Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
archiwum

Jak wyglądałoby wolnorynkowe eldorado marzeń Korwina:

Jak wyglądałoby wolnorynkowe eldorado marzeń Korwina: – Siedzę w swoim prywatnym radiowozie, wstrzykuję sobie heroinę w ramię. Czytam gazetę podsumowującą siedem lat rządów Korwina gdy nagle słyszę głośny sygnał. Wrzucam złotówkę, żeby aktywować policyjne radio. Odezwał się szef mojej jednostki- Okropna sprawa, jedna z najgorszych, jakie mogły się stać- Co się stało? Czy ktoś znowu próbował przeszkodzić w legalnym handlu dziećmi na ulicy Pinochetta?- Znacznie gorzej. W banku w centrum miasta trwa właśnie napad. Ktoś próbuje ukraść tysiąc BitcoinówStrzykawka wypadła mi z rąk gdy to usłyszałem- Jedź tam jak najszybciej. Dorwij tych drani za wszelką cenę... o ile ktoś na wolnym rynku zapłaci nam za to uczciwą stawkę- Szefie... każda stawka przefiltrowana przez mechanizmy wolnego rynku z definicji będzie uczciwa- To w tobie lubię, detektywie. Do dziełaWrzuciłem złotówkę do syreny na dachu radiowozu i ruszyłem w drogę. Po pięciu minutach wysiadłem z auta tuż przed bankiem. Przeskoczyłem nad prywatnym chodnikiem otaczającym bank - nie miałem czasu, żeby kupić bilet na poruszanie się nim. Wpadłem do banku, wyjąłem broń i krzyknąłem:- Marlboro ® Stać! Chyba, że chcecie skorzystać z prawa do poruszania sięWszyscy w środku spojrzeli na mnie ze strachem- Dobra, ktoś w tym banku próbuje ukraść bitcoiny. Kto z was zapłaci mi, bym spróbował temu zapobiec?Nikt się nie odezwał. Cisza trwała i trwała. Odpaliłem papierosa i wydmuchnąłem dym w ich stronę. Ciężarna kobieta zaczęła kaszleć, ale miałem to gdzieś, w zeszłym miesiącu posłowie partii Marlboro przegłosowali zezwolenie na palenie w każdym miejscu w kraju. Jako, że firma Marlboro była też właścicielem mojego posterunku miałem całkiem niezłą zniżkę na ich papierosyNagle jeden z mężczyzn stojących w kolejce zerwał się do biegu. Ruszyłem tuż za nim. Miał ogromną przewagę - biegł po chodniku, podczas gdy ja miałem wykupiony voucher na poruszanie się tylko po ulicy. W pewnym momencie wyjął broń, którą mógł oczywiście nosić przy sobie bez żadnych zezwoleń. Strzelił w moim kierunku, ale kula poleciała daleko ode mnie. Szybko włożyłem złotówkę w mój pistolet i wystrzeliłem pół magazynka. Wszystkie kule trafiły w skrzynkę na listy koło złodzieja. Oczywiście zrobiłem to specjalnie. Pieprzona poczta polska, ostatnia niesprywatyzowana firma, cholerny państwowy moloch marnujący pieniądze.Złodziej przerażony rzucił broń i padł na ziemię. Od razu przyznał się do wszystkiego, błagając o litość. Już z daleka rozpoznałem kim był - to jeden z przedstawicieli czerwonej hołoty, były prezes banku centralnego, obecnie bankrut przymierający głodem- Pójdziesz ze mną mały kurwiu, wasze rządy terroru są już skończone. Nikt nigdy nie będzie już potrzebować waszych kretyńskich regulacji- Wolny rynek nie rozwiąże wszystkich waszych problemów - wysapał ze łzami w oczachUśmiechnąłem się prowadząc go do radiowozu oklejonego reklamami Marlboro. Na okolicznych latarniach wisieli politycy z bandy czworga i homoseksualiści. Dzieci w pocie czoła budowały ogromne wieżowce- Chciałbyś być teraz w jakimkolwiek innym europejskim kraju? - spytałem go, patrząc mu w oczy. Nic nie odpowiedział. Nie było już innych krajów - Unia Europejska doprowadziła wszystko do ruiny, nadmiar tolerancji i regulacji sparaliżował wszystko już w 2022 roku- Przepraszam - wyszeptałPopłynęła mi łza. To był pierwszy lewak w mojej karierze, który doznał olśnienia i zrozumiał swój błąd. Mimo wszystko został skazany na dożywotnie przymusowe prace przy pakowaniu papierosów w prywatnym więzieniu. To był dobry dzień. Dobry dzień w porządnym, wolnorynkowym państwie.

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…