Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 326 takich demotywatorów

 –  -Mamo, proszę, opowiedz o Powstaniu...- Oj, Pawełku... Ja miałam wtedy 10 lat. Niewiele pamiętam. W lipcu byliśmy z rodzeństwem u dziadków w Woli Prażmowskiej, ale Irena strasznie płakała, więc wujek zawiózł nas do domu. Do mamy. Do Warszawy... To było 31 lipca 1944 r. Najpierw słychać było pojedyncze strzały, a potem... Potem była już tylko piwnica. My i inne kobiety z dziećmi, ze 30 osób, staruszki, jeden mężczyzna (żona mu »poszła w tango« i wyjechała w Lubelskie, zostawiając samego z pociechami). I mniej więcej 20-letni chłopak. Taki nie do końca rozgarnięty. Jego od razu Niemiec zastrzelił, bo się zdenerwował, że ten nic nie rozumie. Niemiec chciał zobaczyć jego ausweis. Niemiec strzelił, chłopak upadł. Krew ciekła mu z uszu i z nosa. Wciąż miał otwarte oczy.Wyprowadzili nas na podwórze. Niemcy i własowcy. Albo to może Ukraińcy byli? Nie wiem, Pawełku. To było na Konduktorskiej, gdzie mieszkaliśmy przed wojną. Pokazywałam ci kiedyś. Właściwie to na to podwórko sami wyszliśmy, kiedy Niemcy wrzucili do piwnicy gaz, który strasznie dusił. Bardzo krzyczeli... Zrywali z nas biżuterię, kopali. Zapędzili do drugiej piwnicy. Dom dalej. Siedzieliśmy tam całą noc. Wycie psów pamiętam i uderzenia naderwanej blachy o dach. Wszystko w aż bolącej ciszy. Rano kazali wychodzić, bo inaczej wrzucą granaty. Straszna ulewa, my w błocie, a oni wymierzyli w nas takie długie karabiny. Staruszki płakały, klękały, wyciągały ku niebu ręce: »Nie zabijajcie nas, kochani panowie!«. Jak oni się śmiali... Tacy młodzi chłopcy...Popędzili nas okopami na Piaseczyńską. Do opuszczonych garaży. Przed powstaniem, z innymi dziećmi, nosiliśmy jedzenie małemu Żydowi, który się w nich ukrywał. Ustawili nas nad garażowym kanałem i taki gruby Niemiec założył taśmę do wielkiego karabinu, który stał na ziemi… Złapaliśmy się za ręce... I wtedy, Pawełku, z daleka krzyk: »Halt! Halt! Nicht schießen!«. To był ten dobry Niemiec, o którym tyle razy ci opowiadałam, który przybiegł z rozkazem, żeby nie rozstrzeliwać Polaków. Cały zziajany, mokry, w takim ciężkim, rozpiętym płaszczu. Dlaczego dobry? Jak to? Przecież nie musiał biec!”...
Bez wahania wskoczyli do wody, popłynęli do niej i wyciągnęliją z silnego prądu –
„Poszliśmy do Ole Times na lunch w Dzień Ojca, a chłopcy zauważyli tę starszą kobietę jedzącą przy stole z trzema pustymi krzesłami wokół niej. Gdy rodziny zebrały się wokół, świętując mężczyzn w swoim życiu, nie mogli powstrzymać się od zastanawiania się, dlaczego ta kobieta była sama – Ciągle rozglądali się, żeby zobaczyć, czy może na kogoś tam czeka i po prostu jeszcze nie zdążył. Po pewnym czasie zdali sobie sprawę, że ta kobieta jest tam sama.Wstała i złapała deser, a kiedy wróciła do stołu, chłopcy spytali ją, czy mogą do niej dołączyć. Rozmawiali o brzoskwiniowym szewcu i lodach. Rozmawiali o Bogu. Pytała ich o ich życie i cele. Dowiedzieli się również kilku rzeczy o niej. Miała 83 lata, nigdy nie wyszła za mąż i nigdy nie miała dzieci. Odwróciła się do mnie i Jamesa i powiedziała nam, jak bardzo była zachwycona, że usiedli z nią. Krótko mówiąc… bądźcie dla siebie mili. Odrobina życzliwości zajdzie daleko”.
Bezapelacyjnie... –  Stefan Skrupulatny ™@skrupulatnyCzek na milion dolarów, protekcjakard. Dziwisza, sanktuarium JanaPawła II, handel wyświęconymiklerykami, pijaństwo, ręka wmajtkach własnych i cudzych,chłopcy w zakrystii, język rektoraseminarium w ustach kleryka zOrchard Lake.Ale to tęcza obraża uczuciareligijne.21:40 ■ 09 cze 21 • Twitter Web App
Szkoła w Baltimore wprowadziła innowacyjny program, w którym zamiast karać niesforne, rozrabiające dzieci, wysyła je na obowiązkową medytację – Dzieci w specjalnym pomieszczeniu biorą kilka głębszych oddechów, wyciszają się, czasem zjedzą jakąś przekąskę lub próbują prostych elementów yogi i wracają do klasy. Rezultatów eksperymentu nie da się zamknąć w liczbach, ale zdaniem nauczycieli, różnica w podejściu do kapryśnych uczniów jest zauważalna. Chłopcy po tym jak się pobiją, po paru chwilach spędzonych na medytacji są w stanie zrozumieć swoje postępowanie i przeprosić się nawzajem
Nauczyciel w szkole podstawowej chciał pomóc małym chłopcom, którzy nie mają ojca w domu, więc założył "Klub dżentelmenów", gdzie przebierają się i uczą jak podawać rękę, jak nawiązywać kontakt wzrokowy itp. Ma nawet dodatkowe marynarki i krawaty dla chłopców, którzy nie mogą sobiena nie pozwolić –
Panie, Panowie, Chłopcy, Dziewczęta – I wszystkie baśniowe stwory
"W zeszłym roku mój syn i ja mieliśmy okazję wysłuchać wypowiedzi dwóch weteranów II wojny światowej w jego liceum. Nie wiedziałem, że będę świadkiem jednej z najbardziej wzruszających chwil, jakie kiedykolwiek widziałem. – Pierwszy z mężczyzn, który przemówił, Thomas Berg, stacjonował w Pearl Harbor, kiedy Japończycy zaatakowali w 1941 roku.Z zadziwiającą jasnością i ogromną szczegółowością mówił przez prawie godzinę o tym, jak przeżył ten fatalny dzień 78 lat temu, załamując się łzami w pewnym momencie z emocjonalnego wspomnienia.Drugi dżentelmen, Thomas Hart MacElwee, służył na łodzi podwodnej podczas lądowania w Normandii.Słuchaliśmy, jak przykuci do siebie, jak zabrał nas ze sobą na plażę Omaha wiele lat temu.Pod koniec wystąpienia miała miejsce sesja pytań ze strony publiczności.To, co wydarzyło się później, było jak scena z filmu.Siedząca w głębi sali starsza kobieta cicho uniosła rękę, po czym wstała.- Byłam tam - powiedziała z obcym akcentem.Cały pokój odwrócił się, by spojrzeć na kobietę. „Byłam w Holandii. Wsunęli pod nasze drzwi kartkę z informacją, żebyśmy zostali w środku. Notatka z informacją, że przyjedziecie. Aby nas uratować.”Głos kobiety zaczął się łamać, kiedy zwracała się do weteranów, jakieś 75 lat później. „I ZROBILIŚCIE TO. Uratowaliście nas i chciałam tylko powiedzieć… DZIĘKUJĘ”.A potem po prostu się załamałem i rozpłakałem.Dla wszystkich tych młodych chłopców, którzy stracili życie… chłopcy niczym nie różniący się od mojego 17-letniego syna siedzącego obok mnie.Płakałem, ponieważ czasami uważam za pewnik, że mieszkam w kraju, w obronie którego zginęło tak wielu ludzi. Płakałem z wdzięczności za tych, którzy to zrobili.Ponieważ w końcu, pomimo naszych różnic, WSZYSCY jesteśmy Amerykanami.Dzielimy się tą historią.Jestem bardzo wdzięczna mojemu synowi, że mógł zobaczyć, poczuć, jak ożywił się kawałek tej historii.I mam nadzieję, że wyjdzie na ten świat z głębszym docenieniem wolności, której nigdy nie powinniśmy brać za pewnik.Mam nadzieję, że zapamięta ofiary jakie żlożono na ołtarze wolności. Mam nadzieję, że wszyscy to zrobimy"
Nasze pierwsze spotkanie z dyskryminacją płciową –
Mężczyźni to tacy więksi chłopcy –
0:26
Chłopcy pozostaną chłopcami- zabawa z poduszką powietrzną –
0:30
Szok w Azji. Najlepsza siatkarka Indonezji, która w zeszłym roku zakończyła karierę oficjalnie okazała się... biologicznym mężczyzną! – Jak to zatem możliwe, że Aprilii Manganang grał jako siatkarka? Okazuje się, że cierpiał na chorobę zwaną "spodziectwem". Jest to deformacja narządów płciowych, której doświadczają chłopcy.Generał Perkasa - szef sztabu armii stwierdził, że stan Aprilii został odkryty dopiero niedawno, kiedy została wezwana na badanie lekarskie w Szpitalu Wojskowym Gatot Subroto. Tam badania urologiczne i hormonalne potwierdziły, że jest mężczyzną. Manganang przeszedł operację korekcyjną, a także zmieni dokumenty dotyczące nowego statusu płci.
Do koszmarnej pomyłki doszło w jednym z przedszkoli w Lubartowie. 80-letni mężczyzna odebrał czterolatka, sądząc, że to jego wnuk. Zabrał go do domu, nakarmił i włączył bajkę. Gdy zorientował się, że się pomylił, do drzwi zapukała policja – Przedszkolanka, która wydała dziecko mężczyźnie, zorientowała się, że zaszła fatalna pomyłka. Okazało się, że syna pani Natalii odebrał około 80-letni dziadek jego kolegi z grupy. Pomylił go z własnym wnukiem.- Chłopcy mają podobnie brzmiące imiona, chodzą w takich samych kurtkach i mają czapki takiego samego koloru. Z tym, że jedna jest wełniana, a druga bawełniana. Przedszkolanka dobrze znała osobę, której powierzyła dziecko. Nie skojarzyła tylko w pierwszym momencie, że dziadek odbiera nie to dziecko. Codziennie odbieranych jest u nas 150 dzieci. To bardzo duża liczba. W naszej placówce nigdy wcześniej nie doszło do takiej sytuacji, a odbierający byli niejednokrotnie legitymowani – mówi Iwona Kożuchowska, dyrektorka Przedszkola Miejskiego nr 4 w Lubartowie.Natomiast matka czterolatka podkreśla, że chłopcy się przyjaźnią. - Mieli obiecane, że któregoś dnia odbierze ich z przedszkola właśnie dziadek kolegi mojego syna i dzieci pobawią się w domu tegoż dziadka. Mój syn uznał, że właśnie jest ten dzień. Tylko dlatego poszedł z tym panem. Zresztą bardzo dobrze go znał – mówi
Dziwnym trafem zaginęła prokuratorska teczka z danymi wrażliwymi ofiar ks. Andrzeja Dymera – Sprawa wyszła na jaw, kiedy przed kilkoma tygodniami prokuratura zwróciła się do Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum o zwrot akt "sprawy Dymera". Wtedy okazało się, że brakuje 11. tomu, w którym znajdują się tzw. dane wrażliwe - nazwiska, PESEL-e, adresy mężczyzn, którzy jako nastoletni chłopcy mieli być molestowani i wykorzystywani seksualnie przez zmarłego przed miesiącem ks. Andrzeja Dymera
Dzisiaj 107. urodziny świętuje Pułkownik Kazimierz Klimczak ps. "Szron", najstarszy żyjący Powstaniec Warszawski – – Poszliśmy walczyć nie dla siebie, ale dla przyszłych pokoleń. Nie było żadnych kart mobilizacyjnych, po prostu zgłosili się młodzi chłopcy i młode dziewczęta i walczyli dwa miesiące i trzy dni.Patriotyzm związany z Powstaniem Warszawskim zostanie z nami już na zawsze – mówi Pułkownik.Dużo zdrowia!
A mówią, że ta dzisiejsza młodzieżto taka beznadziejna –  10-letni chłopiec razem z przyjacielemodśnieżyli auta 80 pracowników szpitala pośnieżycy
A ty jakie masz wspomnieniaz dzieciństwa? –
 –  jak na jednym z naszych spotkań przestrzegał, żeby nie dawać jego synom władzy, bo będą z tego kłopoty. Ale może to było tylko takie gadanie - zastanawia się Wołłowicz. - Nie wiem, czy on to mówił poważnie. - Ale jak najpoważniej - dopowiada z przekonaniem Hanna Stad-nik, sanitariuszka „Hanka" i uczestniczka spotkań w Chojnowie. - „Moi chłopcy niczego dobrego nie zrobią, wszystko zniszczą, oni nie potrafią współpracować", słyszałam takie rzeczy z jego ust kil-kukrotnie. Nie było w tym złości, Rajmund mówił o tym ze łzami w oczach. - U mnie w domu też to powtarzał: „Mają szalone ambicje, jak je spełnią, będzie źle, powiadam ci. Oni nie potrafią normalnie rozma-wiać" - mówi Jeżewska. Te trzy historie - z obiadu w restauracji, z działki w Chojnowie i z mieszkania pani Danuty - mogą oznaczać tylko tyle, że pan Raj-mund po prostu miał inne poglądy niż synowie. Bo w istocie miał. Ale może to pęknięcie było głębsze? Żeby to sprawdzić, cofnę się do dzieciństwa braci, a nawet wcześniej.
A jeżeli jeszcze zrobią sobie sami coś do jedzenia, to już w ogóle koszmar... –  Abp Gądecki: Chłopcy nie powinni po sobie sprzątać Wyrabianie w chłopcach nawyku sprzątania po sobie – według abpa Stanisława Gądeckiego – prowadzi do wypełniania ideologii gender, a tym samym kryzysu tradycyjnej, katolickiej rodziny. REKLAMAREKLAMAAbp. Gądecki: Chłopcy nie powinni po sobie sprzątaćData utworzenia: 7 października 2014, 9:38. FACEBOOK TWITTER MESSENGER WYŚLIJ LINKWyrabianie w chłopcach nawyku sprzątania po sobie – według abpa Stanisława Gądeckiego – prowadzi do wypełniania ideologii gender, a tym samym kryzysu tradycyjnej, katolickiej rodziny.Szpital w Puszczykowie ma nowe oddziały3Zobacz zdjęciaSzpital w Puszczykowie ma nowe oddziały Foto: Maciej Nowaczyk / BRAKW wywiadzie dla "Naszego Dziennika", metropolita poznański abp. Stanisław Gądecki ostrzega przed upadkiem tradycyjnej rodziny. Według hierarchy, szczególnie groźna dla prawidłowego wypełniania ról kobiety i mężczyzny w rodzinie, jest "lansowana pod płaszczykiem programu równościowego – ideologia genderyzmu".
"Kiedy zobaczyliśmy tego młodego 28-latka z wytatuowaną ręką, wchodzącego do naszej sali i przedstawiającego się nam, jako naszego pielęgniarza porodowego, to przyznam, bo nie zamierzam kłamać, że byłam trochę sceptycznie nastawiona do niego. – Jednak w ciągu kolejnych kilku minut, szybko udowodnił, że się myliłam. W chwili, gdy mnie zobaczył, powiedział mi, jaka jestem dzielna, że zachowuje taki spokój. Powiedziałam mu, że to przez to bo mam przeczucie, że dziecko wkrótce się urodzi. Wtedy spojrzał na mnie i powiedział: "Też tak myślę. Zrobimy to razem." Był przy mnie na sali i nie przegapił żadnego skurczu. Kiedy Zackery opowiedział mu, że w rodzinie po stronie jego dziadków, rodziców oraz u brata rodzą się sami chłopcy, nawet wzruszył się razem z nami, kiedy urodziła się nam córka. Colton, w tych trudnych dla nas chwilach każda kobieta zasługuje na pielęgniarza takiego, jak Ty!. Dziękuję za to, że jesteś bohaterem każdego dnia. Ludzie tacy jak Ty sprawiają, że świat jest lepszy: