Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 84 takie demotywatory

 –  W SPRAWIE tzw. KOLĘDYI WSZELKICHŚREDNIOWIECZNYCHZABOBONÓWINNYCHPROSZĘ NAWETNIE MYŚLEĆ O PUKANIUDO TYCH DRZWI !!!!
W przypadku uszkodzenia telefonu, należy pukać młotkiem –  SERDERLG
0:25
 –
0:18
Kilka lat temu miałem depresję – Na tyle poważną, że nie miałem pojęcia, co ze sobą zrobić. Któregoś dnia czułem się naprawdę okropnie, więc wziąłem dzień wolnego w pracy. Kilka godzin później usłyszałem pukanie do moich drzwi.Znajomi z pracy stali tam z biletami na mecz koszykówki i miejscami w pierwszym rzędzie. Uwielbiam koszykówkę - musieli o tym pamiętać. Wspaniale się wtedy bawiłem i patrząc wstecz, ten drobny gest prawdopodobnie uratował mi życie a tyle poważną, że nie miałem pojęcia, co ze sobą zrobić. Któregoś dnia czułem się naprawdę okropnie, więc wziąłem dzień wolnego w pracy. Kilka godzin później usłyszałem pukanie do moich drzwi. Znajomi z pracy stali tam z biletami na mecz koszykówki i miejscami w pierwszym rzędzie. Uwielbiam koszykówkę -musieli o tym pamiętać. Wspaniale się wtedy bawiłem i patrząc wstecz, ten drobny gest prawdopodobnie uratował mi życie.
Z powodu kupy można mieć kupę problemów –  +997brck89Nie wierzę co się odj bało... Idę do kibelka na poranneposiedzenie, aż tu nagle słyszę pukanie do drzwi.Myślę, trudno. Może listonosz, zostawi awizo to żonaodbierze po pracy. Taki chuj. Zajrzałem do skrzynki atam pismo z ZUSu, że była kontrola, nikogo nie zastali iproszą o wyjaśnienie sytuacji. Jestem na chorobowymna zapalenie płuc, pierwsze zwolnienie od 2 lat,niesymulowane. Pytanie co im odpisac? Że słem i niemogłem otworzyć??? Nie wierzę, że z byle gów a grozimi utrata świadczeń chorobowych...#gorzkiezale #oswiadczeniezdupy #wtf+: progressive, sezan +995 innych
"Usłyszałam pukanie do drzwi i myślałam, że to jedno z moich dzieci robi sobie żarty. Kiedy otworzyłam, musiałam wziąć głęboki wdech"- właścicielka domu –
Chłopiec zapukał do drzwiz prośbą o pomoc – Większość ludzi już od małego uczona jest, aby nie ufać nieznajomym, ale chłopiec uważał, że szkoła jest tak ważna,że poprosił o pomoc nieznajomego.Chłopiec spóźnił się na autobus szkolny i zaczął pukać do drzwi w nadziei, że ktoś go podwiezie. Zaczął już tracić nadzieję, gdy zapukał do drzwi tego człowieka.Obudziło go pukanie do drzwi. Gdy je otworzył zobaczył nieznanego mu chłopca.''Powiedział mi, że spóźnił się na autobus szkolny i zapukał już do trzech domów, ale nikt nie chciał mu pomóc.”Bez wahania wziął klucze, założył buty i podwiózł chłopca do szkoły.''Ucz się dobrze, kolego!"Cieszymy się, że bez wahania pomógł chłopcu, mimo że go nie znał.I dobrze wiedzieć, że chłopcu tak bardzo zależy na nauce!Jeśli nie potrafisz robić wielkich rzeczy, rób małe rzeczyw wielki sposób Większość ludzi już od małego uczona jest, aby nie ufać nieznajomym, ale chłopiec  uważał, że szkoła jest tak ważna,że poprosił o pomoc nieznajomego.Chłopiec spóźnił się na autobus szkolny i zaczął pukać do drzwi w nadziei, że ktoś go podwiezie. Zaczął już tracić nadzieję, gdy zapukał do drzwi tego człowieka.Obudziło go pukanie do drzwi. Gdy je otworzył zobaczył nieznanego mu chłopca.''Powiedział mi, że spóźnił się na autobus szkolny i zapukał już do trzech domów, ale nikt nie chciał mu pomóc.”Bez wahania wziął klucze, założył buty i podwiózł chłopca do szkoły.''Ucz się dobrze, kolego!"Cieszymy się, że bez wahania pomógł chłopcu, mimo że go nie znał.I dobrze wiedzieć, że chłopcu tak bardzo zależy nanauce!Jeśli nie potrafisz robić wielkich rzeczy, rób małe rzeczy
Czego tu? –
0:06
A walenie jak zwykle dyskryminowane –

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię

Do biura rzeczy znalezionych zadzwonił chłopiec, mówiąc, że zgubił mamusię – Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała.Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.wyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was Chłopcu z domu dziecka niemal co noc śnił się taki sam sen.Co noc w snach szukał swojej mamy, gdy wreszcie ją znajdował, budził się. Jedynym jego pocieszeniem było zdjęcie obcej kobiety, które znalazł na podwórku. Wtedy jeszcze nie wiedział, że ich losy kiedyś się skrzyżują.Halo, czy to Biuro Rzeczy Znalezionych? – zapytał dziecięcy głos.– Tak, skarbie. Zgubiłeś coś?– Zgubiłem mamę. Jest może u was?– A możesz ją opisać?– Jest piękna i dobra. I bardzo kocha koty.– No właśnie wczoraj znaleźliśmy jedną mamę, może to twoja. Skąd dzwonisz?– Z domu dziecka nr 3.– Dobrze, wysyłamy mamę. Czekaj.Weszła do jego pokoju, najpiękniejsza i najlepsza, tuląc do piersi prawdziwego, żywego kota.– Mama! – krzyknął maluch i rzucił się do niej. Objął ją z taką siłą, że aż zbielały mu paluszki. – Mamusiu! Moja mamusiu!!!Chłopca obudził jego własny krzykRano dyrektorka domu dziecka jak zwykle zaglądała do każdego pokoju, żeby przywitać się z wychowankami i pogłaskać każdego malucha po głowie. Na podłodze, przy łóżku chłopca, zauważyła zdjęcie, które mały w nocy upuścił.– Skąd masz to zdjęcie? – zapytała.– Znalazłem na podwórku. To jest moja mama – uśmiechnął się chłopiec. – Jest bardzo piękna i dobra i kocha koty.Dyrektorka poznała tę dziewczynę. Po raz pierwszy przyszła do domu dziecka w zeszłym roku wraz z innymi wolontariuszami. Pewnie wtedy zgubiła zdjęcie. Od tamtej pory dziewczyna chodzi od jednego urzędnika do drugiego, próbując zdobyć pozwolenie na adopcję dziecka. Ale, zdaniem lokalnych biurokratów, nie ma na to szans, ponieważ nie ma męża.– Cóż, skoro to twoja mama, to wszystko zmienia – powiedziała dyrektorka. Po powrocie do swojego gabinetu, pani dyrektor usiadła i czekała. Po jakimś czasie rozległo się pukanie do drzwi i do gabinetu weszła dziewczyna ze zdjęcia.– Proszę – powiedziała dziewczyna, kładąc na biurku grubą teczkę. – Wszystkie dokumenty, opinie, zaświadczenia.– Dziękuję. Muszę jeszcze zadać ci kilka pytań. Kiedy chcesz zobaczyć dzieci?– Nie mam zamiaru ich oglądać. Wezmę każde dziecko, jakie mi pani zaproponuje. Przecież prawdziwi rodzice nie wybierają sobie dziecka… Nie wiedzą, jakie się urodzi – ładne czy nieładne, zdrowe czy chore… Kochają je takie, jakie jest. Ja też chcę być taką prawdziwą mamą.– Po raz pierwszy mam taki przypadek – uśmiechnęła się dyrektorka. – Zaraz przyprowadzę pani syna. Ma 5 lat, jego matka zrzekła się go zaraz po urodzeniu. Jest pani gotowa?– Tak, jestemMały chłopiec rzucił się do niej z całych sił.– Mama! Mamusiu!Dziewczyna głaskała go po malutkich pleckach, przytulała, szeptała słowa, których nikt poza nimi nie mógł usłyszeć.– Kiedy mogę zabrać syna? – zapytała.– Z reguły rodzice i dzieci stopniowo przyzwyczajają się do siebie, najpierw są odwiedziny w domu dziecka, potem rodzice zabierają dziecko na weekendy, a potem na zawsze, jeśli wszystko jest w porządku.– Zabieram syna od razu – stanowczo oznajmiła dziewczyna.– Dobrze – machnęła ręką dyrektorka.Chłopiec był szczęśliwy. Trzymał mamę za rękę, bojąc się, że znowu ją zgubi.Kwyszli już z domu dziecka na słoneczną ulicę, chłopiec zdecydował się zadać najważniejsze pytanie:– Mamo… A lubisz koty…?– Uwielbiam! W domu czekają na nas dwa! – roześmiała się dziewczyna, czule ściskając rączkę malucha.Pani dyrektor spoglądała przez okno potem usiadła i wykonała jeden telefon.„Halo, Kancelaria Aniołów? Proszę przyjąć zamówienie. Imię klientki wysłałam mailem, żebyście nie pomylili. Najwyższa kategoria: podarowała dziecku szczęście… Proszę o standardową wysyłkę – moc sukcesów, miłości, radości itp. I dodatkowo: mężczyznę wyślijcie, niezamężna jest. Tak, wiem, że macie deficyt, ale to wyjątkowy przypadek. Owszem, finanse też się przydadzą, chłopiec musi się dobrze odżywiać… Już wszystko poszło? Dziękuję.”Być może nie wierzycie w anioły, ale anioły wierzą w was
 –
0:09
 –  Siedzę sobie ostatnio w samochodzie pod marketem i czekam na żonę. Podchodzi bezdomny i puka w szybę. Opuszczam ją i słyszę: "Przepraszam bardzo, ale czy nie ma pan przypadkiem 30 groszy? Brakuje mi tyle do herbaty..." Wyciągnąłem portfel i wysypałem mu na rękę wszystkie drobniaki jakie miałem. Na co on do mnie: "Za dużo, potrzebuję tylko 30 groszy". Wziął tyle ile potrzebował i poszedł.Siedzę sobie dalej i oglądam coś na telefonie. Kolejne pukanie w szybę... Znowu to samo. Otwieram. "Bardzo dziękuję, naprawdę mi pomogłeś" - powiedział. I pokazał mi paczkę herbaty.Pierwszy raz trafiłem na takiego uczciwego
"Pukanie" autorstwa Federica Browna,to najkrótsza opowieść grozy na świecie. Składa się tylko z dwóch zdań: "Ostatni człowiek na Ziemi siedział sam w pokoju. Nagle usłyszał pukanie do drzwi" –
 –  PROSZĘ NIE PUKAĆ W OKNO! KOTKI WIEDZA, ZE SA UROCZE, SŁYSZĄ TO JAKIEŚ 100 RAZY DZIENNIE (CZASAMI o 5 RANO ) )
Jest Wigilia. Cała rodzina już jest. Wszyscy czekają na pierwszą gwiazdkę.*nagłe pukanie do drzwi*Ojciec: *otwiera*- Kto tam?- Zbłąkany wędrowiec. Czy jest dla mnie miejsce?- Jest.- Czy mogę skorzystać?- Nie.- Dlaczego? – - Bo tradycja mówi, że musi być puste
Na amerykańskim Twitterze toczy się zażarta dyskusja na temat tego, jak się właściwie nazywała ta gra z dzieciństwa polegająca na pukaniu w drzwi i uciekaniu. Czy w Polsce mamy na to nazwę? –
Kotka szybko się zorientowała, że jeśli zapuka, szybciej otworzą jej drzwi –
0:14
 –
- Dzień dobry! - powiedzieli goście u progu- Dzień dobry! - odpowiedziałem, stojąc w drzwiach- Bóg nas dziś do ciebie przysłał z bardzo dobrą nowiną!- Wiem, wypatruję was od rana- Jak to? – - Ledwie się obudziłem, dostałem SMS-a: ''Przyślę do ciebie dwóch takich, powiedzą, że są ode mnie z dobrą nowiną. Powiedz im, że to tylko test łączności''
Źródło: jm
Kilka lat temu miałem depresję - na tyle poważną, że nie miałem pojęcia, co ze sobą zrobić – Któregoś dnia czułem się naprawdę okropnie, więc wziąłem dzień wolnego w pracy. Kilka godzin później usłyszałem pukanie do moich drzwi. Znajomi z pracy stali tam z biletami na mecz koszykówki i miejscami w pierwszym rzędzie. Uwielbiam koszykówkę -musieli o tym pamiętać. Wspaniale się wtedy bawiłem i patrząc wstecz, ten drobny gest prawdopodobnie uratował mi życie