Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 316 takich demotywatorów

 –  Przed barem "Zodiak" w Warszawie, gdy robotnicyukładali chodnik- "Tyle dróg budują, tylko, ku**a, nie ma dokąd iść!".W hotelu, gdzie dzielił pokój ze znawcą antyku, poetą,Mieczysławem Jastrunem- "Ustalmy, szczamy do umywalki czy nie?".Gdy zaproponowano mu rolę Hamleta i nie doszło dopremiery- "Hamlet to nudna rola, a Ofelia zwykła szmata".***Na scenie Kabaretu "Pod Egidą" Jan Pietrzak (ciekawedlaczego, pewnie z zazdrości) bezskutecznie namawiał godo zakończenia spontanicznego popisu:- Jasiu, zejdź!- Zejdę, jak zejdzie Edward Gierek!!! - OdparlHimilsbach.***Historiami o parze Himilsbach-Maklakiewicz zapisanojuż tony papieru. W zasadzie był to jedyny duet aktorskiwykreowany przez polskie kino. "Wniebowzięci", "Jakto się robi?" - to klasyka polskiej komedii. Równieżprywatnie byli ze sobą bardzo zżyci. Plotka głosi, że wdwa dni po pogrzebie Maklaka Himilsbach zadzwonił dojego matki.- Zdzisiek jest? - pyta zachrypniętym głosem.- Ależ panie Janku - dziwi się matka - przecież pan wie,że Zdzisiek umarl.- Wiem, ku**a, ale mi się w to wierzyć nie chce. Bardzopanią przepraszam.Caly Himilsbach.
Logiki mamy nie pokonasz –  Mama o wnuczce znajomej:wyobrażasz sobie, że jejrodzice stwierdzili nagle, że sąbuddystami i kładą temubiednemu dziecku do głowy tewszystkie głupoty, przecież ononie może wyrobić sobie jeszczewłasnego zdaniaJa: a kto zapisał mnie do szkołykatolickiej jak byłem w tymsamym wieku?Mama: ale to co innego,przecież u nas jest prawdziwybógDEMOTYWATORY.PLLogiki mamy nie pokonasz
 –  Mój ojciec kiedyś zimą zauważył w lesiedość sporych rozmiarów pień. Niewielesię zastanawiając zapakował ten pień dosamochodu, bo wymyślił, że zrobi sobiestylowy stolik w domu. Pień w domuroztajał i okazało się, że wewnątrz jestogromne mrowisko, pełne leśnychmrówek. No ubawiliśmy się po pachyi sąsiedzi pewnie też.
Zuzanna Łapicka: Całe swoje życie zawodowe zawdzięczam Andrzejowi Strzeleckiemu. Zawsze mogłam na niego liczyć – Kiedyś, nie uprzedzając go o tym, pojechałam na weekend z pewnym reżyserem, którego ukrywałam przed rodzicami. Wyjeżdżając, powiedziałam im, że wyjeżdżam z Andrzejem, którego bardzo lubili. Pech chciał, że w ten weekend Andrzej zadzwonił do mnie: "Czy jest Zuzia?". - "Jak to?" - odpowiedziała zdumiona mama. - "Przecież wyjechała z panem!". - "A kiedy wracamy?" - spytał spokojnie Andrzej.
Sral, Nesral i Nedosral –
Kalina Jędrusik przed zdjęciami do filmu "Lalka" wraca podniecona z lekcji jazdy konnej. Swojemu mężowi Stanisławowi Dygatowi, tak opowiada: – - Słuchaj, ten rotmistrz, który mnie uczy, jest wspaniały! Ja muszę robić tak i tak, potem on mi pokazuje, że tak, a ja mu wtedy tak, a on mi mówi, że nie tak... tylko każe tak...KALINA wyginała się, jechała jak na koniu, galopowała imitując ruchy z lekcji. Dygat długo to obserwował, a później pięknie grasejując zapytał:- Kalinko, czy ty jesteś pewna, że ten rotmistrz cię czasami nie pierdoli?
Do aktora i artysty kabaretowego Kazimierza Krukowskiego „Lopka" podszedł w atelier filmowym jeden z kolegów i mówi: – Słuchaj, Lopek, pożyczyłeś ode mnie w zeszłym roku sto złotych na tydzień i dotąd nie oddałeś. Czyś zapomniał o tym?- Ależ nie, kochany. To jest jedno z moich najpiękniejszych wspomnień.
Reżyser Robert Gliński, były rektor łódzkiej Filmówki, na zadane pytanie, czy rozmawia ze swoim bratem ministrem kultury Piotrem Glińskim o filmach i polityce odpowiedział: – "Od czasu do czasu. Na filmach się nie zna, na polityce się nie zna - dlaczego mam z nim o tym rozmawiać?".
Józef Szmidt, mistrz olimpijski w trójskoku, wspomina bicie rekordu świata w 1960 roku: – - To było w sierpniu, niecały miesiąc przed igrzyskami olimpijskimi w Rzymie. Było parno, siąpił deszcz, żużlowa nawierzchnia była mokra, a ciśnienie niskie. Nie chciało mi się oddawać wszystkich sześciu skoków, myślałem o tym, żeby jak najszybciej wrócić do domu. Nie dość, że warunki były fatalne, to jeszcze podczas rozgrzewki tu mi strzyka, a tam boli. I biegałem zbyt wolno. W dodatku, kiedy już szykowałem się do skoku, zobaczyłem na rozbiegu żabę. Myślę: poczekam, niech ona sobie pójdzie, bo ją niechcący rozdepczę. Ale ona nie chciała współpracować. Wziąłem ją więc, żeby przenieść na trawnik i wtedy obsikała mi rękę. Wszystko przed tym skokiem. Tak mnie rozluźniła tym sikaniem, że roześmiałem się… i skoczyłem 17 metrów i 3 centymetry. Rekord świata!
Dawna anegdota z Gustawem Holubkiem w roli głównej, która doskonale ilustruje obecną sytuację polityczną w Polsce – "Przytoczę taki obrazek obyczajowy - mówi aktor - który moim zdaniem dobrze ilustruje to, co się teraz dzieje w polskiej polityce.W jednym z teatrów na próbie Kalina Jędrusik zapaliła papierosa. Na scenie nie wolno palić papierosów. Zbliżył się strażak i powiedział: "Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić". A Kalina jak Kalina - z wdziękiem odparła: "Odpierdol się strażaku". I on strasznie się zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś czas. Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem z wściekłości, i krzyknął do Rylskiej: "Ja też potrafię przeklinać, ty kurwo stara!".Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był reżyserem spektaklu, i powiedziała mu, że strażak zwariował, bo ją zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł do strażaka i powiedział: "A pan jest chuj!". Przy czym strażak na posterunku też był już inny. Więc tak wygląda życie polityczne w naszym kraju."
Kiedyś podczas świątecznej kolacji posadzono Franca Fiszera obok profesora ichtiologii, mimo że Fiszer nie lubił naukowców. Profesor po parokrotnych próbach nawiązania rozmowy, wyczuwając, że jest ignorowany, usiłował pognębić Franca: – - Założę się, że mistrz nie wie, do jakiej rodziny ryb należą śledzie ? - zapytał, gdy wniesiono je na stół.- Owszem – odpowiedział Fiszer z sarkazmem – wiem doskonale. Śledzie należą do rodziny zakąsek.
Wisława Szymborska czekała w aptece w kolejce. Towarzyszył jej znajmy, który głośnio powiedział: – - Wisia, kup jeszcze dwie prezerwatywy.Szymborska zrobiła się czerwona, ale nie odezwała się. Gdy przy okienku kupowała lek, podszedł znajomy, a wówczas powiedziała:- I poproszę te dwie prezerwatywy w jak najmniejszym rozmiarze.
I tak do dnia dzisiejszego ludzie wolą, pięknie ubrane kłamstwo niż nagą prawdę... –  Pewnego dnia na swojej drodze stanęły Prawda i Kłamstwo. -Dzień dobry - powiedziało Kłamstwo. -Dzień dobry - odpowiedziała Prawda. -Piękny dzień - powiedziało Kłamstwo. Wtedy Prawda wychyliła się, by sprawdzić, czy to prawda. Była. -Piękny dzień - powiedziała wtedy Prawda. -Jeszcze piękniejsze jest jezioro -powiedziało Kłamstwo. Wtedy Prawda spojrzała w stronę jeziora i zobaczyła, że Kłamstwo mówi prawdę i kiwnęła głową. Kłamstwo podbiegło do wody i powiedziało: -Woda jest jeszcze piękniejsza. Popływamy? Prawda dotknęła wody palcami, a ona naprawdę była piękna i polegała na kłamstwie. Obie zdjęły ubrania i płynęły spokojnie. Chwilę później wyszło Kłamstwo, ubrało się w szaty Prawdy i odeszło. Prawda, niezdolna do przebrania się w Kłamstwo, zaczęła chodzić bez ubrań i ten widok wszystkich przerażał.
Uwielbiam, kiedy mama opowiada anegdotkę z jej wczorajszej kolacji, ale zaczyna od swoich narodzin i kontynuuje historię w czasie rzeczywistym –
Mija 10 odkąd pracę z kadrą Polski zakończył Leo Benhakker. Z tej okazji mała anegdota z nim związana i o tym jak ś.p. Paweł Zarzeczny stracił pracę w "Fakcie": – "Do redakcji „Faktu” na zaproszenie ówczesnego naczelnego, Roberta Krasowskiego przyjechał Leo Beenhakker w towarzystwie Michała Listkiewicza. Ten ostatni zresztą odegrał sporą rolę, bo kilka razy w trakcie rozmowy kładł Holendrowi rękę na kolanie, żeby ten nie wybiegł ze złością z redakcji. Robert Krasowski wyszedł, bo nie chciał nam przeszkadzać, za to pokazał, gdzie jest Chivas Regal, którym możemy podjąć naszego gościa.My z Krzyśkiem Stanowskim odpuściliśmy, a Paweł – ooo, tego-śmego, to są juniorzy, więc ja nadrobię. Ja i Stan staraliśmy się zadawać jakieś pytania, ale widać było, że Paweł jest nimi kompletnie znudzony, wręcz zawiedziony. Jakieś eliminacje, Euro, kompletnie go to nie interesowało. Aż doszło do Żurawskiego. Leo tradycyjnie, jak to on, musiał podpompować swojego piłkarza: great player, one of the best i tak dalej. Paweł dopytuje:– You think he is good?– Yes, very good.– Good?– Yes.– Maybe… Maybe… Maybe on dancefloor.Wszyscy buchnęliśmy śmiechem. Selekcjoner już chyba powoli widział, że ta rozmowa nie ma sensu. Paweł, cały czas nazywając go „mister Leo”, w pewnym momencie poruszył temat jego wieku.– Mister Leo… You’re old, very old. Very, very, old. 65. In Poland it’s time to retire.Beenhakker odwrócił się zdumiony do Listkiewicza, co ten gość w ogóle wygaduje. Wyszedł z poczuciem, że został obrażony, zadzwonił do Krasowskiego, opowiedział sytuację i w ten sposób Paweł stracił pracę."
Pan prezydent Andrzej Duda opowiada bardzo zabawną anegdotę o tym, jak się teraz buduje obiekty – Żarcik i tak lepszy od Strasburgera
Aktor Adolf Dymsza był z żoną w restauracji. Żona zauważyła włos w talerzu męża. Zrobiła się straszna awantura, za kelnerem przybiegł kierownik sali – - Proszę spojrzeć, w talerzu męża jest włos kobiety!Kierownik nie tracąc spokoju, uśmiechając się powiedział:- Jak można być aż tak zazdrosną?
Dziennikarka zaprosiła Władysława Bartoszewskiego do porannej audycji radiowej. Profesor odmówił, argumentując, że aby zdążyć, musiałby wstać przed 6:00, a do tak wczesnego wstawania nie zmuszali go nawet w Auschwitz –
Aktorka i artystka kabaretowa Joanna Bartel kilka lat temu wyszła za mąż za Niemca – - Kochasz mnie? - zapytała, jak to w małżeństwie.- Tak.- A dlaczego? - nie ustępowała aktorka.Po dłuższej pauzie usłyszała:- Bo mi nie filcujesz moich kaszmirowych swetrów
Polska delegacja rządowa udała się do Wolnego Miasta Gdańska: – Na jej czele stał profesor matematyki, premier i minister w pięciu rządach II RP Kazimierz Bartel, a w skład weszli: minister komunikacji inż. Kuehn, komisarz generalny RP w Gdańsku dr Strasburger, odpowiedzialny pracownik Komisariatu dr Weyers oraz korespondent Polskiej Agencji Telegraficznej redaktor Sonnenburg. Stronę Gdańską reprezentowali Niemcy: wiceprezydent senatu Wierciński, senator spraw wewnętrznych Arczyński, senator ds. handlu Jewelowski, kierownik biura prasowego w Senacie Lubianski i przedstawiciel prezydium policji Pokrzywiński.