Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 288 takich demotywatorów

"Ławki nadziei" inspirowane serialem "After life" staną w parkach w całej Anglii – Opowieść o dziennikarzu, który nie tylko nie może pogodzić się ze śmiercią żony, ale też stara się odsunąć od siebie wszystkich tych, którzy starają się go wspierać, zyskała ogromną popularność. W rolę Tony'ego wcielił się autor serii - Ricky Gervais. Historia o godzeniu się ze sobą i z własnym życiem jest do bólu szczera i bardzo prawdziwa. A przede wszystkim — brawurowo napisana i zagrana. Szybko stała się bliska wielu widzom.Jednym z bardziej znaczących epizodów serialu są momenty, w których główny bohater przesiaduje na ławce - sam lub z zaprzyjaźnioną wdową Anne. To tam odbywają się najważniejsze rozmowy o życiu, to tam Tony'ego nachodzą najważniejsze refleksje."Sceny ławkowe" w produkcji stały się kultowe. Z tego powodu Netflix razem z Campaign Against Living Miserably przekazał 25 ławek radom miejskim w całej Wielkiej Brytanii w ramach programu ratowania zdrowia psychicznego.Ławki mają zachęcić do głębszej refleksji, ale również do rozmowy i nawiązania bliższego kontaktu. Mają pomóc Anglikom w codziennej walce o lepsze samopoczucie i podnieść świadomość dotyczącą zdrowia psychicznego.
Czy doczekamy się kiedyś odpowiedzi: "Na żadne" –  W kolorze zielonym bo tokolor nadziei. Wiemy żejest cięrzko. Na jakiezasiłki maga liczyćrodzice kturzy wogolenie pracują?
I nawzajem! –  Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia chcemy życzyć Państwu, aby wszystkie chwile spędzone w rodzinnym grobie byty radosne i spokojne, a każdy dzień Nowego Roku był pełen szczęścia i nadziei.
Był on studentem i sportowcem amatorem, który zamierzał zostać nauczycielem wychowania fizycznego – W wieku 22 lat w wyniku choroby nowotworowej stracił nogę powyżej kolana. Po tym fakcie Fox zdecydował się przebiec w poprzek Kanady. W czasie biegu, nazwanego Marathon of Hope – Maraton Nadziei, zbierane były składki na fundusz walki z nowotworami. Fox rozpoczął swój bieg 12 kwietnia 1980 w St. John’s na Nowej Fundlandii od symbolicznego zanurzenia swej sztucznej nogi w falach Oceanu Atlantyckiego i napełnienia baniaka wodą, którą zamierzał wylać pod koniec biegu do Oceanu Spokojnego. W wyniku postępu choroby nowotworowej (przerzuty do płuc) Fox zmuszony był 1 września 1980 do przerwania swego biegu w okolicach Thunder Bay w zachodnim Ontario, po przebiegnięciu w ciągu 143 kolejnych dni ogółem 5300 km. Fox przebiegał więc każdego dnia około 42 kilometrów – długość maratonu. Wkrótce po przerwaniu Maratonu Nadziei, Fox zmarł.Do czasów współczesnych w Kanadzie i USA, organizowane są tzw. Terry Fox Run – zespoły imprez składających się z maratonów, różnego rodzaju biegów i marszów, w wielu przypadkach na symbolicznych dystansach, w których czasie zbierane są datki na cele związane z badaniami nad nowotworami. Coroczny Terry Fox Run odbywa się także w innych krajach świata, w tym Polsce (Warszawa). Do 2006 w wyniku tych przedsięwzięć zebrano 400 milionów dolarów
Plemię Woodaabe z Czaduma tradycję zalotów zwaną Gerewol. – Mężczyźni spędzają godziny ubierając się do tańca przed kobietami z plemion w nadziei, że zostaną ocenieni jako najpiękniejsi. Kobiety mogą wtedy wybrać, z kim chcą wyjść za mąż
Zapytany o sekret swojego długiego życia, Buckles powiedział, że bycie pełnym nadziei było kluczową zasadą, dodając: "Kiedy zaczynasz umierać... nie rób tego!" –
 –
 –  W mojej pracy najgorsze jest usypianie zwierząt i patrzenie na ich zdezorientowany wzrok, szukający swojego właściciela... 90% właścicieli nie chce być obecnych podczas podawania zastrzyku.Będąc właścicielem zwierzęcia, na pewno jesteście świadomi tego, że w większości przypadków wasze pupile odejdą przed wami, więc kiedy zabierzecie je na humanitarne uśpienie, pamiętajcie, że przez całe ich życie byliście dla nich centrum wszechświata. Dla Was zwierzak jest tylko częścią życia, ale dla nich Wasza rodzina jest całym życiem. Oczywiście podjęcie decyzji o zakończeniu cierpienia swojego pupila jest bardzo ciężkie. I ta strata dla większości z nas jest bardzo wstrząsająca. Ale błagam was, nie zostawiajcie ich samych sobie w tych ostatnich chwilach! Nie zostawiajcie ich na koniec życia samych w pomieszczeniu z osobą, której nie znają. Jedną z rzeczy, o których niewiele osób wie, jest to, że szukają was po tym jak zostawiacie ich samych w obcym pomieszczeniu. Patrzą na każdą twarz w nadziei, że zobaczą tę znajomą, którą kochają nad życie. Nie rozumieją, dlaczego zostawiacie je, gdy są chore, przestraszone, stare i potrzebują opieki. Nie bądźcie tchórzami, tylko dlatego, że jest to dla was za trudne. Wyobraźcie sobie, jak oni się czują.Zmęczony weterynarz ze złamanym sercem.
Ale nie tracę nadziei, że się uda –
 –

24 listopada 2009 roku, John Edward Jones udał się z rodziną i przyjaciółmi do jaskini Nutty Putty w stanie Utah. Choć nie chodził już po jaskiniach wiele lat, to był doświadczonym grotołazem i wiele razy wcześniej wybierał się na takie wycieczki

24 listopada 2009 roku, John Edward Jones udał się z rodziną i przyjaciółmi do jaskini Nutty Putty w stanie Utah. Choć nie chodził już po jaskiniach wiele lat, to był doświadczonym grotołazem i wiele razy wcześniej wybierał się na takie wycieczki – Już jako dziecko często eksplorował różne jaskinie z ojcem i bratem. Kiedy więc dotarli w kilka osób na miejsce i weszli do jaskini, postanowił wejść w szczeliny głową do przodu.Miał zamiar pełzać w bardzo ściśniętej jamie, otoczony setkami metrów niewzruszonej skały. Nawet jego ręce nie mogły poruszać się swobodnie.Chciał dostać się do Bob’s Push, małej szczeliny która doprowadzi go do większej przestrzeni w której będzie mógł zawrócić. Niestety pomylił się i skierował się do Ed’s Push, odnogi bez wyjścia.Widząc przed sobą większą, bardziej otwartą część jaskini, w której mógłby lepiej manewrować swoim ciałem, wślizgnął całe ciało trochę dalej.John był przekonany, że jest we właściwym tunelu i dotrze do przestrzeni w której będzie mógł się swobodnie poruszać. Jednak, im bardziej zagłębiał się, tym bardziej się blokował.Zdał sobie sprawę, że jego klatka piersiowa jest zbyt szeroka i wypuścił całe powietrze z płuc. Dzięki temu wsunął się jeszcze troszeczkę do przodu.Powrót do normalnego oddychania sprawił, że klatka piersiowa rozszerzyła się. John się zablokował.Na szczęście brat Johna go znalazł i postanowił mu pomóc – bezskutecznie.Po próbie wyciagnięcia John osunął się jeszcze głębiej.Zgodnie ze źródłami jego brat wrócił na szczyt jaskini, do powierzchni i wezwał ratowników. Ratownicy przybyli wkrótce potem i dotarli do niego 25 listopada 2009, ok godziny 12:00.W tym momencie John był już uwięziony przez 3 męczące i duszne godziny.Przez kolejne 24 godziny, przybyło kilkudziesięciu ratowników. Podano mu walkie-talkie dzięki czemu mógł rozmawiać. Dzięki temu wiemy jaka tragedia rozgrywała się w jego głowie.Mógł się komunikować z rodziną i innymi. Wspólnie się modlili.136 ratowników próbowało wydostać Johna. Jak podaje caveheaven próbowano za pomocą klinów zmontować system linowy by go wydobyć. System niestety nie wytrzymał, John się zapadł niżej.John był zbyt ciężki.Próbowano wiercić skałę, ale w ciągu półtorej godziny skuto zaledwie ok. 12 cm. Wydobycie go na sile było niemożliwe, przez pozycje, która go blokowała.John się dusił, jako, że wisiał do góry nogami. Była to walka z czasem.Nie mając nadziei na ratunek, John zaczął dopuszczać do siebie myśl, że umrze. Prosił by go uratować dla dzieci i rodziny.Jak podają źródła, Stres poddawał jego serce wielkiemu wysiłkowi, które musiało pracować w warunkach duchoty, ścisku, braku ruchu i z głową skierowaną w dół.John powoli, bezwzględnie się dusił. Nie mógł oddychać i nie mógł się ruszać. Masywne skały krępowały każdy najmniejszy jego ruch. Ratownicy byli bezsilni. Krótko przed północą 25 listopada 2009 John zmarł z powodu zatrzymania akcji serca.Na dół zszedł medyk, żeby stwierdzić zgon. Jego rodzinie nie było jednak dane go pochować.Po tej tragedii jak podaje NBC jaskinia Nutty Putty została zawalona za pomocą wybuchów i zalana betonem, by już nikt do niej nie wchodził. Skrępowane ciało Johna pozostawiono w środku.Jego ostatnie słowa miały brzmieć:"Nie wyjdę już stąd, prawda?"
Autentyczne zadanie z konkursu z języka polskiego organizowanego przez Kuratorium Oświaty w Rzeszowie – Moja odpowiedź: "Drogi Janie Pawle II! Czy wiedziałeś o: skali pedofilii w Kościele, przekrętach Rydzyka, majątku Głodzia? Mam nadzieję, że odpowiesz." Zadanie 6. (0-8) Wyobraź sobie, że wysyłasz wiadomość SMS do Jana Pawia II. a) a) Wpisz pytanie, które Cię nurtuje (0-2). b) Napisz odpowiedź SMS Jana Pawła II, uwzględniającą przesłanie prawdy i nadziei. Użyj poprawnie przynajmniej pięć różnych znaków interpunkcyjnych (0-6).
A na pewno odważniej – "Jagoda Grondecka jest nie tylko wspaniałą dziennikarką, ale bohaterką, która dzisiaj w nocy pomogła dziesiątkom afgańskich bohaterskich rodzin z "polskiej listy" przetrwać godziny przepychanek z talibami pod bramą lotniska w Kabulu i bezpiecznie przedostać się do środka. Była jedyną osobą z Polski, która była z nimi po tamtej stronie, pomagała odnaleźć właściwą bramę, siebie nawzajem, nie stracić nadziei a następnie przebić się do samej bramy wśród bijących Talibów. Dziękuję Jagoda - uratowałaś życia"
„Kiedy zaczynasz umierać… przestań”. –
Szczury nawet w beznadziejnych sytuacjach mają nadzieję na ratunek – W latach 50 ubiegłego wieku Curt Richter na Johns Hopkins University** utopił od cholery szczurów, ale kilka z nich ratował** (aby je potem topić ponownie).Sam eksperyment był dość prosty. Brano szczura, wkładano do cylindra z wodą i mierzyło się czas aż zwierze utonie. Pan profesor Curt to jednak naukowiec, robił to po naukowemu, więc było kilka grup zwierząt.UDOMOWIONE SZCZURYW tej grupie było 12 zwierzaków.Pierwszy z tych szczurów początkowo pływał po powierzchni, a następnie zanurkował na dno, gdzie zaczął pływać, badając wzdłuż szklanej ściany, po około 2 minutach przestał żyć. Dwa inne zrobiły mniej więcej to samo, skutkowało to tym, że też tyle przeżyły.Pozostałe dziewięć udomowionych szczurów najpierw też trochę eksplorowały, ale potem wypływały na powierzchnię i dawały z siebie wszystko. Pływały jeszcze kilka dni, zanim ostatecznie uległy wyczerpaniu i utonęły.DZIKIE SZCZURYW tej grupie były 34 na serio dzikie szczury, zostały niedawno złapane i nadal były zaciekłe i agresywne. W naturze są one doskonałymi pływakami, w dawnych czasach uciekały z tonących statków i dopłynęły do brzegu.Jednak w tym eksperymencie żaden nie wytrzymał więcej niż kilka minut.Czemu?Co zabija te szczury? Dlaczego wszystkie dzikie, agresywne, dzikie szczury umierają natychmiast po zanurzeniu, a tylko niewielka liczba podobnie traktowanych, oswojonych, udomowionych szczurów?**Siła nadziei **Szczury znajdują się w sytuacji, przed którą nie mają obrony, dosłownie się poddająTutaj pora na trzecią i ostatnią część eksperymentu.Gryzonie znowu lądowały w wodzie i czekano aż stracą całe siły. Jednak tym razem tuż przed śmiercią je ratowano i pozwalano im dojść do siebie, odzyskać siły. Ma to na celu pokazanie im, że jest jakaś nadziejna na przeżycie. Następnie ponownie wkładano je do wody i wiecie co się stało?**Szczury, które doświadczyły krótkiego wytchnienia, pływały znacznie dłużej i trwały znacznie dłużej niż te pozostawione same sobie. **Curt zastanowił się, co spowodowało, że niektóre się poddały i uznał, że nadzieja jest kluczowym czynnikiem w chęci walki. Tam, gdzie być może w przeszłości pomagano szczurom i które mają nadzieję na ocalenie, będą nadal walczyć w przekonaniu, że nie wszystko jest stracone. Jednak gdy nie mają tego wcześniejszego doświadczenia, szybko się poddadzą.Szczury szybko uczą się, że sytuacja nie jest w rzeczywistości beznadziejna. Po wyeliminowaniu beznadziejności nie umierają.
''Program "Imagine" to podróbka złudnej i naiwnej nadziei, nieuwzględniającej realnej siły zła. Komu zaufamy? Pokornej Maryi z Nazaretu czy słodko trującej utopii Lennona?'' - pytał –  Acybiskup Wacław Depo w niedzielę przewodniczył uroczystościom święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na Jasnej Górze. Podczas homilii skrytykował utwór "Imagine" Johna Lennona. Następnego dnia grupa kilkunastu osób puściła piosenkę pod jego oknami.

Mecz już coraz bliżej. Z tej okazji kilka słów do naszych piłkarzy:

 –  LIST OTWARTY DO REPREZENTACJI POLSKI Panowie, Koledzy, Bracia, gdy za kilka godzin wybiegniecie niczym Russell Crowe w „Gladiatorze” na skąpaną w słońcu murawę stadionu w Petersburgu, my setki kilometrów dalej w swoich wynajmowanych za zbyt wysoką cenę mieszkaniach zasiądziemy przed telewizorami, w jednej ręce trzymać będziemy laysy zielona cebulka, w drugiej ściskać różaniec. I na chwilę zapomnimy, że Sasin przejebał 70 milionów na wybory, które się nie odbyły, zamilkną kłótnie, ojcowie owinięci w biało-czerwone flagi wreszcie otworzą pielęgnowane od rana w lodówce piwko, matki zaczną się modlić do świętej panienki.I kiedy pełni nadziei będziemy czekać, aż wybrzmi pierwszy gwizdek, przed oczami przelecą nam Wasze największe sukcesy: 0:2 z Koreą, 0:2 z Ekwadorem i horror w Kiszyniowie - 1:1 z Mołdawią. Panowie, nie będziemy ukrywać: ilekroć wychodzicie na murawę, jesteśmy, kurwa, przerażeni. Ale wiemy, że Wy jeszcze bardziej. I że kiedy wybiegacie na murawę i sprawiacie wrażenie, jakbyście prowadzili walkę z oporem powietrza oraz trudną sztuką przyjmowania piłki, to tak naprawdę toczycie heroiczny bój z niewidzialnymi demonami – to są demony nadziei i oczekiwań 40 milionów Polaków. Ale nie bójcie się, nie jesteście sami. Razem z Wami na boisku będzie jeszcze Krzysiu - właściciel serwisu z Inowrocławia ściągającego simlocki, a także Adi z Kielc – pracownik call center w Orange, który specjalnie na tę okazję wziął kredyt na 32-calową plazmę samsunga. Jest z Wami małżeństwo Durajów z Gdańska, które co prawda na co dzień wciska ludziom chwilówki, ale dziś razem z Glikiem będzie ubezpieczać linię obrony. W pomocy obok Zielińskiego ustawiły się już wszystkie korpoprosiaki z Domaniewskiej, a w bramce za Szczęsnym stoi sfrustrowany prekariat na umowach śmieciowych.I chociaż po tym meczu życie przeciętnego Polaka zamiast zielonych wzgórz Prowansji nadal będzie bardziej przypominać pizzę riggę z pieczarkami, to przynajmniej od dziś każda Beata i każdy Krzysiu w momencie zwątpienia i kryzysu życiowego będą mogli wziąć głęboki oddech, spojrzeć w lustro i powiedzieć: „Może monter upc spierdolił mi tę instalację, mój czternasnastoletni Brajan ćpie marihuanę, a na wakacje znowu przejdę się do Lidla, ale przynajmniej w 2021 wygraliśmy 2:0 ze Słowacją w meczu otwarcia”. Dlatego, Panowie, nie spierdolcie tego. UEFA poszła Wam w tym roku wyjątkowo na rękę i dzisiejszy mecz jest jednocześnie meczem otwarcia, meczem o wszystko i meczem o honor. Niech Bóg ma Was w opiece.  Z wyrazami szacunku, Make Life Harder
Wygląda jak lista lektur dla kandydatów do seminarium –  Lolek. Opowiadania o dzieciństwie Karola Wojtyły (fragmenty), Piotr Kordyasz; • Kłopoty Kacperka góreckiego skrzata, Zofia Kossak-Szczucka • Błogosławiona wina, Zofia Kossak-Szczucka; • Mocni ludzie, Ferdynand Antoni Ossendowski; • Ludzie, zwierzęta, bogowie, Ferdynand Antoni Ossendowski; • Gdy brat staje się katem, Krystyna Lubieniecka-Baraniak; • Przekroczyć próg nadziei (fragmenty), Jan Paweł II; • Tryptyk rzymski, Jan Paweł II; • Pamięć i tożsamość (fragmenty), Jan Paweł II; • Fides et ratio (fragmenty), Jan Paweł II; • Przed sklepem jubilera, Karol Wojtyła; • Zapiski więzienne, Stefan Wyszyński; • Ojciec wolnych ludzi. Opowieść o Prymasie Wyszyńskim, Paweł Zuchniewicz.
Kiedy patrzysz jak wartość Bitcoina leci w dół i nabierasz nadziei na to, że już niedługo potanieją karty graficzne –
"Kiedyś znalazłem na przystanku autobusowym telefon. Jako prawilny obywatel zadzwoniłem na numer podpisany "mama" i powiedziałem kobiecie, że znalazłem telefon jej dziecka i chciałbym go im oddać - tak po prostu, bez żadnego znaleźnego czy czegoś w tym rodzaju – Baba mnie zjebała, że jestem jebanym złodziejem i zaczęła straszyć policją, no kretynka. W głowie sobie pomyślałem "a spierdalaj" i powiedziałem, że telefon zostawiam tam gdzie go znalazłem. Odłożyłem go na miejsce i poszedłem dalej. Natomiast kiedyś w pracy, w toalecie z kolei znalazłem portfel z pieniędzmi i kartą pracowniczą ze zdjęciem. Przypomniałem sobie, że widziałem tego gościa ze zdjęcia w palarni, więc poszedłem tam i oddałem mu portfel. Facet nawet nie podziękował, tylko powiedział: "O, tak, to mój" i wyszedł. Po tej sytuacji kilka razy się z nim witałem, ale on udawał, że nie wie, kim jestem. Taka mnie wdzięczność spotkała... Jednakże nie tracę nadziei i wciąż wierzę, że nie wszyscy są takimi debilami"