Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 38 takich demotywatorów

 –  EWA3jak wdomu uWąsików...?Kategoriaprzysłowia ipowiedzenia:mówi się,że "piździ jak...?"MATEUSZ1ALEKSANDER1
Czyli jak zawsze mieć rację –  Historia lubi się powtarzaćczyNic dwa razy się nie zdarza
Źródło: własna grafika
 –  2 godz.Ona się tam czuła jak ryba w ogniu (czy też, jakmakrela nad ogniem). Z drugiej strony nie płonie siędwa razy w tej samej świecy.Michał Rusinek. Obserwuj2 godz.Słynne powiedzenie heraklitejskich ciem:XRELACJE I ZWIĄZKIKatarzyna Figura: Popełniłam błąd i jakćma wchodziłam do tej samej rzeki.Coś mnie uchroniło
16 Przysłów Rdzennych Amerykanów: – 1. Naszym pierwszym nauczycielem jest nasze własne serce.2. Nie sądź swojego sąsiada [bliźniego], dopóki nie przejdziesz dwóch księżyców w jego butach.3. Kiedy okazujemy szacunek dla innych istot żywych, one reagują w ten sam sposób w stosunku do nas.4. Weź tylko to, czego potrzebujesz, i opuść ziemię, jak ją zastałeś.5. Przed posiłkiem zawsze znajdź czas, aby podziękować żywności.6. Życie nie jest oddzielone od śmierci. Tylko sprawia takie wrażenie.7. Kiedy się urodziłeś – płakałeś, a świat się radował. Żyj tak, aby w chwili twej śmierci świat płakał, a ty mógł się radować.8. Nie ma śmierci, tylko zmiana światów.9. Zadawaj pytania prosto z serca, a otrzymasz odpowiedź prosto z serca.10. Ceń młodość, ale ufaj starości.11. Nie pozwól, by dzień wczorajszy zmarnował zbyt wiele dzisiejszego.12. Słuchaj. Albo twój język uczyni cię głuchym.13. Powiedz mi, a zapomnę. Pokaż mi, a mogę nie zapamiętać. Zaangażuj mnie, a zrozumiem.14. Dzielenie się i dawanie to ścieżki Boga.15. Prawo ludzkie zmienia się wraz z naszym rozumieniem człowieka. Tylko prawa ducha pozostają zawsze takie same.16. Wszyscy jesteśmy jednym dzieckiem pędzącym przez Matkę Niebo.
Patrząc na to, jak są wydawane pieniądze na obronność, może warto się zastanowić, co wyjdzie taniej? –
Stróż normalnie i stróż w Boże Ciało –
Złote rady –  Czy trzeba iść do łóżkana pierwszej randce?Oczywiście, ze trzeba iść do tózka na pierwszej randce!W dzisiejszych czasach kryzysu nie można przepuścić naj-mniejszej okazji!".A myślałaś, że co? Nawet jednorazówki robią się corazrzadsze...A w sprawie przysłowia Jeśli pójdziesz z nim do łóżka na407Najlepsze komentarze32 udostępnieńGrzegorzCo to jest? "Vademecum szlaufa"? Czy "Trzyproste kroki jak zostać szmatą"?4= 99Lubię to! Odpowiedz 3 d
Przysłowia mądrością narodu, mówili –  Stare przysłowie mówi, że kłamstwo nie popłaca...
 –
Pić – to co mocne, kochać – to co piękne, kraść – to miliony, a topić się – to w bystrej wodzie –
 –
Gdyż będziesz bezorbotny –
 –
 –  Czy trzeba iść do łóżkana pierwszej randce?Oczywiście, ze trzeba iść do lózka na pierwszej randce'W dzisiejszych czasach kryzysu nie można przepoicie naj-mniejszej okazji!*.. myślałaś, że co7 Nawet jednorazówki robią się corazrzadsze;..sorawie przysłowia Jeśli pójdziesz z nim do łóżka na^erwszej randce, to na pewno nie zadzwoni", wiedz, że toSicpRAWDA!To miejska legenda, stworzona wyłącznie po to. by kobietyirtiałY poczucie winy."   7 .   . cn0d2, o chłopaka w wieku 25-38 lat. mieszkańcaalbo miasta powyżej 15 000 mieszkańców. W takim przy-gna sto procent nie zadzwoniłAIstnieją jednak wyjątki od reguły:• Jeśli jesteś nieletnia.• Jeśli szukasz wielkiej miłości.• Jeśli dany facet jest psychopatą.
Nie szata zdobi człowieka –
 –  Nie taka kobieta straszna...jak się umaluje. Ten się śmieje ostatni... kto wolniej kojarzy. Kto pod kim dołki kopie... ten szybciej awansuje. Nie pożądaj żony biźniego swego... nadaremno. Jak cię widzą... to pracuj. Tym chata bogata... co ukradnie tata. Kto rano wstaje... ten idzie po bułki. Nie ma tego złego... co by nam nie wyszło. Jak sobie pościelisz... to mnie zawołaj. Gość w dom... żona w ciąży.
 –  „żyj i daj  żyć innym"mówią ludzie zabijając tychco innym żyć nie dają„człowiek strzela pan hog kule nosi"mówią ludziecelując starannie miedzy oczy„pan "bog da dzieci da i na dzieci"mówią ludziepożyczając pieniądze na skrobankę„przysłowia są mądrością narodów"mówią ludziedziwiąc się własnej głupocieŁukasz Borsuk ludzie mówią
Nie każdy zrozumie –
Z cyklu polskie przysłowia:Jeśli wstajesz z kolan, nie zapomnijwziąć ze sobą krzesła –

Pewna kobieta napisała bardzo ciekawy tekst, w którym - na podstawie własnych doświadczeń - chce podzielić się z wami swoimi spostrzeżeniami na temat sytuacji we Francji:

 –  Zapewne wielu moich znajomych zastanawia się, co się ze mną stało. Gdzie podziała się tamta wesoła, tolerancyjna Ania zafascynowana kulturą Afryki, która łaziła beztrosko po mieście o drugiej nad ranem w kolorowym swetrze? Najprostszą odpowiedzią byłoby: doświadczenie. Kiedy wyjeżdżałam do Francji na studia, wydawało mi się, że byłam świadoma sytuacji tego kraju: dużo imigrantów z całego świata żyje w jednym państwie, czasem są między nimi problemy, istnieją grupki „francuskich” dresów, okropna biurokracja, ale generalnie jest spokój; jednym słowem „życie”.Wiedziałam, że, tak jak w mojej rodzimej Warszawie, są lepsze i gorsze dzielnice, jednak to, co zastałam na miejscu nie było kwestią różnicy w ilości adoratorów tanich trunków, lecz przestępczości. Tej prawdziwej, zorganizowanej, z bronią białą i palną. I kiedy człowiek zacznie lepiej poznawać miasto i jego okolice, okazuje się, że „spokojnych, normalnych” dzielnic praktycznie już nie ma, chyba, że zarabiasz dużo pieniędzy, albo sam należysz do marginesu społecznego i ta agresja jest dla Ciebie chlebem powszednim. Moje pierwsze studenckie mieszkanie nie sytuowało się w najgorszej z dzielnic Bordeaux, jednak wytrzymałam zaledwie rok.Poznałam tu mojego obecnego chłopaka, Francuza z dziada pradziada, który przekonał mnie do przeprowadzenia się z Bordeaux do małej wsi oddalonej o 20km od mojej uczelni. Ja, 20-letnia studentka z tętniącej życiem Warszawy, przeprowadziłam się na francuską wieś. Sam ten fakt nie jest może rażący, wszak dużo osób potrzebuje teraz odpocząć od tempa życia metropolii, jednak to, co skłoniło mnie do przeprowadzki najpierw z miasta, a teraz i z tego kraju, nie jest zbyt chwalebne ani dla Bordeaux, ani dla całej Francji.Szczerze powiedziawszy, nie wiem nawet od czego zacząć. Czy od tego, że dwie ulice od mojego mieszkania jakiś Arab zastrzelił Żyda? Czy od tego, że po zorganizowanej akcji nalotów przez policję na różne budynki prowadzone przez Arabów (kioski, bary, kebaby, sprzedaż używanych telefonów) w mojej ówczesnej dzielnicy okazało się, że 6 takich obiektów skrywało magazyny broni palnej w swoich piwnicach? Czy od tego, że przez pierwszy rok mojego pobytu tutaj, kiedy jeszcze czerpałam jakąkolwiek przyjemność z chodzenia po mieście, nasza grupa znajomych została fizycznie zaatakowana 9 razy?Czy od tego, że kiedy jednego dnia założyłam sukienkę, Arabowie okupujący tarasy barów 24/7 gwizdali na mnie, krzyczeli „Dobra jesteś!”, „Ty kurwo”, czy jeszcze śledzili mnie w 5-osobowych grupach zaczepiając mnie w (zapewne w ich mniemaniu) bardzo szarmancki sposób? Czy od tego, że codziennie w drodze na uczelnię widywałam ok. 10-letnie dzieci same na ulicy, bawiące się piłką na jezdni w godzinach szkolnych? Czy od tego, że kiedy raz poszłam do sklepu po alkohol ze znajomą Francuzką o 22-iej, ona wyjęła z torebki gaz pieprzowy i kurczowo trzymała go w dłoni przez całą drogę?Czy od tego, że praktycznie każda osoba, którą tutaj znam została okradziona z telefonu, czasem nawet w biały dzień? Co gorsza czasem przez dzieci wyglądające na 12-14 lat. Czy od tego, że niektóre dzielnice i ulice są dosłownie okupywane przez bandy Arabów i witają Cię słowami „Pani się przypadkiem nie zgubiła?” Czy jeszcze od tego, że w oknach mieszkań często można spotkać się z wywieszoną flagą Maroka, Algierii czy innych krajów Maghrebu? Czy może od tego, że nawet na studiach Arabowie trzymają się dziwnym trafem tylko między sobą, nie rozmawiają po francusku i osiągają najgorsze wyniki? Czy od tego, że kiedy raz poszliśmy zgłosić napad na komendę, Pan policjant nawet nie starał się ukrywać swojego braku zaskoczenia, gdy opisywaliśmy mu osobnika o ciemnej karnacji?Czy może jeszcze od tego, że nawet moja znajoma, Arabka, musiała wyjechać z miasta ze swoją mamą i siostrą, bo banda młodych dziewczyn zaatakowała nożem i prześladowała jej mamę dlatego, że żyją po europejsku? Dużo ludzi w Polsce obawia się przede wszystkim zamachów, boją się, że jeśli przyjmiemy emigrantów z krajów arabskich, to co drugi zacznie się u nas wysadzać. Otóż tak naprawdę terroryzm i nowa fala imigrantów nie jest największym problemem i wyzwaniem tego kraju, jak i reszty krajów Europy Zachodniej.Prawdziwym problemem jest asymilacja tych ludzi. To trzecie, czwarte pokolenia mieszkające w Europie się wysadzają, noszą nikaby, burki, rozmawiają między sobą po arabsku, uważają się za gangsterów i puszczają muzykę z telefonu, palą blanty i papierosy w metrze, zaczepiają przechodniów i dokonują napadów. Często chwalą się, że pochodzą z getta, dla nich siła i agresja to najważniejsze cechy prawdziwego mężczyzny, zachowują się jakby nadal mieszkali w krajach objętych wojną, gdzie jedynym rozwiązaniem jest zabić albo dać się zabić. Są źli na Europę, która według nich niszczy ich kraje (swoją drogą mają rację, kolonie nie zostały założone przez kosmitów), kobiety są bezwstydne, wręcz puszczalskie, są przekonani, że kowalem ich losu są Europejczycy, a nie oni sami.Sytuacja we Francji wydaje mi się beznadziejna. Świeżo wybrany Prezydent Macron również wydaje się być oderwany od rzeczywistości i nie dostrzega realnego problemu swojego kraju, który z roku na rok się pogłębia, ponieważ leczone są jedynie najbardziej rozgłaszane objawy (ataki terrorystyczne) tej nowej choroby XXI wieku zwanej brakiem integracji. Nie dostrzega on strachu i bezradności szarych, ubogich obywateli, którzy zmuszeni są do mieszkania w niebezpiecznych dzielnicach w blokach państwowych, przepełnionych licznymi rodzinami z Afryki, w których króluje przestępczość i agresja.Nie dostrzega również bezradności nauczycieli uczących w placówkach z takowych dzielnic, którzy załatwiają sobie L4 kilkanaście razy w roku z powodu agresywnego zachowania i nonszalancji ze strony kilkunastoletnich dzieci imigrantów. Dodatkowo ciężko inwigilować zradykalizowane meczety nie narażając się na oskarżenia o rasizm i brak wolności wyznaniowej, a osobniki wpisane na tzw. listę „S” osób potencjalnie zradykalizowanych, żyją sobie jak gdyby nigdy nic, dostając nawet przyzwolenie na posiadanie broni (sic!). Jeśli Francja nie zacznie stosować się do swojego starego przysłowia „Mieux vaut prévenir que guérir” (dosł. tłum. „Lepiej zapobiegać niż leczyć”), nie wróżę jej świetlanej przyszłości.