Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 7 takich demotywatorów

Od 4242 zł zł brutto czyli 3200 zł na rękę. Już widzę te kolejki chętnych –  CENTRALNA BAZAOFERT PRACYStanowisko:TŁUMACZOferta pracy - szczegółyStPr/24/1674Grodzki Urząd Pracy w KrakowieWARUNKI PRACY I PŁACYNumer:Dodane przez:Miejsce pracy:Zakresobowiązków:Rodzaj umowy:Warunkiświadczenia pracy:Kraków, powiat: m. Kraków, woj: małopolskieKontakt z obcokrajowcamiUmowa o pracę na czas określonyPraca tymczasowa NIEoferowana przezagencje:Wymiar etatu:1Zmianowość:Liczba godzinpracy w tygodniu:Liczba godzinpracy w miesiącu:Data rozpoczęcia:jedna zmiana4016004.04.202403.04.2027Data zakończeniapracy:Wynagrodzeniebrutto:Systemwynagradzania:Zawód:od 4 242 PLNCzasowy ze stawką miesięcznątłumaczZapewnienie wyżywienia:Zapewnienie zakwaterowania:WYMAGANIAWymagania konieczne:NIENIEZatrudnienie od zarazNIEPracodawca pokrywa koszt przejazdu do NIEPolski:Wykształcenie:Znajomość języków obcych:Pozostałe wymagania:Inne wymagania:podstawoweInne, w mowie C2-biegły, w piśmie -C2-biegłyangielski, w mowie -C2- biegły, w piśmie - C2- biegłyWykształcenie dowolne, doświadczenie zawodowe milewidziane, umiejętnośc pracy z dziećmi. Wymaganaznajomość języka Zulu, Ndebele, Shona, Tswana, Sothona poziomie biegłym.Grodzki Urząd Pracyw Krakowie31-752 Kraków, ul. Wąwozowa 34V

Czasowy

Czasowy –  Czy twoja żona wciąż jest taka piękna jak dawniej? Oczywiście, tyle że trwa to o pól godziny dłużej...
Nie rozumiem – Dlaczego w tym kraju nikt nie chce pracować? RATOWNIK MEDYCZNY ZAKRES OBOWIĄZKÓW: praca w szpitalu tymczasowym ul. Żurawia 14 Hala Sportowa ul Wołodyjowskiego 1, Białystok WYMAGANI k. Wykształcenia: średnie zawodowe, brak Inne wymagania: dyplom ukończenia ratownictwa Przeznaczone wyłącznie dla osób NIE zarejestrowanych im urzędzie pracy: OFERUJEMY: Wynagrodzenie brutto: Opis wynagrodzenia: System wynagradzania: 2 255 - 2 360 PLN wyrównanie do 2600 Czasowy ze stawką miesięczną
 –  Jeśli, proszę pana, przyjmiemy te określenia	"przed Chrystusem" i "po Chrystusie”	to będzie można mówić, że ukrzyżowanie Jezusa miało miejsce 33 lata po Chrystusie!
Z tego możemy być dumni: – - Pierwsze zimowe wejścia na 10 z 14 ośmiotysięczników(w tym Mount Everest, najwyższy szczyt świata).- Pierwszy w historii zjazd na nartach z K2 (uchodzącego za najtrudniejszy ośmiotysięcznik), a także Sziszapangmy Środkowej i Broad Peak.- Rekord świata w czasie wejścia na ośmiotysięcznik Manaslu oraz rekord czasowy na drodze baza-szczyt-baza na ośmiotysięczniku .- Jerzy Kukuczka - drugi człowiek na świecie z Koroną Himalajów i Karakorum (w znacznie krótszym czasie niż pierwszy R. Messner).- Liczne nowe drogi i pionierskie przejścia trudnych ścian.- Rekord świata w czasie zdobycia Śnieżnej Pantery(pięć siedmiotysięczników leżących w przeszłości na terenie ZSRR).- Rekord czasowy biegu na Elbrus.Może i nie wychodzimy z grupy na mundialu, ale w tym sporcie jesteśmy Mistrzami Świata!
Paradoks czasowy w komunikacji publicznej – niektórzy ludzie jadą jednocześnie teraz i potem –

Trochę anegdot z życia Jana Himilsbacha - genialnego aktora, nazywanego Marcelem Proustem spod budki z piwem:

 –  Przed barem "Zodiak" w Warszawie, gdy robotnicyukładali chodnik- "Tyle dróg budują, tylko, ku**a, nie ma dokąd iść!".W hotelu, gdzie dzielił pokój ze znawcą antyku, poetą,Mieczysławem Jastrunem- "Ustalmy, szczamy do umywalki czy nie?".Gdy zaproponowano mu rolę Hamleta i nie doszło dopremiery- "Hamlet to nudna rola, a Ofelia zwykła szmata".Na scenie Kabaretu "Pod Egidą" Jan Pietrzak (ciekawedlaczego, pewnie z zazdrości) bezskutecznie namawiał godo zakończenia spontanicznego popisu:- Jasiu, zejdź!- Zejdę, jak zejdzie Edward Gierek!!! - OdparłHimilsbach.Historiami o parze Himilsbach-Maklakiewicz zapisanojuż tony papieru. W zasadzie byl to jedyny duet aktorskiwykreowany przez polskie kino. "Wniebowzięci", "Jakto się robi?" - to klasyka polskiej komedii. Równieżprywatnie byli ze sobą bardzo zżyci. Plotka głosi, że wdwa dni po pogrzebie Maklaka Himilsbach zadzwonił dojego matki.- Zdzisiek jest? - pyta zachrypniętym głosem.- Ależ panie Janku - dziwi się matka - przecież pan wie,że Zdzisiek umarł.- Wiem, ku**a, ale mi się w to wierzyć nie chce. Bardzopanią przepraszam.Cały Himilsbach."Jasiu" grywał zwykle - z nielicznymi wyjątkami -króciutkie, kilkudziesięciosekundowe epizody w filmachlat 70-tych i 80-ych. Oficjalnie mówi się, że do filmuściągnął go Marek Piwowski propozycją zagrania w"Rejsie". Sam Himilsbach utrzymywał, że byłoodwrotnie, że to on wysłał Piwowskiego na studiareżyserskie.Najsłynniejsza anegdota o Himilsbachu iznienawidzonych przez niego samego oponentachbrzmiała:Któregoś dnia do warszawskiego "Spatifu" wszedłprzewodniczący Komitetu Kinematografii - partyjny"książę" od którego zależały wszystkie ówczesneprodukcje. Kłaniał się grzecznie panom aktorom,panowie aktorzy z poszanowaniem, odpowiadaliukłonami. "Książę" usiadł, zamówił herbatkę. Naglespostrzegł Janka.- Dobry wieczór panie Janku... - Rzekł w swejłaskawości.- Uważaj w którą stronę kręcisz łyżeczką ch.ju! -odpowiedział Himilsbach.Znów, cały "Jasiu".Pierwszym dyrektorem warszawskiego "Spatifu", który'przeszedł do historii filmu, był Włodzimierz Sidorowski.Tę karierę dyrektor zawdzięcza Janowi Himilsbachowi."Jaś" postanowił, że tak będzie się nazywał grany przezniego bohater "Rejsu". To był akt zemsty, boSidorowski z powodu jakiejś rozróby dał mu kiedyśczasowy' szlaban na zabawy' w lokalu.Jak już mowa o "Rejsie".. Jeśli gdzieś usłyszymy: "O,droga...", to koniecznie należy' dokończyć: "...chy'ba naOstrołękę". W towarzystwie wręcz wypada zagaić:"Służbowo...". Zawsze bowiem znajdzie się ktośuprzejmy, kto skwapliwie zapyta: "Jak to służbowo?". Imożna będzie odpowiedzieć, wymachując jednocześnieręką przed sobą: "Na statek...". Brakuje jeszcze tylko,aby ktoś rzucił od niechcenia: "Nuda. Nic się nie dzieje,proszę pana". Wtedy już pozostaje tylko się przedstawić:"Bardzo mi przykro, Sidorowski".Kolejna anegdotka z "Rejsu" dotyczy synkaMamoniów, który' zachow ał się bardzo nieprzyzwoicie ipozbawił filmow ego Sidorowskiego posiłku. Jakutrzy'muje Dominik Kubiński, ponoć któregoś razu,kiedy milicja zatrzymała wstawionego JanaHimilsbacha, Marek Piw owski poszedł na komisariat,by wyjaśnić spraw ę. Komendant posterunku zgodził sięnie wyciągać konsekwencji, pod warunkiem że w filmiezagra jego synek. I stąd wziął się mały' Romuś, który' taknaprawdę w cale nie zwinął Sidorowskiemu kiełbasy..Opowiada Mamcarz:W latach 80-tych pracowałem w kabarecie działającymprzy ZPR-ach w Warszawie. Najbarwniejszą postaciąkabaretu był Jan Himilsbach. W miesiącach letnichzwykle występowaliśmy w miejscowościachnadmorskich, trochę pracując, trochę odpoczywając.Ja, jako osoba najmłodsza z grupy, miałem za zadaniedyskretnie baczyć na to, by Jasiu nie nadszarpnąłswojego zdrowia i był sprawny dnia następnego. Był tojeden z pierwszych moich wyjazdów z grupą. Trasęrozpoczęliśmy w Gdańsku. Zostałem zameldowany wjednym pokoju z Himilsbachem w hotelu Hevelius.Rozpakowaliśmy się i Jasiu daje komendę.- Chodź idziemy do baru. Mam na jedno piwo.- Nie jest źle, nie ma pieniędzy, więc nie przeholuję -pomyślałem.Schodzimy. W barze zaraz pojawiło się kilka osób znieograniczoną zdolnością finansową. Każdy chciałwypić zdrowie z Panem Jankiem, a przy' okazji ze mną.Miałem czuwać nad tym, by Himilsbach nie wypił zadużo. Byłem w sytuacji dość niezręcznej. Nie chciałemzachowywać się gruboskórnie, postanowiłem więcwiększość alkoholu spływającego na nasz stolikprzyjmować na siebie, by jakoś chronić Janka.Około godziny drugiej Himilsbach spotkał się (jak siępóźniej dowiedziałem) przy' windzie z Jurkiem Cnotą.- Co, zjeżdżasz do baru? - pyta Cnota.- Cały czas jestem. Odprowadziłem tylko Mamcarza,ma strasznie słabą głowę. Kogo mi oni dali do pokoju! -odpowiedział Himilsbach.Himilsbach pił kiedyś piwo na środku Marszałkowskiej.Podeszła do niego staruszka- Co Pan tu, proszę Pana, sieje zgorszenie? Piwo Panpije na środku ulicy?- Babciu - powiada Janek - pani nie wie o co chodzi, jado organizmu wprowadzam bajkowy' nastrój.Od śmierci Maklakiewicza - Himilsbach coraz rzadziejpojawiał się w Alejach (chodzi o "Spatif'). Byłschorowany i stan zdrowia nie pozwalał mu na zabawy'tak huczne, jak dawniej. Nie miał już swojejcharakterystycznej chrypy, mówił szeptem, chodził ztrudem. Znany warszawski lekarz, codzienny gość"Spatifu",wyznaczył mu więc alkoholowy' limit - sto gramdziennie. Jednak w niedługi czas potem zobaczyłHimilsbacha w stanie wskazuj ącym na spożyciewiększej ilości.- Jasiu! A nasza umowa - karcił aktora - miałeśpoprzestać na stu gramach?!- A ty' myślisz, że ja tylko u ciebie się leczę? - spokojnieodparował Himilsbach.Cały' "Jasiu".

1