Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…
Alona Romanenko, pracująca legalnie Ukrainka w podpoznańskim Luboniu miała okropny i groźny wypadek. Magiel przemysłowy z którym pracowała, wciągnął jej rękę – Kiedy wyciągałam kawałek materiału, maszyna poszła z moją ręką. Głośno krzyczałam. Powoli rękę wciągnęło - opisuje w rozmowie ze stacją Polsat News Ukrainka. Drastyczny wypadek pokazał mentalne nieprzygotowanie polskich pracodawców. Kiedy na miejsce przyjechała straż pożarna szef Alony musiał podjąć dramatyczną decyzję. 45 minut zastanawiał się, czy ważniejsze jest życie kobiety, czy zepsuta maszyna. Wspaniałomyślnie wybrał życie swojej pracownicy.Właściciel, gdy zobaczył, że straż chce ciąć maszynę, zaczął do nich krzyczeć, że nie wolno - nie dowierza pani Alona. Przedsiębiorca twierdzi, że ostrzegał przed gorącym olejem wewnątrz maszyny w trosce, żeby przygotowani do akcji strażacy... nie poparzyli się! 29-latka twierdzi, że pracowała za 13 złotych za godzinę bez żadnego przeszkolenia.Lokalny biznesmen powiadomił policję dopiero po kilku godzinach od wypadku. Policyjni technicy nie mogli już zabezpieczyć śladów. Pomimo obowiązku, nie powiadomił też prokuratury. Właściciel pralni bezradnie rozkłada ręce:Wszystko mieliśmy generalnie sprawne, nie wiemy jak to się stało. Nie wiemy jak ta kobieta się tam pojawiła

Komentarze Ukryj komentarze

z adresu www
Komentarze są aktualnie ukryte.
Momencik, trwa ładowanie komentarzy…