Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 3 takie demotywatory

Inflacja tak zapie*dala, że ten sam żulik jeszcze wczoraj prosił mnie o złotóweczkę, a dziś już o dwa –
 –  Monika Kiedyś pojechałam do sklepu, zrobiłam zakupy, jadę wózkiem z zakupami prawie na sam koniec parkingu. Zaczyna trochę padać, jestem wkurzona faktem, że muszę wrócić tym wózkiem pod sklep. kiedy pojawia się mój wybawca! Mój rycerz na białym koniu, który zwraca się do mnie: poratuje piękna Pani złotóweczką. Ja szczęśliwa odpowiadam: niech Pan chwilę poczeka, dam panu wózek do odprowadzenia w środku jest dwa złote. W odpowiedzi usłyszałam coś w stylu: że nie da rady bo się śpieszy. Jedyne. na co się zdobyłam to gdzie, do pracy? Lubię to! Odpowiedz 2 godz CrikL C) 1.3 tys 43 komentarze 16 udostępnień Krzysztof Pakuje sobie zakupy pod Biedronka, podlatuje do mnie panicz z brodą siwą; -Panie daj 2 zł -ok. ale chodz Pan ze mną. Żulik idzie szczęśliwy. już patrzy w myślach jaki może kupić jacht, nowy tv do meliny albo dołoży się koledze do wina za moje zarobione 2 zł. Podchodzimy pod drzwi biedronki.ukazuje nam się piękne, z niebywała grafiką, z lietarami żółtymi jak złoto ogłoszenie o pracę. Pokazuje Panu żulowi, mówię „tu Pan dostaniesz 2000. a nie jakieś marne 2 zł.- A on na to: -pierdole. ide do kogoś innego
Pisarz Tadeusz Konwicki wspomina w książce ''Nowy świat i okolice": – Otóż siedzimy kiedyś z Gucieńkiem (aktorem Gustawem Holoubkiem), Dygatem (pisarzem Stanisławem Dygatem) i jeszcze jakimś kibicem na trybunach stadionu „Legii” i w miłym podnieceniu oczekujemy rozpoczęcia meczu piłkarskiego. A tu za nami, na wyższym stopniu trybuny, lokuje się jakaś wataha żulów warszawskich. Nie pomni na to, że przed nimi siedzą szanowni kibice sportowi, zaczynają wrzeszczeć, rzucać mięsem, szamotać się, gwizdać, ryczeć.Gucieńko, odziany z dystynkcją w sakpalto, odwraca się i grzecznie upomina młodzież, prosząc o spokój. Bogać tam, rwetes, wrzaski, nieprzystojne słownictwo tylko się wzmagają. Gucieńko słucha tego, jego piękne uszy czerwienieją złowrogo, nagle odwraca się błyskawicznie, łapie najaktywniejszego urka za łeb i przez własne ramię trzask jego pyskiem o swoje kolano. Matko Święta, cała trybuna ucicha, chuligani milkną ze zgrozy, ten schwytany przez subtelnego Gucieńka żulik gramoli się z ziemi z rozkwaszonym nosem, a wtedy ich przywódca, wielki, barczysty drab, podnosi się z ławki i powiada z niesmakiem:– Chodźmy stąd, bo tu granda siedzi.”

1