Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 75 takich demotywatorów

 –  W trakcie korony brałam udział w uniwersyteckimkursie językowym online. Na każdych zajęciachtrzeba było mieć włączoną kamerkę, żebywykładowca widział, kto jest obecny.Mój koteł na każdych zajęciach siedział albo namoich rękach, albo sobie spał na biurku lub naklawiaturze, więc każdy go widział przez cały czas.Na ostatnim spotkaniu online, wykładowcapodziękował mi i mojemu kotu za sumienneuczestnictwo w zajęciach przez sześć miesięcy.List z certyfikatem przyszedł pocztą. Gdy gootworzyłam, okazało się, że oprócz certyfikatujest też specjalna kartka dla kota z życzeniamii podpisami wszystkich wykładowców.
 –  99 Przebojem od zawsze był tekst o impreziesylwestrowej TVP. Że była najlepsza na świecie. Tobyło tak głupie, że po tym, jak kilka razy pojawiło sięna ekranie, sama dyrekcja kazała to skasować.Wśród moich 'pasków' był też: 'Trump wygrał', mimoże wszystkie inne telewizje pokazywały, że wygrałBiden. Takie było polecenie od dyrektora i trzymałemto na antenie do odwołania. Trudno, polecenie topolecenie- opowiadał. Gonzalez podkreślał także, że "paskowi" z TVP nie mają wpływu na treść pasków.Zaznaczał, że ich praca jest wyłącznie techniczna i nie ma nic wspólnego z kwestiamimerytorycznymi. Były pracownik TVP dodał, że kontrowersyjne zdania wymyślała dyrekcja, wtym m.in. Samuel Pereira. Gonzalez przyznał także, że Pereirze zdarzały się wpadki.99 Jego teksty miały bardzo często kropkę w środku.Na początku bardzo mnie to śmieszyło: w tytuleprasowym nie ma przecież kropki, to jedno zdanieczy równoważnik zdania. Ale on najwyraźniej nie mao tym pojęcia i stawia kropkę w środku, np. 'Tusk sięprzeliczył. PAP: 100-150 tys. osób na marszu'.Czasem budował zawrotne konstrukcje: 'Nagonkaopozycji na lekarzy i służbę zdrowia i oszukiwaniekobiet'mówił Gonzalez. "Zresztą Pereira, który uchodzi za "asa wywiadu", polecenia i belki wysyłałSMS-em, zostawiając dowód swoich działań. Nikt inny z dyrektorów tego nie robił, poleceniazwykle przekazywano ustnie przez telefon wewnętrzny na biurku" - dodał.
 – 8m², 1600 ziko miesięcznie (czynsz najmu 1099 złotych miesięcznie, plus 299 złotych czynszu administracyjnego i 200 złotych za media) plus kaucja 2000 ziko. Brak piekarnika, brak kuchenki. Za to możesz srać pracując przy biurku. Albo pracować przy biurku srając. Jednocześnie podjadając smakołyki z lodówki otodam na sprzedaż Na wynajem Sprzedaj Rynek pierwotny Firmy Kredyty← Wróć Kawalerka na wynajem > mazowieckie > Warszawa > Targówek > Targówek Mieszkaniowy > Metro Trocka, pokéMetro Trocka, pokój z łazienkąul. Gościeradowska, Targówek Mieszkaniowy, Targówek, Warszawa, mazowieckieSzczegóły ogłoszeniaPowierzchniaLiczba pokoi8 m²19 CzynszaKaucjaGyeresams2/1171 099 złZaproponuj cene299 zł/miesiąc2 000 zł
Jestem po prostu ciekawy od jak dawna trwa ta przyjaźń" –
Strach zgadywać, jakie polecenia PiS wydał wojsku na wypadek przegranych wyborów, skoro generałowie uznali, że to przegięcie –  Najważniejsi dowódcy polskiej armii podali się dodymisji. Wniosek gen. Rajmunda Andrzejczaka nabiurku prezydentaTrzęsienie ziemi na najwyższych stanowiskach dowódczych w polskich Siłach Zbrojnych. Wypowiedzeniazłożyli szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak i gen. Tomasz PiotrowskiDowódca Operacyjny - ustaliła Rzeczpospolita.Publikacja: 10.10.2023 08:57ANDRZEJCZAN
 –  jednej analizy, która leży na biurkuKaczyńskiego. Cytat: ,,StrategiaJacka Kurskiego w TVP zakłada, żewidz (czyli wyborca) jest naiwny, awręcz, że jest kretynem, który naniczym się nie zna i ktoremuwystarczy pięć razy powtórzyćjakąś manipulację, żeby w touwierzył. I że trzeba to robić ażpięć razy, gdyż inaczej widz niczegosam nie zrozumie i nie przyjmiewersji, którą przedstawia TVP. (...)
Pewien bardzo młody, obiecujący reżyser zastanawiał się nad obsadzeniem SHELLEY WINTERS (na zdjęciu) w swym filmie i wezwał ją na przesłuchanie. Rzecz w tym, że wybitnych aktorek pokroju Shelley nie wzywa się na przesłuchanie, tylko zaprasza na lunch, żeby podyskutować o roli – Shelley jednak uwielbiała pracować i zgodziła się na spotkanie w biurze reżysera, gdzie miała poczytać dla niego fragmenty tekstu. Zgłosiła się o umówionej porze, dźwigając na ramieniu wielką torbę.Reżyser zaczął od serdecznych podziękowań za to, że zgodziła się przybyć, a zaraz potem przeszedł do opowieści jakie to cudowne rzeczy słyszał na jej temat. W końcu zaproponował, by przeczytali razem jedną scenę. Shelley, gdy w końcu usiadła, bez słowa otworzyła torbę i przez chwilę energicznie w niej grzebała. Wreszcie wyjęła i postawiła na biurku statuetkę Oscara. Znowu pochyliła się nad torbą i zaraz wydobyła drugiego Oscara.- To co - spytała niewinnie - naprawdę mam odbyć to przesłuchanie? E--9లక్షలda

Syndrom Starczego Braku Skupienia Uwagi

 –  Śmiechtozdrowiezarow-Śmiech to zdrowie3 kwietnia o 23:44.TYLKO DLA STARSZAKÓW !!!Ostatnio stwierdzono dość powszechny SyndromStarczego Braku Skupienia Uwagi /SSBSU/.Przejawia się on następująco:- Decyduję się na podlanie ogrodu.- Kiedy rozwijam wąż do podlewania ogrodu, patrzę na mójsamochód i stwierdzam, że wymaga umycia.- Kiedy udaję się po kluczyki do samochodu zauważamleżącą nastole pocztę i rachunki, które wcześniej wyjąłem zeskrzynki.- Postanawiam przejrzeć pocztę przed umyciemsamochodu.- Kładę kluczyki na stole i wrzucam reklamy do kosza izauważam, że jest pełny.Decyduję się odłożyć rachunki i opróżnić kosz.- Wtedy przychodzi mi na myśl, że wychodząc z koszemdo śmietnika będę blisko skrzynki pocztowej więc mogęnajpierw wysłać rachunki płatne czekiem.Biorę do ręki leżącą na stole książeczkę czekową istwierdzam, że został mi jeden czek.Nowa książeczka czekowa jest w biurku w gabinecie.-Wchodzę do gabinetu a na biurku stoi puszka Coca Coli,którą niedawno piłem.- Stwierdzam, że Coca Cola jest ciepła i trzeba ją wstawićdo lodówki.-Idąc do kuchni z Coca Colą w ręku zwracam uwagę nakwiaty na parapecie wymagają podlania.- Odstawiam Coca Colę na parapet i odkrywam leżące tammoje okulary, których szukałem od samego rana.-Postanawiam, że lepiej będzie jeżeli je zaraz położę zpowrotem na biurko ale najpierw podleję kwiaty.- Odkładam okulary na parapet i idę do kuchni po wodę..Nagle zauważam pilota telewizyjnego.. Ktoś zostawił go nastole kuchennym.- Zdaję sobie sprawę, że wieczorem kiedy będziemy chcielioglądać telewizję będę znowu szukał pilota i nieprzypomnę sobie, że jest na stole kuchennym.Decyduję się położyć go na miejsce przy telewizorze. Tamgdzie powinien być. Ale najpierw podleję kwiaty.- Przy nalewaniu wody do dzbanka wylewa się trochę napodłogę. Odkładam pilota na stół, biorę szmatę i wycierampodłogę.- Wracam do pokoju i próbuję sobie przypomnieć co jawłaściwie chciałem zrobić.Pod koniec dnia:Ogród jest nie podlanySamochód jest nie umytyRachunki są nie zapłaconePuszka ciepłej Coca coli stoi na biurkuKwiaty są sucheJest tylko jeden czek w mojej książeczce czekowejNie mogę znaleźć pilota telewizyjnegoNie mogę znaleźć moich okularówI nie wiem co zrobiłem z kluczykami od samochoduA kiedy zastanawiam się dlaczego dzisiaj nic nie zostałozrobione jestem naprawdę zdumiony bo wiem, że przezcalutki dzień byłem bardzo zajęty i jestem rzeczywiściezmęczony.Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to poważny problem.Mam jeszcze prośbę. Przekaż tęinformację wszystkim, których znasz, bo nie pamiętamkomu ją już opowiadałem.Nie śmiej się, jeżeli to nie jesteś Ty, Twój dzień nadchodzi !STARZENIE SIĘ JEST NIEUNIKNIONEDOROŚLENIE JEST OPCJONALNEŚMIANIE SIĘ Z SAMEGO SIEBIE JESTTERAPEUTYCZNE:
Kiedy w robocie idziesz się odlać i chcesz mieć pewność, że nikt ci nie będzie grzebał w biurku –  bact10II AW
Źródło: thefashionball.com/
Jak zmienisz żonę nie musisz zmieniać zdjęcia na biurku –
Zawsze zastanawiałem się, jak ludzie zostają prywatnymi detektywami – Nie można przecież po prostu wynająć biura, powiesić dramatyczne żaluzje, postawić whisky na drewnianym biurku obok popielniczki i kapelusza i przyjmować klientów siedząc w ciemności w swoim fotelu. A może można? Jeśli tak, to wchodzę w to.
 –
Ludwik Jerzy Kern wspomina wieloletniego grafika tygodnika "Przekrój" Daniela Mroza (na zdjęciu): – Pięknie kurwował, potrafił wyraz przedzielić kurwą. Miał małe dziecko, dziewczyna mu się urodziła. Siedzimy naprzeciwko siebie i on mówi: - Wiesz co, kurwa, nie wiem, co się z tymi dziećmi dzieje. Siedzę sobie w domu przy biurku, kurwa, rysuję, ona siedzi w łóżeczku i nagle słyszę, jak mówi: "Tatuś, miś, kulwa, upadł". Powiedz mi, kurwa, skąd dziecko zna takie słowa?
 –  Moja szefowa byta podłą około 40 letnią suką, megakonfliktową i nieogarniającą technologię. Więc razw tygodniu, czasem częściej musiałem jej zmniejszaćprędkość kursora. Ostatnio zmniejszyłem do zera,więc biedaczka, żeby przesunąć kursor musiałaprzeciągać myszkę z jednego brzegu biurka dodrugiego. Wkuwita się i rozdupcyła mychę o podłogę.A ja zacieszatem przy swoim biurku :)
Gdy wychodziłem, wszystkie zaczęły przybijać mi piątkę. Poczułem się, ku*wa, jak KTOŚ –
Powstała ustawa, która miała to zmienić, jednak Premier Mateusz Morawiecki blokuje jej procedowanie – Sejm już w najbliższych dniach mógłby zająć się kwestią tzw. opłaty pomostowej - ma być ona zwracana kredytobiorcom hipotecznym, co byłoby niewątpliwą pomocą w czasach wysokich stóp procentowych oraz rekordowej inflacji. To co najmniej 200 złotych do każdej raty kredytu, które dodatkowo muszą płacić klienci banków. Ale kredytobiorcy będą musieli poczekać, bo premier przetrzymuje ustawę na swoim biurku, uprawiając polityczne targi
Oto naoczny symbol tego czemu fińska edukacja tak świetnie działa. Oodi to więcej niż Centralna Bibilioteka w Helsinkach – Gdy w Polsce w 2018 roku na 100-lecie odzyskania nieodległości budowano jakieś niepodległościowe ławki, łuki triumfalne i urządzano o maratony to Finowie dokładnie w tym samym roku też na 100-lecie własnej niepodległości za 100 mln euro wybudowali e centrum stolicy obok budynku parlamentu własnie Oodi! Która pokazuje jak dziła edukacja w Finlandii. Otwarta dla wszystkich, 7 dni w tygodniu.Czytać można przy biurku, na pufie, na schodach, tarasie, w kabinach ciszy (bo wszędzie indziej nie trzeba jej zachowywać), pod samym dachem na podłodze, w okrągłym fotelu... I nie tylko czytać: drukarki 3D, instrumenty muzyczne, majsterkiwania, kuchnia, szachy i oczywiście i oczywiście specjalne stanowiska do gamingu. I jeszcze wspaniała architektura! Drewno pachnące drewnem o kształcie, który tak bardzo przypomina arkę, łódź, może fale....A jak tam nasze niepodległościowe inwestycje 4 lata po obchodach 100-lecia?
 –  Pracuję w biurze. Kiedy ktoś zatrzymuje się przy moim biurku i zaczyna bez końca do mnie gadać, wstaję i razem z moim rozmówcą idę do dystrybutora wody, napełnić swoją butelkę. Następnie, zamiast wrócić do siebie, odprowadzam tę osobę do jego/jej stanowiska. Zazwyczaj rozmówca od razu odruchowo siada przy swoim biurku. Wtedy można spokojnie przerwać rozmowę i wrócić do pracy.
 –  Moi nauczyciele prowadzą jakąś dziwnąrywalizację między sobą. I wczoraj nazajęciach pan od chemii znalazł na biurkuliścik o takiej treści:,Moi uczniowie są lepsiod Twoich". Mój nauczyciel zamiast

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię – Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała.Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.wyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała. Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia.– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.Kwyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was