Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 303 takie demotywatory

Gdyby w Stanach przeszli na metryczny system miar, znalazłoby się wiele osób twierdzących, że to bez sensu, "bo łatwiej jest powiedzieć 1 mila, zamiast 1,6 km" –
A jednak miłość to budujące uczucie –  Szukam pracowitego męża na trzy lata. Mile widziane wykształcenie budowlane.

Rekordy odsłon bije internetowe ogłoszenie z działu praca zamieszczone przez właściciela firmy z okolic Włocławka, który szuka kierowcy. To znaczy "Jaśnie Wielmożnego Pana KIEROWCY z kat. B na busa-plandekę":

Rekordy odsłon bije internetowe ogłoszenie z działu praca zamieszczone przez właściciela firmy z okolic Włocławka, który szuka kierowcy. To znaczy "Jaśnie Wielmożnego Pana KIEROWCY z kat. B na busa-plandekę": – "Zatrudnię: Jaśnie Wielmożnego Pana KIEROWCĘ z kat. B na busa-plandekę o DMC 3,5 t. WYŁĄCZNIE z: WŁOCŁAWKA i okolic ( BRZEŚĆ KUJ., LUBRANIEC, KOWAL, LUBANIE, KRUSZYN. OSIĘCINY, RADZIEJÓW, IZBICA KU.)Praca Tylko i Wyłącznie po Polsce. Wszystkie soboty i niedziele wolne. Dodatkowo wszystkie święta państwowe i święta kościelne nakazane jak i te nie nakazane także wolne. Począwszy od: „Św. Szczepana- Pierwszego Męczennika”, poprzez: „Zesłanie Ducha Świętego”, a na: „Uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny” skończywszy. Palisz papierosy - to nie grzech, i może też nie wstyd, ale niezdrowo dla Ciebie i mojego auta. Pal tak, aby nie zasmrodzić wnętrza MOJEGO PIĘKNEGO i PACHNĄCEGO AUTA.Żadnych "brzuchatych dziadków" powyżej 55 lat i „małolatów” poniżej 20 lat. Masz skończone 55 lat - NIE DZWOŃ, tylko bujaj się w ciepłych kapciach na fotelu, i wieczorami słuchaj Apelu Jasnogórskiego w Radio Maryja i ewentualnie baw wnuki. Bo zwyczajnie, choć to smutna i przykra prawda jest – jesteś za stary i nie dasz rady. Będziesz tylko się "sapał" i nie zarobisz na swoją pensję i ratę kredytu za mojego busa. Nie masz ukończone 20 lat - NIE DZWOŃ – bo ledwo co ukończyłeś gimnazjum (gdzie niczego dobrego nie uczą) i nie masz doświadczenia, a ja, moje zdrowie i finanse nie mogą sobie pozwolić abyś tłukł i łamał moje auto.No chyba, że jesteś WYJĄTKIEM i zostałeś poczęty w ciężarówce, to na pewno znasz się na szoferce i masz to we krwi - To zapraszam, a na pewno się dogadamy. Nie bałeś się i woziłeś busami: lokomotywy wąskotorowe, silniki rakietowe, wózki widłowe, czy inne pojazdy gąsienicowe o wadze ponad 3,0 tony - ZAPRASZAM, a na pewno zostaniesz przeze mnie ciepło przyjęty. "Robisz w buty" na widok ITD - NIE DZWOŃ i nie zabieraj mi czasu. Żadnych: cwaniaczków, łobuzów, pajaców, kombinatorów, leniuchów, niedołęgów i nieudaczników. A także żadnych: schizmatyków, ewangelików, heretyków i ciapatych. A wszystkich takich potrafię wyczuć już na etapie rozmowy telefonicznej. Żadnych na początek: UMÓW, Diet, Nadgodzin czy Ryczałtów za noclegi itp. - tylko: CZYSTA KASA DO RĘKI. Mile widziane osoby "po przejściach" lub na tzw. "zakręcie życiowym", z załatwionymi rentami, małorolni rolnicy na KRUSIE, starzy kawalerowie czy rozwodnicy na utrzymaniu matki, bezrobotni chcący zachować zasiłek, oraz osoby chcące ukryć swoje dochody, mający np. komorników na karku.Szanowni: Jaśnie Wielmożny Panie kandydacie: proszę dobrze PRZECZYTAĆ ogłoszenie i dobrze zastanowić się, zanim zadzwonisz. I nie stawiać wygórowanych żądań i pamiętać, że MIESZKAMY i ŻYJEMY w POLSCE, a nie jeszcze w Europie.Jestem w stanie naprawdę godnie i uczciwie zapłacić, ale tylko dla tych co udowodnią i pokażą po okresie próbnym, że są: Uczciwi, Pracowici, Solidni i Czyści.Pracowitość, uczciwość i solidność to cechy które kształtują i stanowią o wartości człowieka.Pan Bóg stwarzając Świat - jak mówi Pismo: 6 dni w tygodniu ciężko pracował, a dopiero 7 dnia odpoczął sobie, a i to zapewne dopiero po południu. Proszę JŚW Panowie kandydaci wziąć tę prawdę sobie do serca.Zainteresowanych i SPEŁNIAJĄCYCH w/w wymagania Serdecznie Zapraszam. Mile widziane osoby narodowości ukraińskiej. Nie czytam i nie odpowiadam na e-maile - BO ZWYCZAJNIE NIE MAM NA TO CZASU. Kontakt jedynie telefoniczny. Proszę dzwonić jedynie w dni robocze tzn. od poniedziałku do soboty, od godz. 9.00 do godz. 16.00"
Sławomir, który podbił serca Polaków podczas sylwestra piosenką "Miłość w Zakopanem" daje również świetne wywiady! – Poczucie humoru zawsze jest mile widziane
Źródło: Włącz głos
Nie masz pieniędzy na opłacenie posiłku? Nie ma problemu – Kobieta opracowała ciekawą receptę na walkę z głodem. Właścicielka postanowiła pomóc biedniejszym klientom swojej restauracji.„Oferujemy posiłki w zamian za 50 minut pracy w restauracji. Wymyśliłam ten system, chcąc pomóc głodnym ludziom, którzy normalnie nie mogą zjeść w lokalu, ponieważ nie nie mają na to pieniędzy”.W restauracji nie ma innych pracowników zatrudnionych na stałe, właścicielka pracuje przez 12 godzin, resztę obsługi zapewniają klienci, którzy chcą odpracować posiłki. Ich zadania to serwowanie dań, nakrywanie do stołów, zmywanie i inne zajęcia, typowe dla prowadzenia restauracji.Do tej pory spora ilość studentów wyższych uczelni, zdecydowało się odpracować w ten sposób posiłek. W zamian za pracę, można również otrzymać specjalny kupon, który może być zrealizowany w innym terminie przez dowolną osobę.Otworzyła restaurację dwa lata temu. Jej założeniem było stworzenie miejsca, w którym wszyscy będą mile widziani
W styczniu radości, w lutym miłości,w marcu pogody, a w kwietniuswobody, maj niech zakwita, czerwiec niech bryka, lipiec przypali, sierpień rozpali, we wrześniu - szczęścia bez liku, tak samo w październiku, niech listopad zauroczy, a grudzień mile zaskoczy   – Roku Nowego życzę ci szalonego!
Nawet delikatny tusz do oczu nie jest mile widziany. Właściciel kawiarni w ten sposób chce promować naturalne piękno –
Miłe złego początki,lecz koniec żałosny – Autentyczne ostatnie zdjęcie Lenina

List od porzuconego psa:

List od porzuconego psa: – "Kiedy byłem szczeniakiem bawiłeś się ze mną, a moje wybryki sprawiały, że się śmiałeś. Nazywałeśmnie swoim dzieckiem i pomimo tylu pogryzionych butów i zniszczonych poduszek zostałem twoimnajlepszym przyjacielem. Za każdym razem gdy coś przeskrobałem groziłeś mi palcem i mówiłeś:"jak mogłem!?". Jednak chwilę później złość Ci mijała, wywracałem się na plecy, a ty drapałeś mnie po brzuchu. Minęło sporo czasu zanim zaaklimatyzowałem się w Twoim domu, bo Ty byłeś strasznie zajęty. Mimo to pracowaliśmy nad tym razem.Pamiętam te wszystkie noce gdy przytulałem się do Ciebie w łóżku słuchając Twoich zwierzeńi skrytych marzeń. Byłem przekonany, że życie nie może być bardziej idealne. Chodziliśmy na długie spacery i razem biegaliśmy po parku. Jedliśmy razem lody (ja dostawałem tylko wafelek, bo "lody nie są zdrowe dla psów", tak mówiłeś). W domu ucinałem sobie długie drzemki w promieniach słońca, czekając aż wrócisz z pracy. Wreszcie zacząłeś spędzać tam coraz więcej czasu i rozglądać się za ludzkim partnerem. Czekałem na ciebie cierpliwie, pocieszałem, kiedy spotkało cię rozczarowanie i gdy miałeś złamane serce. Skakałem z radości kiedy wracałeś do domu zakochany.Ona, twoja żona, nie lubi psów. Mimo to powitałem ją w naszym domu, okazałem jej szacunek i posłuszeństwo. Ty byłeś szczęśliwy, więc ja też. Kiedy urodziły się wasze dzieci, tak jak ty byłem zafascynowany ich zapachem i różowością, i tak jak ty, chciałem się nimi opiekować. Tylko, że ona i ty martwiliście się żebym nie zrobił im nic złego, więc spędzałem większość czasu w innym pomieszczeniu. Zostałem "więźniem miłości", chociaż tak bardzo chciałem okazać im swoje uczucia. Kiedy trochę podrosły, zostałem ich przyjacielem. Wczepiały się w moje futro i podążały za mną niepewnym kroczkiem, zaglądały mi w uszy, wsadzały do oczu palce i całowały w czubek nosa. Uwielbiałem ich pieszczoty - twoje stały się przecież takie rzadkie. Gdyby było trzeba broniłbym twoich dzieci własnym życiem.Wślizgiwałem się im do łóżek i słuchałem szeptanych do mojego ucha sekretów i najskrytszych marzeń. Razem nasłuchiwaliśmy, czy nie wracasz z pracy. Kiedyś, dawno temu, kiedy ktoś pytał, czy masz psa, wyciągałeś z portfela moje zdjęcie i opowiadałeś im o mnie. Przez ostatnie lata odpowiadałeś tylko krótko "mam" i zmieniałeś temat. Z "twojego psa" stałem się "jakimś psem" i miałeś za złe każdą sumę, którą musiałeś na mnie wydać.Ostatnio dostałeś propozycję nowej pracy. Razem z rodziną przeprowadzisz się do innego miasta. Niestety, w nowym miejscu nie można trzymać zwierząt. Podjąłeś właściwą decyzję, twoja rodzina dużo na tym zyska. Kiedyś ja byłem twoją jedyną rodziną... Cieszyłem się jak zwykle na przejażdżkę samochodem, kiedy wyruszyliśmy w drogę do schroniska. Schronisko pachniało brakiem nadziei i strachem wszystkich psów i kotów. Wypełniłeś formularz i powiedziałeś "Na pewno znajdziecie mu dobry dom". Wzruszyli tylko ramionami i popatrzyli na ciebie ze smutkiem. Dobrze wiedzieli, co czeka psa w średnim wieku, nawet takiego z papierami.Siłą odgiąłeś zaciśnięte na mojej obroży palce swojego syna, który krzyczał "Tato, proszę nie pozwól im zabrać mojego psa!" Martwię się o niego. Dałeś mu właśnie piękną lekcję przyjaźni, lojalności, miłości, odpowiedzialności i szacunku dla życia... Unikając mojego wzroku poklepałeś mnie po głowie. Uprzejmie odmówiłeś zabrania obroży i smyczy. Musiałeś iść, miałeś umówione spotkanie. Kiedy wyszliście, usłyszałem jak dwie miłe panie rozmawiają ze sobą na mój temat. "Musiał wiedzieć, że wyjeżdża już dawno. Dlaczego nie znalazł psu innego domu?" powiedziała jedna, a druga dodała: "Jak on tak mógł?!". W schronisku dbają o nas na ile pozwala ich napięty program dnia. Karmią nas rzecz jasna, ale nie mam jakoś apetytu. Na początku za każdym razem kiedy ktoś przechodził koło mojego boksu podbiegałem mając nadzieję, że to ty, że zmieniłeś zdanie, że to wszystko to był tylko zły sen, albo że przynajmniej to ktoś, komu by na mnie zależało, ktoś, kto by mnie uratował. Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie mam co konkurować z roześmianymi szczeniakami, nieświadomymi własnego losu, zaszyłem się w kącie i czekałem.Słyszałem jej kroki, kiedy pod koniec dnia szła po mnie. Poprowadziła mnie między wybiegami do oddzielnego pomieszczenia. Panowała tam błoga cisza. Posadziła mnie na stole, podrapała za uszami i powiedziała, żebym się nie martwił. Serce waliło mi w oczekiwaniu na to, co miało się zdarzyć. Czułem też ulgę: nadszedł koniec udręk dla więźnia miłości. Zacząłem martwić się o tę kobietę - taką już mam naturę, tak samo bałem się o ciebie. Żeby ciężar, który dźwiga, nie przygniótł jej. Kobieta delikatnie założyła na mojej łapie opaskę. Łza poleciała jej po policzku. Chciałem pocieszyć tę kobietę tak jak pocieszałem ciebie lata temu i polizałem ją po twarzy. Pewnym ruchem wkłuła mi igłę do żyły i poczułem, jak ta zimna substancja rozchodzi się po moim ciele. Zasypiając spojrzałem w jej dobre oczy i szepnąłem cichutko: "Jak mogłaś?". Kobieta rozumiała psi język."Tak mi przykro" powiedziała, a potem przytuliła mnie i pośpiesznie tłumaczyła, że pomoże mi znaleźć się w lepszym miejscu. Nikt tam o mnie nie zapomni, nie skrzywdzi ani nie porzuci, to miejsce pełne miłości i światła, inne niż na ziemi.Zbierając resztki energii leciutko poruszyłem ogonem, próbując wyjaśnić kobiecie, że to nie do niej były moje ostatnie słowa. To do ciebie, mój Ukochany Panie, mówiłem. Będę zawsze myśleć o tobie i czekać na ciebie po tamtej stronie. Życzę ci, żeby każdy był ci tak wierny jak ja."
Daphne Dunne już w 2015 roku spotkała księcia. Wtedy Harry wypatrzył ją w tłumie, gdyż jej medale przypięte do ubrania zwróciły jego uwagę – Seniorka ze wzruszeniem wspomina ten moment, dlatego marzyła o ponownym ujrzeniu Harry’ego, choć nie sądziła, że ją rozpozna. Daphne była tak zdeterminowana, że aż 7 godzin czekała w deszczu na pojawianie się młodego Brytyjczyka, a kiedy ten przybył na spotkanie z australijskimi fanami, stało się coś nieoczekiwanego….Kiedy Harry znalazł się wśród wiwatującego tłumu, dał radę dostrzec wśród nich Daphne i rozpoznał ją, choć codziennie spotyka dziesiątki, jeśli nie setki osób!Książę bez wahania pobiegł w jej stronę, by się przywitać. Seniorka oczywiście była bardzo szczęśliwa, ale także wzruszona pamięcią Brytyjczyka.Harry porozmawiał z Daphne kilka minut, sprawiając jej tym nieopisaną radość:"Pamiętał mnie, więc podszedł się przywitać. Dostałam też od niego buziaka w policzek, po przeciwnej stronie niż ostatnim razem. To takie miłe, że chciał ze mną chwilę porozmawiać, choć czekali na niego inni i padał deszcz"
Czasami prosty gest może wiele zmienić, a jeden kubek kawy może uratować życie – Czy kiedykolwiek poczułeś, że powinieneś coś zrobić, sam nie wiedząc, dlaczego? Taka sytuacja przydarzyła się studentce Casey Fisher, która zobaczyła bezdomnego zbierającego drobne na kawę. W pewnej chwili zdała sobie sprawę, że natrętnie mu się narzuca, próbując zdobyć jego uwagę."Poszłam dziś od Dunkin’ Donuts i zobaczyłam bezdomnego chłopaka siedzącego na poboczu, który zbierał drobne. Koniec końców spotkałam go przechadzającego się po Dunkinie. Kiedy liczył swoje drobne, żeby coś kupić, stałam się strasznie irytująca. Mówiłam do niego bez końca, mimo że on wcale nie miał ochoty rozmawiać. Miał może jednego dolara, więc kupiłam mu kawę i bajgla, i poprosiłam, żeby ze mną usiadł. Opowiedział mi, jak często ludzie bywają dla niego złośliwi, ponieważ jest bezdomny, i o tym, jak narkotyki zmieniły go w osobę, której nienawidził. Jego mama zmarła na raka, nigdy nie poznał swojego ojca i chciałby po prostu być kimś, z kogo mama byłaby dumna…Casey zapytała go o imię – to tak mała rzecz, ale niezwykle ważna. Kiedy poprosisz kogoś o podanie imienia sprawiasz, że czuje się mile widziany. A to jest podstawą do tego, by poczuł się kochany. Jak pisze s. Theresa Aleteia Noble, każdy po prostu chce być kochany."Czytaj także: „Była bezdomna, bała się”. O wyjątkowej matce, która stanęła po stronie życiaFisher opowiedziała o swoim spotkaniu na Facebooku. Podzieliła się też ważnym zdjęciem. „Ten kochany człowiek ma na imię Chris i jest jednym z najbardziej uczciwych i szczerych ludzi, jakich kiedykolwiek poznałam. Kiedy zdałam sobie sprawę, że muszę wracać na zajęcia, Chris poprosił mnie, żebym poczekała, bo chciał coś dla mnie zapisać. Wręczając mi zmięty paragon, przeprosił, że jego ręka drżała podczas pisania, uśmiechnął się i wyszedł. Otworzyłam notatkę”.„Chciałem się dziś zabić. Dzięki tobie już nie chcę. Dziękuję ci, piękny człowieku”
Keanu Reeves został oskarżony przez kilka kobiet o zabranie ich na miłe randki – Oby miał dobrego prawnika Keanu Reeves is Accused by Several Women of Taking Them on Nice Dates
Staruszek kocha spacerować, jednak zdrowie coraz bardziej mu to utrudnia. Z pomocą przyszli sąsiedzi. Takie drobne gesty są na wagę złota – Drobne przechadzki od 65 lat urządzał sobie Harvey Djerf z Plymouth w Minnesocie. Staruszek dwa razy dziennie udawał się na swoje tradycyjne spacery po okolicy. Zwykle przemierzał około mili (1,6 km), po czym wracał do domu. Była to świetna okazja do zaczerpnięcia świeżego powietrza i rozmowy z sąsiadami. Hobby Harveya stawało się jednak coraz bardziej wymagające. Leciwy mężczyzna znacznie częściej robił sobie postój, by zaczerpnąć tchu. W trakcie kolejnych takich odpoczynków musiał przyuważyć go któryś z sąsiadów, bo po jakimś czasie, przy trasie staruszka pojawiły się specjalne „punkty”.Pierwsze krzesło pojawiło się kilka lat temu. Dziś przy trasie staruszka stoi ich już 12! – Zaczęło się od jednego, a potem poszło, jak kula śnieżna. Pewnie zobaczyli, jak odpoczywam i zrobiło się im żal staruszka – mówi ze śmiechem na ustach Harvey. W tym jednym się myli, to nie żal, a dobroć stała za gestami sąsiadów. Dzięki ich małej pomocy Harvey nie ustaje w spacerowaniu.Jego codzienny rytuał trwa jednak znacznie dłużej, bo na każdym z krzeseł przysiada choćby na chwilę, pyta o zdrowie sąsiadów, wypija kawę, częstuje się jakimś smakołykiem. To cudowne, że gdzieś na świecie jest jeszcze miejsce, gdzie ludzie odwiedzają się bez zapowiedzi, a wizyty sąsiadów są mile widziane i wręcz pożądane
Nietypowa kara spotkała mężczyznę za nękanie swojej byłej dziewczyny. Ma 157 dni na wymyślenie 144 oryginalnych komplementów! – "Każdą paskudną rzecz, którą o niej powiedziałeś zastąpisz teraz miłym komplementem – rozkazała mężczyźnie sędzina. Nad pochlebstwami będzie się zastanawiać za kratami. 157 dni to dość czasu, by przemyśleć każde rzucone w kierunku kobiety wyzwisko, wszystkie bezpodstawne oskarżenia i bluzgi. W więzieniu mężczyzna będzie miał czas i sposobność do wymyślania komplementów. Jest jednak jeden haczyk: wszystkie miłe słowa muszą być oryginalne i nie mogą się powtórzyć"

Okropna niesprawiedliwość mnie dzisiaj spotkała:

Okropna niesprawiedliwość mnie dzisiaj spotkała: – Byłem w supermarkecie kupić sobie coś na kolację. 10 minut do zamknięcia, więc tylko jedna kasa czynna. Już tylko jeden facet przede mną, więc zaraz pik-pik-pik-pik i do domu jeść. Nagle wpada wyraźnie rozgorączkowany typ i podchodzi prosto do kasy od przodu sklepu (czyli tam, gdzie się normalnie od kasy odchodzi) i wyskakuje do kasjera>PAMIĘTA MNIE PAN?>NIE>PAN SIĘ PRZYJRZY>NIE>DOBRZE SIĘ PAN PRZYJRZY! JA TU DZISIAJ BYŁEM, TAK PO 13:00, FLACZKI KUPOWAŁEM>TU SIĘ MILIONY POLAKÓW CODZIENNIE PRZEZ TĘ KASĘ PRZEWIJAJĄ. JAK JA MAM WSZYSTKICH PAMIĘTAĆ?>NIE UDAWAJ PAN TERAZ GŁUPIEGO TYLKO PATRZI wyciąga z reklamówki słoik z flakami, tak do połowy zjedzony.>NO I PO CO MI TO?>NO POWĄCHA PAN! ZEPSUTE!Otwiera ten słoik, zajebało trupem na pół sklepu, ale nie wiem, czy to kwestia upływu terminu przydatności do spożycia, czy te flaczki tak pachną fabrycznie.>JAK TAKIE ZEPSUTE, TO PO COŚ PAN POŁOWĘ ZEŻARŁ?>NIC NIE ZJADŁEM, MI JESZCZE ŻYCIE MIŁE! W GARNKU MAM, BO PRZELAŁEM ŻEBY PODGRZAĆ I WTEDY POCZUŁEM>A SKĄD JA MAM WIEDZIEĆ, ŻE PAN NIE ZJADŁEŚ, A TERAZ REKLAMUJESZ?>SPOKOJNIE SPOKOJNIE, ŻONA JUŻ TU ZA MNĄ IDZIE, TYLKO POWOLI, BO GORĄCE, ŻEBY SIĘ NIE OBLAĆMyślę sobie, nie no kurwa, aż czegoś takiego to chyba nie będzie xDPo chwili się okazało, że jednak będzie, bo do sklepu włazi kobieta trzymająca przez ściereczkę kuchenną garnek z flakami – rzeczywiście gorącymi, bo aż para leciała. Podchodzi do tej naszej kasy, kładzie garnek, wyciąga z niego taką drewnianą łyżkę i ją podsuwa kasjerowi pod nos.>NO SAM PAN SPRÓBUJ I POWIEDZ: ZEPSUTE CZY NIE?Teraz już tym flaczkami zaczęło klepać w całym sklepie tak, aż facet co przede mną stał, a miał pulpety tej samej firmy, to je wziął i dyskretnie odłożył na tę półeczkę, gdzie są gumy do żucia, kondony i baterie alkaliczne w rozmiarach małe paluszki i duże paluszki.Kasjer mówi, że on nie jest jakimś degustatorem jak Gessler, tylko trzeba normalnie datę ważności sprawdzić umieszczoną na opakowaniu. Chciał temu typowi zabrać słoik żeby zobaczyć, ale on chyba nie zczaił, bo go zapomniał puścić i w efekcie jeden ciągnął w jedną, a drugi w drugą i słoik się wyślizgnął i potłukł.Właściciel flaczków się rozjuszył i krzyczy, że to jest zacieranie dowodów zbrodni, kryminał po prostu, i teraz on się będzie sądził i prywatnie z nim o zniszczenie połowy słoika flaków i cywilnie ze sklepem o oszustwo na przeterminowanym produkcie. No jednym słowem, żeby mu dwa razy płacili.Wtedy się niespodziewanie włącza ten klient co stał przede mną i odłożył pulpety, i mówi do kasjera, żeby się nie dał zaszczuć, że on jest z rodziny prawniczej, bo ma wujka komornika i się zna na prawie, i ogólnie już od starożytnego Rzymu jest taki przepis, że nie można karać dwa razy za to samo. A Polska jest demokratycznym państwem prawa i chuj.Gość od flaczków już był wkurwiony i widocznie coś źle zrozumiał, bo mówi do tego kuzyna komornika, że jak ty się bydlaku to mojej żony odzywasz? A ten mówi, że dobrze słyszał, że chuj. No to flaczkarz już do niego leci z łapami, już ma być awantura, a tu nagle kasjer wstaje, ściąga czapkę, mówi, że on to pierdoli, że on już dłużej w tej robocie nie może, że on odchodzi. Jebnął czapkę we flaki na podłodze aż plasnęło, popłakał się i wychodzi ze sklepu.Żona – ta, co garnek przyniosła – mówi do tego swojego mężaWIDZISZ MARIAN CO ZNOWU NAROBIŁEŚ? LEĆ SIĘ Z PANEM PRZEPROŚ!I widać było, że się wszystkim zamieszanym zrobiło głupio, nerwy opadły momentalnie, a Marian poszedł za sprzedawcą i mu mówi, że w gruncie rzeczy to się nic nie stało, to tylko jakieś tam głupie flaki za 10 złotych i jakoś się na pewno dogadają. Sprzedawca otarły łzy i pyta TAK?To Marian mu mówi, że tak, że jasne. To się jeszcze włączył ten gość z rodziny prawniczej i powiedział, że on służy pomocą jako mediator i w tradycji prawnej istnieje coś takiego jak sądy pokoju, a żona Mariana mówi, że to jest bardzo piękne i wzruszające określenie i jeżeli mają w sklepie jakiś czajnik to może ona by herbaty zaparzyła i by sobie wszyscy na spokojnie porozmawiali, a mogliby i flaków zjeść, bo w gruncie rzeczy to nie są takie złe. No i poszli wszyscy z tym garnkiem na zaplecze do pokoju socjalnego, pełniącego chwilowo funkcję pokoju sądowego, a właściwie sądu pokoju.Ja czekam jak głupi przy tej kasie, że może się jakoś szybko pogodzą, albo jakiś sprzedawca przyjdzie na zamianę, bo inaczej to mi do jedzenia pozostają tylko czipsy ze sklepu monopolowego 24h. Niestety zamiast kasjera przyszedł gdzieś z tyłu sklepu ochroniarz. Popatrzył na mnie, na te rozjebane po całej podłodze flaczki i powiedział, że po pierwsze to od 5 minut już jest zamknięte, a po drugie, to kto niby moim zdaniem będzie po mnie ten burdel sprzątał
W epoce smartfonów posiadanych już od najmłodszych lat, taki widok mile zaskakuje –
Straż miejska miewa też miłe oblicze – Strażnicy miejscy i strażacy z Piły uratowali małe koty przed utonięciem
8 listopada 2009 roku, sierżant Dakota Meye odmówił przyjęcia rozkazu od przełożonego o wycofaniu się ze swojej pozycji – Pozostał, aby móc uratować rannych żołnierzy ze strzelaniny milę dalej. W sumie wracał się 5 razy, ocalił 36 żołnierzy i został uhonorowany Medalem Honoru
Rady teściowej – Zawsze chętnie udzielane, rzadko kiedy mile widziane
Ktoś oferuje świeżaki w zamian za seks! –  Oddam swiezaki za mile chwile