Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

1. Wyglądasz bogato 2. Oszczędzasz na mleku 3. Nie będą prosić o więcej 4. Nie przyjdą ponownie –  My Crest
 –
 –
 –  101112www131214
0:09
Jej bohaterami są: pani Dorota - pacjentka Centrum Diagnostyki i Leczenia Chorób Piersi i jej wieloletni partner - pan Krzysztof. Są razem od 21 lat i mają 7-letniego synka – Panią Dorotę czeka operacja. Zanim trafiła do naszego szpitala przeszła przez kilka ośrodków onkologicznych. Twierdzi jednak, że dopiero tutaj poczuła się w pełni zaopiekowana i znalazła przestrzeń i wsparcie, by nie tylko podjąć leczenie w naszym Instytucie, ale zawrzeć związek małżeński w tak nietypowym miejscu jak szpital. Trzymamy kciuki za operację Pani Doroty i składamy najlepsze życzenia Młodej Parze!
 – W 1925 roku błonica dotknęła odizolowaną wioskę na Alasce. Z powodu silnego mrozu nie było możliwe przetransportowanie leków samolotem ani statkiem, więc transport leków do miasta Noma został zorganizowany przy pomocy maszerów - przewodników lub kierowców psich zaprzęgów.Około 1120 mil (1800 kilometrów) trzeba było pokonać w pięć dni. Było kilka zespołów, które na zmianę pokonywały różne odcinki. Norweg Gunnar Kasen i jego główny pies Balto jako pierwsi przywieźli surowicę do wioski. Okazało się, że Kasen nie pomylił się w wyborze głównego psa, ponieważ gdy zespół miał wypadek, Balto pomógł swojemu maszerowi, ratując go przed pewną śmiercią.Kiedy burza osiągnęła swój szczyt, a widoczność stała się słaba, przeszli 85 km. Balto jest uważany za bohatera, a w 1925 roku wzniesiono mu pomnik w Central Parku w Nowym Jorku. Był naprawdę bohaterem, podobnie jak wszystkie inne psy podczas tej misji. Jednak psem, który wykonał najtrudniejszą część pracy był Togo, który pokonał najdłuższy dystans 260 mil (418 kilometrów). Był on częścią zespołu psów Leonardo Seppala. Togo to husky widoczny na zdjęciu
 –
 –  Babcia,widziałaś mójpowerbank?Co to sień?Leżał gdzieśw sieniA co topałerbank?
 –
Szkoda tylko, że muszę pracować za granicą, aby godnie żyć –  TET

Nieustraszeni alpiniści zdobyli szczyt, jednak zostawili koleżankę na pastwę losu, ryzykując jej życie i zdrowie

 –  Łukasz Supergan2 dniCZY POWYŻEJ 4000 METRÓW MORALNOŚĆ NIEOBOWIĄZUJE?Od początku mojej kariery górskiej wpajano wemnie, że lina jest symbolem nierozerwalnościzespołu. Że gdy wyszliśmy razem wracamyrazem, z wyjątkiem zejścia po pomoc. Żezostawienie kogoś w górach jest niewybaczalne.A potem trafiłem na tę historię opisaną przezB.W tym miesiącu B. wchodziła w tym miesiącu naKazbek z dwójką kolegów. Wspólnie dotarli podKazbek i doszli do bazy.I tu zdarzyło się coś niewiarygodnego.Z bazy położonej na 3600 m B. i jej dwóchkolegów dotarli na lodowiec. Było zimno inastąpiła rzecz zdumiewająca (cytat z naszejrozmowy): „Na około 4400 kolega oznajmił, żezimno mu w stopy. Nie zasugerował zejścia, tylkoprzyspieszenie tempa do góry. Powiedziałam, żeszybciej na pewno nie dam rady iść. Na 4600akurat wzeszło słońce, ale to nie pomogło mu sięogrzać. Usłyszałam, że rozwiązujemy się z liny ikażdy idzie w swoim tempie, bo on już niewytrzyma. Powiedziałam, że bez nich raczej niewejdę. Usłyszałam 'powodzenia' i chłopaki ruszylido góry.".Proste? Nie, zważywszy, że znajdowali się nalodowcu (zagrożonym szczelinami) i napółnocnym zboczu góry (zagrożenie długimzjazdem). W takim miejscu asekuracja jestkoniecznością.,,Finalnie podeszłam do 4700, samopoczucie sięobniżało, tempo jeszcze zwolniło, morale spadło. Ibyłam w kropce: niebezpiecznie iść samej dogóry, skoro źle się czuję, a ich nie dogonię; niemogę zostać i czekać, bo zamarznę; nie mogęwracać, bo jestem sama. Finalnie podjęłamryzyko samotnego powrotu jakieś 2h od wschodusłońca, więc liczyłam, że śnieg nie jest jeszczecukrem. Chłopaki weszli na szczyt. Do mniechyba dotarło dopiero po zejściu na sam dół, że tonie jest zwykłe nieporozumienie, a było realnezagrożenie."Czy rozwiązali się za zgodą wszystkich? Niestetynie. B. wyrażała obawy, ale jak napisała ,dyskusjewewnątrzzespołowe już się odbyły". Jej koledzyuznali, że jeśli chcą wejść na szczyt, muszą iśćszybciej i po prostu... rozwiązali się, zostawiającją samą. Pośrodku lodowca. Bez pomocy. Bezpewności, że pamięta drogę. Gdyby na drodzepowrotnej wpadła w szczelinę, efekt mógłby byćtragiczny - w lodowcu pod Kazbekiem leży jużkilku ludzi, o czym mówią tablice stojące przyszlaku do bazy. B. wracała między szczelinami iprzez lawiniska.Gdy pisaliśmy do siebie, B. w pierwszej chwiliusprawiedliwiała tą decyzję. Pisała, że niezadbała o komunikację przed wyjściem i nieuzgodniła z chłopakami co zrobią w takimprzypadku. Ale tego, co się stało, nie da się tegousprawiedliwić niczym. Każda osoba w zespolemusi czuć się bezpiecznie i musi wrócićbezpiecznie, nawet gdy jest najwolniejsza inajsłabsza. Jeśli zespół nie może się podzielić –wraca w całości. Pozostawienie kogoś tak, jakzrobili to dwaj partnerzy B. to nie tylko Everestgłupoty, ale i wystawienie jej na ryzyko śmierci.Kilka lat temu na mojej stronie opublikowałemwywiad pt. „Samobójcy idą na Kazbek". Dziśmógłbym dopisać ciąg dalszy, dodając do tegotytułu ,, i zabójcy". Gdyby B. zginęła, dwaj koledzy,którzy zostawili na lodowcu wolniejszą od siebiekobietę, aby wejść na szczyt, byliby winni tejśmierci.Przez lata zdanie „Nie zostawia się przyjaciela,nawet gdy jest już tylko bryłą lodu" budowało etospolskich wspinaczy. Jak widać dziś mamy wśródnas ludzi, hołdujących zasadzie ,,Jeśli maszparcie na szczyt, nie ma miejsca na moralność".Oby były to pojedyncze przypadki.Personaliów bohaterów nie ujawniam.Internetowy lincz jest zbędny. Mam nadzieję, żeprzeczytają te słowa i przemyślą to, co zrobili nagórze. A Was wszystkich proszę: gdziekolwiekidziecie, fundamenty alpinizmu i partnerstwozostają te same. Trzymajmy się ich zawsze.O: Kazbek na wysokości 4600 podczas jednegoz naszych wejść. W tym terenie rozwiązał sięzespół B.
 –
 –
 –
 –
 –  MNNENNf000000
 –
A kot ma obsługę –
 –
Była członkinią konspiracji podczas II Wojny Światowej, a także działaczką antykomunistyczną – W trakcie okupacji niemieckiej pomagała wraz z mężem w ukryciu się, organizacji fałszywych dokumentów oraz zatrudnieniu młodej Żydówce, która dzięki temu wsparciu przeżyła.Postanowieniem śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z 7 listopada 2008 roku o nadaniu orderów otrzymała Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce, za osiągnięcia w podejmowanej z pożytkiem dla kraju pracy zawodowej i społecznej.Z okazji 109. Urodzin otrzymała list z życzeniami od Prezydenta RP Andrzej Duda oraz została odznaczona Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości