży i rodzi" - tak zaczyna się wstrząsający, niezwykle osobisty wpis Joanny, mamy Stasia. Powitanie go okazało się dla niej największą traumą, którą chce przekuć w coś dobrego. I chyba jej się to udaje, bo o jej wpisie robi się coraz głośniej w sieci.Joanna trafiła do szpitala przed terminem - zaznaczmy, szpitala, który wybrała sama i była przekonana, że to najlepszy wybór. Myliła się - personel potraktował ją skandalicznie już w chwili, gdy przekroczyła próg budynku. Ze swoimi problemami zdrowotnymi powinna natychmiast trafić na blok operacyjny. Uznano jednak, że cesarskie cięcie to zbyt duża ekstrawagancja, a ona jest po prostu leniwa, skoro się go domaga.Czekała 5 godzin. Gdyby nie jej partner, nie wiadomo, czy ona i jej dziecko wyszliby z tego cało."O dwudziestej pierwszej, kiedy przecież miałam mieć wykonaną operację, dyżurka położnych znów była pusta. Błagałam Pawła, żeby coś zrobił. Na zmianę płakałam i krzyczałam - z tego ogromnego bólu i niewyobrażalnej bezsilności. W końcu usłyszeliśmy, że był nagły przypadek, a sala do cesarki jest jedna. Musimy czekać nadal. Pół godziny, maksymalnie czterdzieści minut. Tak minęły nam kolejne dwie godziny. Kolejne dwie godziny mojego bezsensownego cierpienia. Cierpienia, które było kompletnie niesprawiedliwe i niepotrzebne. Pomyślicie: ta inna operacja się przedłużyła? To teraz się mocno trzymajcie: jak okazało się już po porodzie, sale do cesarki są dwie. Wtedy o tym nie wiedzieliśmy. Kiedy ponownie przyszła lekarka, radośnie oznajmiła sześć centymetrów rozwarcia. - Robienie cesarki w tym momencie to byłaby już głupota. Wytrzymała pani tyle, to i poród wytrzyma. W TYM momencie? Przez pięć godzin trzymano mnie w pustej sali, poza tamtą jedną wizytą pies z kulawą nogą do mnie nie zajrzał. A teraz słyszę, że w sumie, ciągnijmy to dalej. Nieważne, że mam wskazania, że kompletnie nie przygotowałam się do porodu siłami natury. - Wszystko przebiega książkowo, rodzi pani dołem. To był ten moment, kiedy z bólu zgodziłabym się na wszystko. Zapytałam, czy teraz mogliby podać już znieczulenie. Znieczulenie, które - choć wtedy tego nie wiedziałam - podaje się przy trzech lub czterech centymetrach rozwarcia, choć ja wtedy miałam ich sześć. - Tak, w sumie tak, jak pani chce, to niedługo moglibyśmy podawać. Po pięciu godzinach zwijania się z bólu bardzo, ale to bardzo potrzebowałam już siku. Poprosiłam o odpięcie pasów od KTG. Usłyszałam, że to niemożliwe, bo poród idzie tak ładnie, że lekarka boi się, że urodzę do muszli. Podstawiła mi basen, choć przez płacz mówiłam, że to się nie uda. Po kilku minutach wyłam znowu. Z łaską pozwoliła mi wstać, choć nie byłam już w stanie chodzić o własnych siłach. Do toalety musiał iść ze mną mój facet. Wiecie, jak to jest, kiedy tak trzęsą się Wam z bólu ręce, że nie potraficie złapać za klamkę? Bo ja już wiem."- O takich rzeczach należy mówić głośno. Większość kobiet o podobnych doświadczeniach macha ręką i siedzi cicho, bo albo wstydzi się opowiedzieć, co je spotkało, albo wychodzi z założenia, że to poród jest, więc musi boleć. Albo - jak ja początkowo - chce zapomnieć o sprawie i stara się wybaczyć, bo jednak ma przy sobie to maleńkie dziecko i czuje do personelu jakąś wdzięczność - odpowiada Joanna Pachla, kiedy pytam, czemu zdecydowała się na taką szczerość. - Ale to jest błędne myślenie. Tamtego dnia, w tamtym szpitalu, nikt nie zrobił mi łaski. Obowiązkiem lekarzy było pomóc mi w tym porodzie, to jest ich zawód, za to dostają pieniądze. Nikt nie wyświadczał mi więc przysługi. Tymczasem okazuje się, że niektórzy zapomnieli już, czym jest nie tylko dobra wola, empatia czy serce, ale - przede wszystkim - poszanowanie drugiego człowieka i zawodowy profesjonalizm - dodaje w rozmowie z WP Kobieta Wyrwane z kontekstu
Empatia - pojęcie nieznane –  WOJAS. KRÓTKA HISTORIA.Złote Tarasy, czwartek. Minęło południe. W progu sklepu starsza kobieta nagle zasłabła. Upada na ziemię, ale nie traci przytomności. Rozbija twarz przy wejściu do sklepu. Mocno krwawi. Nie rusza się. Reaguje Joanna, dwie przechodzące obok Szwedki i jeszcze jedna, nieznajoma kobieta. Pomagają się podnieść. Okazuje się, że starsza pani wyszła właśnie od lekarza, źle się poczuła. Dziewczyny jej pomagają, opatrują, czekają chwilę, kupują wodę, interesują się. Normalna sprawa. W końcu jest jakaś reakcja personelu sklepu, w progu którego nieznana kobieta doznała wypadku. Brodaty hipster z obsługi WOJAS wychodzi ubrany w gumowe rękawice po łokcie z rolką ręcznika papierowego w ręce. Ale to nie jest pomoc dla poszkodowanej kobiety. Skwapliwie wyciera ślady krwi z progu. I znika. Na kobiety nie zwraca najmniejszej uwagi. Kurtyna.
Cieszy serce świadomość, że już od najmłodszych lat młode dziewczynki wiedzą, czym jest bezinteresowna pomoc i empatia –  W niedzielę Filip Chajzer umieścił na swoim Facebooku zdjęcie uroczej, małej dziewczynki - Zosi. Dziennikarz postanowił opowiedzieć całemu światu, co ta dzielna dziewczynka chce zrobić dla innych dzieci. Zosia podjęła ważną decyzję i chce ściąć swoje długie piękne włosy i oddać je dzieciom chorym na raka, a konkretnie fundacji Rak'n'Roll, która zajmuje się m.in. robieniem peruk dla osób po chemioterapii. Oto, co Filip napisał o małej Zosi: "Poproszę stado lajków dla Zosi. Zosia podjęła niesamowicie odważną decyzję. Za 3 tygodnie w Czuprynki Warszawa zetnie włosy, żeby przekazać je chorym dzieciom... Pyta tylko, czy będę mógł przyjść i z nią porozmawiać... Zosiu! To oczywiste jak to, że jutro wstanie słońce. Jestem z Ciebie dumny, mam nadzieję, że wy też. Mała wielka bohaterka."
Empatia i jej brak – Zdjęcie zrobione po ataku w Londynie w pobliżu parlamentu

Szokujące wyznanie pielęgniarki, które opowiada o tym, co dzieje się z dziećmi, które przeżyły aborcję

 –  Pracowałam od 23 do 7 rano, a kiedy zakończyła swoje obowiązki, poszłam pomóc przy noworodkach. Pewnej nocy w jednej gondoli wystawionej przed salą noworodków zauważyłam dziecko. Wydawać by się mogło, że wszystko z nim w porządku, biorąc pod uwagę fakt, że płacze. Gdy zajrzałam do środka, wszystko się wyjaśniło – to było dziecko z aborcji. Poparzone. Ogromnie cierpiało. Pielęgniarka Malloy opisuje dokładnie to, jak wyglądała dziewczynka. Wyglądała tak, jakby była poparzona wrzątkiem… A lekarze i inne pielęgniarki zamiast jej pomóc i łagodzić ból i cierpienie, odłożyli ją jak niepotrzebną rzecz. Nikt nawet jej nie przykrył… W tym momencie zaczęłam się wstydzić, że jestem pielęgniarką. Trudno uwierzyć, że do czegoś takiego może dojść w nowoczesnych szpitalach. Myślałam, że to miejsce, w którym się leczy chorych, a nie ich po prostu brutalnie zabija… Pielęgniarka poprosiła inne pielęgniarki o to, aby podzieliły się tym, jak w innych szpitalach wyglądają podobne sytuacje. Była w ogromnym szoku, gdy zaczęła słuchać ich historii. Zamiast pozostawiać dziecko po aborcji samo sobie uciekają się do innych środków. Gwarantują, że dziecko umrze szybko – wkładają maleństwo do wiadra i nakładają na nie pokrywkę. Śmierć przez uduszenie! Aborcja przy użyciu roztworu soli w rzeczywistości to bardzo brutalna procedura. Polega ona na tym, że wstrzykuje się hipertoniczny roztwór soli, który zostaje połknięty przez dziecko. Wówczas wypalane są jego płuca i skóra. W męczarniach umiera kilka godzin później. Wtedy matka ‚rodzi’ szczątki. W jeszcze innym przypadku wstrzykuje się truciznę do serca dziecka. Dzieci, które przeżyły aborcję mają twarz i imię. Poznajcie Giannę Jessen. Jest jedną z tych nielicznych osób, które przeżyły aborcję i w tym momencie działają w ochronie życia. Przeżyła dzięki pracownikom służby zdrowia, u których w ostatniej chwili włączyła się empatia i chęć pomocy bezbronnemu dziecku. Co chwilę w medycznym świecie słyszy się wzruszające historie, które wywołują ciarki na ciele. Jedna z pielęgniarek powiedziała, że była świadkiem aborcji, która zmieniła jej sposób postrzegania tej pracy. Kobieta, która dokonała aborcji miała nie wiedzieć o tym, że jest w ciąży, a przechodziła chemioterapię z powodu raka. Lekarze zapewniali ją, że dziecko, jeśli w ogóle się urodzi, będzie zdeformowane i bardzo chore. Dlatego też zdecydowano się na aborcję. Gdy pielęgniarka zobaczyła chłopca, nie mogła uwierzyć własnym oczom, bo patrzyła na zdrowe dziecko, które dobrze i równo oddycha i nie ma żadnych deformacji. Aborcja miała być dokonana w 23. tygodniu ciąży, ale gdy pielęgniarka zauważyła chłopczyka, zaczęła podejrzewać, że coś się nie zgadza, ponieważ waży dwa razy więcej niż dzieci z aborcji w jego wieku. Gdy do sali wszedł lekarz, pielęgniarka zwróciła uwagę na bardzo dobry stan zdrowia dziecka. Wtedy usłyszała: „To była aborcja. Świadomie podjęta decyzja. Nie mamy prawa się wtrącać”
Źródło: popularne.pl/aborcje
Dowody naukowe wskazują na to,że nawet małe poczucie władzy wpływa na zmiany w ludzkim mózgu i zmniejsza  zdolność człowieka do empatii – To już teraz wiem czemu politycy mają nasze problemy daleko w dupie

Czekolada vs sałata

Czekolada vs sałata –  Czekolada nieocenia. Czekolada rozumie.Szkoda, że zielonasałata nie ma tyleempatii!
Pomagam i daję, nie dlatego,że mam za dużo – Ale dlatego, że wiem, jak to jest nie mieć nic
Empatia – Tak ciężko dzisiaj o nią
Szczury, które były tresowane do tego, aby nacisnąć dźwignię w celu zdobycia pokarmu, przestały ją naciskać, kiedy spostrzegły, że powoduje to także, że inny szczur doznaje wstrząsu elektrycznego – Nawet szczury mają więcej empatii od niektórych ludzi