Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
archiwum
Walonko czy pukanko”, miał pisać ksiądz katecheta do 14-letniego ministranta. Gdy dyrekcja szkoły w Prusicach została o tym powiadomiona, nie odsunęła wikarego od pracy z dziećmi. A proboszcz zabronił służyć do mszy… chłopcu. – „Mam wielki żal do szkoły, bo przez dwa tygodnie nie zrobiono nic”, mówi matka chłopca. Nie wiadomo, dlaczego kobieta od razu nie zgłosiła sprawy policji lub prokuraturze. Ale nikt jej w tej sprawie nie pomógł. Próbowała prowadzić prywatne śledztwo – spotkała się z wikarym. Ksiądz najpierw się rozpłakał, a później wynajął prawnika, który wezwał kobietę, by „zaprzestała naruszania dóbr osobistych” księdza. Wówczas matka chłopca zawiadomiła kurię, a kuria zgłosiła sprawę prokuraturze, bo taki ma obowiązek prawny. Teraz prokuratura prowadzi w tej sprawie czynności sprawdzające.

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…