Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
Jak miałem 7 lat rodzicezabrali mnie na wesele na wieś – No i jak to na takich weselach się sprawy potoczyły, a ja nie miałem doświadczenia w tego typu imprezach i się zgubiłem. Zabrała mnie na noc jedna ciocia, ale rano się okazało że to nie ta ciocia co ja myślałem, i się jeszcze okazało że ona miała zabrać jakieś inne dziecko a nie mnie, bo mnie też nie kojarzy, więc zaprowadziła mnie z powrotem do remizy, która była akurat zamknięta. Więc zostawiła mnie na chwilę u takiej pani co mieszkała po sąsiedzku. Potem się okazało, że mąż tej pani wrócił na chwile na obiad, to zjedliśmy, a potem wszyscy pojechaliśmy w pole zbierać ziemniaki czy coś. Później było ognisko w polu i paliliśmy te liście z ziemniaków i w ogóle było fajnie ale ci co mnie przywieźli już mnie nie chcieli zabierać bo żona organisty nie dała rady zabrać wszystkich bambetli i musiałem jej pomóc prowadzić rower. Zaprowadziłem rower do stodoły i tam poszedłem spać, bo jak chciałem do domu to już było zamknięte. Rano obudziła mnie córka organisty, bo akurat potrzebowała rower, bo jechała posprzątać kościół i mnie zabrała żebym pomógł. Nie lubię kościołów więc na miejscu bardzo się ucieszyłem jak się okazało, że to nie kościół jest do sprzątania tylko garaż na kombajn bo akurat niedawno było tam wesele. I tak sprzątamy ten garaż i okazuje się że w takim pomieszczeniu warsztatowym trochę z boku jeszcze trwa to wesele, i siedzi tam mój ojciec.I on się bardzo ucieszył jak mnie zobaczył i pyta gdzie są te fajki po które mnie wysłał. Tylko że on nie mnie wysłał tylko mojego brata. I nie po fajki tylko po marynarkę. I to było dzień wcześniej. Brat też się znalazł. Dzień później.

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…