Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 187 takich demotywatorów

 –  Pracowałem przez 8 lat w sklepie (rozkładałem towar napółkach i doradzałem klientom). Zawsze byłem uprzejmydla klientów, robiłem wszystko, co w mojej mocy, abyzaspokoić ich potrzeby i ani razu nawet przez myśl mi nieprzeszło, że któryś z nich powinien mi dać napiwek zawypełnienie moich obowiązków pracowniczych.Mogłem wszystko robić na odwal się:- Gdzie znajdę taki produkt?- Proszę poszukać na końcu sklepu.Ale zamiast tego kontaktowałem się z pracownikiemodpowiedniego działu, dowiadywałem się czy produktjest dostępny, a następnie mówiłem dokładnie jakdotrzeć na miejsce albo sam do niego prowadziłem.Starałem się nie zbywać klienta tekstami typu ,,niemieliśmy tego produktu na sklepie" albo ,,skoro towarunie ma na półce to znaczy, że się wyprzedał". Tylkoszedłem i sprawdzałem na magazynie po wszystkichpieprzonych paletach i wracałem do klienta z właściwymproduktem.Gdy ktoś prosił mnie o polecenie dobrego odkurzacza, tonie polecałem mu pierwszego lepszego chłamu, którytrzeba było wypchnąć ze sklepu, tylko starałem siępolecić mu coś naprawdę wartego uwagi. Razem z nimgooglowałem opinie i wspominałem jak często zdarzająsię usterki i zwroty konkretnych odkurzaczy.Wydaje mi się, że klienci byli zadowoleni z mojej pracy.Miałem też paru stałych klientów, którzy za każdymrazem zwracali się do mnie z prośbą o pomoc. I ani razunie pomyślałem, że należą mi się za to napiwki, bo ku*wasam swoją własną prawą ręką podpisałem z pracodawcąumowę o pracę, w której jasno była określona stawkagodzinowa, warunki premii itp.Także pieprzcie się taksówkarze, kelnerzy, fryzjerzy,dostawcy jedzenia i wszyscy ci, którzy oczekująwdzięczności za swoje bezpośrednie obowiązkizawodowe w formie pieniędzy od klienta, a nie odpracodawcy.
Choć niezwykłe narodziny miały miejsce 20 lat temu, to Ines nadal jest jedyną kobietą, której się to udało – Kiedy rozpoczął się trudny poród, który trwał wiele godzin, od szpitala czy położnej rodzącą dzieliły dziesiątki kilometrów, kobieta była sama (jej mąż podobno pił w miejscowym barze)Nie mając wykształcenia medycznego zrobiła sobie cesarskie cięcie. Wypiła trzy kieliszki mocnego alkoholu, wzięła nóż kuchenny i rozcięła brzuch. Nie od razu - walcząc z lękiem i bólem próbowała trzy razy, zanim skóra rozeszła się na boki. Udało jej się dotrzeć do macicy i wyjąć synka. Kobieta zdążyła jeszcze nożyczkami przeciąć pępowinę, po czym straciła przytomność. Gdy się ocknęła, owinęła ranę kawałkami ubrania i wysłała najstarsze dziecko po pomoc Mood
Śledczy z Bydgoszczy zatrzymali 22-letniego studenta, który zlecił morderstwo swojej byłej partnerki – Z powodu rozstania mężczyzna wysłał zlecenie w formie maila do dealera narkotyków, a także przelał mu 140 tys. zł z góry, za realizację zadania. Ten jednak od razu pobiegł na policję zgłosić szokujące zdarzenie.– Sprawą zajęli się funkcjonariusze z wydziału do zwalczania cyberprzestępczości Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy – dodał i podkreślił: – Zleceniodawcę udało się namierzyć i zatrzymać. Rzeczywiście okazał się nim były student z Fordonu. Mężczyzna został zatrzymany."Gazecie Wyborczej" udało się również dotrzeć do policjanta pracującego przy śledztwie, który anonimowo zgodził się powiedzieć, co wiadomo o zatrzymanym, który zlecił zabójstwo swojej byłej dziewczyny. – Ten człowiek pochodzi z majętnej rodziny, ojciec piastuje wysokie stanowisko w komercyjnej firmie na południu Polski – powiedział i dodał: – Taka kwota nie była dla niego problemem. Oczywiście bliskim nie powiedział, na co naprawdę potrzebne mu są tak duże pieniądze
 –  Anonimowy członek grupy 4 godz. 8Dziewczyny. Nie wiem, co mam myśleć. Poznałamchłopaka, który dość dobrze zarabia - około 25 000zł miesięcznie. Jest pracowity, ale zarazem mamwrażenie, że skąpy. Ma ponad 30 lat, jeździsamochodem za 5k i nie chce go zmienić, bo się niepsuje. Wyciągnięcie go na jakiś wyjazd graniczy zcudem, bo on nie chce wydawać. Bo dopiero kupiłmieszkanie i chce je jak najszybciej spłacić, chodzi(dosłownie) w potarganych ubraniach, bo szkodamu na kurtkę. Bardzo fajny i inteligenty gość, aleobawiam się, że się nie dogadamy przez jegocharakter. Czy spotkałbyś się w takim typem? Jakdo niego dotrzeć.26Komentarze: 176
Prawdziwa historia chłopca z USA, która mocno przypomina przygody Kevina w Nowym Jorku – 6-latek, który miał dotrzeć samolotem z Filadelfii do Fortu Myers na Florydzie, gdzie czekała na niego babcia, wylądował w Orlando. Linie lotnicze Spirit Airlines tłumaczą, że chłopczyk "został nieprawidłowo przyjęty na pokład" samolotu lecącego do Orlando ⒸWINKLAST DAYOFKINDERGARTEN8.08.23#WEARECOMLY
Samochód wyglądał, jakby uciekł spod prasy do złomu - powybijane szyby, wgnieciony dach oraz uszkodzenia przedniej i tylnej części nadwozia. Kierowca chciał dotrzeć tym samochodem do Gruzji – Pojazd został zabrany na lawetę, a jego właściciel musi zapłacić mandat w wysokości 3 tys. złotych HPFot. X/Komenda Stołeczna Policji
 – Ta przedświąteczna historia ziomka z małej miejscowości, który stał się bohaterem narodowym jest jakoś super filmowa. Oto bowiem człowiek trochę znikąd dokonuje czegoś, co nie udało się nikomu przed nim, kraj wariuje na jego punkcie, a jemu nie udaje się dotrzeć na finał sławnego teleturnieju, ponieważ psuje mu się auto. Tu jest tyle warstw: wyjątkowość człowieka, społeczny głód bohaterów, ciężar sławy, pech (albo po prostu autosabotaż), bezlitosne media, które próbują zdyskontować fenomen, lokalny sołtys, który chce coś na wszystkim ugrać. Mamy więc historię wyjątkowości, głębokiej potrzeby jakiegoś zbiorowego mitu, trudne emocje związane z niezwykłym zdarzeniem, rozpędzoną kapitalistyczną machinę agregowania uwagi.Ta historia stoi obecnie w miejscu nieskończonych możliwości swojego dalszego rozwoju. Na przykład: tzw. internauci zrzucają się panu Arturowi na nowy samochód, wiedząc doskonale o tym, że popsute auto to tylko wymówka, próba ucieczki przed ciężarem nieoczekiwanej sławy. I niczego już od człowieka nie chcą, bo wiedzą, że zbyt wielkie pomniki łatwo upadają. A oni dostali to, na co Polska czekała od dawna - bohatera, który ani razu nie przegrał.Po kilku ekscytujących tygodniach pan Artur wraca do swojego zwykłego życia: gier logicznych, jazdy rowerem i spokoju małej miejscowości. Za dwie dekady ktoś kręci o nim dokument pod tytułem "1 z 37 milionów", w którym niespieszne kadry śledzą pana Artura ciągle jeżdżącego po spokojnej okolicy autem otrzymanym od internautów. Mężczyzna opowiada o niejednoznaczności sławy, o rodzicach, którzy dawali odpór dziennikarzom. Film eksploruje historię tak zwanych mediów społecznościowych lat 20-stych XXI wieku oraz zgłębia psychologię rodzenia się mitów. Zdobywa nagrody na międzynarodowych festiwalach, a Pan Artur wraca niczym Sixto Rodriguez po latach niebytu. Już dojrzalszy, nauczony jak może smakować sława i w pełni świadomy tego, że nie zawsze musi to być słodycz.Gdyby ten ziomek nie istniał można byłoby go wymyślić. Czy i ja się nie przykładam do tego, że pan Artur prawdopodobnie wolałby (a może nie, nie wiem) przespać najbliższy miesiąc? To chyba nie ma większego znaczenia, bo stety lub niestety dynamika społecznych pragnień już przywłaszczyła jego wizerunek. Tej machiny - znów stety lub niestety - nie da się szybko zatrzymać.Trzymaj się tam w tych Śliwnikach, nie jesteś już nikomu nic winien. Nie bierz już za dużo "na siebie".Kamil Fejfer
Determinacja (nie)godna pochwały. 22-latek z Gdyni został wyrzucony z pociągu, więc ukradł autobus, by dojechać do celu – Młody mężczyzna jechał pociągiem ze Świdwina do Gdyni. Późnym wieczorem został wyrzucony na stacji w Lęborku, bo wydało się, że nie ma biletu. Postanowił więc ukraść autobus, by dotrzeć do celu
"Nie ma żadnych wymówek,by nie brać udziału w wyborach" - napisał do mnie. On już zagłosował!Teraz czas na Was w kraju –
Mam wrażenie, że właśnie TO jest powodem takiego skupienia na migrantach, by w razie wygranej Tuska powiedzieć po prostu 'patrzcie, ilu ich jest!' – Prokuratura Krajowa wydała oświadczenie, w którym pisze, że „w rzeczywistości przedmiotem śledztwa, prowadzonego przez prokuraturę wspólnie z CBA, są nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku. Uwzględniono przy tym mniej niż połowę tych wniosków. Nieprawidłowości dotyczyły polskich placówek dyplomatycznych w Hongkongu, Tajwanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach i Katarze”. źródło: twitter.com/Straż GranicznaStraż Graniczna@Straz_GranicznaW dn.06.09 do próbowało nielegalnie przedostać się z15 cudzoziemców. W tym miesiącu było już 195 prób, w sierpniu-2,8 tys.,w tym roku-21 tys.! Od początku roku na granicy. ujawniono ob.50 różnych państw,którzy nielegalnie próbowali przedostać się z do#ZielonaGranicaGRANICA ZAMKNIĘTA DLA NIELEGALNEJ MIGRACJIŹródło: rp.plCBA weszy w MSZ. Gorąco wokół odwołanegowiceministra Piotra WawrzykaSprawa dymis wiceministra Potra Wawrzyka ma związek intensywnydedztwen CBA Może chodzić o korupcjogenny system wiz do Polskichodzi o aferę z systemem wizowym,który ma być korupcjogenny.Cudzoziemcy płacą za otrzymanie wizyok. 4-5 tys. dolarówźródło: wiadomosci.radiozet.pl"To tykająca bomba". PiS nieoficjalnie okulisach dymisji Wawrzykado Polski miało dotrzeć 400 tys. imigrantówJET WIADOMOŚCITYPOGODA SONGS"Przed polską ambasadą było stoisko zpodstemplowanymi dokumentami". Takhandlowano polskimi wizamiźródło: wyborcza.plwyborcza.plKontrolaTVP 1granicznaBUCHARADA QFAKTYPrzed naszą ambasadą stały stoiska, gdzie można było kupićjuż podstemplowane dokumenty, wystarczyło wpisać nazwisko.kupić już podstemplowane dokumenty1FAKTYFUR FUP FOROR EUR EUR EUR EUR EUR EURHEN
Kiedy masz 1 IQ, ale udało ci się dotrzeć na siłownię –  7
0:05
Kolegów jednak czasemwarto słuchać –  "Wulgaryzmy, alkohol i seks". 22-latekobnażył ciemną stronę pielgrzymek"Niektórzy rzucają wulgaryzmami, piją alkohol, też w nadmiarze, tańczą na stołach, czasem w negliżu"mówi szczerze o corocznych pielgrzymkach na Jasną Górę 22-letni Jan w rozmowie z portalem tokfm.pl.Karol Porwich/East News / East NewsW sierpniu co roku odbywają się pielgrzymki na Jasną GóręCo roku w sierpniu pielgrzymi z całej Polski ruszają w kierunku Częstochowy, by dotrzeć pieszo na JasnąGórę. Pielgrzymi spotykają się na wzgórzu 15 sierpnia z okazji święta Wniebowzięcia Najświętszej MaryiPannyZ roku na rok na pielgrzymkach przybywa młodych ludzi, którzy poza aspektem duchowym i religijnymna takich wyprawach szukają nowych znajomości i imprezują- Romanse wśród młodych na pielgrzymkach to norma, seks również. Wstrzemięźliwości odwysokoprocentowych trunków też wiele osób nie przestrzega - mówi w rozmowie z tokfim.pl 22-letniJan, który od pięciu lat chodzi na pielgrzymki
 –  Światu grożą trzy plagi, trzy zarazy. Pierwsza- to plaga nacjona-lizmu. Druga - to plaga rasizmu. Trzecia -to plaga religijnegofundamentalizmu. Te trzy plagi mają tę samą cechę, wspólny mia-nownik - jest nim agresywna, wszechwładna, totalna irracjonal-ność. Do umysłu porażonego jedną z tych plag nie sposób dotrzeć.W takiej głowie pali się święty stos, który tylko czeka na ofiary...Umysł tknięty taką zarazą to umysł zamknięty, jednowymiarowy,monotematyczny, obracający się wyłącznie wokół jednego wątku -swojego wroga. Myśl o wrogu żywi nas, pozwala nam istnieć. Dla-tego wróg jest zawsze obecny, jest zawsze z nami.Ryszard Kapuściński, Imperium
 –  --------。--2-1-1-111-1211O---hit---------I--。-||-|--|-|-|-----|-----------1-11--|-|-|-|-|!-----------11--1ㅇ1-1-{~~{8}~{{=} = }}=285}=-=-1

To jest pan Wojtek. Pan Wojtek jest Polakiem z nazwiska i narodowości oraz szefem polskiego oddziału dużej międzynarodowej korporacji korzystającej z wielu podatkowych udogodnień, o których inni przedsiębiorcy mogą tylko pomarzyć Pan Wojtek działa w branży ezoterycznej, poza tym zajmuje się bajkopisarstwem oraz profesjonalną interpretacją dzieł literackich

Pan Wojtek działa w branży ezoterycznej, poza tym zajmuje się bajkopisarstwem oraz profesjonalną interpretacją dzieł literackich – Wraz z licznymi kolegami z pracy wciąż sprzedaje swoim klientom baśń o gadającym wężu, magicznym jabłku i o takiej dużej smażalni, w której będą się smażyć wszyscy, którzy w tę bajkę nie uwierzą. Brzmi to wszystko niedorzecznie, ale usługi i produkty owej firmy wciąż cieszą się ogromną popularnością, choć trzeba uczciwie przyznać, że kilkadziesiąt lat temu przychody firmy były bardziej imponujące. Przedsiębiorstwem co i rusz wstrząsały liczne skandale finansowe i obyczajowe, których nie sposób było utrzymać w tajemnicy, dlatego w 2013 roku CEO korporacji ustąpił ze stanowiska, mimo że osobliwą tradycją firmy było pełnienie obowiązków prezesa aż do śmierci.Kryzys dosięgnął oddziału polskiego. Oprócz przekrętów finansowych oraz udokumentowanych czynów kryminalnych z pedofilią włącznie, na światło dzienne wyszły korupcyjne i polityczne związki z faszyzującym rządem. Dla korporacji pana Wojtka to akurat nic nowego, bo w jej długiej historii wielokrotnie zawierano podobne deale i z nazistami, i z faszystami, a w archiwum centrali korporacji na Półwyspie Apenińskim w uroczym zabytkowym mieście (które jest jednocześnie 49-hektarowym państwem) spoczywają liczne dokumenty potwierdzające taką działalność.W ostatnich latach polski rynek zbytu okazał się dla korporacji, którą reprezentuje pan Wojtek, umiarkowanie łaskawy. Statystyczny klient docelowy jest coraz młodszy i solidniej wykształcony, więc z trudem można do niego dotrzeć z ofertą skrojoną dla obłąkańców z wykształceniem niepełnym podstawowym.Pan Wojtek, obdarzony darem przedsiębiorczości, językowej ogłady i niezaprzeczalnej erudycji, uchodzi wśród swoich klientów za leksykalnego estetę, który nie znosi wulgaryzmów, wszak odebrał gruntowne wykształcenie na elitarnych uczelniach. Mimo elokwencji, bystrości umysłu, biznesowemu sprytowi i wielu innych zalet pan Wojtek nie rozumie, że ma wypier..lać. On i jego koledzy z pracy

Podsumowanie marszu:

Podsumowanie marszu: – "Według Onetu, w kulminacyjnym momencie było około 300 tysięcy ludzi.Według Anny Mierzyńskiej z okopress - 380 tysięcy.Według warszawskiego ratusza - nawet pół miliona.Nie wiem, która z tych liczb jest najbliższa rzeczywistości. Ale powiem tak:- jedni znajomi wsiadali na metrze Imielin (trzecia stacja od początku linii) i udało im się wsiąść dopiero w drugi pociąg i to ledwo. Pociągi jeździły co 3-4 minuty.- i tak mieli farta, bo drudzy znajomi wsiadali na Kabatach (pierwsza stacja) i też ledwo wsiedli. Jak powiedzieli: na przystanku koło wejścia do metra co chwila zatrzymywały się autobusy linii 700+, z których wysypywały się setki ludzi z obrzeży Warszawy.- rodzice znajomych też ledwo wsiedli w metro na Bemowie- jeszcze inni znajomi zadzwonili do mnie około 12.20, że idą od Placu Zbawiciela. Ja byłem pod Ogrodem Botanicznym. Udało im się do mnie dotrzeć po półtorej godzinie. To jest 700 metrów piechotą.- przed 14 nadal stałem w okolicy Placu na Rozdrożu i Agrykoli. Stałem, bo wszyscy stali. Zacząłem schodzić Agrykolą w dół - cała ulica była szczelnie wypełniona ludźmi, co widać na załączonym obrazku. I wtedy okazało się, że przód marszu jest pod Pałacem Prezydenckim. Trzy kilometry dalej. A tu wszystko stało, jakby się jeszcze nie zaczęło.- ludzi było tyle, że koło 13 internet i sieć telefoniczna po prostu wzięła i przestała działaćPiszę o tym wszystkim, bo to ma znaczenie. Na przykład przypomina nam, że ludzi chcących odsunąć tych putinowskich satrapów od władzy nie jest garstka, że to nie jest jakaś kawiarniana elita, tylko miliony wyborców. W końcu najlepsze dla Partii sondaże dają jej po 35% procent. Nawet razem z Konfą nie przebijają połowy i większość w Sejmie zdobywają właściwie tylko z powodu metody d'Hondta.Te liczby dają nadzieję nawet takim niespecjalnym optymistom jak ja. W końcu, rozumowałem sobie jak już wracaliśmy, ledwie dwa miesiące temu Partia spięła pośladki, zaangażowała Kluby Gazety Polskiej i inne cuda, po czym na Potężnym Marszu w Obronie Wielkiego Polaka pojawiło się 10, może 20 tysięcy ludzi. Tutaj było 300 do 500, ok?Pobieżny rzut oka na tłum przypominał też, że na opozycji nie popiera tylko Warszawka, Wrocławek czy Krakowek, ale przedstawiciele wszystkich ośrodków z całej Polski. Długa, długa, dłuuuuga parada kolejnych grup, niosących flagi z różnych miejsc, od Wałbrzycha po Kaszuby i od Gliwic po Podkarpacie - podnosiło morale.I być może o to tu przede wszystkim chodzi. Wielokrotnie pisałem, bo uważam, że tak właśnie jest (plus jest na to wiele dowodów), że reżim posuwa się tylko tak daleko, jak pozwala mu społeczeństwo. Im większe w narodzie poczucie beznadziei, przegranej, im więcej tego pierdolenia, że "wiadomo, że się nie uda", tym łatwiej będzie im te wybory ukraść. No bo skoro "i tak się nie uda", to co to za różnica, czy po putinowsku temu Tuskowi (lub komukolwiek innemu) zabronią startować, czy nie, prawda? Po co się starać, czegoś od nich wymagać, skoro "będzie jak było".No i wydaje mi się, że ten marsz, choć Partia od niego nie upadnie, zrobił coś ważnego. Przywrócił nadzieję. Podniósł morale. Może zmobilizuje nieco zniechęconych. A morale jest teraz zajebiście potrzebne. Bo za cztery miesiące zdecydujemy, czy wracamy do klubu cywilizowanych państw demokratycznych, czy odpalamy protokół budapesztański i liczymy na to, że śmierć Naczelnika (na którą możemy czekać przecież i 20 lat) pociągnie za sobą upadek reżimu i wszystko załatwi się samo. Doświadczenia Węgier, Rosji, Turcji i Białorusi pokazują, że tak zabetonowany system jest obalić niezwykle trudno.Z pewnością nie podejmiemy tego wysiłku, nie wierząc, że w ogóle ma to sens." KABATYRABATY← KabatOAGENCIA wyborcza.plMcPRZEPRASZAMYZR STRUMENTMAKEDDE OLEMAMŁOCINY4 MLOCINYM41
Niestety, w tym domu nikt już go nie chciał... Na szczęście nowi właściciele nie postawili na nim kreski i przez cały czas go szukali. Chcą zaoferować mu, jak najwięcej miłości. Cooper ma też nową siostrę - Molly, z którą zaczyna świetnie się dogadywać –  OmaghDungannonTobermore40 milesLoughNeagh
Jego brat usłyszał jego krzyk, ale nie był w stanie go zobaczyć ani do niego dotrzeć na czas. Ciała Busha nigdy nie odnaleziono –
Popularny Youtuber MrBeast przekazał 20.000 dzieciom z Afryki ich pierwszą parę butów – YouTuber opublikował film, w którym poinformował, że on – a także jego sponsor, firma Lectric eBikes – przekazał ogromną ilość obuwia, aby dzieci mogły rano chodzić do szkoły.W filmie powiedział widzom: „Ze względu na skrajne ubóstwo w wiejskich miasteczkach chodzenie do szkoły boso jest jedyną opcją, co oznacza, że dzieci muszą przejść wiele kilometrów po trudnym terenie, aby dotrzeć do szkoły"
Młody mężczyzna szedł pieszo w okropną pogodę. Nie miał pojęcia,że jest wnikliwe obserwowany – Jak bardzo człowiek potrafi być zdeterminowany, aby poprawić swój byt i rozpocząć nowe życie? Niektórzy zrobią wszystko, aby tak się stało.Nietypowa „rozmowa o pracę”Jego obecny pracodawca postanowił podzielić się historią Jhaquiel’a na Facebook’u. Uważam, że warto ją rozpowszechnić z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest determinacja młodego chłopaka do tego, aby odmienić swój los, a drugim fakt, że jeśli bardzo czegoś chcemy i mocno się o to staramy, jesteśmy w stanie to osiągnąć. Czasami nawet całkowicie przypadkowo, dzięki docenieniu nas przez innego człowieka…Jestem sobie na zewnątrz i odgarniam śnieg. Przez parking przechodzi właśnie młody chłopak. Nagle zatrzymuje się i pyta, czy daleko jeszcze do skrzyżowania ulic 10h oraz Shermana. Zgodnie z prawdą powiedziałem mu, że tak, bo około 11 kilometrów. Zasugerowałem, że najlepiej będzie, jeśli pojedzie autobusem. Zwłaszcza, że warunki pogodowe były naprawdę niesprzyjające wędrówkom.Podziękował mi i poszedł dalej. W sumie to mógł poprosić o pieniądze na bilet, przez chwilę byłem nawet pewien, że to zrobi, ale nic z tych rzeczy. Poszedł dalej pieszo.15 minut później jechałem tą drogą. Zobaczyłem go. Nie przebył nawet połowy tego, co miał do przejścia.Powiedziałem Colleen, żeby się zatrzymała. Zatrąbiła na niego, a ja poprosiłem, aby wsiadł. Gdy jechaliśmy, zapytałem go dlaczego idzie na pieszoPowiedział, że chce dotrzeć na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy, za którą miał otrzymywać minimalne wynagrodzenie. Szedł z wielką nadzieją w taką pogodę, bo nikt inny się nie odezwał. Nie pojechał autobusem, bo po prostu nie było go stać.Podwieźliśmy go na miejsce. Wziąłem od niego numer telefonu i powiedziałem mu, żeby poszedł na tę rozmowę, ale obiecałem, że sprawdzę, czy ja nie mógłbym go zatrudnić, bo dzięki temu miałby znacznie bliżej do pracy – jakieś 4 kilometry zamiast 15. Spytałem go też, czy jadł dziś coś. Kiedy powiedział, że nie, dałem mu na lunch i odjechałem.Wydaje mi się, że moje zachowanie bardzo go zdziwiło. Hm… On jeszcze o tym nie wie, ale zaczyna w poniedziałek.Dawno nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia.Nie wszyscy są leniwi, nie wszyscy są mało doświadczeni, czy za młodzi, czasami po prostu potrzebują, aby ktoś dał im szansę. Zwracajmy uwagę na innych i nigdy nie skreślajmy ich na starcie… Jak bardzo człowiek potrafi być zdeterminowany, aby poprawić swój byt i rozpocząć nowe życie? Niektórzy zrobią wszystko, aby tak się stało.Nietypowa „rozmowa o pracę”Jego obecny pracodawca postanowił podzielić się historią Jhaquiel’a na Facebook’u. Uważam, że warto ją rozpowszechnić z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest determinacja młodego chłopaka do tego, aby odmienić swój los, a drugim fakt, że jeśli bardzo czegoś chcemy i mocno się o to staramy, jesteśmy w stanie to osiągnąć. Czasami nawet całkowicie przypadkowo, dzięki docenieniu nas przez innego człowieka…Jestem sobie na zewnątrz i odgarniam śnieg. Przez parking przechodzi właśnie młody chłopak. Nagle zatrzymuje się i pyta, czy daleko jeszcze do skrzyżowania ulic 10h oraz Shermana. Zgodnie z prawdą powiedziałem mu, że tak, bo około 11 kilometrów. Zasugerowałem, że najlepiej będzie, jeśli pojedzie autobusem. Zwłaszcza, że warunki pogodowe były naprawdę niesprzyjające wędrówkom.Podziękował mi i poszedł dalej. W sumie to mógł poprosić o pieniądze na bilet, przez chwilę byłem nawet pewien, że to zrobi, ale nic z tych rzeczy. Poszedł dalej pieszo.15 minut później jechałem tą drogą. Zobaczyłem go. Nie przebył nawet połowy tego, co miał do przejścia.Powiedziałem Colleen, żeby się zatrzymała. Zatrąbiła na niego, a ja poprosiłem, aby wsiadł. Gdy jechaliśmy, zapytałem go dlaczego idzie na pieszoPowiedział, że chce dotrzeć na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy, za którą miał otrzymywać minimalne wynagrodzenie. Szedł z wielką nadzieją w taką pogodę, bo nikt inny się nie odezwał. Nie pojechał autobusem, bo po prostu nie było go stać.Podwieźliśmy go na miejsce. Wziąłem od niego numer telefonu i powiedziałem mu, żeby poszedł na tę rozmowę, ale obiecałem, że sprawdzę, czy ja nie mógłbym go zatrudnić, bo dzięki temu miałby znacznie bliżej do pracy – jakieś 4 kilometry zamiast 15. Spytałem go też, czy jadł dziś coś. Kiedy powiedział, że nie, dałem mu na lunch i odjechałem.Wydaje mi się, że moje zachowanie bardzo go zdziwiło. Hm… On jeszcze o tym nie wie, ale zaczyna w poniedziałek.Dawno nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia.Nie wszyscy są leniwi, nie wszyscy są mało doświadczeni, czy za młodzi, czasami po prostu potrzebują, aby ktoś dał im szansę. Zwracajmy uwagę na innych i nigdy nie skreślajmy ich na starcie…