Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 293 takie demotywatory

W Garwolinie pilotowi zabrakło paliwa, więc przyleciał na stację paliw, zatankował i poleciał dalej –
W Ameryce już się zaczęło, paliwo tańsze od wody – Cena galona wody i paliwa ze stacji benzynowej. 22 Kwietnia 2020 poland spring water
Teraz paliwo jest tańsze o dobre 20-25% niż przed pandemią, a obniżek cen żywności jakoś nie widać –
Jeśli miałeś ciężki dzień to pamiętaj, że w 2019 belgijski mechanik lotniczy przypadkowo odpalił działko Vulcan na F-16, trafiając nim drugi F-16 prosto w zbiorniki paliwa –
Groteskowa kradzież paliwa na stacji pod Gdańskiem – Do tej komicznie wyglądającej sytuacji doszło na stacji paliw w Bąkowie, nieopodal trójmiejskiej obwodnicy. Dwóch mężczyzn tankowało paliwo i zamierzali odjechać bez płacenia, wtedy zainterweniowali pracownicy stacji, którym jednak nie udało się zatrzymać złodziei. Policja próbuje ustalić sprawców zdarzenia, którzy jak się okazało ukradli paliwo za kwotę nieprzekraczającą 200 zł
Źródło: Wiadomości Groteskowa kradzież paliwa na stacji pod Gdańskiem
"Autobusy na słońce" – FlixBus testuje panele słoneczne na autobusie dalekobieżnym. Firma wyposażyła w panele słoneczne autobus kursujący na między Dortmundem a Londynem. Wygenerowana energia słoneczna wykorzystywana jest do zasilania systemów elektrycznych w autobusie, a także skutecznie zmniejsza zużycie paliwa i emisję CO2.Maty solarne zainstalowane na dachu są cienkie i lekkie, co sprawia, że nie zwiększają oporu powietrza. Średnia oszczędność osiągnięta to 1,7 litra oleju napędowego na 100 kilometrów. Oznacza to, że przy średnim dystansie 600 kilometrów, dzienna oszczędność paliwa wyniesie około 10 litrów. Pozwoli także na zasilanie energią słoneczną całej elektroniki na pokładzie, czyli między innymi portów USB, gniazdek i klimatyzacji.Projekt prowadzony jest we współpracy z brytyjską firmą Trailar, która oferuje innowacyjne rozwiązania transportowe mające na celu zmniejszenie wpływu pojazdów silnikowych na środowisko
Szef kierowców się nie pie*doli –  PANIE KIEROWCOZwracamy się z prośbą, a zarazem informacją, ze każdykierowca wracający z Rosji ma przywieść na baze 6001min 580l po przywiezieniu mniejszej ilości Paliwabędziemy obciążać różnicę ceny zakupem w Rosji czyliw na wschodzie tankujemy po ok 2,30zl a w Polsce poponad 4 zł netto czyli za każdy litr poniżej 5801 kierowcazostanie obciążony 2 zł za każdy litr.Na granicy proszę mieć 6501 jeżeli celnik wymierzy kareproszę dzwonić do Arkaprzywiezie, i będzie przy pomiarze przez celnika.kase za mandatOdnośnie braków Paliwa z RosjiWiemy, dokładnie, ze każdy kier dojeżdża i topowiedzmy rozumiemy, ze CPN na Rosji ok powiedzmy,ze tez wiemy, ale jeżeli będzie braku więcej niż 50l zRosji będziemy obciążać za cały Brak Paliwa.Nie będziemy dyskutować, ze wam ukradli.Dokładnie, wam ukradli nie nam. Nam ma się zgadzać,bo my nie mamy się do kogo poskarżyć i musimy Płacićza każdy Litr.!!Kierowcom, którym to nie odpowiada. droga wolnabędzie świadczyć o jego lojalności.TISTA KONTROL
Piekarz żalił się w grupie znajomych, że od nowego roku czeka go mnóstwo podwyżek dla jego firmy....Wzrost cen energii dla firm, o prawie 100%, wyższy ZUS, dodatkowe opłaty, BDO i jeszcze kilka podwyżek.. – Nagle pewien człowiek stojący z boku stwierdził: Cieszę się ! Wreszcie dowalą tym prywaciarzom, , dorobkiewiczom, BRAWO !!! Ważne, że zwykły człowiek nie zapłaci więcej za prąd ! Piekarz spokojnie spojrzał na niego i odpowiedział...Rolnik musi wyprodukować zboże, potrzebuje do tego paliwa i energii elektrycznej, zboże musi ktoś przetransportować do młyna, młyn za pomocą energii elektrycznej musi  je zmielić na mąkę, oraz dostarczyć do mojej piekarni. Mam piece na prąd, już teraz płacę za prąd  miesięcznie prawie 35 tys zł, teraz to się podwoi, oraz dojdą dodatkowe opłaty i podatki.Sklep również używa energii. opłaca ZUS i inne podatki.Aby nie zbankrutować, każdy kolejno musi podnieść ceny.Wie Pan kto za to wszystko zapłaci ?Myślę, że przywita Pan chlebek w sklepie, powyżej  10 zł, jeszcze przed połową roku.To, że ktoś Ci obiecał, że to nie Ty zapłacisz przy kolejnej podwyżce, nie oznacza, że nie dostaniesz drugim końcem tego kija i to ze zdwojoną siłą.
Źródło: eGospodarka
Kilka słów prawdy o samochodach elektrycznych – Mam dla Was świetną ofertę: samochody droższe od tych, które mamy obecnie mniej więcej 2-3 krotnie. Za to na jednym tankowaniu przejeżdżają 2-3 razy mniejszą odległość. Wtedy wystarczy je zatankować, co potrwa całą noc, a nie 15 minut wliczając w to hotdoga i fajkę. Do tego co roku, w styczniu, ogłaszane będą podwyżki ceny paliwa - np. o 50%. Ustawiajcie się w kolejkach!
Raz uruchomiony reaktor nie tylko może działać bez potrzeby dodawania paliwa przez 40-60 lat, w dodatku jest o niebo bezpieczniejszy od tradycyjnych reaktorów, bo jego praca odbywa się w o wiele mniejszej temperaturze i nigdy nie grozi przegrzaniem – Wyeliminuje to możliwość takich katastrof, jakie miały miejsce w Czarnobylu czy Fukushimie.Niestety nawet Bill Gates ma problemy ze sfinansowaniem  budowy jego prototypu. Po 9 latach negocjacji chcieli mu pomóc Chińczycy, ale Donald Trump rozpoczął wojnę handlową z tym krajem. Aktualnie miliarder szuka wsparcia rządu amerykańskiego
Myślicie, że facet ma coś z głową? Otóż nie. Na stacjach często opróżnia się w ten sposób dystrybutory w celach serwisowych- z węża leci woda, by wypłukać resztki paliwa –

Świat bez takich Januszy byłby nudny...

 –  Sluchajcie co sie odjebalo xD 10 rano jedna ze stacji benzynowych w Kielcach. Zatankowałem samochód wbijam na stację, nic nadzwyczajnego. Ochroniarz popija poranną kawę, elegancka pani w szpilkach płaci przy kasie za zatankowane wcześniej paliwo. Podchodzę do kasy, płacę, odwracam się i nagle wchodzi on. Człowiek, którego styl bycia od razu można poznać, styl życia Andrzeja. Zaś wygląd ów Pana można opisać jednym prostym stwierdzeniem, typowy Janusz. Siwy wąs, kamizelka i inne atrybuty kojarzące się z tą właśnie grupą społeczną. Janusz, tak będę go dalej nazywał, wchodzi na stację rozgląda się i mówi: "mam problem". Tak szybko jak Janusz skończył mówić, tak szybko pojawił się jeden z pracowników stacji. "Jakiż to problem tego pięknego poranka?" pyta pracownik. - Zatankowałem za dużo paliwa i nie mam jak za nie zapłacić. - Nie ma problemu, wystawimy fakturę, którą będzie mógł Pan opłacić przez 24h. I tu pojawił się prawdziwy problem Janusza, który ze stoickim spokojem rzekł "Ale ja nie chce płacić za ten nadmiar paliwa" Jak się za chwile okazało Janusz zatankował coś koło 114 zł a miał tylko 100 ale nie to było jego zmartwieniem. Pracownik powiedział, że nie ma możliwości na niezapłacenie za paliwo pobrane z dystrybutora. Wtedy mina Janusza zrzedła, na twarzy zaczęły pojawiać się wypieki a z ust z prędkością karabinu maszynowego wyrzucane były kolejne słowa. "JAK TO SIĘ NIE DA! PROSZĘ TO WYPOMPOWAĆ I SOBIE ZABRAĆ MNIE TO NIE INTERESUJE!" krzyczy szanowny Pan. "Ale nawet jeśli wypompujemy benzynę nadal będzie musiał Pan za nią zapłacić". Wtedy Janusz nie wytrzymał. Popatrzył na ludzi znajdujących się na stacji i krzyknął "SKURWYSYNY! Jak to mam zapłacić. Nie zapłacę i chuj mi zrobicie, zabieraj tą stówę i sam dopłać resztę. To jest firmowy samochód, firmowe pieniądze i nikt mi ich nigdy nie odda!". Janusz jak by stanął w płomieniach, furia porównywalna do tej jaką zaprezentował Jeży Janowicz po nie tak dawno przegranym meczu, trenowanie po szopach itd. Już wtedy wiedziałem, że ten dzień będzie dobrym dniem. "W takim razie dzwonimy po policję" mówi jedna z kasjerek. Zostałem poproszony o poczekanie na przyjazd radiowozu żeby zeznać w jak skandaliczny sposób zachowywał się ten uciemiężony człowiek pracy ale i tak od początku wiedziałem, że nie mogę tego opuścić. Po 10 może 15 minutach przyjeżdża policja, spisuje zeznania i podchodzi do Janusza. - Proszę zapłacić z benzynę, którą Pan pobrał. - Nie - W takim razie sprawę kierujemy do sądu. Proszę jakiś dokument tożsamości. - Nie - Proszę Pana, ma Pan obowiązek wylegitymowania się. Janusz wkurwiony rzucił w policjanta portfelem i wyszedł na zewnątrz. Od razu po opuszczeniu stacji z wewnętrznej kieszeni swojej kamizelki wyjął papierosy i odpalił jednego tuż przed rozsuwanymi szklanymi drzwiami. Wtedy jeden z policjantów podszedł do pracownika ochrony i zaczął coś do niego mówić pół głosem. Z całej rozmowy zrozumiałem tylko jedno, jedyne słowo klucz! "GAŚNICA!" Pracownik chwycił gaśnicę stojącą na jednej z półek po czym poszedł negocjować z wąsatym Panem. - Proszę zgasić papierosa - Nie - Powtarzam po raz ostatni proszę zgasić papierosa, to jest stacja benzynowa tu nie można palić - Nie I to był błąd. Tego dnia Janusz przegrał z systemem. Został pokonany w tej nierównej walce. Jak tylko ostatnia litera partykuły wylała się z jego ust pracownik stacji bez wahania ODPALIŁ GAŚNICE! I JEB W JANUSZA. JANUSZ NIE WIE CO MA ROBIĆ, KRZYCZY COŚ WKURWIONY. Wyzywa wszystkich na około. Nagle proszek się skończył, kurz bitwy opadł. I stoi sam na środku placu wkurwiony Janusz. Ale jak on był wkurwiony, tego po prostu nie da się opisać. Był tak czerwony, że czerwień przebijała się przez grubą warstwę proszku gaśniczego. W tym momencie Janusz rzucił się do samochodu, jednak szybszy był policjant, który jebnął Panem o maskę i zakuł go w kajdanki. I pomyśleć, że to wszystko o jebane 14 zł!
Żeby ogłosić światu, że mamy zużywać mniej paliwa –
 –  ndrzej 2 godz. Rok 2023. Mały, wiejski sklep. Zatrudniona 1 osoba na cały etat, 1 na pól i właścicielka. Wynajmuje pawilonik od gminy za 1500 zł netto. Ile musi zarobić, aby to się opłacało? Policzmy minimalne koszty: Właścicielka: 2000 zł opłat na ZUS/NFZ/PIT n Pracownik I (pełny etat na minimalnej): 5000 zł (całość kosztów pracodawcy przy 4000 zł brutto) ć" Pracownik II (pół etatu): 2500 zł Wynajem: 1500 zł °Media: 1000 zł (szacunkowo zużycie prądu na lodówki, zamrażarki, klima, duże zużycie wody, ogrzewanie - proporcjonalnie, wywóz śmieci) QTransport towaru: 700 zł ( koszt paliwa dla danych spalanie 8L, dystans 1000 km, paliwo 5 zł choć może być droższe + serwis auta i przeglądy) 0 Księgowość: 700 zł (wysoka oplata bo VAT-owiec i obsługa zatrudnienia) °Koncesja na alkohol 270 zł (roczna 3250 zł na wszystkie rodzaje) ClInne opłaty eksploatacyjne, serwis kas i wag: 30 zł (rocznie 360 zł) Na razie wychodzi: 13700 zł MIESIĘCZNYCH KOSZTÓW na wiejski sklepik. Tyle właścicielka musi zarobić "na czysto" aby wyjść na zero (bez zysku oraz bez straty) Załóżmy, że marża na produktach wynosi średnio 30%, a więc żeby starczyło na koszty oraz na wypłatę 3000zł dla właścicielki, musi ona sprzedać każdego miesiąca towaru za około 60 000 zł. I to w małej wsi... No i jak tam - fajnie być "prywaciarzem" jak musisz mieć niemal 14K na same koszty miesięczne przy małym
Dlaczego faceci muszą być tacy?Wiem, że to była moja wina,ale kur***wa... – > Chłopak i ja mamy spotkać się z rodziną> Pytam, czy mogę prowadzić jego samochód, bo właśnie dostałam prawo jazdy>Nie zwracam uwagi na poziom paliwa - w połowie drogi brakuje paliwa> Chłopak mówi, że muszę zapłacić za holowanie samochodu, ponieważ to ja prowadziłam i nie zwracałam uwagi> Mówię mu, że nie stać mnie na to> Nie chce się wycofać, mówi, że to moja wina> Zaczynam płakać i błagać go> Zaczyna się śmiać, wysiada z samochodu i wyciąga kanister z paliwem z bagażnikaNienawidzę go!
Rano, 5 VIII 1888 w Mannheim, Bertha Benz z synami: Richardem i Eugenem w tajemnicy przed mężem Karlem zabrała skonstruowany przez niego automobil i wyruszyła w podróż do swej matki. Była to pierwsza w historii długodystansowa podróż samochodem. – Oprócz nawigacji i orientacji w terenie bez oznakowania, trudnością były wzniesienia, pod które automobil nie podjeżdżał samodzielnie i był wówczas pchany przez Richarda i Eugena. Silnik, w celu chłodzenia, był polewany przez Berthę wodą. Podczas podróży Bertha dokonywała niezbędnych napraw – przy pomocy szpilki udrożniła zatkany przewód paliwowy, podwiązką zaizolowała przewód zapłonowy. Napotkany kowal naprawił łańcuch a szewc wykonał skórzane okładziny hamulców. Pojazd wymagał również uzupełniania paliwa - ligroiny. Bertha zakupiła je w aptece w Wiesloch, która tym samym stała się pierwszą na świecie stacją benzynową. Wieczorem, po dotarciu do celu – Pforzheim, Bertha wysłała do męża telegram. Po kilku dniach wyruszyła w podróż powrotną, inną trasą (łączny dystans: 194 km), z przygotowaną dla Karla listą niezbędnych modyfikacji pojazdu. Podróż Berthy rozsławiła wynalazek Karla Benza.
"Więc uważasz, że jestem ofiarą? Tylko dlatego, że mam śmierdzącą pracę, której nienawidzę, rodzinę, która mnie nie szanuje, miasto, które przeklina dzień, w którym się urodziłem? – Cóż, dla ciebie może to oznaczać, że jestem ofiarą, ale coś ci powiem. Kiedy budzę się każdego ranka, to wiem, że nic się nie polepszy, póki się znów nie położę. Więc wstaję, wypijam rozwodnionego tanga i zjadam zamrożone pop-tart, siadam do mojego samochodu, który nie ma tapicerki ani paliwa, ale ma 6 rat do spłacenia, i walczę z korkami tylko po to, by mieć zaszczyt nakładania tanich butów na rozszczepione kopyta ludzi takich jak ty. Nigdy nie zagram w futbol tak, jak myślałem, że zagram, nigdy nie dotknę pięknej kobiety i nigdy więcej nie zaznam radości jechania samochodem bez torby na głowie. Ale nie jestem ofiarą. Ponieważ mimo tego wszystkiego ja i każdy inny facet, który nigdy nie będzie tym, kim chciał być, wciąż gdzieś tam jesteśmy, będąc tymi, kim nie chcemy być, 40 godzin tygodniowo, przez całe życie. I fakt, że nie włożyłem sobie pistoletu do ust, ty, kobiecy puddingu, czyni ze mnie zwycięzcę!"
Dymaxion - prototyp mikrobusu o niskim zużyciu paliwa. Zaprojektowany przez amerykańskiego wynalazcę Buckminstera Fullera w 1933 roku –
Codziennie jesteśmy straszeni w mediach różnymi zagrożeniami globalnymi... – Tymczasem wystarczy poważna awaria prądu, np. na miesiąc i większość społeczeństwa sobie nie poradzi...Nie działa lodówka, telefon, radio, TV,  nie zatankujesz paliwa, nie działają sklepy, chłodnie, windy. Co zrobisz w takiej sytuacji?

W rocznicę katastrofy smoleńskiej warto przypomnieć słowa gorzkiej prawdy doświadczonego polskiego pilota Jerzego Grzędzielskiego, który zmarł kilka miesięcy po napisaniu tego tekstu

 –  Grzegorz Micuła10 marca 2017 ·Przy okazji kolejnej miesięcznicy co poniektórym pod rozwagę....Minęło już ponad sześć lat od katastrofy smoleńskiej, a zarazem sześć lat kłamstw i oszczerstw wynikających z braku wiedzy i cynizmu. Doczekałem się pięknej, wolnej Polski. Nie chcę jej stracić, o katastrofie smoleńskiej mam prawo mówić. Poświęciłem lotnictwu niemal 50 lat, z czego jako kapitan w liniach lotniczych ponad 30. Przewiozłem bezpiecznie miliony pasażerów od Alaski po Australię, od Tokio i wyspę Guam na środku Pacyfiku po Amerykę Północną i Południową.W cywilizowanym świecie do kokpitu samolotu wiozącego VIP-ów nikt nie ma wstępu. Dam przykład: w 2013 roku pani kanclerz Merkel leciała ze swą świtą do Indii. Samolotu nie wpuszczono w przestrzeń powietrzną Iranu. Kapitan prawie dwie godziny krążył po stronie tureckiej, po uzyskaniu zgody poleciał dalej. Pani kanclerz dowiedziała się o tym siedem godzin po wylądowaniu. Proszę sobie wyobrazić naszą polityczną gawiedź. Pewnie kapitana wyrzucono by za burtę, a politycy sami wiedzieliby najlepiej co robić.Od momentu katastrofy pojawia się podejrzenia o spisek na życie prezydenta i zdradę stanu z obcym państwem. O bredniach głoszonych na temat katastrofy można napisać książkę lub nawet kilka. Wspomnę tylko wybrane. Pan minister Macierewicz zaraz po katastrofie twierdził, że Rosjanie na lądowanie premiera Tuska przywieźli w teczce ILS (Instrument Landing System), a na lądowanie prezydenta już nie przywieźli. Dalej Rosjanie nie odpędzili, powtarzam kuriozalne określenie „nie odpędzili”, naszego kapitana i nie zamknęli lotniska. Odpowiem panu ministrowi: ILS waży kilkaset kilogramów. Na lotnisku Okęcie był montowany 4 lata. Specjalnie wyposażony samolot kalibrował go, stabilizował ścieżkę schodzenia i centralną oś pasa. Na lotnisku Modlin instalowano ILS przez 3 lata. Koszt wyniósł 62 mln złotych. Panie Ministrze — kapitana nie odpędza się. To komary lub muchę z czoła można odpędzać. Lotniska nigdy nie zamyka się kapitanom, wyjątkiem jest sytuacja jeśli na pasie stoi inny, uszkodzony samolot.O lądowaniu lub nie decyduje tylko i wyłącznie kapitan. Pani poseł Kempa biegała po stacjach TV z rewelacją, że przyczyną katastrofy było niezabranie rosyjskiego nawigatora. Kosmiczna bzdura i kompromitacja pani poseł. Ma się to tak, jakby chirurgowi tuż przed operacją przyprowadzono salową i powiedziano, że jeśli pan doktor nie podoła, to ona pomoże przy operacji.Katastrofę smoleńską mozolnie, przez głupotę, brak wiedzy, chciwość i cynizm, przygotowywała polityczna czołówka PIS. Zaczęło się w 2006 roku za rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego. W czasie publicznego wystąpienia minister obrony z PIS-u zapytany został przez oficerów-pilotów samolotu Tu 154 za Specpułku dlaczego nie ćwiczą na symulatorach. Odpowiedź była następująca i niebywale skandaliczna: „Nie, bo to ruskie symulatory”. Dla mnie powiało grozą i jęknąłem: „będziemy mieli katastrofy”. Nomen omen ten minister zginął w katastrofie smoleńskiej.Ćwiczenia na symulatorach są niebywale ważne, uratowały wiele istnień i nie do pomyślenia jest, aby z nich rezygnować. Cały świat lotniczy z nich korzysta. Prezesi nawet najbiedniejszych linii lotniczych klną, ale płacą za ćwiczenia swoich załóg. Ogrom głupoty i braku odpowiedzialności powala tu na ziemię. Mogę dać dziesiątki przykładów, ale pozostanę przy swoim doświadczeniu. W mozolnych ćwiczeniach na symulatorze wielokrotnie wraz z załogą zabiłem się. Ale przyszła jeden raz okrutna rzeczywistość. Po 10-cio godzinnym locie, niewiele minut przed lądowaniem na moim lotnisku zrobiło się tragicznie. Mgła do samej ziemi, chmury, widzialność 50 m. Do zapasowego lotniska 800 km a paliwa resztki. Panie Ministrze Macierewicz, nikt mnie nie odpędzał, nikt mi nie zamykał lotniska ale widziałem śmierć w oczach i warunki ponad moje uprawnienia i siły. Myślałem już o straży pożarnej i karetkach. Pierwszy kontakt wzrokowy z ziemią miałem na dziesięciu metrach wysokości, błysnęła zielona lampa progu pasa i centralnej linii. Do portu samodzielnie bez pomocy „Follow me” nie mogłem pokołować. Nie było cudu, tylko wyszkolona załoga po wielu godzinach treningu na symulatorze. Wracający z urlopu w Singapurze, kolega kapitan i mój instruktor, wszedł przed lądowaniem do mojego kokpitu. Natychmiast został wyproszony. Nikt w takiej sytuacji nie może być w kabinie, w odróżnieniu od tego, co nasi politycy urządzili temu biednemu pilotowi pełniącemu funkcję kapitanaTU154. Żałość i rozpacz. Kiedy uderzycie się w piersi? Polityka PIS w imię idiotycznych i partykularnych fobii pozbawiła pilotów Specpułku ćwiczeń w symulatorze, obniżając bezpieczeństwo lotów w tym lotów z najważniejszymi osobami w Polsce. To był wstęp do katastrofy.Rok 2008. Prezydent Lech Kaczyński wraz z zaproszonymi gośćmi, prezydentami i premierami lecieli do Gruzji przez Azerbejdżan. Gruzja była w stanie wojny z Rosją. Dlatego Pan Prezydent akceptuje taką trasę. W trakcie lotu Pan Prezydent zmienia swoją decyzję i poleca kapitanowi zmianę trasy lotu wprost do Tbilisi. Kapitan odmawia, bo nie zezwalają na to przepisy, ponadto gdyby niezidentyfikowany obiekt pojawił się w strefie działań wojennych mógłby być zestrzelony przez Gruzinów lub Rosjan. Mielibyśmy przez głupotę niebywały skandal międzynarodowy i na sumieniu prezydentów i premierów. Kapitan został obrażony przez Pana Prezydenta, nazwany tchórzem. Po przylocie do Warszawy straszony konsekwencjami. A wystarczyło polecić jednemu z licznych doradców-prawników zajrzeć do prawa lotniczego i naszego AIP. Wtedy kapitan zostałby przeproszony. Nie posądzam o samodzielny, nierozsądny pomysł samego Prezydenta. W samolocie był odcięty od światowych informacji, a newsy podały, że prezydenci Francji i Rosji lecą aktualnie z Moskwy do Tbilisi w asyście myśliwców. Pewnie jakiś usłużny poddał więc panu Prezydentowi przez telefon przednią myśl zmiany trasy lotu. Po tym zdarzeniu pozostało już w Specpułku niewielu doświadczonych pilotów, którzy chcieli latać z prezydentem. Kapitan nie może odmówić lotu, ale może, np. zachorować. To była kolejna cegła przyłożona do katastrofy.Na lot do Smoleńska w fotelu kapitańskim zasiadł więc pilot nieposiadający w pełni uprawnień kapitańskich jak stwierdziła komisja. Opowiem jak to jest w liniach lotniczych. Na przykład jeśli ważność ćwiczeń w symulatorze przeciągnie się nawet o jeden dzień kapitan odmawia lotu. Kapitan odmówił lotu rano w słoneczny dzień do Wrocławia i z powrotem, bo zapomniano wyposażyć kokpit w ręczną, wymaganą instrukcją, latarkę. Ten młody kapitan miał rację. W tym locie mogło np. nastąpić zadymienie kabiny i ta latarka ratowałaby wszystko – odczyty przyrządów. Składam Jego Magnificencji Rektorowi Politechniki Rzeszowskiej gratulacje. Ten młody pilot od Pana wyszedł, tak jak wielu innych. Dziś latają oni jako kapitanowie w najlepszych liniach świata. Uważam, że gdyby tego młodego pilota Tu154 potraktowano jak w cywilizowanych społeczeństwach, to znaczy uszanowano jego kwalifikacje i decyzje oraz pozostawiono kokpit zamknięty, to po otrzymaniu standardowej informacji o pogodzie z wieży kontrolnej smoleńskiego lotniska i jeszcze bardziej nadzwyczajnej i dodatkowej informacji o godz. 08.24 że „warunków do przyjęcia nie ma”, to kapitan po stwierdzeniu, że na wysokości 100m nie widzi ziemi i pasa, odleciałby ma lotnisko zapasowe lub postawił samolot w krąg. Zgodnie z instrukcją wykonywania lotów. I to jest cała wiedza. Jednak chciwość, zarozumialstwo i cynizm możnych polityków zwyciężyły.Przed wejściem pasażerów na pokład, honorem i przywilejem kapitana jest witanie najważniejszej osoby wraz z małżonką, czyli pana Prezydenta. Odebrał ten przywilej kapitanowi Dowódca Wojsk Lotniczych – generał Błasik. Po prostu pokazał mu jego miejsce i to, że jest tu nikim – poniżające i podłe. Ja w takiej sytuacji odmówiłbym lotu. Niby niewyobrażalne, ale nie dla tych którzy wiedzą o co idzie, zwłaszcza dla pilotów. Jest to kolejna cegła budująca to nieszczęście. Na 11 minut przed katastrofą kapitan otrzymuje wiadomość że “Pan Prezydent jeszcze nie podjął decyzji co robimy dalej”. To oburzające i paraliżujące oświadczenie. To kapitan ma wiedzieć, co robić i on decyduje! To on odpowiada za życie wszystkich na pokładzie, a nie pasażer, nawet najważniejszy! Kokpit winien być absolutnie sterylny i tylko kapitan może wydawać polecenia. Tam był po prostu bałagan. Nie wiadomo było kto dowodził, kapitan nie był w stanie pozbyć się gości (intruzów) z kokpitu, samolot pędził do ziemi, nic nie było widać poniżej nieprzekraczalnych 100 m. Generał, Dowódca Wojsk Lotniczych zamiast wrzasnąć w tym momencie „do góry!” nawet nie wyrzucił i nie uciszył intruzów – horror.Pan minister Macierewicz z uporem twierdzi, że załoga zamierzała odejść na drugi krąg. Panie Ministrze, już byli tak nisko że zadziałała instalacja TAWS „Pull up, terrain ahead”. To paraliżująca informacja, każdy pilot natychmiast ucieka do góry, jeśli zdąży. A co robi załoga? Kapitan wycisza sygnalizację zmieniając nastawy wysokościomierza barycznego, tym samym pozbawiając się wskazania wysokości progu pasa – czyste samobójstwo. Robi to po to, aby sygnalizacja przy dalszym zniżaniu mu nie przeszkadzała! Chciał zobaczyć ziemię jak najszybciej przed minięciem radiolatarni. Po prostu na siłę chciał lądować. Naciski na niego, niekoniecznie słowne, były niewyobrażalnie mocne, tak aż uderzyli w ziemię 900 m od progu pasa. Dokładnie jak przez kalkę w Mirosławcu gdzie samolot CASA także uderzył 900 m przed progiem, taka sama pogoda.Jednak informacja od Prezydenta nie była ostatnim ani najmocniejszym ciosem dla kapitana. Najboleśniej ugodził go kolega-kapitan samolotu JAK40, który kilkanaście minut wcześniej „spadł” na pas w odległości 700 m od progu. Dlaczego spadł? Bo pogoda była już fatalna i zniżając się poniżej dopuszczalnej wysokości 100 m ujrzał ziemię będąc już nad pasem. Nie zgłosił obowiązującej formuły, że widzi pas i prosi o zgodę na lądowanie. Zrobił to bez zgody wieży. Czym to się kończy dam przykład: podczas identycznej pogody na Teneryfie kapitan B747 otrzymał zgodę z wieży na start i gdy się rozpędzał kapitan drugiego B747 bez zgody wieży w kołował na środek pasa. Wynik – 862 osoby spłonęły. Pasażerowie rejsu JAK40 winni wygrać ogromne odszkodowania za narażenie ich życia. Otóż kapitan Tu154 zapytał przez radio kolegę-kapitana JAK40 o pogodę. Ten odpowiedział, cytuję: „Pizdowata, widać 200400 m, podstawa chmur 50 m, mnie się udało, możesz próbować”. To jest haniebne. Życie Prezydenta i ponad 90 innych osób to nie rosyjska ruletka, albo się uda albo nie. Winien krzyknąć „Uciekaj jak najszybciej”. Ten kapitan bryluje teraz na salonach pana ministra Macierewicza i jest jego pupilem.Panie Ministrze, różnimy się, ja też mam swojego guru. Jest nim dr nauk technicznych, emerytowany pułkownik pilot doświadczalny Antoni Milkiewicz. Jako młody oficer-inżynier brał udział w komisji badającej katastrofy naszych IŁ62. Mimo nacisków potężnego ZSRR udowodnił winę producenta silników, narażając tym samym przyszłość swoją i swojej rodziny. Gratuluję Panie Ministrze pupila. Tak rodziła się katastrofa smoleńska, w której wybitny udział mieli politycy karmiący nas kłamstwami. Pomaga im kler, a szczególnie episkopat.Od sześciu lat słyszę z ambon: „Żądamy prawdy”. A ta prawda jest znana. Nasza znakomicie wykształcona (pozazdrościć może nam wiele państw) komisja badania wypadków lotniczych ogłosiła wyniki. Zapewniam wszystkich, gdyby rozpatrywałaby to najlepsza amerykańska komisja NTSB, to wynik byłby identyczny. Jedynie zdjęto by jakąkolwiek odpowiedzialność z pracowników wieży , tak jak zrobił to nasz sąd po katastrofie w Mirosławcu. Ponadto dowiedzielibyśmy się o treści rozmów braci tak przed katastrofą jak i w locie do Azerbejdżanu. Z rozgłośni toruńskiej leje się rzeka bzdur o katastrofie, a „Najważniejszy” orzekł, że jej uczestnicy byli „prowadzeni na specjalne zamordowanie”. To jest rozpaczliwie chore. Biskup zamyka z błahych powodów nie wiadomo na jak długo nam, wiernym świątynię a nie potrafi zareagować, gdy na drugi dzień po tragedii, w środku metropolii, najbardziej katoliccy dziennikarze ogłaszają światu, że Rosjanie dobijali pasażerów. Do dziś nie ma nagany kościoła ani sprostowania i przeprosin.Ja to teraz robię – przepraszam Rosjan. Każdego 10-tego dnia miesiąca na czele z duchownym, z wizerunkiem Chrystusa i Matki Bożej, z flagami narodowymi o napisach niewybrednych i ubliżających Prezydentowi Państwa i Premierowi odbywają się partyjne wiece i modły o wolną Polskę. Żadnego biskupa to nie boli. Dzisiaj upominają nas i nazywają Targowiczanami. Już zrozumiałem nauki Kościoła. Służy temu, który więcej da lub więcej obieca. Gdzie jest biskup, który mówił „Największą mądrością jest umieć jednoczyć – nie rozbijać”. Tego dzisiejsi pasterze katoliccy nawet nie wspominają. Był to prymas Wyszyński.Największym naszym wstydem jest zespół pana Macierewicza wraz z jego “profesorami”. Otóż wszystkie komisje świata badające katastrofy lotnicze zaczynają od analizy wyszkolenia i przygotowania załogi, ostatniego wypoczynku, posiłku, sytuacji w pracy, w domu i lotu od samego przygotowania do startu. Panowie w zespole zaczynali od kolejnego wybuchu wskazanego przez guru, tak jakby samolot sam leciał. Prof. Nowaczyk oświadczył, że samolot był wprowadzony na zły pas. Panie profesorze to nie Frankfurt lub Amsterdam, w Smoleńsku jest tylko jeden pas! Dziwi się Pan, że zwolniono go z Uniwersytetu Maryland, ja dziwię się, że Pana w ogóle przyjęto. Nie wspomnę już o parówkach i różnych puszkach. Proponuję profesorom przed następnymi dociekaniami kupić godzinę lotu na symulatorze z instruktorem. Zapytać instruktora jak zachowują się piloci po sygnale „Pull up”. Podpowiem natychmiast: pełen gaz i do góry. A co robiła nasza załoga? Gnała do ziemi nadal, wyłączając sygnalizację.Żal mi bardzo rodzin ofiar po dwakroć. Za stratę bliskich i za drwiny ze strony polityków. Radziłbym, a szczególnie Pani poseł-mecenas, zapytać pana Prezydenta, pana Sasina, pana Łozińskiego i innych, którzy byli najbliższymi doradcami Prezydenta: jaki dureń z ich otoczenia wymyślił lotnisko Smoleńsk, stare, zdewastowane, nieczynne od dawna lotnisko wojskowe mając w pobliżu dwa międzynarodowe, cywilne, czynne i sprawne porty lotnicze! Jaki skończony dureń wsadził do jednego samolotu tyle ważnych osobistości, zamiast rozlokować w trzech środkach transportu. I nie ubezpieczył ich. Czy to też wina Tuska?Głosowałem z wielką nadzieją na mojego idola pana Lecha Kaczyńskiego – spokojnego, średniej klasy urzędnika. Zimny prysznic otrzymałem wieczorem jak prezydent elekt zameldował swojemu pierwszemu sekretarzowi wykonanie zadania. Wiedziałem, że będziemy mieli dwóch prezydentów: de jure i de facto . I tak pozostało. Było wiele zamachów na carów, bojarów, książąt, króli, papieży i prezydentów mocarstw. Pojedynczo, nie zbiorowo. Nasz Prezydent nie zagrażał nikomu, nie miał armii z bronią nuklearną. Nie był wybitnym mężem stanu, tylko mężem wspaniałej Pierwszej Damy. Nie bywał zapraszany na salony polityczne świata, ani sam nie zapraszał. Zginął przez cynizm najbliższych, ich chciwość i głupotę. Stąd dzisiaj ta żądza wynagrodzenia mu przez stawianie pomników, nazwy placów i ulic, a może wkrótce i miast. Piszę to w wielkim żalu i smutku, bo miałem sentyment do tego człowieka.Autor tekstu: Jerzy Grzędzielski — emerytowany kapitan linii lotniczych, pilot doświadczalny samolotowy i szybowcowy, instruktor samolotowy i szybowcowy, Inspektor Wyszkolenia Lotniczego Oficer rezerwy Wojsk Lotniczych. Nalot w powietrzu ponad 25.000 godzin.