Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 18 takich demotywatorów

Otwarcie upustu w zaporze po latach nieużywania –
0:39

Jeśli nie czujesz się doceniany w swoim związku, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś

Jeśli nie czujesz się doceniany w swoim związku, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś – Ojczym finansuje ślub przybranej córki, a prawda, którą ujawnia rozrywa mu serce!"Moja przybrana córka 3 sierpnia bierze ślub. Przez ostatnie sześć miesięcy planowanie wesela pochłonęło ją i jej matkę (mówię o „jej matce" ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, chociaż żyjemy razem już 10 lat).Córka w zeszłym roku skończyła studiaOpłacałem czesne, pomimo, że był to uniwersytet stanowy, rachunek za naukę wyniósł ponad 40 tysięcy dolarów. Kupiłem jej samochód, by mogła dojeżdżać na uczelnię. Ona nie pracuje. Mieszkała z nami podczas studiów i po ich skończeniu".Od czasu do czasu w naszym życiu pojawiał się jej spłukany, biologiczny ojciec, a ona się do niego przymilała...Mimo, że nie łożył na jej utrzymanie, córka wciąż go kochała i chciała, by był częścią jej życia. Ale on zawsze opuszczał ją łamiąc jej serce. Nigdy nie dotrzymywał żadnych obietnic.Sala weselna mogła pomieścić 250 osób. Za wszystko płaciłem ja.Dałem im listę 20 nazwisk ludzi, których chciałem zaprosić. Powiedziałem znajomym, że dostaną zaproszenia prosząc, by zarezerwowali sobie ten terminNiedługo przed weselem spotkałem kolegę i zapytałem czy będzie na weselu. Powiedział mi, że dostał powiadomienie o ślubie, ale nie został zaproszony na wesele.Nie chciałem wierzyć. Powiedział, że ma zawiadomienie w samochodzie i mi je pokazał. Faktycznie, była to tylko informacja, że ślub się odbędzie, bez zaproszenia. Mało tego informowali o tym, moja partnerka, córka i jej ojciec. Nie było tam nawet mojego nazwiska!Byłem wściekły. Wróciłem do domu i zapytałem jak mogły mi to zrobić. Dowiedziałem się, że żadna z listy 20 osób nie została zaproszona, bo 250 miejsc to za mało nawet dla ich gości.Czułem się paskudnie.Nic już nie dało się zrobić, bo najważniejsze osoby w moim życiu już zostały obrażone. Moja partnerka powiedziała, że jeśli ktoś nie potwierdzi przybycia to wcisną kogoś z mojej listy, ale gdy to powiedziała poczułem się jeszcze gorzej, jakby dała mi tymi słowami w twarz...Następnego dnia była kolacja z przyszłymi teściami i gościem specjalnym „prawdziwym tatą". Podczas kolacji córka oświadczyła, że do ołtarza poprowadzi ją „prawdziwy tata".Spotkało się to z ogólnym poparciem i entuzjazmem. Posypały się ochy i achy : „To wspaniale", „Jakże to urocze", „W końcu to prawdziwy tata".Nie sądzę, bym kiedykolwiek w swoim życiu czuł się bardziej poniżony. Załamałem się, poczułem się zraniony do szpiku kości. Bałem się, że publicznie się rozpłaczę, albo dam upust, tłumionej przez lata, złości. Za wszelką cenę starałem się opanować i kiedy upewniłem się, że jestem w stanie mówić, wstałem i ogłosiłem, że chcę wznieść toast.Słowa wypłynęły ze mnie same, nie pamiętam dokładnie co powiedziałem, ale brzmiało to mniej więcej tak:Dźwięk łyżeczki obijającej się o szklankę„Zaszczytem było dla mnie, być częścią tej rodziny przez ostatnich dziesięć lat."Wymiana uśmiechów: och jak słodko...„W tym momencie swojego życia czuję, że mam wobec tu obecnych dług wdzięczności. Otworzyliście mi bowiem oczy na coś niezwykle ważnego."Ponownie wymiana uśmiechów...„Pokazaliście mi, że moja pozycja w tej rodzinie nie jest taka, jak mi się do niedawna wydawało."Teraz na twarzach pojawił się wyraz lekkiego zdziwienia i zaniepokojenia.„Dotychczas myślałem bowiem, że jestem głową tej rodziny i jej opiekunem, który cieszy się szacunkiem jej członków i którego prosi się o pomoc, kiedy jest ona potrzebna. Jednak okazało się, że jestem tylko bankomatem, który służy do wypłacania gotówki i niczego więcej.Jako, że zostałem pominięty jako gospodarz uroczystości zarówno na zaproszeniach, jak i podczas ceremonii, zrzekam się także moich finansowych zobowiązań, na rzecz obecnego tu mojego zastępcy - Prawdziwego Taty.Wznieśmy więc toast za młodą parę i ich nową drogę życia."Dopiłem drinka w otoczeniu pomruków, zduszonych westchnień, gestów niedowierzania i wyszedłem.Czy to samolubne?Miałbym wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogę nikogo zaprosić? Którego nie jestem częścią? Mam dość tego wyzysku. Mam dość mojej pasierbicy, mam dość mojej partnerki.Zablokowałem jej karty kredytowe (nigdy nie pracowała odkąd jesteśmy razem).I tak już pokryłem sporą część wydatków.Chcecie „PRAWDZIWEGO TATĘ" na zaproszeniach, chcecie żeby prowadził do ołtarza i siedział obok przy głównym stole, w takim razie niech „PRAWDZIWY TATA" za resztę zapłaci.Z tego co słyszałem, moja była partnerka i jej córka chcą „nieco zmniejszyć skalę" przyjęcia i namówić rodziców pana młodego do udziału w kosztach... Ojczym finansuje ślub przybranej córki, a prawda, którą ujawnia rozrywa mu serce!"Moja przybrana córka 3 sierpnia bierze ślub. Przez ostatnie sześć miesięcy planowanie wesela pochłonęło ją i jej matkę (mówię o „jej matce" ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, chociaż żyjemy razem już 10 lat).Córka w zeszłym roku skończyła studia. Opłacałem czesne, pomimo, że był to uniwersytet stanowy, rachunek za naukę wyniósł ponad 40 tysięcy dolarów. Kupiłem jej samochód, by mogła dojeżdżać na uczelnię. Ona nie pracuje. Mieszkała z nami podczas studiów i po ich skończeniu".Od czasu do czasu w naszym życiu pojawiał się jej spłukany, biologiczny ojciec, a ona się do niego przymilała...Mimo, że nie łożył na jej utrzymanie, córka wciąż go kochała i chciała, by był częściąjej życia. Ale on zawsze opuszczał ją łamiąc jej serce. Nigdy nie dotrzymywał żadnych obietnic.Sala weselna mogła pomieścić 250 osób. Za wszystko płaciłem ja.Dałem im listę 20 nazwisk ludzi, których chciałem zaprosić. Powiedziałem znajomym, że dostaną zaproszenia prosząc, by zarezerwowali sobie ten termin.Niedługo przed weselem spotkałem kolegę i zapytałem czy będzie na weselu. Powiedział mi, że dostał powiadomienie o ślubie, ale nie został zaproszony na wesele.Nie chciałem wierzyć. Powiedział, że ma zawiadomienie w samochodzie i mi je pokazał. Faktycznie, była to tylko informacja, że ślub się odbędzie, bez zaproszenia. Mało tego informowali o tym, moja partnerka, córka i jej ojciec. Nie było tam nawet mojego nazwiska!Byłem wściekły. Wróciłem do domu i zapytałem jak mogły mi to zrobić. Dowiedziałem się, że żadna z listy 20 osób nie została zaproszona, bo 250 miejsc to za mało nawet dla ich gości.Czułem się paskudnie.Nic już nie dało się zrobić, bo najważniejsze osoby w moim życiu już zostały obrażone. Moja partnerka powiedziała, że jeśli ktoś nie potwierdzi przybycia to wcisną kogoś z mojej listy, ale gdy to powiedziała poczułem się jeszcze gorzej, jakby dała mi tymi słowami w twarz...Następnego dnia była kolacja z przyszłymi teściami i gościem specjalnym „prawdziwym tatą". Podczas kolacji córka oświadczyła, że do ołtarza poprowadzi ją „prawdziwy tata".Spotkało się to z ogólnym poparciem i entuzjazmem. Posypały się ochy i achy : „To wspaniale", „Jakże to urocze", „W końcu to prawdziwy tata".Nie sądzę, bym kiedykolwiek w swoim życiu czuł się bardziej poniżony. Załamałem się, poczułem się zraniony do szpiku kości. Bałem się, że publicznie się rozpłaczę, albo dam upust, tłumionej przez lata, złości. Za wszelką cenę starałem się opanować i kiedy upewniłem się, że jestem w stanie mówić, wstałem i ogłosiłem, że chcę wznieść toast.Słowa wypłynęły ze mnie same, nie pamiętam dokładnie co powiedziałem, ale brzmiało to mniej więcej tak:Dźwięk łyżeczki obijającej się o szklankę.„Zaszczytem było dla mnie, być częścią tej rodziny przez ostatnich dziesięć lat."Wymiana uśmiechów: och jak słodko...„W tym momencie swojego życia czuję, że mam wobec tu obecnych dług wdzięczności. Otworzyliście mi bowiem oczy na coś niezwykle ważnego."Ponownie wymiana uśmiechów...„Pokazaliście mi, że moja pozycja w tej rodzinie nie jest taka, jak mi się do niedawna wydawało."Teraz na twarzach pojawił się wyraz lekkiego zdziwienia i zaniepokojenia.„Dotychczas myślałem bowiem, że jestem głową tej rodziny i jej opiekunem, który cieszy się szacunkiem jej członków i którego prosi się o pomoc, kiedy jest ona potrzebna. Jednak okazało się, że jestem tylko bankomatem, który służy do wypłacania gotówki i niczego więcej.Jako, że zostałem pominięty jako gospodarz uroczystości zarówno na zaproszeniach, jak i podczas ceremonii, zrzekam się także moich finansowych zobowiązań, na rzecz obecnego tu mojego zastępcy - Prawdziwego Taty.Wznieśmy więc toast za młodą parę i ich nową drogę życia."Dopiłem drinka w otoczeniu pomruków, zduszonych westchnień, gestów niedowierzania i wyszedłem.Czy to samolubne?Miałbym wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogę nikogo zaprosić? Którego nie jestem częścią? Mam dość tego wyzysku. Mam dość mojej pasierbicy, mam dość mojej partnerki.Zablokowałem jej karty kredytowe (nigdy nie pracowała odkąd jesteśmy razem).I tak już pokryłem sporą część wydatków.Chcecie „PRAWDZIWEGO TATĘ" na zaproszeniach, chcecie żeby prowadził do ołtarza i siedział obok przy głównym stole, w takim razie niech „PRAWDZIWY TATA" za resztę zapłaci.Z tego co słyszałem, moja była partnerka i jej córka chcą „nieco zmniejszyć skalę" przyjęcia i namówić rodziców pana młodego do udziału w kosztach...
Tak powinno być, za spartoloną robotę pieniądze należeć się nie powinny –  Piłkarze reprezentacji NIEDOSTANĄ PIENIĘDZY za Euro2020? Wściekli kibice podpisująpetycję!Po przegranej Polski w pierwszym meczu Euro 2020,wielu kibiców naszej kadry poczuło wielkierozczarowanie. Szczególnie nie podobały im sięokoliczności, w jakich doszło do porażki ze słabszymna papierze rywalem. Od kilku dni, w internecie dająupust swojej frustracji. Grupa zawiedzionych fanówzapragnęła nawet, by piłkarze polskiej kadry nieotrzymali wynagrodzenia za występ w mistrzostwach!
Ten obrazek obiegł świat. Zobacz reakcję Polki po triumfie. Niemal odleciały z radości. Świątek i Mattek-Sands dały upust emocjom po meczu –
0:06
Starszy mężczyzna zapłacił 10 tysięcy dolarów za reklamę w gazecie, by pożalić się na jakość połączenia internetowego – Kto nie narzekał nigdy na dostawcę usług internetowych, niech pierwszy rzuci fakturą. Tyle że w większości przypadków nasze narzekania kończą się co najwyżej na rzucaniu mięsem i przedłużeniu umowy, bo tak jest wygodniej.Aaron Epstein dał upust frustracji w inny sposób.90-latek zapłacił 10 000 dolarów za reklamę w magazynie Wall Street Journal, a w miejscu reklamy zamieścił krótką wiadomość do prezesa firmy AT&T, Johna Stankeya. Epstein wytknął Stankeyowi opieszałość w modernizacji sieci i hipokryzję bijącą z reklam AT&T o "szybkim Internecie". 90-letni mieszkaniec Manhattanu mówi, że archaiczna przepustowość łącza na poziomie do 3 Mb/s uprzykrza życie jemu i jego żonie. Niezadowolony klient sieci posiada w domu drugi Internet, ale musi korzystać z AT&T, bo ma też przyłączony telefon w tej samej sieci, który musiał wziąć w ramach umowy Kto nie narzekał nigdy na dostawcę usług internetowych, niech pierwszy rzuci fakturą. Tyle że w większości przypadków nasze narzekania kończą się co najwyżej na rzucaniu mięsem i przedłużeniu umowy, bo tak jest wygodniej.Aaron Epstein dał upust frustracji w inny sposób90-latek zapłacił 10 000 dolarów za reklamę w magazynie Wall Street Journal, a w miejscu reklamy zamieścił krótką wiadomość do prezesa firmy AT&T, Johna Stankeya. Epstein wytknął Stankeyowi opieszałość w modernizacji sieci i hipokryzję bijącą z reklam AT&T o „szybkim Internecie". 90-letni mieszkaniec Manhattanu mówi, że archaiczna przepustowość łącza na poziomie do 3 Mb/s uprzykrza życie jemu i jego żonie. Niezadowolony klient sieci posiada w domu drugi Internet, ale musi korzystać z AT&T, bo ma też przyłączony telefon w tej samej sieci, który musiał wziąć w ramach umowy

Internauci oburzeni decyzją Trybunału. Ich złość znalazła upust w memach (42 obrazki)

Najnowsze zdjęcia z Andrzejem Dudą to istna kopalnia memów. Internauci dają upust swojej pomysłowości (39 obrazków)

 –  Wtorek 316,22, 24 3, 41, 45,47, 48,49,51, 52, 56, 61, 6, 64,68,69,71, 73,7Mini Lotto 15, 22, 36, 38, 42 Lotto 13, 16, 17,38, 45,46Lotto Plus 9,20,23, 3,37, 45* Podane liczby nie są oficjalnym komunikatem organizatora losowaniaW SKRÓCIEMatka i córka pogryzłypilota samolotuLONDYN 23-letnía Angielka i jej53-letnia matka stanęty przed są-dem. Oskarżone są o przewrócenie,skopanie i pogryzienie pilota liniiSwiss. W ten spoSób kobiety po wy-lądowaniu maszyny w stolicy Wiel-kiej Brytanii daty upust swojej zło-ści na zatogę, która kazata imprzewozić dziecięcy wózekw tadowni.AKFot: Valtteri Mulkahainen/Solent News & PhotoświŚW
Ojciec napisał list córeczce, w którym pokazuje jej jak poradzić sobie z nowym wyzwaniem jakim jest dla niej przedszkole: – "Nie przepraszaj, kiedy ktoś na ciebie wpadnie. Nie mów "przepraszam, że cię boli". Nie jesteś bólem. Jesteś człowiekiem, który myśli i ma uczucia, i zasługuje na szacunek. Nie wymyślaj wymówek na "nie" jeśli jakiś chłopak będzie chciał się z tobą umówić. Nie musisz się nikomu tłumaczyć. Zwykłe "nie mam ochoty" powinno być zaakceptowane.Nie myśl o tym, co jesz przy innych. Jeżeli jesteś głodna, to jedz, i jedz tylko to, na co masz ochotę. Jeżeli masz ochotę na pizze, nie jedz sałatki, tylko dlatego, że inne osoby tak robią. Zamów sobie pizzę.Nie zapuszczaj włosów tylko po to, żeby uszczęśliwiać innych. Nie zakładaj sukienki, jeżeli nie masz ochoty. Nie siedź w domu, tylko dlatego, że nie masz z kim się umówić. Wyjdź sama dla siebie. Zdobywaj doświadczenia. Rob to dla siebie. Nie żałuj łez. Płacz to emocje, którym trzeba dać upust. To nie oznaka słabości. To ludzka rzecz.Nie uśmiechaj się, bo ktoś ci tak powiedział. Śmiej się bez skrępowania z własnych żartów. Nie mów "tak", bo tak wypada. Mów "nie", bo to twoje życie. Nie wstydź się swojego zdania. Mów głośno o swoich potrzebach. Niech inni cię usłyszą. Nigdy nie przepraszaj za to, kim jesteś. Bądź odważna, bądź piękna."

Jeśli nie czujesz się doceniany w swoim związku, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś

Jeśli nie czujesz się doceniany w swoim związku, to prawdopodobnie doceniany nie jesteś – Ojczym finansuje ślub przybranej córki, a prawda, którą ujawnia rozrywa mu serce!"Moja przybrana córka 3 sierpnia bierze ślub. Przez ostatnie sześć miesięcy planowanie wesela pochłonęło ją i jej matkę (mówię o „jej matce” ponieważ nie jesteśmy małżeństwem, chociaż żyjemy razem już 10 lat).Córka w zeszłym roku skończyła studia. Opłacałem czesne, pomimo, że był to uniwersytet stanowy, rachunek za naukę wyniósł ponad 40 tysięcy dolarów. Kupiłem jej samochód, by mogła dojeżdżać na uczelnię. Ona nie pracuje. Mieszkała z nami podczas studiów i po ich skończeniu".Od czasu do czasu w naszym życiu pojawiał się jej spłukany, biologiczny ojciec, a ona się do niego przymilała…Mimo, że nie łożył na jej utrzymanie, córka wciąż go kochała i chciała, by był częścią jej życia. Ale on zawsze opuszczał ją łamiąc jej serce. Nigdy nie dotrzymywał żadnych obietnic.Sala weselna mogła pomieścić 250 osób. Za wszystko płaciłem ja.Dałem im listę 20 nazwisk ludzi, których chciałem zaprosić. Powiedziałem znajomym, że dostaną zaproszenia prosząc, by zarezerwowali sobie ten termin.Niedługo przed weselem spotkałem kolegę i zapytałem czy będzie na weselu. Powiedział mi, że dostał powiadomienie o ślubie, ale nie został zaproszony na wesele.Nie chciałem wierzyć. Powiedział, że ma zawiadomienie w samochodzie i mi je pokazał. Faktycznie, była to tylko informacja, że ślub się odbędzie, bez zaproszenia. Mało tego informowali o tym, moja partnerka, córka i jej ojciec. Nie było tam nawet mojego nazwiska!Byłem wściekły. Wróciłem do domu i zapytałem jak mogły mi to zrobić. Dowiedziałem się, że żadna z listy 20 osób nie została zaproszona, bo 250 miejsc to za mało nawet dla ich gości.Czułem się paskudnie.Nic już nie dało się zrobić, bo najważniejsze osoby w moim życiu już zostały obrażone. Moja partnerka powiedziała, że jeśli ktoś nie potwierdzi przybycia to wcisną kogoś z mojej listy, ale gdy to powiedziała poczułem się jeszcze gorzej, jakby dała mi tymi słowami w twarz…Następnego dnia była kolacja z przyszłymi teściami i gościem specjalnym „prawdziwym tatą”. Podczas kolacji córka oświadczyła, że do ołtarza poprowadzi ją „prawdziwy tata”.Spotkało się to z ogólnym poparciem i entuzjazmem. Posypały się ochy i achy : „To wspaniale”, „Jakże to urocze”, „W końcu to prawdziwy tata”.Nie sądzę, bym kiedykolwiek w swoim życiu czuł się bardziej poniżony. Załamałem się, poczułem się zraniony do szpiku kości. Bałem się, że publicznie się rozpłaczę, albo dam upust, tłumionej przez lata, złości. Za wszelką cenę starałem się opanować i kiedy upewniłem się, że jestem w stanie mówić, wstałem i ogłosiłem, że chcę wznieść toast.Słowa wypłynęły ze mnie same, nie pamiętam dokładnie co powiedziałem, ale brzmiało to mniej więcej tak:Dźwięk łyżeczki obijającej się o szklankę. „Zaszczytem było dla mnie, być częścią tej rodziny przez ostatnich dziesięć lat.” Wymiana uśmiechów: och jak słodko… „W tym momencie swojego życia czuję, że mam wobec tu obecnych dług wdzięczności. Otworzyliście mi bowiem oczy na coś niezwykle ważnego.” Ponownie wymiana uśmiechów… „Pokazaliście mi, że moja pozycja w tej rodzinie nie jest taka, jak mi się do niedawna wydawało.”Teraz na twarzach pojawił się wyraz lekkiego zdziwienia i zaniepokojenia. „Dotychczas myślałem bowiem, że jestem głową tej rodziny i jej opiekunem, który cieszy się szacunkiem jej członków i którego prosi się o pomoc, kiedy jest ona potrzebna. Jednak okazało się, że jestem tylko bankomatem, który służy do wypłacania gotówki i niczego więcej. Jako, że zostałem pominięty jako gospodarz uroczystości zarówno na zaproszeniach, jak i podczas ceremonii, zrzekam się także moich finansowych zobowiązań, na rzecz obecnego tu mojego zastępcy – Prawdziwego Taty. Wznieśmy więc toast za młodą parę i ich nową drogę życia.” Dopiłem drinka w otoczeniu pomruków, zduszonych westchnień, gestów niedowierzania i wyszedłem.Czy to samolubne? Miałbym wydać 40-50 tysięcy na ślub, na który nie mogę nikogo zaprosić? Którego nie jestem częścią? Mam dość tego wyzysku. Mam dość mojej pasierbicy, mam dość mojej partnerki. Zablokowałem jej karty kredytowe (nigdy nie pracowała odkąd jesteśmy razem). I tak już pokryłem sporą część wydatków.  Chcecie „PRAWDZIWEGO TATĘ” na zaproszeniach, chcecie żeby prowadził do ołtarza i siedział obok przy głównym stole, w takim razie niech „PRAWDZIWY TATA” za resztę zapłaci. Z tego co słyszałem, moja była partnerka i jej córka chcą „nieco zmniejszyć skalę” przyjęcia i namówić rodziców pana młodego do udziału w kosztach...
Szkoda mi pana komentatora Laskowskiego. Od początku napalony na 100%, przy byle dośrodkowaniu Polaków krzyczał co najmniej jakby piłka leciała w światło bramki – Po meczu dał upust swoim emocjom mówiąc przykrą prawdę o grze naszej reprezentacji w tym turnieju

Lekarz Kamil Szczupak wypowiada się o pracy polskich ratowników medycznych: Doceńmy w końcu ludzi, którzy kiedyś mogą uratować nam życie!

Doceńmy w końcu ludzi, którzy kiedyś mogą uratować nam życie! –  "Drogi Facebooku, ponieważ chwilowo narzekam na nadmiar wolnego czasu i staram się go wypełnić na różne możliwe sposoby, poza czytaniem książek i oddawaniem się zupełnie nieobciążającym mojej psychiki czynnościom (jak choćby spanie – cóż za komfort!) błądzę również niekiedy po zakamarkach Internetu. I oto dziś trafiłem na artykuł o tym, że ratownicy medyczni protestują. Artykuł jednak krótki, raczej informacyjny i szybko się skończył oddając pola komentarzom.Popełniłem błąd kardynalny i postanowiłem zobaczyć co też na ten temat sądzą moi bliźni. Jak wszyscy wiemy – czasu cofnąć się nie da, a ludzka psychika jest konstruktem delikatnym, naczyniem o ograniczonej pojemności, które pomieści określoną ilość żółci. No i się przelało. Wśród niewielu komentarzy wyrażających poparcie tu i ówdzie wykwitają te klasyczne, swojskie, w których ludzie niemający zielonego pojęcia o życiu i pracy ratownika medycznego zaczynają swoją wypowiedź od „90% ratowników…” by dalej dać upust swoim frustracjom i pochwalić się własnymi niedostatkami w zakresie dobrego wychowania i inteligencji.Sam ratownikiem nie jestem, znalazłem się w zdecydowanie lepszej sytuacji, ale mam przyjemność pracować z ratownikami. Dlatego gdy czytam o tym jak ludzie postrzegają ratowników medycznych, ich kompetencje i uprawnienia, oraz jak wyobrażają sobie ich pracę, to zastanawiam się jak to jest wśród moich znajomych. Pomyślałem więc, że podzielę się z Wami kilkoma moimi obserwacjami i przemyśleniami. Staż w pogotowiu mam niewielki i nie jest to moja podstawowa praca, jednak te 9 miesięcy uświadomiło mi, że praca ratowników naprawdę nie należy do łatwych. I, wbrew opinii wielu ludzi, nie ogranicza się do wysiłku fizycznego polegającego na przeniesieniu Chorego na nosze i dostarczeniu na najbliższy Oddział Ratunkowy.Po Krakowie jeżdżą właściwie dwa rodzaje karetek w ramach Systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego – są to karetki specjalistyczne (te z lekarzem) oraz podstawowe (te, w których kierownikiem zespołu jest ratownik medyczny). Tych podstawowych jest zdecydowanie więcej, dlatego szansa na to, że wzywając pogotowie traficie na lekarza jest ściśle skorelowana z miejscem wezwania. I wiecie co? Nie ma to dla Was większego znaczenia. Lekarz w pogotowiu bywa potrzebny w określonych sytuacjach, nad którymi nie będę się tutaj rozwodził.Ratownik posiada wiedzę i kwalifikacje do tego, żeby Was zbadać, zdecydować o tym czy wymagacie transportu do szpitala i leczyć Was – czy to w drodze na najbliższy SOR (tak, najbliższy. Jeżeli zależy Wam na znalezieniu się w konkretnym szpitalu, możecie zamówić taksówkę) czy pozostawiając Was w domu. To nie są „noszowi” ani sanitariusze, to są osoby, które odebrały wykształcenie umożliwiające im leczenie ludzi w stanach nagłego zagrożenia zdrowia i życia (choć przeważnie proza życia wygląda tak, że na jednego naprawdę potrzebującego pomocy pacjenta przypada siedmiu takich, którzy mogliby i powinni zostać zaopatrzeni przez lekarza rodzinnego lub NPL i którzy dziwią się, gdy im się mówi, że pogotowie nie jest od tego, żeby leczyć katar).Praca Ratownika Medycznego jest pracą zmianową, pracą w stresie, wyczerpującą fizycznie i związaną z narażeniem na przemoc ze strony Pacjentów (którym usiłują udzielić pomocy), czasem osób postronnych oraz narażeniem na różnego rodzaju zakażenia (krew, wymiociny etc.). Pracując w pogotowiu człowiek napatrzy się na wiele rzeczy i uczestniczy w wielu sytuacjach, które zostają w pamięci. Serio. I Ci ludzie zarabiają po 1600 – 2000 zł na rękę. W pogotowiu nie ma zmiłuj, jeżeli 5 minut przed przyjściem Twojej zmiany masz wezwanie do pijanego gościa, który leży na ławce na plantach, bo postanowił wypić „trzy piwa” (jak wiemy jest to standardowa dawka, którą przyjmuje statystyczny, uchlany do nieprzytomności utracjusz), to jedziesz. Jeżeli jest to katar, jedziesz. Ból brzucha od 2 dni – też jedziesz. I pół biedy, jeżeli miałaś/miałeś akurat jechać do domu, żeby się wyspać przed kolejnym dniem/dobą. Gorzej jeżeli z tego powodu spóźnisz się godzinę, żeby zmienić kogoś, kto zmienia kogoś, kto zmienia jeszcze kogoś innego.Bo – część z Was pewnie i tak w to nie uwierzy – Ratownicy pracują naprawdę dużo, raczej nie ograniczają się do jednego etatu. 600 godzin pracy w miesiącu to nie jest mit, to naprawdę się zdarza, a 300-400 zdaje się być standardem. Najpierw jest 12 godzin na etacie, później 12 na kontrakcie, żeby znów wejść na dniówkę etatową, a po niej zostać może jeszcze na 12 godzin na kontrakcie, bo nie opłaca się wracać do domu do sąsiedniej miejscowości skoro wzięło się dyżur w karetce należącej do prywatnej firmy. A wszystko po to, żeby zarobić na godne życie – spłatę kredytu, paliwo, jedzenie, jakieś wakacje, wyprawkę dla dzieci do szkoły.Tylko czy tak ma wyglądać to godne życie? Wszyscy zgadzamy się z tym, że jak ktoś jest inżynierem, programistą, architektem to powinien zarabiać godnie. Ale dlaczego wizja tego, że ratownik medyczny, pielęgniarka (to też są ludzie z wykształceniem wyższym) mieliby zarabiać po prostu adekwatnie do wykonywanej pracy budzi w ludziach tak negatywne emocje? Spotkaliście się kiedyś z ratownikiem, który był dla Was niemiły? Przykro mi. Ja też bywam szorstki, gdy pod koniec drugiej doby w pracy, zwiedzeniu 3 melin, przekazaniu 4 agresywnych, zarzyganych pijaków straży miejskiej, zawiezieniu jednego na SOR, bo upił się do nieprzytomności i wezwaniu pod tytułem „trzyletnia Ania nie chce jeść ani pić i jest apatyczna” (o 23 w nocy) oraz całej serii bardziej zasadnych wyjazdów, jadę do Pani, która mi oświadcza, że boli ją brzuch, chyba po galaretce którą zjadła, ale chciała się upewnić.Oczekujmy od nich kompetencji i szanujmy ich pracę, bo już sam fakt, że wykonują ją za tak niewielkie wynagrodzenie świadczy o tym, że nie robią tego tylko po to, żeby zarobić. Nie muszą tego robić z uśmiechem, choć – uwierzcie mi na słowo – zwykle naprawdę są mili. Są takie szczególne zawody, do których nie każdy człowiek się nadaje. I byłoby bardzo niedobrze gdyby takich ludzi zabrakło."
Są miejsca, gdzie nawet najwięksi żartownisie powinni zachować powagę z uwagi na godność i szacunek. – Istnieją jednak cmentarze, gdzie zarządcy o bujnej wyobraźni dają upust swoim fantazjom. O czym fantazjują w Woźniakowie możemy tylko przypuszczać. Główna aleja jest wysadzona  krzewami w kształcie męskiego przyrodzenia.„Tujowa aleja” budzi niemałe emocje i przypomina raczej "C*ujową"
Kiedy wreszcie kończysz szkołę i możesz dać upust swoim emocjom – "Szkoła była łatwa. Jak jazda rowerem. Z wyjątkiem tego, że rower był w ogniu i ziemia była w ogniu i wszystko było w ogniu, bo to było piekło" Chung,RandeyHigh school was easy. It was likeriding a bike. Excepf the bike wason fire & the ground was on fireeverything was on fire because itwas he”.

„Reminiscencje bielskie" - sentyment, przemijanie i fotomontaż na zdjęciach Mateusza Taranowskiego (12 obrazków)

- Mówiła pani, że określa pani siebie jako antyfeministkę? – - Owszem.- Może nam pani wyjaśnić dlaczego?- Feministki przynoszą wstyd kobietom. Próbują one wmówić wszystkim, że jesteśmy takie same jak mężczyźni, zapominają o różnicach między płciami, dając upust swojej ignorancji.

"Kiedy oglądasz pornografię, oglądasz kłamstwo, które ciebie niszczy"

"Kiedy oglądasz pornografię, oglądasz kłamstwo, które ciebie niszczy" –  Jennifer Case w wieku 18 lat zaczęłapracować jako aktorka porno. Mając lat 20,została pornogwiazdą Hollywood i spędziław pornobiznesie około 15 lat. Jednym zpierwszych kłamstw, z jakimi się zetknęła,było fałszowanie zaświadczeń lekarskich.Otrzymała zaświadczenie z badań na HIV,ale żadnych takich badań nigdy jej niezrobiono.Jennifer mówi: „W ciągu tych lat miałamwiele różnych infekcji przenoszonych drogąpłciową. Musiałam odejść z Hollywood,ponieważ poważnie zachorowałam nachlamydiozę. Moje narządy były tak bardzozniszczone, że lekarz, który mnie badał,zawołał grupę studentów, by pokazać im moją zniszczoną szyjkę macicy. Ta moja »praca« była zgubna dla mojego ciała, którestarzało się bardzo szybko".Trudno mówić o szczęściu w takichwarunkach. Dlatego Jennifer, która musiałaudawać radość i zadowolenie przedkamerami, mówi: „Nieprawda, żepornogwiazdy lubią to robić i że dają upustswoim fantazjom. To jest kłamstwo, którepomaga niektórym z nich na chwilę poczućsię lepiej. Kiedy grałam porno, marzyłam,żeby to się jak najszybciej skończyło, bydostać pieniądze, których potrzebowałam.Myślałam, że muszę to robić, by mieć nażycie. Moje fantazje zazwyczaj dotyczyłynormalnego życia; marzyłam o tym, jakmoże wyglądać życie poza tym koszmarem.Kiedy oglądasz pornografię, oglądaszkłamstwo, które ciebie niszczy".Próbując sobie poradzić z psychicznątraumą, narastającą w wyniku pracy wpornobiznesie, Jennifer piła alkohol,uprawiała seks i brała narkotyki. „Już mając21 lat, piłam dużo wódki i szybkozauważyłam, że seks działa jak narkotyk.Spałam więc z wieloma różnymimężczyznami, nawet poza pracą. Aleokazało się, że mieszanka alkoholu,marihuany i seksu czyniła we mnie jeszczewiększe spustoszenia, pozostawiając mniew samotności i depresji".W sercu Jennifer narastała nienawiść dowszystkich mężczyzn, a zwłaszcza do tych,którzy oglądają pornografię. Wydawało się jej, że wszyscy mężczyźni to zboczeńcy,którzy chcą od kobiety tylko i wyłącznieseksu. „Teraz widzę, że mężczyźni równieżsą ofiarami przemysłu pornograficznego.Niektórzy z nich zapłacili wysoką cenę zaswoje uzależnienie, tracąc rodzinę i pracę.To jest smutne i tragiczne, że pornografianiszczy ludzi, którzy ją tworzą, ale też i tych,którzy ją oglądają. Teraz to jest dla mnieoczywiste" - stwierdza.

No i znowu internet nie wytrzymał

No i znowu internet nie wytrzymał – i dał upust swojej fantazji

1