Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 185 takich demotywatorów

Aż strach pomyśleć, co będzie,jak rząd się weźmie za walkęz grypą wśród ludzi... –  Masowy odstrzał dzików 2019:Dlaczego? Powód to ASF.Pierwsze polowania mająodbyć się 12, 13 stycznia.Protestują ekolodzy i... myśliwifot APP/LAST NEWS12 stycznia 2019 r. rusza odstrzał dzików. Masowepolowania, które rekomendują ministerstwa środowiskai rolnictwa, są elementem walki z ASF. Ekolodzy biją naalarm: to koniec gatunku dzika w Polsce. Przeciwnimasowej depopulacji są nawet niektórzy myśliwi.
 –  Hi Mariusz,I will have the Operations Team check the import logs and reset your site back to active if the import has hung.I extended your Trial through the end of the month so you will have additional time to review the import and test out Ryver.Sorry for the issue. Szanowni Koledzy MyśliwiZwracam się do Was w chwili wyjątkowej, kiedy to obecna władzapostanowiła, že w Polsce mają być wytępione całkowicie dzikiNasza długoletnia praca hodowlana, która przyniosła efekty wodbudowie pogłowia zwierzyny czamej, ma być zaprzepaszczonaTo nie ma być odstrzał, to nie ma być pozyskanie, to nie ma byćredukcja populacji, to ma być masakra. Ktoś z chorą głowąpostanowit, że mają być wystrzelane wszystkie dziki, lącznie zprośnymi lochami jak również takie, które już prowadzą młode. Cogorsze, kusi się nas pieniędzmi za tego typu odstrzałlyDrodzy Koledzy Myśliwi, w tej jakże przykrej dla nas chwiliprzypominam wszystkim o złożonym ślubowaniu mysliwskim, o tymże przyrzekaliśmy wykonywać polowania zgodnie z zasadami etykiwieckiej, jak również dbać o dobro przyrody ojczystej. To nie byysłowa rzucone na wiatr, to są słowa, które powinny towarzyszyćnam w całej naszej łowieckiej działalności. Zwracam sWas, abyście odmówili wzięcia udziatu w tych nieprzemyślanych,nieskutecznych i nikomu niepotrzebnych rzeziach, które w ogóle niemają żadnego wpływu na rozwój choroby ASF. Dzik, tenprzesympatyczny zwierzak po prostu stał się celem nagonkiobecnej władzy ze względu na to, że nie ma głosu. Bo przecieżwładza nie powie, że winą za rozprzestrzenianie ASF obarczyćtrzeba hodowców, bo hodowcy to wyborcy. to elektorat, to suwerenich trzeba hołubić, a żeby nie mówili, że nic sie nie dzieje w walce zASF to wymyślono w chorych umysłach, że trzeba wytępić dziki i wten sposób rozwiąże się sprawę. Koledzy przyjrzyjcie się twarzyczłowieka który koordynuje ten cały poroniony pomyst. Jakvwlustrze widać, że chłop żywemu nie przepuści. Osobiście, jeżeliktoś mówi, że trzeba strzelać do cięzarnej lochy. to ja sie takiegoczłowieka, o ile można go nazwać jeszcze człowiekiem, bojęKoledzy Myśliwi, przyszedł dla nas czas próby. teraz już wiemyię zatem dolaczego tak bardzo chciano podporządkować nasz związekministerstwu. Mam jednak nadzieję. że w naszych szeregachpanuje zasada, že polski myśliwy to przyjaciel przyrodyiśrodowiska naturalnego, a nie bandyta. Apeluje zatem towszystkich kolegów abyśmy nie brali udzialy w tej niehumanitarnejrzezi, abyśmy przekonali naszych wszystkich kolegów do tego, żeudział w takich masakrach jest niegodny nie tylko myśliwego, aletakże człowiekaWlerzę, że polscy myśliwi, którzy od dziesiatek lat budowalipogłowie zwierzyny łownej, nie staną po stronie barbarzyńcówktórzy tę wieloletnią pracę w imię tylko celów politycznych, chcązniszczycPrzygotujmy się również do tego. że gdyby obecnym rządzącymprzyszło do głowy, aby to kto inny a nie mysliwi dokonał tejnieludzkiej rzezi staniemy jak jeden mąż w obronie naszych bracmniejszychZ myśliwskim pozdrowieniemMarek Porczak członek Koła Łowieckiego Ostoja w JarosławiLubię to! Odpowiedz 4 godz
Źródło: fb
A tutaj widzimy dziki autobus szkolny gaszący pragnienie w basenie –
"Kajko i Kokosz" bohaterowie kultowej serii komiksów Janusza Christy powracają! – Ruszyły prace nad animowanym serialem "Kajko i Kokosz", który przeniesie na ekrany kultowe postaci komiksów Janusza Christy. Wśród współautorów projektu znalazł się Mikołaj Stroiński, który jest kompozytorem ścieżki dźwiękowej m.in. do gry ''Wiedźmin 3: Dziki Gon''. Już nie mogę się doczekać!

List z wojska:

 –  Droga Matulu, Drogi Tatku! Dobrze mi tu. Mam nadzieję, że Wy, wujek Józek, ciotka Lusia, wujek Antoś, ciotka Hela, wujek Franek, ciotka Basia, wujek Rysiek oraz Heniek, Stefan, Garbaty Bronek, Mańcia, Rózia, Kachna, Stefa, Wandzia ze swoim Zenkiem i Zdzisiek też zdrowi. Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Nasze Rokicice Górne się nie umywajo. Niech szybko przyjeżdżajo i się zapisujo, póki som jeszcze wolne miejsca. Najpierw było mi troche głupio, bo trza się w wyrku do 6-tej wylegiwać, że aż nieprzyzwoicie człowiekowi... Żadnych bydląt karmić, doić, gnoju wywozić, ognia w piecu rozpalać... Powiedzcie Heńkowi i Stefanowi, że trza tylko swoje łóżko zaścielić (dziwne to, ale można się przyzwyczaić) i parę rzeczy przed śniadaniem wypolerować. Wszystkie facety muszo się tu codziennie golić, co nie jest jednak takie straszne, bo - uwaga - jest ciepła woda. Zawsze i o każdy porze! Powiedzci4 Zdziśkowi, że jedynie śniadania dajo tu trochę śmieszne, nazywajo je europejskim. Oj cinko się musi w tej Europie prząść, cinko... Jedno jajeczko, parę plasterków szynki i serka. Do tego jakieś ziarenka, co to by ich nawet nasze kury nie ruszyły, z mlikiem. Żadnych kartofli, słoniny, ani nawet zacierki na mliku! Na szczęście chleba można brać ile dusza zapragnie.( Koledzy przezywajo mnie od tego Bochenek...) Na obiad to już nie ma problemów. Co prowda porcje jak dle dzieci w przedszkolu, ale miastowe to albo mało jedzo, albo mięsa wcale nie tkną... Chore to jakieś czy co..? Tak więc wszystko czego nie zjedzo przynoszą do mnie i jest dobrze. Te miastowe to w ogóle dziwne jakieś som...Biegać to to nie potrafi. Bić się też nie... Mamy tu takie biegi z ekwipunkiem. No tak jak u nas co ranek, ino nie z wiadrami. Krótkie takie. Jak z naszy remizy do kościoła w Rokicicach Dolnych. Po dobiegnięciu na miejsce to miastowe tylko gały wybałuszajo i dyszo jak parowozy. Nie wiadomo dlaczego ale wymiotujo przy tym, i to czasami z krwią. Po 5-ciu kilometrach i to jeszcze w maskach ochronnych! A potem to trzeba ich z powrotem do koszar ciężarówkami zawozić, bo się już do niczego nie nadajo. Na ćwiczeniach z walki wręcz to lekko takiego ściśniesz ...i już ręka złamana! To pewnie z ty kawy co ją litrami chlejo, i przez to mięso, co go to nie jedzo...! Najsilniejszy jest u nas taki Kozłowski z Rembowic koło Gałdowa, potem ja. No, ale un ma 2 metry i pewnie ze 120 kg, a ja 1,66 m i chyba z 62 kg...bo trochę mi się łostatnio od tego wojskowego jedzenia przytyło.. A teraz uwaga, będzie najśmieszniejsze! Koniecznie powiedzcie o tym wujkowi Ryśkowi, Garbatemu Bronkowi i Zdziśkowi. Mam już pierwsze odznaczenie za strzelanie!!! A tak mówiąc szczerze, to nie wiem za co... Ten czarny łeb na tej ich tarczy wielki jak u byka. I wcale się nie rusza jak te nasze dziki i zające. Ani nikt nie strzela do ciebie nazad, jak to u nas bracia Bylakowie, z tych ichniejszych dubeltówek. Naboje - marzenie...i w dodatku nie trzeba ich samemu robić! Wystarczy wziąć te ich nowiutkie giwery, załadować, i każdy co nie ślepy trafia bez celowania! Nasz kapral to podobny do naszej belferki Gorcowej z Rokicic. Gada, wrzeszczy, denerwuje się, a i tak nie wiadomo o co mu chodzi. Trochę się z początku na mnie zawziął i kazał biegać w samym podkoszulku, w deszczu, po placu apelowym. Dostał jednak raz ode mnie szklankę tego samogonu od wujka Franka i go o mało szlag nie trafił. Ganiał potem cały czerwony na pysku po tym samym placu, a potem przez pół dnia nie wychodził z kibla. Kazał mi następnego dnia rano butelkę tego frankowego samogonu do samego dna wypić. Na raz. No i co? I nic! Normalny samogon, taki jaki znam od dziecka. Kapral znowu wybałuszył gały, a tera ciągle gapi się na mnie podejrzliwie, ale mam już święty spokój. Powiedzcie wszystkim, że to całe wojsko to super sprawa. Niech szybko przyjeżdżają i się zapisują, póki są jeszcze wolne miejsca. Całuję Was wszystkich mocno (a szczególnie mojego Zdziśka)Wasza córka Józia
Maj 2011, sieradzka B klasa, piłkarze LZS Chrząstawa opuszczają szatnię przed pojedynkiem z Rolnikiem Skąpa – Spotkanie zakończy się historycznym rezultatem 0:4, to najlepszy wynik zespołu w tym sezonie (w rozegranych dotychczas meczach tracili średnio po 16 bramek). W osiąganiu lepszych rezultatów przeszkadzają przede wszystkim dziki regularnie ryjące boisko oraz finansowa obojętność gminy. M.in. dzięki wizycie Kartofliska.pl zmagania piłkarzy Chrząstawy zaczyna śledzić cały kraj, a drużyna staje się symbolem pięknej idei #SupportYourLocalFootballTeam („Nie tam jakieś Barcelony, Reale czy tam Bayerny Monachium. Nie. Jest zawsze jakiś zespół w okolicy” - Radosław Rzeźnikiewicz). Status LZS Chrząstawa jako najgorszej polskiej drużyny pozostanie niekwestionowany aż do 2018 roku i heroicznych, chociaż przegranych (bardzo pechowo - dodajmy), zmagań mistrza Polski Legii Warszawa z mistrzem Luksemburga F91 Dudelange. Zejście z kibicowaniem do głębokich amatorskich podziemi stanie się wówczas jedynym sensownym wyjściem dla regularnie poniżanych kibiców wszystkich klubów Ekstraklasy
Dziki dingo zjada rekina, a tuż obokna plaży kochają się dwa węże –
Niegdyś amerykańska stonka, dziś dziki. Co za czasy! –  Wirus ASF w Polsce. Zarażone zwierzęta zrzucane z samolotu? W miejscowości Wygnańce w powiecie chełmskim znaleziono martwego dzika. Ciało było zawieszone wysoko na drzewie. Tak przynajmniej twierdzą miejscowi rolnicy i myśliwi. Skąd dzik wziął się na gałęzi? Miejscowi są przekonani, że ktoś zrzucił go z helikoptera lub samolotu. Podejrzewają, że sprawcami są „wrogowie polskiej gospodarki". Dzik miał być zarażony ASF. Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel już w grudniu 2017 roku podejrzewał, że za epidemię wirusa może odpowiadać celowe działanie.
Zastrzelili oswojone dziki w Orzeszkowie. Zgodnie z prawem – Chociaż już minęło kilka dni, ja ciągle nie mogę dojść do siebie. Ten knur był taki ufny, podchodził do człowieka z myślą, że dostanie coś do jedzenia, a dostał... kulkę. Nie mogę spokojnie o tym myśleć.Na facebookowym profilu "leśny patrol - ludzie przeciw myśliwym" pojawił się poruszający film i tytuł: Myśliwi wymordowali zdrowe oswojone zwierzęta w azylu, w którym mieszkały". Rzecz działa się w Orzeszkowie w gospodarstwie Rancho Kupała niedaleko Hajnówki w województwie podlaskim. - Tak, zgodziłem się na likwidację stada, ale nie myślałem, że przyjedzie myśliwy i po prostu je zastrzeli - mówi właściciel gospodarstwa
Fake, ale nie mam nic przeciwko temu, żeby to się kiedyś zdarzyło –  Pseudokibice w czasie ustawki zaatakowani przez stado dzików. 11 hooliganów w szpitalu 7 pseudokibiców z Warszawy oraz 4 z Gdyni trafiło do szpitala, po tym, jak na zorganizowanej nielegalnej ustawce pseudokibiców, zostali zaatakowani przez stado dzików. Mężczyźni mają rany kłute oraz stłuczenia. Usłyszeli już zarzuty.
A podobno dzieci nie bawią się już w piaskownicy –
Źródło: Włącz głos
Kierowca przewoził ciała dzików bez przykrycia, zatrzymał się na chwilę w centrum Krosna, ktoś zgłosił to straży miejskiej – Ludzie jedzą codziennie mięso, a przeszkadza im widok ubitego dzika. Ale zdjęcia płodów po aborcji mogą stać na środku rynku w wielkich miastach...
Historia postępu: – Gospodarka feudalna - 98 osób pracuje, jedna nadzoruje, jedna zawłaszcza czyjąś pracę.Dziki kapitalizm - 80 osób pracuje, 10 - nadzoruje, 5 - liczy, 5 - zawłaszcza.Gospodarka socjalistyczna: 20 osób pracuje, 20 na urlopie, 20 martwych dusz, 20 zarządza, 10 pisze raporty, 10 w obozach pracy.Gospodarka cyfrowa: 2 osoby programują, 40 osób macha łopatami, 20 pisze raporty na papierze, 20 tłumaczy wszystkie raporty na papierze na liczby, 10 zarządza, 8 kontroluje
Całą Polskę przemierzył,przeszedł Odrę - nie przeżył – Portal „The Local” podaje, że w miniony piątek organizacja World Wildlife Fund ogłosiła, że przygotowuje zarzuty przeciwko lokalnym niemieckim władzom, które podjęły decyzję o zastrzeleniu zwierzęcia, które uznały za niebezpieczne. Portal podkreśla, że przybysz z Polski był o tyle cennym gościem, że był to pierwszy dziki żubr, jaki pojawił się w Niemczech od 250 lat
Wczesnym rankiem, dwa młode dziki utknęły w płocie przy placu zabaw w Świnoujściu. Wezwani strażnicy uwolnili maluchy. Ich rodzina czekała tuż obok –

Jak spieprzyć sobie życie nie mając jeszcze 30-stki:

 –  Masz lat 20 i za sobą jakieś tam pierwsze miłosne doświadczenia- lepsze, gorsze.Poznajesz jego/ją. Jest spoko. Jakieś tam motyle i inne sraty pierdaty. Lecą wam lata, przyzwyczajacie się do siebie. Motyle już dawno odleciały ale myślisz sobie- Boże, mam JUŹ 25 lat. Gdzie ja kogo lepszego poznam? A weźmy ślub, przecież tyle lat razem nie może iść w pizdu, wszyscy tak robią.I zakładasz tą suknię księżniczki, wynajmujesz bryczkę i zapraszasz ciotki których nie znasz no ale przecież byłeś na weselu ich córki gdy miałaś 5 lat więc wypada zaprosić. Wrzucasz zdjęcia na fejsa i koleżanki singielki zazdroszczą, a Ty rośniesz w piórka bo Tobie się udało, a im nie.Potem wiadomo, że robisz dzieciaka bo przecież wszyscy tak robią, a i rodzina naciska przy każdym świątecznym obiedzie. Ciąża super extra, sesja z brzuszkiem i baby shower żeby poczuć nieco amerykańskiego świata. Rodzisz. I wtedy się zaczyna piekło.Dziecko zbliża? No way. Kolki, nieprzespane noce, obowiązki, a przyjemności brak. Baba skupia się na dziecku, facet idzie w odstawkę. Oczywiście jest zdziwiony, że już nie pojedziecie na Sunrise. Padacie na pysk o 21.Seks? Czasem w jednej pozycji. Ona nie połknie i powie, że naoglądał się pornosów i żąda cudów, on jej nie zwiąże bo " a daj spokój, Greya żeś się naoglądała i wymyślasz". Jesteście coraz dalej od siebie chociaż siedzicie na jednej kanapie. Tyle lat wspólnych, a stajecie się dla siebie obcy.Dobiegasz 30tki. Wkurwiacie się nawzajem, kontakt ogranicza się do prostych komend "kup pieluszki, wyrzuć śmieci, znowu wychodzisz?". Toczysz bój o wszystko. Facet ucieka z domu przy każdej okazji, kobieta frustruje się siedzeniem w domu bo nie ma komu dziecka podrzucić. 30tka stuka- wiesz już że to nie ta/ten, że mogło być inaczej. Że kurwa każdy wydaje ci się lepszy niż to co masz w domu.W końcu trafia się ktoś. Taki inny. Tak cię dobrze rozumie. Widzi w tobie kogoś więcej niż dziada upierdliwca na kanapie lub wiecznie jęczącą (i to nie z tego powodu co byś chciał) babę w dresie i majtkach Bridget Jones.Dziki seks, oh jakie porozumienie, oh jakie przeciwieństwo męża/żony! Oh nie wiedziałam, że nowości są takie ekscytujące. Z żoną/męźem to by nie przeszło. Pojawiają się motyle, których nie było od 10 lat. I co... rozwód ? Gówno. Boisz się.Bo inni uznają cię za skończonego kutasa albo zimną sukę która rozbiła rodzinę. Wszyscy się od ciebie odwrócą. Dziecko przecież najważniejsze.Trochę pobzykasz, trochę popłaczesz, trochę się poużalasz nad swym marnym losem. Trochę odżyjesz czasem przy spotkaniu w aucie ukrytym w lesie. Trochę masz wyrzuty sumienia (miną przy pierwszej lepszej awanturze bo kupiłeś zły makaron i jesteś nieudacznikiem) ale generalnie chcesz być chociaż na chwilę szczęśliwy więc romans trwa.W końcu jednak pójdziesz po rozum do głowy i zostajesz w małżeństwie. I wiesz, że wszystko spieprzone ale pojedziesz z rodziną nad Bałtyk w wakacje. Tak ładnie razem wygladacie, tak fajną rodzinkę tworzycie. Szkoda, że tylko na pokaz...Przecież tyle lat nie może iść w pizdu. Kredyt na mieszkanie, pensja 2000 brutto i pińcset złotych alimentów przy dobrych wiatrach nie brzmi zachęcająco (zwłaszcza jak lubisz buty z Kazara i gardzisz CCC).Kochasz dziecko nad życie, męża/żonę już nie. I po co Ci to było? Czujesz, że życie marnujesz ale nie zrobisz nic. Bo tak jak wypadało wziąć ślub i mieć dziecko, tak wypada ciągnąć małżeństwo. A czy jesteś szczęśliwy? Kogo to obchodzi... Masz dać dziecku pełną rodzinę- przecież wszyscy tak robią.

Szalony i spontaniczny

Szalony i spontaniczny –  bądź pewny siebiebądź dziki, bądź spontanicznyżycie jest zbyt krótkie zróbmy coś szalonegomasz rację dam temu kolesiowi swój numerhaha fajnie
A teraz Anulka pokaże ci,co znaczy dziki seks –
Dziki hipopotam broniswojego terytorium –

Ach, to były czasy!

Ach, to były czasy! –  My, urodzeni w latach 50-60-70-80-90 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, miód, spirytus i pierzyna. Dzięki temu nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za smarowanie dzieci spirytusem. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli. Nikt nie utonął.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy trochę się baliśmy. Dorośli nie wiedzieli, do czego służą kaski i ochraniacze. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać. Pies łaził z nami – bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi. Raz uwiązaliśmy psa na sznurku i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas później na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze. Mogliśmy dotykać inne zwierzęta. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie obsikać lub „tam” nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział. Oczywiście nikt nie mył po tej czynności rąk. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską. Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić Dzień Dobry i nosić za nią zakupy. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić Dzień Dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to Dzień Dobry wymusić. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby.Skakaliśmy z balkonu na odległość. Musieliśmy znać tabliczkę mnożenia, pisać bezbłędnie. Nikt nie znał pojęcia dysleksji, dysgrafii, dyskalkulii i kto wie jakiej tam jeszcze dys… Nikt nas nie odprowadzał do szkoły. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść. Jedliśmy też koks, szare mydło, Akron z apteki, gumy Donaldy, chleb masłem i solą, chleb ze śmietaną i cukrem, oranżadę do rozpuszczania oczywiście bez rozpuszczania, kredę, trawę, dziki rabarbar, mlecze, mszyce, gotowany bob, smażone kanie z lasu i pieczarki z łąki, podpłomyki, kartofle z parnika, surowe jajka, plastry słoniny, kwasiory/szczaw, kogel-mogel, lizaliśmy kwiatki od środka. Jak kogoś użarła przy tym pszczoła to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię.Ojciec za pomocą gwoździa pokazał, co to jest prąd w gniazdku. To nam wystarczyło na całe życie. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz. Jak się ktoś skaleczył, to ranę polizał i przykładał liść babki. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi, ciepłe mleko prosto od krowy, kranówkę, czasami syropy na alkoholu za śmietnikiem żeby mama nie widziała, lizaliśmy zaparowane szyby w autobusie. Nikt się nie brzydził, nikt się nie rozchorował, nikt nie umarł. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd. Nikt się nie bawił z opiekunką.Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem. Bawiliśmy się w klasy, podchody, chowanego, w dwa ognie, graliśmy w wojnę, w noża (oj krew się lała ), skakaliśmy z balkonu na kupę piachu, graliśmy w nogę, dziewczyny skakały w gumę, chłopaki też jak nikt nie widział. Oparzenia po opalaniu smarowaliśmy kefirem. Jak się głęboko skaleczyło to mama odkażała jodyną albo wodą utlenioną, szorowała ranę szczoteczką do zębów i przyklejała plaster. I tyle. Nikt nie umarł.W wannie kąpało się całe rodzeństwo na raz, później tata w tej samej wodzie. Też nikt nie umarł. Podręczniki szanowaliśmy i wpisywaliśmy na ostatniej stronie imię, nazwisko i rocznik. Im starsza książka tym lepiej. Jedyny czas przed telewizorem to dobranocka. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same. Poza nimi, wolność była naszą własnością.Nasze mamy rodziły nasze rodzeństwo normalnie, a po powrocie ze szpitala nie przeżywały szoku poporodowego – codzienne obowiązki im na to nie pozwalały. Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami.Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani. My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze” wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw.A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!