Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
 – Potwierdza się też, że rakieta spadła tam w grudniu, ale Potężna Polska uznała, że nie ma się co przemęczać z jej szukaniem, więc sprawę olała, aż w kwietniu znalazł ją jakiś cywil na konnej przejażdżce.Nawet wtedy pozbierano ją tak niedokładnie, że inni cywile znajdowali sobie jej kawałki.Pinokio twierdzi, że o grudniowym incydencie dowiedział się dopiero w kwietniu. Jeśli mówi prawdę - to znaczy, że wojsko nie informuje premiera o rosyjskiej rakiecie nad terytorium NATO, gdy Rosja za miedzą prowadzi wojnę. Jeśli kłamie, to znaczy że przez 5 miesięcy wiedział, że w lesie leży niewybuchnięta rakieta i uznał, że "nah, it's fine".Czemu jej nie znaleziono, skoro w grudniu jakoby poderwano w celu jej eskortowania polskie i zachodnie myśliwce, które chyba widziały, gdzie spadła? Nie wiadomo. Czy w ogóle ją widziano, czy rząd i w tej kwestii kłamie? Nie wiadomo. Czemu jej nie zestrzelono? Nie wiadomo. Czy wykryły ją polskie radary? Nie wiadomo.Czy przeleciała kilkaset km nad polskim terytorium i spadła do lasu niedaleko wielkiej bazy NATO, gdzie widocznie nikomu nie chciało jej się szukać? Owszem.Oczywiście to nie był żaden rosyjski atak, tylko usterka w nawigacji. Rakieta na szczęście nie była uzbrojona, bo służyła za wabik dla ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, więc zamiast głowicy miała betonowego klocka. Ale o tym niekoniecznie wtedy wiedziano, prawda?

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…