Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 301 takich demotywatorów

 –
 –  decyzja zakup przejażdżka awaria serwis rachunek
Znajdź dwóch rosyjskich hydraulików –
0:26
Policja z Olsztyna zatrzymała dziś lawetę, która wiozła zepsutą lawetę, która wiozła zepsutą osobówkę. Na miejsce została wezwana laweta, która zabrała lawetę z zepsutą lawetą z zepsutym samochodem – To nie był ich szczęśliwy dzień
"Nie działa. Usunięcie tej kartkinie sprawi, że zacznie" –
Mam problem z laptopem – Ostatnio się zawieszał ale dziś to k***a z tym przegiął
 –  Rozmowa na czaciewitam, dlaczego nie dzialaja karty ani przeiwy ani infolinia ? Dzień dobry, na chwilę obecną powinno być Już wszystko w porządku. Zachęcam Pana do skorzystania z oferty karty kredytowej w mBanku. Będzie mi miło I jeśli skorzysta Pan z poniższego linku. dlaczego nie dzialalo ? to druga awaria w ciagu 4 dni Dzisiaj, 12409 Przesyłam Iink Karta kredytowa  Gdyby Pan jeszcze czegoś potrzebował to proszę pisać. naprawde ? ja zgłaszam ze cos mi noe dzialalo a Pan proponuje karce kredytowa ? Tak, zgadza się.
 –  Przyjadę chwile później, bo mam jakąś awarie w samochodzie Pożar?Nie Co jest?Co jest jak mi świeci to obok tego zielonego, tak na pomarańczowo ? Bo z tego co wiem to to oznacza awarie
W Gdańsku zostały zrzucone ścieki do Motławy. Grozi to poważną katastrofą ekologiczną dla całej Zatoki Gdańskiej – Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz poinformował, że kontrolowany zrzut ścieków z przepompowni wody do Motławy zakończył się. "Kolejne informacje zostaną podane po posiedzeniu Miejskiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego" - napisał na swoim Facebooku.Wstępne badania wód Zatoki Gdańskiej wskazują na przekroczenie norm zanieczyszczeń.Do zdarzenia miała doprowadzić awaria pompy."Mieliśmy pecha, że obsługa, która tam jest, była akurat dzisiaj nowa, świeża, niedoświadczona, no i wyszło, jak wyszło. Ścieki napływały, napięcie oczywiście było cały czas, to tylko był chwilowy ten przysiad, a pompy nie pracowały, a ten sobie myślał, że wszystko jest dobrze. Takiego pecha jeszcze nie mieliśmy, a straty będą tak duże, że się w pale nie mieści. Szlag by to trafił, mówię panu. Tak źle, jak pracuję 46 lat, to jeszcze nie było, naprawdę źle, bardzo źle. Może będziemy w telewizji. Zobaczymy czy będziemy" - tłumaczył w rozmowie telefonicznej pracownik SNG.Sprawą zajęła się prokuratura.Nie da się tego skomentować bez użycia wulgaryzmów, więc nic nie napiszę... Gdańsk
W 2008 r. ośmiornica Otto doprowadziła do awarii zasilania w całym akwarium po tym, jak za pomocą wystrzelonego strumienia wody zniszczyła lampę, której światło ją drażniło –
Tymczasem w Anglii – W czwartek operator koparki uszkodził główną magistrale wodna w jednaj z dzielnic Birmingham. Awaria spowodowała gigantyczne zalanie, a woda sięgała miejscami 3 metrów. Zalane zostały samochody i domy.W piątek  z powodu awarii zamknięto okoliczne szkoły
Telewizja w czasie wiadomości wyemitowała 30 sekund ciszy i nie była to awaria techniczna – To był Schetyna zapytany o sukcesy PO

Na Uniwersytecie w Moguncji zepsuły się drzwi elektryczne. Na nich pojawiła się kartka z informacją o awarii. Nikt się nie spodziewał, że to zapoczątkuje nowy, rewelacyjny hit internetowy:

 –
Tymczasem w Gruzji zepsuł się wyciąg – Dramatyczne chwile przeżyli dziś narciarze szusujący w Gudauri, najpopularniejszym ośrodku narciarskim w Gruzji. Awaria wyciągu spowodowała, że zaczął on poruszać się dwa razy szybciej i w przeciwnym kierunku. Pod wpływem prędkości ludzie byli wyrzucani z niego jak z katapulty
0:19
Awaria prawie usunięta –
Awaria Matrixa –
 –  Annamodlitewno-duchoweWczoraj o 18:04 .PogotowiePragnę złożyć świadectwo. Dzisiaj gdywracaliśmy z Mężem samochodem, zaczęłyspadać obroty. W końcu samochód zgasł.Staliśmy na poboczu na awaryjnych. Mążpróbował bez skutku odpalić silnik.Pomodlilismy sie, lecz nic to nie dalo. Mążpojechal na stację z karnistrem (zaczepilarmPana :D), a gdy wrocili to wlal paliwo do bakuJednak pomimo tego, samochod nie odpalal.Wtedy modlilam sie do Maryi i obiecałam Jej1dziesiatek różańca codziennie w intencjigrzeszników i dusz czysccowych. W tymmomencie samochód odpalit! Dodam, ze niesądzę by wina byla w pustym baku, bo dopiero"mrygala" rezerwa. CHWALA PANU!!!
Jeżdżąc przegubowymi autobusami trzeba zachować czujność –
 –  W tym miejscu podejmowana jest próba bicia światowego rekordu w długości naprawy pisuaru ... życzymy powodzenia i trzymamy kciuki ... AWARIAProszę nie korzystać z pisuaru

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum:

Miał się tylko zająć kotem żony. Nie uwierzysz co mu się przytrafiło. Ponoć autentyczna historia opisana przez jednego z użytkowników na pewnym forum: – „Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocię. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy – a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia, zupełnie jak jej pani.Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz, która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu, aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu.Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie, wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako ze to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki nie nastręcza mi to wiele problemów.Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj – niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuweta, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono cale życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, ze kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wyp***ć wiec. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, ze trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane – ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść – taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę, ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę up***ł – a wtedy wiadomo – wąż.Dobrze wiec, uporządkuję: żona – delegacja, ja – praca. Wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się tez chce. Idziemy razem – ja toaletka, okienko uchylam, papierosek (bo żona będzie za trzy dni – wiec spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer, na parapecik i patrzymy razem przez okno.No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały sk***l jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja p***ę. Nie, ni ch***ja to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest k***a za duży, żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut – oż k***a, no to nie mogło mi się zdawać – coś ciężkiego poszło w pion. K***a, wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot k***a popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek.Lecę k***a na dół do piwnicy, choć może powinienem od razu do schroniska, zanim wróci moja żona – nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego z białą krawatka, nie było jej kilka dni, może się nie połapie. Ale ch***j, najpierw do piwnicy – zbiegam po schodach, słucham – coś drapie w rurze, pion, kawałek płaskiej rury – miauczy – jest, k***a, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie to ch***j, przynajmniej będę miął jego truchło i powiem, ze kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch***ja trefla, ze kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje.Znalazłem taki wziernik, gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici, kici! Ni ch***ja, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten głąb zamiast przyjść do mnie to chce iść tam skąd przyszedł, czyli do góry w pion. Ja go wołam, a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No powaliło i mnie, ze tu stoję i jego (kota) Tak przez pól godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem i ni ch***ja, uparł się i nic tylko rura do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda – fight fire with fire – ogień zwalczaj ogniem.Zatkałem tę rurę przy wzierniku deszczułkami, których używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla – geberit i woda w dół – bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach – podziałało. Wbiegam do piwnicy i k***a koniec świata. Nie ma moich deszczułek – no może z jedna, cala prowizoryczna tama poszła w ch***j i kota tez nie słychać już. K***a, gdzie ta rura teraz idzie – coś mi zaświtało, że kanalizacją w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów – może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze.Biegnę na ulicę, jest studzienka – mam nadzieje, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery – najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl! Auto stoi na ulicy – mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny – poszło, aż zakurzyło. Po jaka cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera, ale złażę tam – ciemno jak w d***e, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. K***a, mam w aucie, ch***jową, ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije – przywykłem po chwili. Zaglądam i jest, oczyska mu się tylko święcą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w druga stronę. No ja p***ę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi, a na dodatek ktoś mi zwali te pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, tobędzie po złości.Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki, tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie taśmy samoprzylepne, plastry, żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwile do rury, ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś w p***u. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tę otwartą studzienkę nie w***ł, bo na ulicy ciemno. Sąsiad, k***a, ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc, a teraz ch***j złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu k***a powiedzieć? Ze przepycham kotem kanalizacje? Idźżesz w ch***j, pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie tez wszystkie otwory, bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach – a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywa. Niech ma za swoje.Wracając do kota – bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe, wiec do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienka, bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. K***a, drugi sąsiad przyszedł – po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa – ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia – spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch***ja, to go musi wygonić albo utopić.Lecę na ulice, woda wali na brezent aż huczy, a tego s***a dalej nie wylało z kąpielą. K***a mać, urwało się wszystko w p***u i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki – w ch***j – jak się to gdzieś przytka, to będę miał p***e. Znowu do domu po drugi pogrzebacz, bo trzeba zamknąć ten p***y dekiel. Wchodzę – a ten s***l kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja p***ę! Jak on k***a wyszedł, którędy? Ano k***a wziernikiem w piwnicy – zostawiłem otwarty. Ja k***a stoję i marznę a ten gnojek tarza się w mojej pościeli. Z***ę! Przerobię na pasztet! I jeszcze z radości włazi na mnie. K***a mać. Przynajmniej kuleje.Straty: z***e łazienki, w obu przelała się woda z wanien, z***a piwnica, bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyrzucenia, brezent z reklamą firmy – poszedł w ch***j, latarka – w ch***j, pogrzebacz w ch***j. Afera na ulicy jak ch***j