Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 1 taki demotywator

 –  Dworzec autobusowy w Lublinie, późny ranek albo wczesne przedpoludnie, ptaszki śpiewają, a ja patriotycznie objuczony (niczym zesłańcy na Syberię) dźwigam książki, kotlety i słoiki, którymi rodzicielka obdarza mnie na daleką podróż do Krakowa. Być może kilka zapakowanych mi konfitur i batonik ukoją zbolałe rozstaniem matczyne serce. Wyglądem niewiele różniąc się od zamulonego muła lub objuczonego jaka zostaję zatrzymany przez czamoqłowę pochodzenia romskieqo narodowości polskiej., Rzeczona niewiasta zwraca się do mnie słowami: "Eeee! Kawalerze eee!" Zatrzymuję się i pytam w czym problem (wiem brzmi dziwnie ale nawet w marzeniach sennych nie jestem ani dresem ani psychoterapeutą). "Ja znam przyszłość, przeszłość i teraźniejszość" - mówi Cyganka - "Powróżę Ci z ręki." Grzecznie odmawiam, jednak medium nie daje za wygraną i staje się jeszcze bardziej natarczywe. Kiedy wreszcie udaje mi się wytłumaczyć tej pani, że nie wierzę w czary zostaje na mnie rzucona klątwa: oto mam umrzeć bezpotomnie zjedzony przez własnego psa. Następnie wymieniony zostaje pośmiertny los moich resztek rozwłóczonych przez zwierzęta, moją duszę zaś ma porwać do ostatnich kręgów piekła sam diabeł na "czarnym koniu pierdzącym ogniem i siarką z chrapów." Uradowany odpowiadam romskiej wróżbitce, że przynajmniej rodzina zaoszczędzi na pogrzebie skoro nie będzie ciała i pytam ją jak dużego psa powinienem sobie kupić, żeby tych rozwleczonych pozostałości zostało jak najmniej. Cyganka odpowiada: "za taką wiedzę i też za zdjęcie klątwy trzeba zapłacić." I wiecie co? Wytargowałem za dwa złote wiedzę nie tylko o rozmiarze, lecz także o kolorze psa, klątwa zostaje bo mi się szczerze spodobała. A psem tym będzie "jamnik albinos z czerwonymi oczami i brązową łatką na końcu". Kapitalizm jest zły, ale zakupu nie żałuję. PS. Gdyby ktoś z was widział takiego jamnika na sprzedaż jestem zainteresowany.

1