Te dziwne zawody naprawdę istnieją i są potrzebne (15 obrazków)
Byłem facetem, który skrobał lód na torze bobslejowym, żeby zawodnicy mogli się lepiej po nim ślizgać
Zanosiłem ludziom torby pełne gotówki bez zadawania pytań
Łapałem kurczaki dla miejscowych farmerów wraz z grupą chłopaków z lokalnego liceum. Spotykaliśmy się po zmroku obok domów farmerów i wkraczaliśmy do akcji. Ładowaliśmy je na ciężarówki, którymi odbywały swoją ostatnią podróż w życiu.
Dziennie średnio przerabialiśmy około 10 000 ptaków. Praca była ciężka, ale całkiem... zabawna
Łapałem kurczaki dla miejscowych farmerów wraz z grupą chłopaków z lokalnego liceum. Spotykaliśmy się po zmroku obok domów farmerów i wkraczaliśmy do akcji. Ładowaliśmy je na ciężarówki, którymi odbywały swoją ostatnią podróż w życiu.
Dziennie średnio przerabialiśmy około 10 000 ptaków. Praca była ciężka, ale całkiem... zabawna
Sprzedawałem bilety do jednego z najlepszych nawiedzonych domów w mojej części kraju. Śmieszna sprawa, bo po pracy często chodziliśmy na piwo. Co ciekawe koledzy z pracy szli w pełnej charakteryzacji. Wyobraźcie sobie stolik pełen żywych trupów i innych straszydeł i mnie między nimi
Ciotka mojej znajomej pracuje jako profesjonalna złodziejka w sklepach. Wchodzi do danego punktu, dokonuje kradzieży, po czym analizuje całe zajście wraz z ochroną. Jest bardzo dobra i potrafi znaleźć luki i słabe punkty i tak wyszkolić pracowników, aby sklep nie miał zbyt dużych strat z tego tytułu
Mierzyłem batoniki owsiane linijką i upewniałem się, że są odpowiednich rozmiarów. Gdyby nagle okazało się, że brakuje na przykład 2 mm, musiałbym to wprowadzić do komputera. Komputer następnie zmieniałby kąt cięcia maszyny, aby przekalibrować wyjściowy rozmiar batonika. Średnio co 15 minut mierzyłem po 10 sztuk
Komentarze Ukryj komentarze