Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
archiwum
Anegdota z udziałem Bodzia Lindy, który niedawno skończył już 70 lat: – Pewnie tak ze trzy dekady temu udałem się z kolegą – mocno ode mnie starszym – na mecz. Dodam od razu, że na mecz poważny, bo była to ekstraklasa. Kolega, podobnie jak ja, mocno interesował się ligą polską i zazwyczaj bardzo emocjonalnie i energicznie przeżywał boiskową rywalizację…Tym razem jednak było zupełnie inaczej. Mój towarzysz od pewnego momentu jakby kompletnie się wyłączył. Wcisnął kciuk do ust – typowy to był dla niego odruch gdy intensywnie o czym myślał – i chwiejąc się rytmicznie mruczał pod nosem: - No żesz w mordę kopane, gdzie on grał, gdzie on grał?- Kto, kiedy, jak? – dopytywałem…- No ten gość po lewej, trzy rzędy przed nami. Ty wiesz jakie bramy ładował? Jaki to był napadzior? Przypomnij mi – gdzie on do k…y nędzy grał?- Nie wiem do cholery, widzę go od tyłu, niech się odwróci, wtedy może ci pomogę…- Męczy mnie to od kilku minut. Nie mogę sobie przypomnieć. Gdzie on grał? Patrz, odwraca się…Gość odwrócił się w naszą stronę i…- Widzisz, Grzesiek? Widzisz!!! No gdzie on grał????- Jak to gdzie – odrzekłem dusząc się ze śmiechu. – W filmach, kretynie!!!!Bramkostrzelnym napadziorem okazał się BOGUSŁAW LINDA.

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…