Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 82 takie demotywatory

 –  SZKOLENIE IZRAELSKIED ARMIIW STREFIE GAZY SĄ DWA TYPY AUT.(mlu)BOMBARDUJEMY OBA.andrzejrysuje.pl
Rozpoczęcie rozmowy od stwierdzenia "mam tylko 2% baterii" pozwala na rozłączenie się w dowolnym momencie –  門
 – 20 stycznia podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich Młodzieży w Gangwon w Korei Południowej odbywały się indywidualne zawody w short tracku. Zawodniczki miały do pokonania 1500 metrów (czyli 13,5 okrążenia po 111,11 m). Podobnie jak w innych dyscyplinach, wyścigi na short tracku na dłuższe dystanse zaczynają się wolniejszym tempem, co pozwala na zachowanie energii na finisz.Chinka Yang Jingru zdecydowała się jednak zacząć intensywnie i w ciągu czterech pierwszych okrążeń prawie zdublowała rywalki. Dołączyła do grupy i spokojnie podążała na jej końcu przez następne okrążenia.Kiedy Yang Jingru kończyła swoje przedostatnie okrążenie, grupę panczenistek na linii mety przywitał dzwonek sygnalizujący ostatnie 111 metrów do przebycia. Zawodniczki przyspieszyły i walczyły o jak najlepszą pozycję na finiszu. Do mety na końcu grupy dotarła Yang Jingru, która została zwyciężczynią wyścigu. Panczenistki prowadzące grupę zwolniły, ponieważ były przekonane, że wyścig się skończył. Zapomniały, że zostały niemal zdublowane i że mają jeszcze jedno okrążenie do przebycia. Od momentu usłyszenia dzwonka powinny były bowiem przebyć jeszcze dwa okrążenia. Inna reprezentantka Chin, Li Jinzi, świadoma pomyłki rywalek, wyprzedziła je i ukończyła ostatnie okrążenie, zdobywając drugie miejsce.„To była moja strategia, nikt nie wiedział, co robić. To zmyliło moje rywalki.” – powiedziała Yang Jingru po zwycięskim biegu. GROW TOLTHETTRING FOREVERAAbay116FANNYMWON 2074BANGWON 202Minanow 1008SUNE FOR
 –  Mam nadzieję, że mojepierogi smakowałyALE TEGONieZJADAJ ODY(jeden kawałek polizałami oplutam tylko jeфитатwiem któryP.S. dbecnie mamchore gardło.
 –  MinisterZdrowiaADP.050.49.2023.JPWarszawa, 06 grudnia 2023PanKrzysztof BrejzaPoseł na Sejm RPadres email:biurosenatorskiekbrejza@gmail.comSzanowny Panie,odpowiadając na wniosek złożony w dniu 23 listopada br. dotyczący realizacji przezMinisterstwo Zdrowia lub jednostki podległe, w okresie od 1 października do 25 listopada2023 roku przelewów na rzecz Fundacji Lux Veritatis i innych wskazanych podmiotów orazo zawieraniu umów cywilnoprawnych, uprzejmie informuje, że Ministerstwo Zdrowaprzekazało Fundacji Lux Veritatis w dniu 18 października br. 192 926,12 zł oraz w dniu17 listopada br. 184 593,48 zł z tytułu realizacji umowy nr 1/1/45/2023/3020/872obejmującej zakup czasu antenowego oraz emisję spotów w Telewizji Trwam w ramachkampanii „Planuję długie życie". Umowa została sfinansowane ze środków wieloletniegoprogramu Narodowa Strategia Onkologiczna na lata 2020-2030.Zarówno dysponent części 46 - Zdrowie jak i jednostki podległe Ministrowi Zdrowia niezawierały oraz nie przekazywały środków pozostałym podmiotom wskazanym we wniosku.Nadmieniam, że Ministerstwo Zdrowia podejmuje współpracę z fundacjami i innymipodmiotami, jeżeli jest to w interesie pacjentów i systemu ochrony zdrowia. Zakreswspółpracy określony w umowach wymaga posiadania koncesji wydanej przezPrzewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na rozpowszechnianie programutelewizyjnego.Z wyrazami szacunkuz upoważnienia Ministra ZdrowiaWaldemar KraskaSekretarz Stanu/dokument podpisany elektronicznie/
Europosłowie PiS zagłosowali za "europejską strategią w zakresie białka", w której napisano między innymi o "rosnącym potencjale białka pochodzącego z owadów przeznaczonego do spożycia przez ludzi" – Uchwałę poparli m.in. Joachim Brudziński, Ryszard Czarnecki, Anna Fotyga, Beata Kempa, Beata Szydło czy Patryk Jaki Łukasz Kohut@LukaszkohutPamiętacie jak władza atakowała opozycję robakami ?Dziś w PE, PiS przyznał, że istnieje ,,potencjał białka pochodzącego zowadów przeznaczonego do spożycia przez ludzi."@PatrykJaki @jbrudzinski @r_czarnecki i wielu, wielu innych zPiS głosowało ZA. #HimalajeHipokryzji110ECR307A9-02812023 Emma Wiesner ConsideratBerg, Bielan, Brudziński, Czamecki, Fotyga, Hakkarainen, Hoogeveen, sic, Jaki, Kanko, Kempa, Koc, Kopcińska,Krasnodebski, Kruk, Mozdzanowska, Poręba, Rafalska, Rockmaker, Ruissen, Ruohonen-Lemer, Rzońca, SaryuszWolski, Szydlo, Tobiszowski, Tomaszewski, Tosenovský. Van Overtveldt Vondra, Vrecionová, Waszczykowski,Wiśniewska, Zahradi, Zalewska, Ze, ZotowskiTIVIPOglądaj na: wiadomosci.tvp.plPIS CHCE BYŚMY JEDLI ROBAKI
 –  jednej analizy, która leży na biurkuKaczyńskiego. Cytat: ,,StrategiaJacka Kurskiego w TVP zakłada, żewidz (czyli wyborca) jest naiwny, awręcz, że jest kretynem, który naniczym się nie zna i ktoremuwystarczy pięć razy powtórzyćjakąś manipulację, żeby w touwierzył. I że trzeba to robić ażpięć razy, gdyż inaczej widz niczegosam nie zrozumie i nie przyjmiewersji, którą przedstawia TVP. (...)
Piątego dnia nie będzie normalnych lekcji, a zamiast tego przewidziane są dla uczniów tzw. prace projektowe - nauka krawiectwa, stolarki, informatyki, plastyki itp. – Nowa strategia edukacji ma być realizowana do 2026 roku, a w międzyczasie będą również trwały prace nad skróceniem czasu trwania lekcji Wodzisław Śląski 2022-2026Strategia rozwojuoświatyMFul
 –  JZza tęczowej szyby15 godz.. →Jak już mam Waszą uwagę to ja bym chciałapociągnąć pewien wątek.●●●Wiecie, ja o tym że sklepy są dla mnie trudne piszętutaj dość regularnie. Dziś zrobił się ruch, boopisałam konkretną sytuację, konkretnezachowanie, konkretnego człowieka. Mamy łatwąemocję wzburzenia...I słusznie pojawia się w komentarzach uwaga, żepracownicy też są przeciążeni. Bo ja wsłuchawkach wejdę, zrobiĘ jak najszybciej zakupy iwyjdę. Pani w sklepie siedzi tam ileś godzin i wefekcie wyładuje swoją frustrację na takiej mnie,dorosłej kobiecie z aparycją nastolatki - bo łatwycel,który może się nie obronić. Czy to dobrapostawa? No nie. I trzeba o tym mówić, zwracaćuwagę. Jako dorośli ludzie decydujemy o użyciuagresji i mikroagresji niezależnie od działaniakorporacji.Ale problem jest szerszy. Nie musiałabym iść wsłuchawkach gdyby w sklepie nie atakowałybymnie głośne komunikaty i muzyka. Pani nie byłabytak zmęczona i łatwiej by było jej się ugryźć wjęzyk. Ktoś powie, że wobec tego głupie sklepyniepotrzebnie puszczają muzykę, ale to nie jesttak, że to jest "głupie działanie sklepu". To jest jaknajbardziej przemyślana strategia.Sklepy będą puszczać głośną muzykę, bo im się toopłaca. Bo rozdrażniony i rozkojarzony klient toklient, który będzie bardziej skłonny podejmowaćpochopne decyzje zakupowe. Bo nie jesteśmy dlasklepu podmiotem. Z tego samego powodumarketingowe autism-friendly godziny będąwłaśnie ładnym wytrychem marketinguprzyjaznego OzN. Autismwashing, który przykrywafakt, że przez pozostałe godziny tworzy sięprzebodźcowujące środowisko.
Najważniejsza jest dobra strategia –  Юс
 –  Jak to dobrze rozegramy, to oni kiedyś będą za nami chodzili krok w krok i będą do woreczków zbierali nasze kupy.
 –
Polska, rok 2037: – Janusz jak co dzień o 7 rano otwiera swój sklep z paruweczkami. Wchodzi do środka, zapala światło, nagle ogarnia go bezruch, a klucze wypadają mu z rąk. Przy ladzie stoi dwóch napakowanych księży. Jeden ma na czole tatuaż "JP2 na 100%". Drugi nie ma tatuażu, ale ma siekierę. I różaniec. -No proszę, proszę - zaczął ten z siekierą. I różańcem. - widzę, że biznesik ładnie się kręci. Chyba nie chcielibyśmy, żeby sklepik ci spłonął jak Rzym w 64 roku?-C- co? -wymamrotał Janusz.- Ale dlaczego?-To teren Rzułtego. -odparł głębokim głosem jeden z księży- Rzułtemu nie podoba się, że ktoś prowadzi interesy na tego terytorium.Januszowi pot napłynął na policzki. Dobrze wie, że kontakty Rzułtego sięgają nawet do lochów Watykanu. -Ale nie ma co się denerwować na zapas! -uspokaja go ksiądz z siekierą. I różańcem. - Jest pewne wyjście z tej sytuacji, zapewniam, że rozsądne dla obydwu stron. Ah tak, pomyślał Janusz. Strategia "Dobry i Zły Ksiądz". Klasyka.-Zamieniam się w słuch.-Po primo, wieszasz krzyż na ścianie, ty kurwa bezbożniku. Po drugie primo, podpisujesz to. -rzekł ksiądz, wręczając Januszowi dokument.-Akt Zawierzenia Firmy?-Tak. Akt zobowiązuje cię do przekazywania 35% dochodu do Watykanu, w zamian masz nasze błogosławieństwo i protekcję Rzułtego. -To... To strasznie dużo pieniędzy.-Żadna cena nie jest zbyt duża, jeśli mówimy o życiu wiecznym -uśmiechnął się ksiądz. - To jak, mamy umowę, czy dzwonimy po Żołnierzy Chrystusa?-nie, proszę. Tylko nie oni. -Świetnie! Benedykcie, na sfinalizowanie deala poproszę jeszcze jakieś słowo boże. To z Księgi Ulicy, wiesz które.-Jasne. -odparł Benedykt, po czym sięgnął do kieszeni sutanny po biblię. -Księga Ulicy, rozdział 21, werset 36: "Kto donosi na psy, łamie prawo boże i jest jebany"
Nikt nie będzie pamiętał wszystkich twoich afer, jeśli każdego dnia wywołasz nową –

Całe to grzybobranie to jest dla jakichś psycholi

 – Rośnie to w lesie przy samej ziemi, lisy na to szczają — i nie tylko lisy, i nie tylko szczają.Jagód z lasu pod żadnym pozorem nie jedz bez dokładnego umycia, bo lis oszcza i bąblowica murowana, ale borowika to pod żadnym pozorem nie myj, bo smak wypłuczesz, tylko pędzelkiem omieć i możesz omnomnować na surowo.Widziałeś kiedyś dwa nagie ślimaki kopulujące na jagodzie? No raczej nie, bo się na niej nie zmieszczą, ale taki kapelusz grzyba to dosłownie łóżko w leśnym burdelu.A ty narażasz się na kleszczowe zapalenie mózgu, pobłądzenie, utonięcie w bagnie, kradzież auta zostawionego pod lasem, gwałt, walkę na śmierć i życie z dzikimi zwierzętami, przygniecenie przez drzewo, weekend we wnykach, postrzelenie przez niedowidzącego myśliwego, rozerwanie przez niewypał, klasyczne zjedzenie przez czarownicę, mimowolny udział w gangsterskich porachunkach, młodzieżowej orgii, kibolskiej ustawce, czarnej mszy lub nazistowskim zlocie — nie wspominając już o nieludzkim wstawaniu o czwartej nad ranem, żeby inni cię nie ubiegli — tylko po to, aby już w zaciszu własnego domostwa raz jeszcze położyć swe kruche człowiecze życie na szali, racząc podniebienie zebranymi plechowcami.Popatrz na taki kebab — mały, średni, duży, XXL zemsta faraona, rollo, w bułce, w picie, w boxie, z sosem łagodnym, ostrym — jakiego nie wybierzesz, p r a w i e nic ci nie będzie.Z pieczywem, słodyczami, nabiałem i tym zielonym z pola sytuacja ma się podobnie.Ale z grzybami to oczywiście zupełnie inna śpiewka — połowa chcę cię zabić od razu, a reszta niekoniecznie chce, ale może, jak się będziesz z nimi niewłaściwie obchodził.Do reklamówek i wiader nie zbieraj, bo, wiadomo, bakterie w plastiku mnożą się jak poeci w Internecie — zatrucie murowane.Przechowywanie, wiadomo, maksimum jeden dzień w lodówce, bo inaczej rozkład białek, mordercze pleśnie i nawet jadalny może cię zabić.Nie dogotujesz, wiadomo, śmierć w agonii.Połączysz niewłaściwego z alkoholem, wiadomo, wątroba po jednym posiłku jak po dekadzie picia denaturatu.Oczywiście każdy smaczny grzyb musi mieć swojego toksycznego sobowtóra, żeby był dreszczyk emocji, nierzadko poprzedzający dreszcze przedśmiertne.Jakby tego było mało, że połowa to istne fabryki trucizny, to wszystkie są prawdziwymi składowiskami metali ciężkich wyciąganych z otoczenia — no po prostu nie może być inaczej.Ale metale ciężkie to nic, bo przecież są jeszcze metale lekkie, a zwłaszcza alkaliczne, o których nikt nie pamięta — taki na przykład radioaktywny izotop cezu o liczbie masowej 137, obecny w polskiej przyrodzie od 1986, kiedy to nasi sąsiedzi zza Buga odtworzyli w Czarnobylu katastrofę atomową na podstawie fabuły tego znanego serialu HBO.Oczywiście cez-137 najlepiej magazynują najpopularniejsze grzyby wszech czasów, tak zwane „czarne łebki” — innymi słowy, do jakiegoś 2136 roku konsumpcja podgrzybków w województwie olsztyńskim to igranie ze śmiercią, a w opolskim to już nawet nie igranie, a walka MMA w occie, na maśle i w śmietanie.Całe to zbieranie grzybów to taka uproszczona wersja rosyjskiej ruletki — z użyciem dubeltówki zamiast rewolweru: czarne albo czerwone; wóz albo wywóz; niebo w gębie albo piekło za życia.Atlasów narobili książkowych, poradników internetowych, nawet aplikacji na smartfona, a ludzie nadal zajadają się na śmierć muchomorami.Może to dlatego, że dla amatorów zostają tylko trujaki, bo zawodowcy zrywają na potęgę, wszystko jak leci, pięćdziesiąt kilo w jeden dzień — „białko w lesie za darmo rozdajo, biere wszysko, blaszki nie blaszki, Baśka, nic to, trzy razy obgotuje i do wudeczki bendzie jak znalas”.Normalnie zbierać, nie umierać.Tak że naginasz pół dnia po lesie, sadząc przysiady i nerwowo oglądając się na kleszcze, żmije, wilki, gwałcicieli i myśliwych, a potem stoisz całą noc nad zlewem i omiatasz sobie grzyba pędzelkiem.Ale i tak najciekawszą częścią rytuału jest ta, kiedy stajesz nagi przed lustrem i ze światełkiem w ręku wyginasz śmiało ciało, zaglądając w największe zakamarki siebie, żeby sprawdzić, czy ci czasem coś gdzieś nie wlazło.Całkowicie normalne, nie powiem.Las to w ogóle specyficzne miejsce — z dala od cywilizacji, posterunków policji i monitoringu, a możesz na legalu przemieszczać się z nożem i to w garści.Pewnie dlatego to takie popularne zajęcie w tych nerwowych czasach.A teraz jeszcze przyszła jesień, ludzie na Facebooku spamują na lewo i prawo, ile to nie zebrali, ledwo wysiedli z samochodu, ba, niektórzy to drzwi uchylili, a złoto lasu samo im się kilogramami do środka ładowało.Naczyta się tego i naogląda normalny człowiek i też go nachodzi ochota na igraszki ze śmiercią, bo przecież w sklepie trzy ususzone kapelusze o łącznej wadze dwudziestu gramów kosztują dziesięć polskich złotych, a parę kilometrów dalej wystarczy parę przysiadów i fortuna zostaje w kieszeni.Co w ogóle można zrobić z dwudziestu gram grzybów? Okłady na oczy?W ten właśnie sposób sam poczułem gorączkę grzybni i wylądowałem na leśnym parkingu.To tutaj trafiają wszyscy amatorzy.Zawodowcy strzegą najbogatszych grzybowisk lepiej niż oczu w głowie — prawdopodobnie znaleźli te miejsca, jak zakopywali tam zwłoki.Na parkingu tymczasem tłok jak pod Ikeą w czasie pandemii. Najbliżej stoją jakieś dziewczyny w wyzywających strojach.Ubrały się tak, żeby były dobrze widoczne w lesie, a teraz pewnie handlują grzybami — myślę.- Ile? – pytam.- W pipu osięsiąt, do papu pięsiąt.- Nie rozumiem – ponawiam pytanie: – Grzybki po ile?- My badanu a czystu, ne ma grzybku.Biedne grzybiarki — myślę — Nic nie nazbierały, nic nie sprzedadzą, nie będą miały co do ust włożyć.Ale już moją uwagę zwraca biały SUV, z którego wysiada lalunia w białym dresiku i białych adidaskach. Za nią buja się popisany ochroniarz z buldogiem francuskim na smyczy i designerskim koszykiem wyplecionym z kolorowej wikliny przez chińskie dzieci za miskę ryżu zgodnie ze staropolskim wzorem i nowopolską strategią gospodarczą. Lalunia rusza w las, ochroniarz z buldogiem za nią.Za tymi nie ma sensu iść, chyba że chcesz zostać mistrzem drugiego planu w relacji na Instagramie, bo co chwila przystają, ale nie żeby podnieść grzyba, tylko żeby nadać internetowy przekaz dla innych przedstawicieli swojego gatunku:„Grzybuw nie ma ale i tak jest zaebiście”.Oczywiście grzyby są, tylko oni ich nie widzą, bo widzieć nie chcą, a jeść czegoś, co rośnie w lesie, na pewno nie zamierzają.Kawałek dalej jakiś koleś wali pokłony przed grzybem.- Wszystko w porządku? – pytam.- Szatan – odpowiada i zaczyna lizać grzyba pod kapeluszem.- Rozumiem – kłamię, kreślę znak krzyża w powietrzu i odchodzę.Ale wtem kątem oka dostrzegam cień przemykający między drzewami.Ruszam za nim i po chwili widzę dokładnie:Stary sweter w jodełkę, spodnie moro, kalosze, bagnet za pasem, wiadro po farbie z ołowiem, pordzewiały rower marki Ukraina.Widzę tutaj dwie opcje — typ albo idzie na grzyby albo wraca do porzuconych w lesie zwłok na kolejną porcję pośmiertnych amorów.Wiem, że jeśli chcę znaleźć grzyby, muszę za nim iść, ale doskonale zdaję sobie również sprawę, że mogę już nie wrócić.Zakładam, że to jednak mistrz ceremonii i ruszam za nim w bezpiecznej odległości. Gość tymczasem doskonale zdaje sobie sprawę, że ma ogon, bo co jakiś czas odwraca się i posyła mi to podejrzany uśmiech, to podstępne spojrzenie.Idę dokładnie za nim i jakimś cudem to ja zbieram twarzą pajęczyny.Wtem rozpływa się między drzewami.No, dobra, jestem w lesie, teraz tylko znaleźć jakieś grzyby i wyjść z tego cało.Halo, czy są tu jakieś grzyby?Kurde, no są.Rosną sobie ot tak sobie. Jak gdyby nigdy nic.I to jeden nieopodal drugiego.Dziwne… Może mi w to nie uwierzycie, ale w dwie godzinki nazbierałem pełen koszyk i to bez żadnych niebezpiecznych sytuacji!No dobra, teraz tylko odnaleźć drogę powrotną do auta i dotrzeć do niego w jednym kawałku.Kurde…Przecież moje auto widać stąd, gdzie stoję…Idę i zastanawiam się nad tym wszystkim.Jak bym nie próbował tego ugryźć, za każdym razem wychodzi mi, że po prostu miałem niebywałe szczęście.Nieopodal parkingu ten sam koleś co wcześniej wali pokłony przed innym grzybem.- Szatan? – pytam.- Papierzak – odpowiada.- Religijny człowiek – mówię do siebie.Wracam do domu.Myślę, czy by może nie odpocząć, ale przecież nie ma chwili do stracenia.Biorę szczoteczkę do zębów i zabieram się za czyszczenie.Po kilku godzinach grzyby lśnią jak nowe.Pora je sprawdzić.Aplikacja w smartfonie pokazuje, że połowa to pieczarki, a połowa muchomory.Wyrzucam połowę.Dla pewności otwieram lodówkę i skanuję grzyby na pizzy z Biedronki.Też muchomory.Wyrzucam pizzę i aplikację.Połowy połowy sam jednak nie jestem pewien, więc i ta ląduje w koszu. Tymczasem połowa połowy połowy jest obgryziona przez ślimaki.Nie no, przecież samiec alfa i omega ze szczytu łańcucha pokarmowego nie będzie dojadał resztek po jakimś mięczaku-obojnaku.Wyrzucam.Rozcinam pozostałe i okazuje się, że w połowie połowy połowy połowy robale dokazują jak patusy pod Żabką w niedzielę wolną od handlu.Wyrzucam.Nie jest tak źle, zostały mi dwie garści grzybów!W mojej głowie powoli układa się genialny plan:Jedną garść usmażę, drugą — ususzę.Wpisuję w wyszukiwarkę: „gesler, grzyby, przepis, łatwy, zanzibar”.„Najpierw obgotuj przez 10 minut i wylej wodę. Potem obgotuj przez następne 10 minut i wylej wodę. Potem już tylko na 10 minut na rozgrzaną patelnię”.Kierując się zdrowym rozsądkiem i rozsądnymi instrukcjami, z mojego koszyka grzybów wyszły mi dwie garści grzybów, a z jednej z nich trzy czwarte łyżki stołowej.Coś musiałem źle zrobić, bo przecież nie wyparowały…W końcu nadchodzi ta wiekopomna chwila:Nabieram je na łyżkę i zjadam — na raz, bez chlebka, z namaszczeniem.Mm… O tak… Kawior lasu…Hm…Smak chyba wylałem razem z wywarem…Trudno — suszenie na pewno się uda.W imię intensywnego grzybowego aromatu!Zgodnie z zaleceniami — piekarnik na 40 stopni i idę spać.Wstaję rano, w mieszkaniu unosi się intensywny grzybowy aromat.Udało się! — myślę.Ochoczo otwieram piekarnik.Szukam moich grzybów, ale ich nie widzę.Wchodzę do Internetu i tam również szukam.W Internecie moich grzybów nie ma, ale wychodzą na jaw nowe informacje:92% wody, no kto by pomyślał.Ołów, kadm, rtęć i arsen.Radioaktywny izotop cezu.Rabdomioliza.To całe grzebanie to jest dla jakichś psycholi!Grzybobranie.Grzybobabranie
Jeszcze aborcja w październiku, no i czekam na powrót covida z urlopu –
To jedno z najlepszych rozwiązań- używanie różowego barwnika, który sprawia, że kość słoniowa nie nadaje się do sprzedaży. Zwierzęta nie są krzywdzone, a to ratuje ich życie –
Jestem mistrzem strategii –
Pracuj dłużej, ciężej, dzięki czemu twój szef jeszcze bardziej się wzbogaci –  32   Milionerzy г wyboru • 21 tajemnic sukcesuĆWICZENIE PRAKTYCZNEJuż dziś postanów, że będziesz praco-wać codziennie dłużej. Przechodź dobiura godzinę wcześniej i ochoczo za-bierz się do pracy. Pracuj podczasprzerwy na lunch, kiedy inni opusz-czają biuro. Zostawaj o godzinę dłu-żej, a na pewno przyjdzie nagroda.Strategia ta sama w sobie podniesietwoją wydajność, a wymaga tylkoo dwie godziny dłuższej pracy.
Mistrz ŁOWÓW w akcji! –
Źródło: OTM