Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 303 takie demotywatory

"Nie oglądałem, ale wiem, że to dno i wodorosty" – Nie znam Oli z IIIb, ale wiem, że jest głupia i już ks. Rafał Soćko... 22 godz.• Dzisiejsze występy kabaretoweto dno i wodorosty. Takie mojeprzemyślenia po obejrzeniujednego skeczu.9 509       11 72 O 716 Д
Źródło: Twitter
 –
0:11

Anioł, nie pielęgniarka. Dzięki takim ludziom jak Pani Sylwia świat staje się odrobinę lepszym miejscem:

 –  Piękna historia z oddziału onkologii z ulicy Arkońskiej. Opowiada o pielęgniarce, która... przeczytajcie zresztą sami i udostępnijcie, by dowiedziała się o Aniele cała Polska.Sylwia Anioł jest pielęgniarką onkologiczną pracującą w punkcie podawania cytostatyków Oddziału Chorób Wewnętrznych i Onkologii Szpital Wojewódzki w Szczecinie - Arkońska i Zdunowo . Sylwia potrafi przychylić pacjentom nieba i pomaga (skutecznie!) spełniać ich marzenia. Jednym z nich podzielił się z pielęgniarką pan Zbyszek…– Sylwia to jest prawdziwy anioł, bez dwóch zdań. Podczas jednej z wizyt ja tylko wspomniałem jej, że mam taką myśl, taki kaprys, że chciałbym polecieć balonem – wspomina 63-letni pan Zbyszek, który pacjentem onkologii Szpitala Wojewódzkiego jest od 2016 roku. – Następnego dnia do mnie zadzwoniła i powiedziała: „Zbyszek, lecimy balonem”. Sama wszystko załatwiła, zadzwoniła do firmy, opowiedziała moją historię i dostała dla mnie darmowy lot. Byłem w szoku.Sylwia Anioł pamięta, kto pije kawę zbożową, kto słodzi, a kto woli mleko bez laktozy. Każdy pacjent dziennego punktu podawania cytostatyków dostaje podpisany imieniem, często zdrobniałym, jednorazowy kubeczek. Dwa razy w roku pielęgniarka wraz z córką Zosią przygotowują skromne paczki świąteczne, którymi Sylwia obdarowuje pacjentów. W gwiazdkowym upominku znalazły się ostatnio własnoręcznie przygotowane pierniczki, mandarynka i niewielka bombka choinkowa. Tego wszystkiego dowiadujemy się od pacjentów i lekarzy, bo sama Sylwia niechętnie mówi o tym, co robi.– Ja po prostu taka jestem, nawet nie pamiętam, jak to się zaczęło z tą kawą – wspomina Sylwia Anioł. – Pewnego razu po prostu przyniosłam kawę, kupiłam kubki. Pomyślałam, że pacjentom zrobi się miło.Sylwia Anioł pracę w Szpitalu Wojewódzkim przy Arkońskiej zaczęła w 2019 roku. Wcześniej, przez 12 lat, mieszkała w Anglii. Po czasie postanowiła wrócić do Polski. Trafiła do Szczecina, bo tutaj jej córka dostała się do dobrego liceum.– Gdy trzy lata temu zaczynałam pracę na onkologii, byłam przestraszona. Myślałam, że ludzie tutaj są zapłakani, smutni – mówi Sylwia Anioł. – Okazało się, że tutaj jest pełno życia, ludzie mają plany, marzenia i je realizują. To jest moje miejsce, cieszę się, gdy przychodzę do pracy.Zadowoleni są także pacjenci, wśród których jest Pan Zbyszek.– Jesteśmy tutaj prawie jak rodzina. Tutaj nie ma „pan”, „pani”, mówimy do siebie na „ty” – dodaje pan Zbyszek. – Sylwia to więcej niż pielęgniarka. Nigdy nie spotkałem kogoś takiego. Ona sama z siebie serwuje pacjentom kawy, herbaty. Zawsze znajdzie chwilę, żeby zapytać, pogadać. I to nie, że tylko ze mną, ona wszystkich nas traktuje tak samo, nikogo nie wyróżnia. Inne pielęgniarki też są bardzo miłe, uśmiechnięte, ale Sylwia jest wyjątkowa. Ja zawsze powtarzam, że takie podejście jest ważniejsze niż te leki, które dostajemy.Więź, którą pielęgniarka nawiązuje z pacjentami dostrzegają także lekarze Oddziału Chorób Wewnętrznych i Onkologii.– Sylwia obejmuje naszych pacjentów opieką całościową. Ona dużo z nimi rozmawia i naprawdę dobrze ich zna, zna ich imiona, rodziny, historie. Parzy im kawę, podpisuje kubeczki – mówi lek. Joanna Mieżyńska-Kurtycz. – Ostatnio trafił do nas pacjent, Polak mieszkający na stałe w Wielkiej Brytanii. Gdy przyjechał za nim syn, bardzo zagubiony i słabo mówiący po polsku, Sylwia odebrała go z dworca, pomagała na miejscu, tłumaczyła z polskiego na angielski i odwrotnie, zorganizowała mu podróż do innej miejscowości, gdy było to konieczne. To ogromna przyjemność pracować z taką osobą.– Zbyszek od jakiegoś czasu wspominał o tym balonie. Raz nawet rozmawiał z inną naszą koleżanką, której dzieci sprezentowały taki lot i chyba nawet jej trochę zazdrościł – mówi Sylwia Anioł. – Dlatego weszłam na stronę DreamBalloon.pl i sprawdziłam ceny. Nawet powiedziałam o tym Zbysiowi, który przyznał, że koszt jest za wysoki. No to zadzwoniłam tam i poprosiłam o zniżkę. W odpowiedzi dostałam mail, że w podziękowaniu za pracę pielęgniarek i w prezencie dla pacjenta lot dostajemy za darmo, na koszt firmy. Polecę, chociaż się trochę boję. Mam nadzieję, że nie zarwie się pod nami podłoga tego kosza.Gdy Sylwia Anioł zadzwoniła z dobrymi wieściami do pacjenta, ten nie uwierzył. Kiedy informacja o locie do niego dotarła, ucieszył się tak bardzo, że wymsknęło mu się kilka niecenzuralnych słów – wspomina Sylwia.– Leciałem już samolotem, mieszkałem na 11. piętrze z balkonem, nie boję się wysokości. Już nie mogę się doczekać! Będzie super! Byleby dopisała pogoda – dodaje pan Zbyszek. – Napiszcie, że jej bardzo dziękuję i życzę, żeby żyła sto lat. Albo jeszcze dłużej! I proszę dopisać, że wszystkie pielęgniarki są super.Materiał przygotował Tomasz Owsik Kozłowski☕️☕️☕️☕️☕️☕️☕️☕️☕️☕️☕️☕️☕️Macie ochotę wesprzeć nasz profil Szczecin się zmienia? Zapraszamy Was na interaktywną  "kawkę" ☕️ www.buycoffee.to/szczecinsiezmienia
 –
Ojciec obraził się na swoje dzieci i porzucił je w lesie – Na początku lipca tego roku 36-letni mieszkaniec gminy Kęty odebrał dwójkę swoich dzieci (16 i 11 lat) od byłej partnerki, aby udać się z nimi na wycieczkę do lasu w okolicach Libiąża. Kiedy tylko dotarli na miejsce, szybko okazało się, że ojcu bynajmniej nie chodziło o miłe spędzenie czasu ze swoimi dziećmi, a o wyciągnięcie od nich informacji o matce. Dzieci bardzo się zdenerwowały i nie chciały rozmawiać z ojcem, co wprawiało go w jeszcze większą wściekłość. Po chwili doszło do tego, że mężczyzna po prostu wsiadł do samochodu i odjechał, zostawiając na parkingu w lesie dwójkę swoich dzieci.Na szczęście 16-latka okazała się trzeźwo myślącą dziewczyną i szybko skierowała swoje i brata kroki w stronę centrum miejscowości. Tam natrafili na patrol policji, który udzielił im pomocy i zabezpieczył do czasu przyjazdu na miejsce matki. Cała sprawa trafi oczywiście do sądu, a nerwowy ojciec na pewno nie uniknie odpowiedzialności.
Pięćdziesiąt lat później Maja Gawrońska, której zdjęcie pojawiło się na pierwszym opakowaniu Vibovitu, przyznaje: – "Dla mnie to bardzo miłe doświadczenie, choć wiele osób dziwi się, że nie jestem chłopcem"
Jak subtelnie poprosić gości o zachowanie kultury –  KOCHAMYZWIERZAKIPsy są mile widziane w tymhotelu. nigdy nie gościliśmy psa,który palił w łóżku, czy przypalałkoce. Nigdy nie gościliśmy psa,który kradł ręczniki, oglądałtelewizję zbyt głośno, czy głośnosię kłócił z kompanem podróży.Nigdy nie gościliśmy psa, którysię upił i zniszczył meble... Więcjeśli twój pies może poręczyć zaciebie, także jesteś mile widziany.- Kierownictwo
Źródło: facebook.com
Miłe popołudnie z kumplami –
0:14
 –  siogsotdrz 13 a .,,ożenn a Jeśli w niedalekiej przyszłości planujesz pobytu w szpitalu (lub nie planujesz, to zawsze warto wiedzieć), przygotowałam krótki poradnik dla pacjenta, jak się zachowywać przebywając w szpitalu: 1. Nazywaj pielęgniarki "siostrzyczko", "aniołku" lub "kochanie' - one to uwielbiają. 2. Dzwonek alarmowy włączaj dopiero po około 10 sekundach kiedy pielęgniarka wyjdzie z sali, tak aby zdążyła już dojść do dyżurki. 3. Poproś 8 osób z rodziny, aby przynieśli ci jakieś domowe przetwory, najlepiej tego samego dnia, o tej samej porze. 4. Oceniaj swój ból 10/10, przeglądając przy tym Pejsa na telefonie. 5. Poproś aby ktoś z twojej rodziny, kto ma wujka lekarza przyszedł i sprawdził plan leczenia. 6. Pamiętaj, że kroplówka zawsze szybciej leci kiedy zginasz rękę w łokciu. 7. Godziny pomiarów ciśnień lub cukrów oznaczają to samo co godziny wyjścia na papierosa. 8. Jeśli jesteś uczulony na paracetamol to jedynym skutecznym zamiennikiem jest APAP 9. Jedyną formą aktywności fizycznej pielęgniarki jest szarpanina na dyżurze, także wszystkie kopniaki i przepychanki mile widziane. 10. "Zdanie klucz" otwierające wszystkie drzwi i możliwości jest: "mnie leczy profesor Kusibab i on kazał tu przyjść i żeby pani to zrobiła"
Weganizm nie jest milewidziany w tym domu –
Gratulacje, żyjesz życiemzwykłego faceta –  Niestety lub na szczęście, jestem typem kobiety, która nie jest uważana przez mężczyzn za atrakcyjną. W środkach transportu publicznego nigdy nikt nie ustępuje mi miejsca. Komplementy dostaję tylko od innych kobiet. W każdym razie, gdy jakiś mężczyzna przytrzymuje mi drzwi, to jestem mu bardzo wdzięczna, bo wiem, że robi to z dobroci serca. To jest bardzo miłe.Gratulacje, żyjesz życiem zwykłego faceta
 –  PRACA Poszukujemy kandydatów polsko języcznych do tworzenia treści w Internecie. Główne zadania to rozpowszechnianie właściwych treści zgodnie z codziennymi wytycznymi. Wymagany dostęp bez ograniczenia do internetu. Godziny pracy 8-16 oraz 14-22. Wynagrodzenie zależne od zaangażowania (do 150 zloty dziennie, liczone od ilości zamieszczonych komentarzy oraz udostępnionych treści). Komentowanie na polsatnews.pl, TVN24, tvp info i inne. Nie Wymagamy własnego profilu na Facebook. Dostarczamy gotowe wiarygodne profile Polskich osób_ Mile widziane znajomość podstaw Języka Rosyjskiego. Osoby zainteresowane proszę pisać na priw.
 – "Nie będzie to traktowane jako łamanie praw społeczności LGBTQ, wręcz przeciwnie - jako przeciwdziałanie potencjalnym atakom ze strony innych fanów" - oświadczył Generał dywizji Abdulaziz Abdullah Al Ansari."Wszyscy zobaczą, że każdy jest mile widziany w Katarze, nawet jeśli mówimy o ludziach LGBTQ. Jesteśmy po to, aby gwarantować bezpieczeństwo podczas turnieju. Nieraz musimy zawczasu reagować, aby sytuacja nie wymknęła się spod kontroli. Nie zmienimy naszej religii na 28 dni mistrzostw świata" - dodał
 –  WHITE REFUGEES WELCOME
A miłe, pomocne, szczere, poświęcające się w związku dziewczyny najczęściej są zdradzane i dostają kopa w dupę? –
Źródło: Łobuziara kocha najbardziej

Jak traktować Ukraińców, których przyjąłeś pod swój dach?

 –  1. Normalnie. Oni potrzebują normalności. Nie rozczulaj się jeśli nie trzeba, nie pytaj na siłę co przeżyli, nie wyręczaj ich we wszystkim, nie traktuj ich jak kalek. To dumny naród, podobnie jak i my. Większość z tych którzy u nas zostają chce jak najszybciej ogarnąć pracę, iść na swoje mieszkanie, żyć samodzielnie.2. Większość ludzi po traumatycznych przeżyciach dochodzi do zdrowia i nie wykazuje zaburzeń potraumatycznych. Radzą sobie. Potrzebują kilku dni bezpiecznej atmosfery, by wejść płynnie w tryb zadaniowy i sobie radzić. 3. Pierwszy poziom potrzeb, które trzeba im zabezpieczyć (Maslow) to potrzeby fizjologiczne. Jedzenie, dostęp do wody / napojów, toaleta, miejsce do spania, ciepło, potrzeby zdrowotne. Pokazujemy im co i jak i zostawiamy. Czasem możesz pytać czy czegoś nie potrzebują.4. Drugi poziom potrzeb to bezpieczeństwo. Powiedz, że są u siebie, że są mile widziani, że cieszysz się, że są z Tobą. Naucz obsługi sprzętów domowych, pokaż okolicę, idź z nimi na wycieczkę w jakieś fajne miejsce. Oczywiście dopiero jak będą gotowi. Pomóż im ściągnąć apki z mapami i informacją o dojeździe, jak są gotowi niech idą sami. 5. Daj im przestrzeń. Na początku mogą się wszystkiego bać. Zorganizuj się tak, by czasem wychodzić z domu i nie stać nad nimi cały czas. Po powrocie w którymś momencie zauważysz, że zniknęło jakieś jedzenie czy coś w tym stylu. Ciesz się tym - przy Tobie mogą się bać / wstydzić jeść. Daj im przestrzeń, to ważne. Wierz, że dojdą do siebie. Są silni i mądrzy.6. Ciesz się każdym ich sukcesem. Uśmiechaj się. Wskazuj im ich silne strony, pochwal za to, że coś załatwili. Nie zdziw się, jak wrócisz do mieszkania i będziesz mieć je posprzątane jak nigdy do tej pory. Wyraź swoje uznanie, wdzięczność i szacunek. Oni potrzebują być potrzebni, przydatni, ważni. Ogromna większość nie chce jałmużny. I tak są w szoku ile dla nich zrobiliśmy. 7. Stawiaj granice. To jest inna kultura - bardziej komunitarna i z zewnętrznym poczuciem kontroli (choć to tylko generalizacja, nie wszyscy). Pamiętaj też, że i u nas nie ma tylko dobrych ludzi. Jeśli trafisz na osobę mocno roszczeniową czy agresywną - nie zgadzaj się na wszystko. Wyznacz granice i naucz na co się nie godzisz (zachowując zdrowy rozsądek). Jesteś dobrym gospodarzem, ale jednak gospodarzem. W razie czego korzystaj z pomocy służb i specjalistów z różnych fundacji i NGO. 8. W razie czego pytaj. Znajomych też, ale szukaj specjalistów. Mnóstwo z nas pomaga na różne sposoby i postara się znaleźć chwilę, by Ci odpowiedzieć. Jest już mnóstwo materiałów nt. sytuacji prawnej, pomocy psychologicznej itp. (tu ważne - nie baw się w psychologa, jeśli nim nie jesteś, korzystaj ze wsparcia). Będzie super, jeśli 15-20 minut dziennie poświęcisz na przeglądanie gotowych materiałów i szkoleń w sieci. I jak czegoś nie wiesz - pytaj. Pytaj, pytaj, pytaj. Wszyscy się uczymy jak sobie radzić z tą sytuacją. Niektórzy z nas już mają bogate doświadczenie. Mimo, że sytuacja trwa dopiero dwa tygodnie.Czy mogę Ci odpowiedzieć na jakieś pytanie? Wal w komentarzu!Masz już doświadczenie i możesz coś opowiedzieć czy podpowiedzieć? Pisz proszę! Inni skorzystają!
 –  Peja Slums Attack W świetle ostatnich wydarzeń dotyczących wykluczenia dziecka z autyzmem z wycieczki szkolnej i dziecka z zespołem Downa, które zostało wyrzucone z zajęć tanecznych, ponieważ nie mogło nadążyć, czuję potrzebę udostępnienia tego. Są chłopcy i dziewczynki, których nikt nie zaprasza na imprezy urodzinowe. Są wyjątkowe dzieci, które chcą być częścią zespołu, ale nie są wybrane, ponieważ ważniejsze jest zwycięstwo niż włączenie tych dzieci. Dzieci ze specjalnymi potrzebami nie są dziwne, po prostu chcą, czego każdy chce: zostać zaakceptowanym!!! Mogę zadać pytanie? Czy jest ktoś chętny skopiować i wkleić ten post na swojej tablicy bez udostępniania go, tak jak ja, dla wszystkich wyjątkowych dzieci? Proszę, nauczcie swoje dzieci, aby były miłe dla tych pięknych dzieci! Każdy potrzebuje miłości i dobroci
 –  DAM PRACĘ! STANOWISKO: KAMERDYNER DLA KOTA 118118111111011EGal Obowiązki.: uległość, zabawa, opieka, usługiwanie, karmienie, paczanie tamka 10 zł netto/h + premie uznaniowe Wymagania!!! • doświadczenie w negocjacjach i sprzedaży • wysoka kultura osobista • cierpliwość • zadbane dłonie • brak asertywności • wykształcenie wyższe (preferowane kierunki artystyczne) • niekaralność • książeczka sanepidowska • mile widziana wiedza o pudełkach i laserkach Telefon Miejsce pracy: Warszawa (centrum) CV i list motywacyjny prosimy wysyłać pod adres: 41
Woźny, który przemierzał wiele mil do pracy, pada na kolana z wdzięczności po tym, jak współpracownicy zebrali 7000 dolarów na nowy samochód dla niego – 60-letni Pan Robert, musiał jechać trzema autobusami i potem przejść dwie mile, aby dostać się do szkoły. Pojawiał się każdego dnia z uśmiechem na twarzy

Dorastałem w Polsce

Dorastałem w Polsce – Szliśmy do szkoły i z powrotem z przyjaciółmi. Nasza kolacja była o 19. Tak jak dobranocka... Muminki, Smerfy, Drużyna RR, Przygód kilka Wróbla Ćwirka, Krecik...NIGDY nie jedliśmy w restauracji. Obiady były zawsze w domu. Ziemniaki chowało się pod pierzynę aby były gorące. Klucz zawsze był pod wycieraczką. Nikt nikogo nie okradał. Ciuchy się nosiło jeden po drugim. Tak po prostu było. Święta się spędzało z rodziną i wtedy była sałatka warzywna.Zdejmowałem szkolne ubrania, jak tylko wróciłem do domu i zakładałem ubrania do zabawy. Musieliśmy odrobić lekcje, zanim pozwolili nam wyjść na zewnątrz. Obiad jedliśmy przy stole.Nasz telefon tarczowy stał na naszym ′′stoliku telefonicznym′′ w przedpokoju i miał przymocowany ""sznurek"", więc nie było takich rzeczy jak rozmowy prywatne.Telewizja miała tylko kilka kanałów. Właściwie to 3! Zawsze trzeba było zapytać o pozwolenie, przed zmianą kanału.Skakaliśmy w gumę i w kabel, bawiliśmy się w chowanego, gonitwę na ulicach czy grę w piłkę. Zimą wracając ze szkoły zjeżdżaliśmy z górek na tornistrachPobyt w domu był karą i jedyne, co wiedzieliśmy o ′′znudzeniu′′ to: ′′Lepiej znajdź sobie coś do roboty, zanim ja znajdę to dla Ciebie!""Jedliśmy to, co mama zrobiła na obiad albo...nic nie jedliśmy.Wszyscy byli mile widziani i nikt nie wyszedł z naszego domu głodny.Nie było wody butelkowej, piliśmy z kranu lub z węża ogrodowego na zewnątrz (i wszyscy zdrowi).Naszym ulubionym poczęstunkiem była kromka białego chleba z masłem i cukrem.Oglądaliśmy kreskówki w sobotnie poranki, jeździliśmy godzinami na rowerach, pływaliśmy w rzekach.Nie baliśmy się niczego. Graliśmy do zmroku... zachód słońca był naszym czasem powrotu do domu (a nasi rodzice zawsze wiedzieli, gdzie jesteśmy).Gdy ktoś się kłócił, za chwilę zapominał o co i znowu byliśmy przyjaciółmi - tydzień później, jeśli nie szybciej.Wszystkie ciotki, wujki, dziadkowie, babcie i najlepsi przyjaciele naszych rodziców byli ""przedłużeniem"" naszych rodziców, a my nie chcieliśmy, żeby powiedzieli naszym rodzicom, jeśli źle się zachowywaliśmy. Graliśmy w 2 ognie, w podchody i w siatkę na trzepaku.To były stare dobre czasy. Tak wiele dzieci dzisiaj nigdy nie dowie się, jak to jest być prawdziwym dzieckiem. Kochałem moje dzieciństwo. Słowo, przepraszam, dziękuję, proszę ( i ""dzień dobry"") było używane przez nas na co dzień, bo to było normalne, bo tak nas wychowali rodzice.A szacunek do starszych i do drugiego człowieka był wyssany z mlekiem matki. Oglądaliśmy bajki które uczyły, jak być dobrym człowiekiem, jak kochać ludzi, jak pomagać słabszym.Dobre czasy! Szliśmy do szkoły i z powrotem z przyjaciółmi. Nasza kolacja była o 19. Tak jak dobranocka... Muminki, Smerfy, Drużyna RR, Przygód kilka Wróbla Ćwirka, Krecik...NIGDY nie jedliśmy w restauracji. Obiady były zawsze w domu. Ziemniaki chowało się pod pierzynę aby były gorące. Klucz zawsze był pod wycieraczką. Nikt nikogo nie okradał. Ciuchy się nosiło jeden po drugim. Tak po prostu było. Święta się spędzało z rodziną i wtedy była sałatka warzywna.