Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 36 takich demotywatorów

 –  OFTCER
„Proszę o pilny przyjazd na Rynek Kleparski. Obok LOT-u, przy stojakach rowerowych leży mała kobra" – taki telefon odebrał dyżurny straży miejskiej w Krakowie – Jak się okazało, panika była niepotrzebna, bo wąż okazał się być gumową zabawką.- To nie pierwszy taki incydent w życiu naszej jednostki. Pamiętacie, jak mieszkańców Prądnika Białego „zaatakował" dmuchany aligator? - wspomina straż miejska STRAMIEJSKA
Pasażerowie w popłochu zaczęli uciekać z autobusu, a pociąg w porę się zatrzymał – Tragedii udało się uniknąć dzięki błyskawicznej reakcji dyżurnego ruchu. - Natychmiast po otrzymaniu sygnału na monitorze o usterce urządzenia przejazdowego i rozpoznaniu sytuacji dyżurny użył sygnału "Alarm", wymuszając automatycznie zatrzymanie pociągu linii Polregio, który zbliżał się do przejazdu – przekazała Gazecie Krakowskiej Dorota Szalacha z PKP Polskie Linie Kolejowe
W miejscowości Borsk w województwie Pomorskim doszło do wypadku szybowca. Pilot zginął na miejscu – Dzisiaj przed południem w okolicach lotniska w Borsku (gm. Karsin) doszło do tragicznego wypadku z udziałem szybowca. - Dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Kościerzynie otrzymał zgłoszenie od pracownika lotniska w Borsku, że pilot szybowca bezpośrednio po wystartowaniu z lotniska nadał sygnał SOS i rozbił się w odległości około 500 metrów od pasa startowego – informuje asp. szt. Piotr Kwidziński z KPP w Kościerzynie. W wyniku zdarzenia 69-letni pilot szybowca poniósł śmierć na miejscu. Policjanci, którzy pracują na miejscu tego zdarzenia zabezpieczyli teren. Grupa dochodzeniowo-śledcza wykonuje czynności procesowe pod nadzorem obecnego na miejscu prokuratora. Wyjaśniane są okoliczności tego zdarzenia. Policjanci powiadomili o nim członków Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.fot. OSP Karsin δυνατό
Mężczyzna pracował jako ratownikprzez 26 lat i po raz pierwszy w życiu przeprowadził resuscytację słonia –
- Proszę mi podać swoje imię i adres,a zwrócimy pieniądze.- Dobry. Nazywam się John F...A, do diabła z tym. I tak pan nie uwierzysz... –
Siedziba NFZ. Pożar. Przy próbie przetworzenia danych o kolejkach pacjentów do 2045 r. zapaliła się serwerownia. Dzwonią na straż pożarną, zgłaszają. Dyżurny odpowiada: – - Jak na NFZ, to mam wolny termin w lutym 2022 i musicie mieć własnego węża, ale prywatnie możemy być za 10 minut
 –
Mężczyzna pracował jako ratownik przez 26 lat i to był pierwszy raz, kiedy przeprowadził resuscytację na słoniu, którego udało mu się uratować –
 –  StOWNICZEK DLA OSÓB LEŻĄCYCH NA STADIONIE NARODOWYM: Selekcjoner - lekarz dyżurny Pole karne - najbardziej chorzy Trafić na aut - być odłączonym od respiratora Wysoki pressing - napływ nowych chorych Strzelić w okienko - umrzeć Gryżć trawę - też umrzeć Krótki słupek - chorzy w najgorszym stanie Trybuna VIP - członkowie PiS i ich rodziny tawka rezerwowych - chorzy, którzy jeszcze samodzielnie oddychają Konik - człowiek załatwiający respiratory poza kolejką Doliczony czas - danie pacjentowi nadziei Gol samobójczy - prośba o odłączenie od aparatury Przyjąć na klatkę - zarazić się Zaliczyć asystę - zarazić kogoś Szalikowiec - człowiek z łagodnymi objawami Kibole - członkowie rodzin wszczynający awantury

Bolesne słowa lekarza obiegają internet. I co niektórzy próbują wmawiać, że tacy ludzie mało się angażują w pracę...

 –  Jacek Skup·"Kto umrze to umrze i trudno" Właśnie wróciłem do domu po 24 godzinach pracy. Zmęczony, zdenerwowany, wściekły, bezradny.Na 8:00 do przychodni A. 1 porada: izolacja w związku z Covid. 2 porada: oczekiwanie na wynik wymazu. 3 porada: podejrzenie Covid,  skierowanie na wymaz. 4 porada: telefon pacjenta z dodatnim wynikiem testu. 5 porada: uffff, zwykłe nadciśnienie. W międzyczasie system gabinet.gov.pl pada kilkukrotnie. Jadę do przychodni B. Dziś tu nie pracuję, ale umówiłem się z pacjentem na zdjęcie holtera, przecież inne choroby nas nie opuściły. Nastepny punkt,  przychodnia C, zastępstwo, dziś będę tu jedynym lekarzem. Po drodze kupuję 7daysa, bo to jedyne pieczywo na stacji, do sklepu nie pójdę bo godziny dla seniorów. Wchodzę,  w poczekalni pacjent z żoną,  widzę że stan jest poważny. Ubieram się szybko w strój kosmonauty i przyjmuję. Diagnoza: ciężka niewydolność oddechowa. Sąsiedzi pacjenta covid+. Wzywam karetkę,  przyjechali bardzo szybko. Ustalają miejsce, nie ma żadnego na oddziale wewnętrznym w promieniu 50km od przychodni. Pacjent ZATRZYMUJE SIĘ! Przestaje oddychać,  przestaje bić serce. RKO, adrenalina, udaje się, ruszył.  Podwójna radość, pierwsza, że żyje,  druga, że teraz wymaga pobytu na oddziale intensywnej terapii, gdzie miejsce jest bliżej. Jedzie. Musimy zamknąć czasowo dzwi do przychodni, sterylizacja pomieszczeń,  zmiana ubrań.  W tym czasie mogę udzielac jedynie teleporad. Kolejny telefon, żona podaje, że jej mąż jest w ciężkim stanie. Pytam: - kaszle? -nie. -gorączkuje? -nie. Jadę do domu pacjenta ubrany we wszystkie konieczne środki ochrony. Stan pacjenta faktycznie jest ciężki. Gorączkuje. Kaszle... jest odwodniony, niewydolny oddechowo. Wzywam karetkę. Panowie nie zabierają pacjenta, bo nie mają dokąd, miejsc w szpitalu nie ma, a stan jest na tyle ciężki że nie rokuje przeżycia, zagraża zgonem podczas objazdu województwa w poszukiwaniu miejsca w szpitalu. Nie mam wyjscia, muszę podjąć leczenie w domu. Stosuję kilka metod z leczenia hospicyjnego, nie mam możliwości podłączenia tlenu, bo skąd. Mam nadzieję, ze pacjent nie będzie cierpiał. Później jest spokojniej.Wracam na chwilę do domu, pies od 7.30 nie był na spacerze. Pewnie gdyby umiał,  to spakowałby walizki i się wyprowadził. Nie umie i jest ze mną.  Idziemy na bardzo krótki spacer. Myślę sobie,  że może to dobrze, że nie mam rodziny,  bo by się już rozpadła przez to, że ciągle jestem w pracy. Jadę na nocny dyżur do Szpitala. Po drodze wstępuję do przychodni B, chcę sprawdzić wyniki wymazów zleconych we wtorek. Wczoraj ich nie było.  Dziś system nie działa. Niestety, pacjenci będą w niepewności przez cały weekend. W międzyczasie ok 10 konsultacji dla rodziny, znajomych, znajomych znajomych i ludzi, którzy nie odzywali się od 10 lat.Wchodzę do Szpitala. Przez 14 najbliższych godzin będę odpowiedzialny za zdrowie ok 60 000 osób. Pacjenci przychodzą,  rozpoznaję zaburzenia rytmu serca, biegunki, bole brzucha, złamanie podstawy czaszki i zespoły abstynencyjne, wczoraj przecież były imieniny Jadwigi, trzeba się było skuć jak świnia na cześć żony czy bratowej. Leczę pokornie, pacjentom nie mówię nic oceniającego itp. Nareszczie północ, mam trochę czasu dla siebie. Zjadam zakupionego przed poludniem 7daysa, znajduję chwilę na różaniec, który i tak idzie mi z oporem, a zamiast "módl się za nami grzesznymi" odmawiam "módl się za nami bezradnymi". Zdążyłem odmówić tajemnicę, słyszę dzwonek do drzwi. Ten dźwięk stawia mnie na równe nogi. Młody człowiek,  silny ból brzucha. Podaje, że zjadł grzyby przypominające kanie. Jest w złym stanie. Dzwonię na toksykologię z prośbą o szybkie przyjęcie i zostaje olany ciepłym moczem, mam sobie radzić sam. Na szczęście pomaga mi dyżurny chirurg i bierze pacjenta na Oddział.  W nocy jeszcze kilka interwencji. Dyżur kończę stwierdzeniem zgonu 92latki.Wracam do domu, pies się cieszy. Chwila przerwy. W niedzielę zaczynam pracę o 7.30 i kończę we wtorek o 18. W tym czasie media publiczne za głosem ministra Sasina pewnie wyleją na mnie i moje środowisko pomyje, bo "jesteśmy mało zaangażowani"Jeśli doczytałeś do tego momentu to błagam,  proszę,  zakładaj maskę i nie wychodź z domu jeśli nie musisz. Nie każ mi mówić patrząc prosto w oczy, że ktoś z Twojej rodziny umrze w domu,  bo nie ma dla niego miejsca w szpitalu. To ponad moją wytrzymałość.Systemu już nie ma, zostało chałupnictwo. Słowa premiera spełniają się na naszych oczach.
Oto pani Martyna Jurkiewicz-Tomsia. Zasłynęła z tego, że 10 lat temu jako 22-letnia dziennikarka Gazety Wrocławskiej napisała słynny tekst o libacji na skwerku we Wrocławiu. Dzisiaj zdradza kulisy tamtego artykułu: – "Typowy lokalny dziennikarz na swoim dyżurze obdzwania wszystkie służby (policja, straż pożarna, pogotowie) by dowiedzieć się, czy coś się dzieje na mieście. To praktyka stosowana na długo przed internetem. Tyle tylko, że nie każda interwencja lub stłuczka trafiała potem do gazety czy wiadomości radiowych.Przez wspomniany wcześnie prikaz, trzeba było dodawać newsy, nawet jak nic konkretnego się nie wydarzyło. Dziennikarka wykręciła numer na policję. Taki był zapis rozmowy z poirytowanym (nadmiarem telefonów z "żebraniem") o newsy dyżurnym.– Panie dyżurny, czy coś się dzieje? – zapytała dziennikarka.– Nie – odparł policjant.– A może jednak, cokolwiek?– NIE, NIE, NIE.– To jaką mieliście ostatnią interwencję?I wtedy, dyżurny opowiedział zdesperowanej dziennikarce o libacji-widmo. – Wiem, że ta depesza, to zaprzeczenie wszystkiego co ma związek z dziennikarstwem. No ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam coś wrzucić w sieć, a nic innego nie miałam! Atmosfera w pracy nie była przyjemna, więc popełniłam swoje słynne dzieło – wspomina "SE" pani Martyna.Niedługo po tym zakończyła swoją przygodę z dziennikarstwem. Sama zrezygnowała. Chciała działać w PR, potem startowała na sołtysa, ale nie zgarnęła stołka. Obecnie jest szczęśliwą mamą i przewodniczącą koła gospodyń wiejskich. Na artykuł reaguje z uśmiechem."
Czapki z głów! –  Komenda Powiatowa Policji w Stargardzie ••'Wczoraj o 10:45 - ©Policjanci uratowali kobietę z płonącego mieszkaniaPolicjanci z referatu patrolowo - interwencyjnego stargardzkiej komendyuratowali 77 -letnią kobietę, u której w mieszkaniu pojawił się ogień.Mundurowi bez wahania ruszyli na pomoc. Wyważyli drzwi od mieszkania inarażając własne życie, poruszając się w bardzo gęstym zadymieniu,odnaleźli leżącą na podłodze nieprzytomną lokatorkę. Wynieśli ją zmieszkania i przekazali pod opiekę lekarzy.Wczoraj tuż po godz. 22:00 dyżurny stargardzkiej komendy otrzymałzgłoszenie o pożarze w jednym z mieszkań na terenie Stargardu, w którymmiała znajdować ma się starsza kobieta. Przekazywaną informację usłyszałazałoga, któraw tym czasie znajdowała się bardzo blisko wskazanego adresu. Policjancinatychmiast pojechali na miejsce pożaru. Tam zastali gęste kłęby dymuwydobywające się spod drzwi mieszkania. Natychmiast bez wahania podjęlidecyzję0 wyważeniu drzwi i wejściu do środka. Zadymienie byłotak duże, że nawet podane przez sąsiada mokre ręcznikiw celu zasłonięcia dróg oddechowych na nic się nie przydały1 konieczne było użycie specjalistycznych masek.Policjanci na czworaka rozpoczęli przeszukanie mieszkaniai w jednym z pomieszczeń natrafili na leżącą na podłodze kobietę. Następniewynieśli ją na zewnątrz i udzielili pierwszej pomocy do czasu przyjazdu służbmedycznych. Przytomna seniorka została przetransportowana do szpitala.O tym jak bardzo policjanci narażali swoje życie i zdrowie świadczy to, że pozakończonej akcji jeden z interweniujących policjantów źle się poczuł. Namiejsce została wezwana druga karetka, której załoga podała mu tlen. Pokonsultacji medycznej lekarz zadecydował o zakończeniu służbyw tym dniu przez tego funkcjonariusza.Na chwilę obecną prowadzone są czynności z udziałem biegłego z zakresupożarnictwa po kątem ustalenia przyczyn pożaru.„Pomagamy i chronimy" to motto naszej służby! Każdego dnia jesteśmygotowi nieść pomoc ludziom w potrzebie. Jesteśmy dumni, że tacy policjancisą wśród nas.podkom. Krzysztof Wojsznarowicz

Czas jest wielkim nauczycielem

Czas jest wielkim nauczycielem –  Siedziba NFZ. Pożar. Przy próbieprzetworzenia danych o kolejkachpacjentów do 2045r. zapaliła sięserwerownia. Dzwonią na straż pożarną,zgłaszają. Dyżurny odpowiada:- Jak na NFZ, to mam wolny termin w lutym2019 i musicie mieć własnego węża, aleprywatnie mozemy byc za 10 minut.
 –  Klasa, na moją komendę ,BACZNOŚ"W dwuszeregu ,,ZBIÓRKA".SPOCZNIJ". Krycie, wyrównanieKolejno ,,ODLICZ".BACZNOŚĆ"W stronę raportu ,,PATRZ"Panie profesorze, dyżurny klasygotową do zajęcz edukacji dla bezpieczeństwa. Stan klasyNaucryciel odpowiada: ,,CZOŁEM KLASA"Klasa odpowiada: CZOŁEM PANIE SORZE"(nazwisko) melduje klasę...obecnych...Jezeli uczeń otrzyma ocene, wstaje, przyjmuje postawę wyprostowaną, wykonuje srłon glową iodpowiada: ,,KU CHWALE OJCZYZNY"LOCI DLDIY 11WCELI 7ADANIA:PYTANIA: Podrilesereke do gory(wówezas uczen
Najlepszy sposób, aby nie być pytanym –
Na komendzie pojawił się nowy dyżurny –
W Polsce takim protestem jest odtwarzanie filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu"Czy to już państwo wyznaniowe? – „Panie i Panowie Dyżurni KMP i KPP woj. pomorskiego w GdańskuZgodnie z poleceniem Komendanta KWP w Gdańsku nadinsp. Jarosława Rzymkowskiego polecam informować niezwłocznie o wszelkich doniesieniach n.t. odtwarzania filmu dokumentalnego Tomasza Sekielskeigo 'Tylko nie mów nikomu' Dyżurnego KWP w Gdańsku. Dotyczy to odtwarzania zarówno w miejscach publicznych, jak i w klubach restauracjach itp.Dyżurny KWP w Gdańsku”
Dopóki bezstresowi pseudo turyści nie będą płacili za poszukiwania, takie akcje będą na porządku ''dziennym'' –  Poszukiwany turysta odnalazł siępo słowackiej stronie Tatres, mg, tm25.12.2018, 14:10 /aktualizacja: 21:48W Tatrach panują trudne warunki turystyczne (fot. PAP/Grzegorz Momot)Poszukiwany od poniedziałku 23-letni turysta, któryzabłądził w Tatrach, odnalazł się po słowackiej stronie wLiptowskim Mikulaszu poinformował we wtorekdyżurny ratownik TOPR.20Mężczyzna w poniedziałek rano wyruszył zeschroniska Murowaniec na Hali Gąsienicowejna samotną wyprawę w Tatry. Kiedy nie wróciłna noc do schroniska, pracownicy obiektuzgłosili jego zaginięcie, a górscy ratownicyrozpoczęli poszukiwania. Jego telefon nieodpowiadał, ale logował się na terenie Tatr.3
Oficer dyżurny instruuje wartownika:- Jakby ktoś pytał, jestem u dowódcy bazy.- A jakby pytał dowódca bazy? –