Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 87 takich demotywatorów

 –
0:07
 –  Kiedyś moja pobożna ciotkaprzywiozła mi poświęconyróżaniec z Lichenia. Jestemateistą i myślała, że ten prezentjakoś na mnie wpłynie i zacznębyć wierzący.Wziąłem ten różaniec i odrazu upuściłem, krzyczącprzy tym: ООО NIE, ONPARZY! ON PARZY!!!Bardzo się na mnie zdenerwowałai kiedy tata przyszedł sprawdzić,co się dzieje, podniósł tenróżaniec i zrobił dokładnie to samo.Ciocia już do nas nie przyjeżdża xD
Janusz Głowacki często opowiadał anegdotę o cioci, którą kiedyś odwiedzał w szpitalu – Ciocia była dawniej wielką pięknością i któregoś razu, podczas kolejnej wizyty oznajmiła, że nie chce, żeby Janusz przynosił jej soki i pomarańcze, ale prosi raczej o farbę do włosów. Na pytanie po co jej farba w szpitalu, odpowiedziała: ''Nie zamierzam przed Bogiem stanąć z posiwiałą cipą''
 –  Szymekodezwij się proszęZależy nam na Tobie, martwimy się o Ciebie.Jesteśmy. Przyjdź. Odezwij się.Ciocia

Kiedyś to było, teraz już nie ma

Kiedyś to było, teraz już nie ma – Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.Nikt nie narzekał.
Moja ciocia nie mogła pojąć, dlaczego wszyscy śmieją się z jej ceramicznej figurki Świętego Mikołaja... –
Najlepszego from ciocia z Nju Jork –
Widocznie uprawa warzyw ją bardzo uspokajała, bo zawsze wracała do domu uśmiechnięta –
Kiedy ciocia w tajemnicy przed rodzicami daje Ci pieniądze –
 –  Kiedyś moja pobożna ciotka przywiozła mi poświęcony różaniec z Lichenia. Jestem ateistą i myślała, że ten prezent jakoś na mnie wpłynie i zacznę być wierzący.Wziąłem ten różaniec i od razu upuściłem krzycząc przy tym „OOO NIE, ON PARZY! ON NAS PARZY!"Bardzo się na mnie zdenerwowała i kiedy tata przyszedł sprawdzić co się dzieje podniósł ten różaniec i zrobił dokładnie to samo. xD Ciocia już do nas nie przyjeżdża
 –  Czy i kiedy cięzaszczepią?Ponad 60Ile masz lat?A czy to niewszystkojedno?Mniej niż 60-Spoko, że myślisz,że to ci pomoże-TakCzy umiesz obsługiwaćstronę pacjent.gov.pl?Powodzenia naNieinfoliniiSkąd mam wiedzieć?Non stop się zacinaNie tylkotobieMoże się udać,jeśli cię kocha izarazem ma niskąetykę pracyCzy twoja matka pracujew szpitalu?TakNieMoże chociaż ciociaTakSą szanse,ale się nienastawiajNieO Jezu..Dobra, pytanieostatniej szansy:Czy jesteś dyrektoremteatru?I spoko,jesteśmyw domuOczywiścieSkądżeznowuNo to nadstaw uszu, boChyba żejakiegoś małomieszczańskiegoalbo spozajuż wiemy, kiedydostaniesz szczepionkę:WarszawyJAKBÓG DABo wtedynie.
Jak miałem 7 lat rodzicezabrali mnie na wesele na wieś – No i jak to na takich weselach się sprawy potoczyły, a ja nie miałem doświadczenia w tego typu imprezach i się zgubiłem. Zabrała mnie na noc jedna ciocia, ale rano się okazało że to nie ta ciocia co ja myślałem, i się jeszcze okazało że ona miała zabrać jakieś inne dziecko a nie mnie, bo mnie też nie kojarzy, więc zaprowadziła mnie z powrotem do remizy, która była akurat zamknięta. Więc zostawiła mnie na chwilę u takiej pani co mieszkała po sąsiedzku. Potem się okazało, że mąż tej pani wrócił na chwile na obiad, to zjedliśmy, a potem wszyscy pojechaliśmy w pole zbierać ziemniaki czy coś. Później było ognisko w polu i paliliśmy te liście z ziemniaków i w ogóle było fajnie ale ci co mnie przywieźli już mnie nie chcieli zabierać bo żona organisty nie dała rady zabrać wszystkich bambetli i musiałem jej pomóc prowadzić rower. Zaprowadziłem rower do stodoły i tam poszedłem spać, bo jak chciałem do domu to już było zamknięte. Rano obudziła mnie córka organisty, bo akurat potrzebowała rower, bo jechała posprzątać kościół i mnie zabrała żebym pomógł. Nie lubię kościołów więc na miejscu bardzo się ucieszyłem jak się okazało, że to nie kościół jest do sprzątania tylko garaż na kombajn bo akurat niedawno było tam wesele. I tak sprzątamy ten garaż i okazuje się że w takim pomieszczeniu warsztatowym trochę z boku jeszcze trwa to wesele, i siedzi tam mój ojciec.I on się bardzo ucieszył jak mnie zobaczył i pyta gdzie są te fajki po które mnie wysłał. Tylko że on nie mnie wysłał tylko mojego brata. I nie po fajki tylko po marynarkę. I to było dzień wcześniej. Brat też się znalazł. Dzień później.
Ciocie takie są –  CIOCIA NA FACEBOOKUSTARTER PACKJAK LUDZIEGADAJĄZA TWOIMIPLECAM,TO PUŚĆIM BAKAZycrenia Radownych SwigtWielkanocnych wypelnionych"ślicznie wyglądaszna tym zdjęciumaciusiu"epáz op Sis faskzpng klazpeuwiuny i eviarg w sens ayiePegody w sercu i ndoiei phyngeejzfaktu ZmartwychwstaniaPalskiego."00, a gdzie tosię Danusiuwybrałaś zagranicę"DEMOTYWATORY.PLCiocie takie są
17-letnia dziewczyna została pobita, a jej włosy zgolono - to kara za to, że jako muzułmanka zakochała się w chrześcijańskim chłopcu z Francji. Katami byli jej rodzice, wujek oraz ciocia –
Najbardziej bawi mnie gdy ktoś pyta skąd pochodzę, mówię że z takiej małej wsi gdzie mieszka ok. 30 osób, a wieś jest w środku lasu, bo taka prawda – I wtedy niektórzy prawie płaczą z wzruszenia i dopytują się często jak to mi się udało, że zostałem programistą i mieszkam w dużym mieście, czy to mnie przytłacza. Ostatnio właśnie znowu miałem taką sytuację i już mnie kusiło, żeby opowiedzieć swoją smutną historię. A brzmi ona tak.W domu nie miałem prądu i bieżącej wody, sraliśmy wszyscy do wiadra, spałem na snopku słomy, ale gdy miałem 15 lat, ciocia z Ameryki przywiozła mi książkę turbo pascal dla bystrzaków, zacząłem pisać kod patykiem na błocie za chlewem. Tate bił mnie za to i kazał klepać kosy, za wyklepanie jednej kosy dostawałem 20 groszy. W końcu coś we mnie pękło, owinąłem stopy liśćmi kapusty i pobiegłem do Warszawy pracować w korporacji. I coś mi się wydaje, że ludzie, którzy znają wieś z Chłopów Reymonta w to uwierzą
Jeśli uważacie, że rok 2020 jest pechowy, to cieszcie się, że przynajmniej miłość waszego życia nie okazała się być waszą ciocią –
 –  Brat mi podrzucił swoją latorośl 5-o letnią. Po babskim dniu i wieczorze przy lodach i naszym ulubionym kakao, młoda się zwierza. Nie mówiła tacie, ale jakiś chłopiec ją szarpie, kopie, bije. Mówiła pani, ale to chuja dało. Powiedziałam jej, że jeżeli jeszcze raz ją dotknie to ma go walnąć w noc. A jak powtórzy to ma kopnąć w jaja. Przed chwilą dzwonił brat. Czy mogę jechać po małą do przedszkola, bo uderzyła jakiegoś chłopca i kopnęła w krocze.
 –  Witajcie kobietki kochane. Potrzebuje się wygadać i może tez poznać wasze zdanie na ten temat bo mnie osobiście od wczoraj grrzejeee ta sytuacja. Mianowicie dwa dni temu wieczorem moja sąsiadka urządziła grila z rodziną. W tym czasie moja coronia bawiła się z jej synkiem u nich w ogrodzie. Kiedy zabrałam ją do domku moja malutka powiedziała ze ma ochote na taka kiełbaskę z grila jaką robiła ciocia (sąsiadka). No wiec szybciutko poszłam do niej i zapytalam czy znalazła by się może jedna kielbaska dla mojej coroni na co dostałam odpowiedz ze przykro jej ale mają odliczona ilość dla wszystkich wzwiazku z czym mój maluszek kiełbaski nie dostanie. Poprosiłam raz jeszcze i tym razem dostałam odpowiedz mniej grzeczna bo powiedziała ze od ust gościowi nie odejmie żeby dać mojemu dziecku. Cała rozmowa odbyła się w towarzystwie wszystkich gości których na prawde ta sytuacja nie ruszyła. Ona jako matka wdg mnie powinna zrozumieć i się podzielic. zrozumialabym gdy bym była obcą osobą ale nie jedną kawe razem wypiłyśmy po nad to jej synek nie raz gdy przebywał u nas w porze obiadowej dostał u nas posiłek. Nie był by to taki wielki problem gdyby nie fakt ze było już późno i zwyczajnie nie mieliśmy gdzie kupić kiełbasy. Mojej coreczce było bardzo przykro ale co miałam zrobic? Powiedziec jej prawde ze nie zje tego na co ma ochote bo jakiś facet musi napchać swoją tłustą pupe? Mój maż twierdzi ze przesadzam. A mi jest zwyczajnie przykro ze ktoś tak potraktował mnie i moje maleństwo. Z sąsiadka nie odzywamy się a moja coreczka jak na razie ma zakaz zabawy z jej synem.

Zakupy to prawdziwe wyzwanie dla facetów:

 –  Darek D.19 kwi o 04:02 •FACECI NA ZAKUPACHMoja mama zrobiła mojemu ojcu listę nazakupy. Na liście była Pyralgina. Ojciecprzyjechał z pelargonią* Poprosiłam męża żeby mi kupił płatkikosmetyczne. Wrócił z całą reklamówkąnajróżniejszych płatków śniadaniowych, bonigdzie nie było kosmicznych* Mojemu napisałam na kartce - dwie"ćwiartki", tylko nie dopisałam, że z kurczaka" -przyniósł pół litra* Mój kiedyś miał kupić śmietankętrzydziestkę to kupił 30 sztuk"* idź po śmietanę do sklepu. Za chwilę telefon.Ewa nie ma chleba to wziąć bułki??* Mój syn będzie mężem..kiedyś - kupśmietanę 36%". Nie było to kupił dwie 18%".*Kup kapustę włoską - na gołąbkinadmieniłam. To przyszedł mi do domu zsałatą rzymską. Mówię kur*a, co to jest?!Miałeś kupić włoską, a nie rzymską (wdodatku sałatę) a mąż na to - no przecieżrzymska to też włoska! I weź tu dyskutuj".* Mojemu mówię - kup koperek, to on na to -99 czyli to zielone z pietruszki ?* "Mój mąż jak wysłałam go po natkępietruszki to kupił koperek, a jak po korzeńpietruszki to kupił imbir. Teraz mówię, że chcebiałą marchewkę.* Kazałam mężowi kupić porcje rosołowe toprzyniósł kostki. I jeszcze pyta - A to nie tosamo?*Koleżanki mąż szedł na zakupy dospożywczaka, ona: kup mi coś,Y on: co?,ona :zaskocz mnieKupił jej herbatę zdziurawca!* Mój przyniósł godzinę przed imprezą zamiastmozarelli przyniosl martadele.* Kiedy poprosiłam meza zeby kupil ciasteczkamaślane to przyniósł do domu zwykłeherbatniki i kostkę masła* Ja mojemu mężowi dołączyłam do listyzakupów: ser feta. Po powrocie powiedział, żewszystko kupił, ale serwet nie było* Mój syn poszedł kupić 2 kg cukru, przychodzii mówi że kupił 2 x po 1kg bo nie było całego2kg* Prosilam syna o 2 kg mąki kupił 4 ipowiedział ze dziwnie pakowana jakoś, bo naopakowaniu pisało 450Kiedyś wysłałam męża po ciecierzycę, szukai szuka nie może znaleźć, więc zapytał panią zobsługi i pyta jej czy jest "cień księżyca " babkapatrzy na niego jak na idiote bo nie wiedziała oco chodzi ,w końcu dał jej kartkę i samaprzeczytała, a ten mój źle odczytał, babkamiała taki ubaw na koniec dnia że aż mupodziękowała za poprawę humoru* Mój syn zamiast majeranku chciał kupićcjanek. Na pytanie sprzedawcy do czego,powiedział: mama gotuje dla taty fasolkę* Mój mąż poszedł dzisiaj na zakupy. Mówiędo niego: kup szczypiorek a on do mnie: totakie białe z zielonym? Mówię no kurde niewiesz jak wygląda szczypiorek? A on do mnie,że on nie je tego badziewiazadzwonił przez Messenger i pokazuje mi porOstatecznie* Mój sałaty lodowej szukał na mrożonkach* Moj maz tez potrafi robic zakupy. Kupmakaron. Poszedl do sklepu i mowi poproszemakaron, pani pyta jaki ? A on odpowiadakluski...* Moja slubna wyslala mnie do spozywczegoabym kupil dwie paczki nitek. Cholera, nie bylow paczkach, kupilem dwie szpulki. I zamiastpodziekowania to uslyszalem ze jestem idiota.* Żona wysłała męża do sklepu po majtki isiatkę na włosy. Ten żeby nie zapomniećpowtarzał całą drogę. Wchodzi do sklepui. .Dzień dobry, poproszę majtki z siatką nawłosyA ekspedientka:Panie, a widział pan kalesony z koszykiem najajka ?.* Przed niedziela palmową poprosiłam żebykupił palmę (wielkanocna jasne przecież) towrócił jak bohater z okrzykiem : Palmy nie byłokupiłem Kasie ( margarynę)aa* Ja wysłałam mężą po liścia laurowego.Jakoś go długo nie było.... Jakież było mojezdziwienie kiedy w drzwiach ukazał mi się zdoniczką i dumny z siebie mówi " Znalazłem!".Zamiast suszonego w torebce kupił mi całegokrzaka!* Prosiłam męża żeby kupił jeden koperek natargu. Pani podaje mu, wiadomo pęczek - a onsię upiera że żona chciała tylko jeden.* Pamiętam raz jak wysłałam syna po chleb iprzyszedł z kilogramem mąki bo chleba niebyło. Męska pomysłowość nie zna granic.Kiedys moja ciocia kazala mężowi kupicśmietanę 30% - to kupił 30% tańsza nawyprzedaży* Kazałam synowi kupić mąkę ziemniaczaną-kupił zwykłą mąkę i ziemniaki
 –