Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 39 takich demotywatorów

Pan ppłk. Antoni Łapiński, uczestnik bitwy pod Monte Cassino i Zofia Klepacka –
Na cokole monumentu widnieje tabliczka z napisem: "Pamięci misia Wojtka, przyjaciela żołnierzy, służącego wiernie w latach 1942-47 w Korpusie gen. Władysława Andersa. Ocalić od zapomnienia" –
"Przepiękna uroczystość odsłonięcia tablicy pamiątkowej w hołdzie zwycięzcom" – I faktycznie uroczystość taka była. Szkoda, że pozostał po niej niesmak w postaci rażących błędów w wykutym na płycie zdaniu.W hołdzie żołnierzom 2 Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa. Walczącym we Włoszech w latach 1943-1945, zwycięscom w Bitwach o Monte Cassino, Ankone , na linii Gotów, Apeninie Emiliańskim oraz Bolonię. Społeczeństwo Ziemi Sławieńskiej – czytamy na pamiątkowej płycie.Na płycie zamiast "zwycięzcom" napisano "zwycięscom". Nieprawidłowo zapisano też nazwę "Ankone", na końcu której powinno znaleźć się "ę", jako że chodziło o bitwę o Ankonę.I to kolejny przykład "patriotyzmu""Nawet języka ojczystego nie CHCOM się nauczyć!!!'
"Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje – (…) Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego.Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią.Jest oczywiście jasne, że nie ma słów, które by mogły wyrazić nasz najwyższy podziw i dumę z powodu bohaterstwa naszej Armii Krajowej i ludności stolicy. Jesteśmy z nimi każdym tętnem naszej krwi. Przeżywamy głęboko tę tragedię i naszą bezsilność w tej chwili, by im pomóc. Wszystkie nasze boje od Monte Cassino przez Ankonę do Linii Gotów wydają się nam małe wobec walki w stolicy." - gen. Władysław Anders.I dało się powiedzieć o stratach oraz bezsensowności wybuchu powstania, nie obrażając przy tym nikogo, a nawet wyrazić podziw dla odwagi i ubolewanie nad tą tragedią, nie nazywając tego świętowaniem głupoty czy innymi epitetami
18 maja 1944 r. po niezwykle zaciętych walkach 2. Korpus Polski dowodzony przez gen. Władysława Andersa zdobył wzgórze Monte Cassino wraz z ze znajdującym się na nim klasztorem – W bitwie zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych,a 345 uznano za zaginionych
Źródło: Polska fkaga na ruinach klasztoru na Monte Cassino. Fot. PAP/CAF
Tak się odwdzięczamy tym, którzy walczyli o naszą wolność... –  uwaga grób przeznaczony do likwidacji
Źródło: Internet
Poległ pod Monte Cassino –
Źródło: Facebook
Polski Orzeł na wzgórzu Monte Cassino –
Plutonowy Emil Czech, gra hejnał mariacki w samo południe na gruzach klasztoru na Monte Cassino, ogłaszając zwycięstwo w tej bitwie polskich żołnierzy, 18 maja 1944 roku – 73 lata temu, 18 maja 1944 r., oddziały 2. Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa zdobyły ruiny klasztoru benedyktynów na Monte Cassino, przełamując niemiecką linię Gustawa i otwierając drogę aliantom na Rzym. W czasie walk zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych
Okazało się, że właścicielem sklepu jest były żołnierz spod Monte Cassino, który opiekował się Wojtkiem. On właśnie mi powiedział, że w edynburskim parku postawiono pomnik walecznego niedźwiedzia! I rzeczywiście, na tle malowniczego zamku stoją odlani w b – Naprawdę się wzruszyłem
 –
Sojusznicy i wrogowie o Polakach pod Monte Cassino – Tak przy okazji 72 rocznicy bitwy
Pomnik niedźwiedzia Wojtka, słynnego kompana żołnierzy II Korpusu Polskiego generała Andersa, został odsłonięty w jednym z parków centrum Edynburga – Odsłonięcie pomnika pozwala użyć tej fascynującej historii do tego, by wydobyć na światło dzienne wkład polskich żołnierzy w wysiłek wojenny - podkreślił podczas uroczystości burmistrz Edynburga Donald Wilson.Dodał również, że pomnik jest także nicią łączącą Szkotów z mieszkającymi w ich kraju Polakami.Pomnik znajdujący się przy Princess Street przedstawia nie tylko samego Wojtka, ale także maszerującego obok niego polskiego żołnierza. Polscy żołnierze poznali Wojtka - syryjskiego niedźwiedzia brunatnego na Bliskim Wschodzie w 1942 roku. Ponieważ okazał się dobrym kompanem, postanowili formalnie mianować go na żołnierza i ruszyli z nim w dalszą drogę. Niedźwiedź brał m.in. udział w bitwie pod Monte Cassino.Po demobilizacji jednostki wojskowej Wojtek trafił do zoo w Edynburgu, gdzie żył do 1963 roku. Tam również znajduje się tablica upamiętniająca wyjątkowego niedźwiedzia
Miś Wojtek – Niedźwiedź brunatny adoptowany przez żołnierzy 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii w 2 Korpusie Polskim dowodzonym przez gen. Andersa. Niedźwiadek był troskliwie wychowywany przez żołnierzy. Jadł, pił a nawet spał z nimi. Uwielbiał piwo, które dostawał za dobre zachowanie.Brał  udział w bitwie pod Monte Cassino, gdzie pomagał pozostałym żołnierzom w noszeniu ciężkich skrzyń z amunicją artyleryjską i nigdy nie zdarzyło mu się żadnej upuścić. Od tamtej pory symbolem 22 Kompanii stał się niedźwiedź z pociskiem w łapach. W jednostce nadano mu stopień kaprala.Jutro uroczyste odsłonięcie pomnika Wojtka w Edynburgu. Szkoda, że w Polsce ta historia jest tak mało znana…

Przybliżamy wam postać niedźwiadka Wojtka

Przybliżamy wam postać niedźwiadka Wojtka – Który był kimś więcej niż tylko maskotką naszych żołnierzy Wojtek, niedźwiedź, który poszedł na wojnę Wojtek urodził się w górach Hamadan w 1942 roku. Jego matkę zastrzelił jakiś irański myśliwy, a on sam został znaleziony przez małego chłopca, który wsadził niedzwiadka do plecaka i ruszył do swojej wioski. Na drodze do Kandawaru spotkał konwój polskich żołnierzy z świeżo utworzonej armii generała Andersa, którzy jechali do Palestyny. Jedna z ciężarówek zatrzymała się. Widząc zabiedzonego chłopaka Polacy dali mu kilka konserw ze swoich zapasów. Chłopiec przyjął dar po czym czmychnął co sił w nogach zostawiając swój plecak. Ku zdziwieniu żołnierzy zawiniątko zaczęło się ruszać i wydawać jakieś mrukliwe dźwięki. Rozsupłali je i zobaczyli mordkę niedźwiedziej sieroty. Postanowili wziąć misia ze sobą. Było oczywiste, że niedźwiadek jest bardzo głodny. Żołnierze rozcienczyli więc trochę skondensowanego mleka i podali mu w butelce po wódce zaopatrzonej w prowizoryczny smoczek zrobiony z kawałka szmaty. Jeden z nich, kapral Piotr Prendysz ochrzcił go imieniem Wojtek. Wojtek szybko stał się ulubieńcem żołnierzy 22 Kompanii Transportowej Artylerii wchodzącej w skład 2 Korpusu. Został wpisany na listę personelu Kompanii i otrzymywał regularny żołd w postaci zwiększonej racji żywnościowej. Kiedy Kompania dotarła do Palestyny kapral Prendysz i jego podopieczny dostali osobny namiot. Piotr wymościł Wojtkowi wygodne posłanie, ale na niewiele to się zdało - każdej nocy niedźwiadek właził na jego pryczę i tulił się do niego jak do swojej mamy. Kiedy Piotr musiał gdzieś wyjechać Wojtek siedział w namiocie i ryczał żałośnie. Piotr zaczął go więc zabierać ze sobą. Niedźwiedź jako pasażer wojskowej ciężarówki wzbudzał sensację gdziekolwiek się pojawili. Wojtek rósł jak na drożdżach i wkrótce mierzył niemal dwa metry wzrostu i ważył 250 kg. Jego ulubioną zabawą stały się zapasy z żołnierzami. Zazwyczaj trzema lub czterema naraz. Czasem nawet pozwalał im wygrywać. Jak przystało na Polaka bardzo polubił też piwo i papierosy - z tym, że ich nie palił, tylko zjadał, popijając piwem. • - - +. r. *e-Na początku 1944 roku Kompania dostała rozkaz udania się do Włoch. Było trochę kłopotu z zaokrętowaniem Wojtka, gdyż angielski oficer ładunkowy za żadne skarby (mimo, że wszystkie papiery były w porządku) nie chciał się zgodzić na wpuszczenie niedźwiedzia na pokład. Przekonał go dopiero argument, że miś „budzi ducha bojowego" w polskich żołnierzach. Z Aleksandrii do portu w Taranto dotarli na pokładzie "Batorego". 22 Kompania Transportowa Artylerii do tej pory nie uczestniczyła w walkach. Teraz czekał ją chrzest bojowy pod Monte Cassino. Strategiczne wzgórze było bezskutecznie szturmowane przez Amerykanów, Brytyjczyków i Nowozelandczyków. W kwietniu 1944 roku wzgórze zaatakowali Polacy. Szturm został poprzedzony intensywnym ostrzałem artyleryjskim. Żołnierze 22 Kompanii uwijali się jak w ukropie donosząc na stanowiska ciężkie skrzynie z pociskami. Wojtek obserwował swoich towarzyszy, aż wreszcie sam postanowił pomóc. Podszedł do ciężarówki, stanął na tylnych łapach, a przednie wyciągnął do żołnierza podającego skrzynie. Ten, kiedy ochłonął ze zdumienia podał Wojtkowi jedną z nich. Wojtek bez wysiłku zaniósł pociski na stanowisko i wrócił do ciężarówki. I tak przez całą kanonadę nosił skrzynie pomagając swoim opiekunom. Jeden z nich naszkicował na kartce papieru postać niedźwiedzia niosącego pocisk. Ten obrazek szybko stał się symbolem 22 Kompanii. Żołnierze malowali go na ciężarowkach i nosili na rękawach mundurów. Koniec wojny zastał Wojtka we Włoszech. W 1946 roku wraz ze swoimi towarzyszami broni ruszył do Szkocji. Miś-żołnierz szybko stał się tu prawdziwą celebrity. Dziennikarze pisali o nim artykuły, zrobiono mu setki zdjęć, radio BBC nadawało o nim reportaże, a Towarzystwo Polsko-Szkockie przyjęło go jako swojego honorowego członka. Ale jego towarzysze broni zaczęli się powoli wykruszać... Żołnierze generała Andersa zdawali sobie sprawę z tego, że powrót do Polski rządzonej przez komunistów jest dla nich równoznaczny z samobójstwem. Rozjechali się więc po świecie. Część trafiła do USA i Kanady, inni postanowili osiedlić się w Australii, jeszcze inni pozostali w Szkocji. Dyrektor ogrodu zoologicznego w Edynburgu zaoferował, że zaopiekuje się Wojtkiem. Został więc on honorowym rezydentem zoo w stolicy Szkocji. Nadal jednak był bardzo popularny, pisały o nim gazety, odwiedzały go tłumy ludzi. Czasem do zoo przyszedł jeden z jego dawnych towarzyszy broni i przeskoczywszy barierkę ku przerażeniu innych gości „brał się z nim za bary" jak za dobrych czasów. Wojtek stawał się jednak coraz bardziej osowiały i markotny. Przestał reagować na odwiedzające go tłumy. Ożywiał się tylko wtedy kiedy słyszał język polski. Zasnął na zawsze 15 listopada 1963 roku. Informację o jego śmierci podały wszystkie brytyjskie media. W Edynburgu znajduje się tablica ku czci Wojtka w tamtejszym zoo. Podobne tablice znajdują się także w Imperial War Museum w Londynie oraz w Canadian War Museum w Ottawie. Kilka lat temu Imperial War Museum odwiedził Książę Karol z synami. Kiedy stanęli kolo tablicy poświęconej Wojtkowi, przewodnik zaczął opowiadać im jego historię. Książę przerwał mu mówiąc, że zarówno on jak i jego synowie znają ją doskonale...
Piosenka o Wojtku – Wojtek był syryjskim niedźwiedziem  brunatnym adoptowanym przez żołnierzy 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii w 2 Korpusie Polskim dowodzonym przez gen. Andersa. Niedźwiedź brał udział w bitwie o Monte Cassino. W jednostce nadano mu stopień kaprala.
Pamiętamy! – 18 maja 1944 roku Polacy, wykazując się wielką odwagą, zdobywają klasztor na Monte Cassino
Monte Cassino – To już 68 rocznica, cześć pamięci bohaterów, którzy oddali tam życie
Źródło: 18 maja 1944
Przeżył Monte Cassino i łagry – ...zginął w Smoleńsku