Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
 –  Pewnego dnia urodził mi się synZabrałem go do domu, wszyscy cieszyli się i śmiali, mówiąc, że dzieciątko wygląda dokładnie jak ja. Oczywiście płakałem, bo jeśli ten ktoś był podobny do mnie, to jak obrzydliwie musiałem wyglądać.Z upływem tygodni coraz więcej włosów zaczęło się pojawiać na jego główce, oczy się otworzyły, wyglądał bardziej jak człowiek niż embrion w ostatnim stadium rozwoju, ale nadal patrzyłem na niego z obawą. Nigdy nie można ufać temu, co wyrosło w innym człowieku, do tego czerpiąc energię ze swojego żywiciela (jestem fanem filmu „Obcy").Ale pewnego dnia, trzy miesiące później, wpadli do nas znajomi. Podczas ich wizyty musiałem nakarmić małego jegomościa mlekiem, podchodzę, a on się do mnie uśmiecha. Zdziwiłem się, cofnąłem się, podszedłem jeszcze raz, a on znowu się uśmiechnął.Dziwne, pomyślałem, czyli w tym małym móżdżku jest jakiś rozumek. Poprosiłem kolegę, żeby podszedł do kołyski, a ja stanąłem z boku i obserwowałem. Brwi miał ściągnięte i patrzył wrogim wzrokiem. Nie mój przyjaciel oczywiście, tylko syn. Mówię do kumpla, żeby się odsunął, podszedłem do kołyski, a maluch znowu zaczął się uśmiechać na mój widok. O mój Boże, on mnie rozpoznaje i cieszy się, że mnie widzi. Byłem w szoku, wszyscy się śmiali, a ja płakałem.Minęło 17 lat, on wciąż uśmiecha się tak samo, gdy mnie widzi, mówię mu, że jest dokładną kopią mnie. Syn się obraża na te słowa, ale ma do tego pełne prawo!

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…