Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 118 takich demotywatorów

Po 46 latach dotrzymał słowa – W poniedziałek spełnił swoją obietnicę, gdy około 100 byłych uczniów obserwowało całkowite zaćmienie słońca. Ostatecznie jednak nie zaćmienie, ale jego uczniowie byli tym, co najbardziej go zadziwiło.Byli uczniowie przyjechali z całego kraju i przynieśli swojealbumy na poniedziałkowe wydarzenie.„To musi być najdłuższe zadanie domowe w historii” powiedział nauczyciel, który ma obecnie 56 lat W poniedziałek spełnił swoją obietnicę, gdy około 100 byłych uczniów obserwowało całkowite zaćmienie słońca. Ostatecznie jednak nie zaćmienie, ale jego uczniowie byli tym, co najbardziej go zadziwiło.
 –  Biedni, nieszczęśliwi kelnerzy pracujący cały dzień na nogach,przecież im się te napiwki należą!Haha, nie.Wszyscy ci, którzy się wykłócają, że napiwki dla kelnerów tonormalna sprawa i zawsze dają bardzo duże, niech siępochwalą czy jak idą na pobranie krwi, to też dająpielęgniarce napiwek, że była miła i dobrze wykonała swojąpracę. A kurierowi, który uśmiechnięty przynosi zamówionąpaczkę i życzy miłego dnia? A strażakom, którzy w poręprzyjechali i ugasili pożar? Jakoś nie słyszałem, żeby ktoś imdawał napiwki, a przecież poświęcają często swoje życie,gasząc pożary. Ale kelnerzy są wybrańcami. Przynosząjedzenie z kuchni do stolika, to bardzo ważne zadanie, któretrzeba dodatkowo wynagrodzić.Te napiwki to pozerstwo. Zaszło to tak daleko, że często sąuważane za pewnik.
Oboje twierdzą, że nie zauważyli żadnych naruszeń –  ZOPOTEMAГЕНТСТВО ГОРОДСКИХHOBOCIEй MOCKBA
0:09
 –  Tygodnik NIE(NIE @TygodnikNIEPolicjanci dostali dzisiaj zgłoszenie, żew Kancelarii Prezesa Rady Ministróww jednym z gabinetów grupkaprzedstawicieli opozycji rozmawia owejściu do rządu. Gdy funkcjonariuszeprzyjechali na miejsce okazało się, żenikogo tam nie ma.11:45 23 lis 23 7 356 Wyświetlenia.0

Długie, ale warto

 –  2 godz.Siemka.Akcja trochę z innej beczki. Pracuje na warsztaciesamochodowym. Specjalizacja Mini/BMW. Piątkowepopołudnie jakoś przed 16 czyli przed zamknięciem.Przyjeżdża rodzina 2+3 starym rozklekotanym BMW e36.Ale serio Auto nadawało się na złom. Ja rozumiem zekogoś nie stać na nowe ale po wjechaniu autem napodnośnik i zobaczeniu auta od spadu to była tragedia. Aoni w tym aucie 3 dzieci wozili. Zgodnie z prawda igodziną o której przyjechali oraz po określeniu co ichzdaniem się w aucie popsuło zostali poinformowani onajbliższym wolnym terminie. Zaczęło się proszenie,gadanie ze oni UWAGA na wakacje. Żadne argumenty donich nie przemawiały. Argumenty typu ze już części niedowiezie firma. To padł argument ze skoro to zajmujemysię tylko BMW to powinnismy mieć części na miejscu. Notak mamy każdy możliwy model i silnik BMW na miejscuw częściach. No to inny argument, ze za chwilezamykamy a naprawa chwile potrwa. Na co oni, żebardzo proszą bo nie wypada odmówić ostatniej drogikomuś zrodzony. Lekki zonk bo przecież mieli jechać nawakacje. Ale już tam kierownik powiedział żeby tamzajrzeć bo może to jakaś pierdoła. No i faktycznienaprawa zajęła nie cała godzinę no a cześć była namiejscu bo miała być do innego auta które przyjedzie nawarsztat w poniedziałek. Przed naprawa i wymianakierownik gadał z właścicielem i poinformował go okosztach. Zapadła odpowiedz żeby zamontować. Robotaskończona, prawie godzina siedzenia na warsztacie pogodzinach. I się zaczęło. Madka dowiedziała się okosztach. Ze my zdzieramy z ludzi, ze ile to taki plastikmoże kosztować i ze ona go zaraz na internecie znajdzieza polowe ceny, ze oni ładnie prosili o naprawienie auta imyśleli ze mamy serce nie z kamienia, etc, etc. Jako zekierownik nie zamierzał się dalej sprzeczać i nie ma dotego siły ani nerwów. Wysłał mnie do boju. Nauczony tymco ludzie robią i nie raz chca nam zarzucić jakieśoszustwo czy zniszczenie auta co jest nie prawdapoinformowałem rodzinkę ze auto postawimy na parking zwarsztatu i moga go odebrać jak uzbierają na kosztynaprawy. Madeczka wezwała policję. Policjanci którzyprzyjechali to stali klienci warsztatu ponieważ naprawiamyich BMW. Coś tam pogadali madka. I uwaga padłkomentarz ze przy naprawie zostały dwa nadkolaporysowane i jedno zagięte i ona nie poda nas do sąduza to jeśli naprawa bd gratis i jeszcze dostanie 1500 zł botyle bd to kosztować malowanie i wyciąganie wgnieceń.Jak wcześniej napisałem były już takie sytuacje zecwaniaczki chcieli zarobić wiec przy wjeżdzie na warsztatw bramie są kamery po obu stronach bramy wjazdowejna wysokości mniej więcej lusterek auta i nagrywają całeauto gdy wjeżdża na teren warsztatu i jedna na przeciwkobramy która nagrywa tył pojazdu, zaprosiliśmy policjantówi rodzinkę na wieczór filmowy z polsatem, odszukaliśmynagranie i i do dzieła, cola, popcorn prawie jak w kinie boi na seansie Madka się zachować nie umila, bo tylkokomentowała i przeszkadzała. Oczywiście dzieciaki nielepsze bo mamy tam 2 zamkniete gablotki z modelamiBMW. To tez chciała po jednym dla dzieci bo przecież todużo nie kosztuje. Po odmowie dzieciaki płakały i kopałypo tych gablotkach bo one misza mieć. A wracając dosytuacji auta film z kamer wszystko wyjaśnił. Podczas gdypolicjant oglądał z nami to ten drugi oglądał auto. Policjawytłumaczyła rodzince, że mamy prawo nie wydać autaaż nie zapłacą. Ok. Poszli się rozliczyć ze skwaszonąmina. W tym czasie policja się pozbierała i wyjechała zwarsztatu. Zanim wyjechali to gadałem z policjantem ipowiedziałem mu ze fajne kino mamy w pt. A on do mnieze kino to się dopiero zacznie. I pojechali. Rodzinkazapłaciła i się zbierają, madka cos tam bluzga naodchodne, że jesteśmy huje móje dzikie węże i kilkajeszcze innych epitetów. Wsiedli i odjechali. Wyjechali nadrogę i tylko słychać syreny. Ci policjanci co byli przeznich wezwani zatrzymali ich na drodze i zabrali dowódrejestracyjny pojazdu, tzn drugi raz bo już był zatrzymany.Madka przyleciała do nas ze my się mścimy na nich,zarzuciła korupcję i zadzwoniła uwaga na policję ze jązatrzymała przekupiona policja. Przyjechał drugi patrol idostała mandat za bezpodstawne wezwanie policji.A to wszytko przez głupie 320 złotych za wyminę części.Kurtyna
Jak to szło? "Trzeba anulować,bo przegramy" –  Alarm bombowy w lokalach wyborczych wWarszawie. Na miejscu saperzyDzisiaj, 20:17f FACEBOOKXE-MAIL 17 KOPIUJ LINKW dwóch warszawskich lokalach wyborczych nr 425 i 426 ogłoszony został alarm bombowy. Na miejsceprzyjechali saperzy, a policja odgrodziła budynek, w którym znajdują się komisje.UPS-4213Alarm bombowy w lokalach wyborczych w Warszawie. Na miejscu saperzyOnet
Źródło: onet.pl
 –  GGazeta Wrocławska42 min. .Dziś ważna rocznicaPamiętamyGazeta Przejdź do Serwisu + AktualnościWrocław: Libacja na skwerkuMJU 21 sierpnia 2010 AKTUALIZACIA: 28 maja 2015 14:32Policjanci dostali dzisiaj zgłoszenie, że na skwerku w jednym z wrocławskich parkówgrupka mężczyzn pije alkohol.GZobacz dzisiejsze wydanie internetowe Gazety WrocławskiejGdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce okazało się, że nikogo tam nie ma.Ha haTy i 270 innych użytkowników Komentarze: 20 • Udostępniono 14Dodaj komentarzGazetaGazeta WrocławskaGdyby ktoś pytał -> świętujemy na skwerku wjednym z wrocławskich parkówLubię to!OdpowiedzXUdostępnijLO5
 –  GazetaWROCŁAWSKAGazeta Wrocławska Aktualności Wrocław: Libacja na skwerkuWrocław: Libacja na skwerku21 sierpnia 2010, 20:10MJU99+Policjanci dostali dzisiaj zgłoszenie, że naskwerku w jednym z wrocławskich parkówgrupka mężczyzn pije alkohol.Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce okazałosię, że nikogo tam nie ma.
 –  onet KRAKÓWWOJNA W UKRAINIEKRAJŚWIATTOMASZ MATEUSIAK 1 lutego 2023, 15:22f FACEBOOKonet KRAKÓWWOJNA W UKRAINIEPREMIUMTWITTERPustki na Podhalu. Turyści z "biednychwojewództw" nie przyjechali, bo uderzył wnich kryzysE-MAILwww.GoogleKRAJ ŚWIAT PREMIUMTYLKO W ONECIEKOPIUJ LINKGoogleQ SZUKAJTYLKO W ONECIEHISTORIASZUKAJHISTORIAPOGODAPOGODA"Kosmiczne" kolejki w Tatrach. Gigantyczneoblężenie na szlakach [ZDJĘCIA]bearbroREG
To się w głowie nie mieści. XXI wiek, środek Europy. Pani Joanna chciała zażyć tabletkę poronną, bo ciąża zagrażała jej zdrowiu. Do szpitala przyjechali policjanci, którzy nielegalnie zabrali jej laptop i telefon – - Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: "czego wy ode mnie chcecie?" - wspomina kobieta. - Co chwilę pojawiały się tylko pytania: gdzie ma telefon, gdzie ma laptop - relacjonuje lekarz szpitalnego oddziału ratunkowego, do którego trafiła pacjentka. tvn24BIS19:26nagranie pracowników szpitalnego oddziału ratunkowego
To pewnie wszystko dla naszego dobra, żeby źli Niemcy nie przyjechali i nie wykupili! –  Day ahead electricity prices2023-07-051107LIVE4107+38*+53 +537080MWh Live7763124 +48+4871+48+576770+94969610413248105107801999494109109109.GET IT ONGoogle Play
Kiedyś znajomy Himilsbacha zaprosił go razem z Maklakiem na weekend do swojego domu. Powiedział mamie, że przyjadą w odwiedziny sławni artyści, znani z kina i telewizji. Starsza pani była zachwycona – Zakładała, że muszą to być wspaniali, kulturalni i dystyngowani ludzie. Sobota rano. Świeci słońce. Babie lato. Okna szeroko pootwierane. Przy stole w kuchni siedzi przyjaciel Himilsbacha ze swoją mamą. Właśnie skończyli śniadanie i z niecierpliwością czekają na parę sławnych artystów. Nagle z ulicy zaczynają dobiegać czyjeś męskie ożywione głosy.- Ja ci, kurwa, mówię, że to jest tu!- Ty mi tu nie pierdol, bo to nie jest tutaj!- No co ty, kurwa!- O nareszcie! Węgiel przywieźli! – odzywa się starsza pani.- Nie, to nie węglarze. To przyjechali pan Himilsbach z panem Maklakiewiczem.Tę i inne anegdoty o ZDZISŁAWIE MAKLAKIEWICZU przeczytają Państwo w książce Ryszarda Abrahama pt. ,,Maklakiewicz. Zaczęło się od tego, że jestem brzydki...''
 –  co niby jestw nich "eko"?Polacy którzyje zbieraliprzyjechalina roweracheko-szparagi(777)GA GREVEkwejk.pl
Stwierdzili, że podczas ich spotkania z Przemysławem Czarnkiem, minister edukacji miał być "agresywny i brutalny" –
 –  Od kilku lat mieszkam w Tajlandii. Niemal od razu poprzeprowadzce przyjechali do mnie znajomi w odwiedzinyi wynajęliśmy razem domek w dżungli na kilka dni.Gdy jedliśmy na werandzie śniadanie i omawialiśmy plan nadzień, zobaczyliśmy wokół naszego domku kilka małp: matkiz dziećmi i ogromne samce. Podeszły bliżej, ale wciążtrzymając się na dystans zaczęły wyciągać łapy w kierunkunaszego jedzenia. Jedna z małp zakradła się do plecakakoleżanki, otworzyła go(!!!), pogrzebała w nim łapąi z powrotem go zamknęła!!!Nie lubię małp, boję się ich, ale moi znajomi postanowilirzucić im trochę owoców. Na początku wszystko szłodobrze, ale później popełniłam fatalny błąd: dołączyłam donich i sama rzuciłam kawałek arbuza w malutką małpkę,którą trafiłam w głowę. W tym momencie jej matka zaczęławrzeszczeć i rzuciła się w moim kierunku, a za niąprzerażający samiec. Wszystkie małpy krzyczały: te, którebiegły, te, które siedziały na drzewach i te, którekarmiliśmy... Niestety nie zdążyłam uciec do domku i dopadłmnie samiec. Złapał mnie za rękę, podrapał i próbowaługryźć, ale moi znajomi złapali za krzesła i przegonili go orazresztę napastników.Nasze plany zmieniły się diametralnie. Pojechaliśmy doszpitala, gdzie opatrzono mi ranę i odnowiono szczepienieprzeciw tężcowi (co 10 lat musimy się szczepić) i zaczęliwymieniać czym można się zarazić od małpy.1. Wścieklizna (dostałam zastrzyk i książeczkęz przypomnieniem, kiedy zrobić następny)2. HIV - Byłam bardzo zaskoczona, że można zrobićzastrzyk przeciwko HIV, jeśli miałeś w ostatnim czasie bliskikontakt z nosicielem. (Zmniejsza on ryzykorozprzestrzeniania się infekcji o 40 do 80%). Rok późniejzrobiłam testy na HIV. Miałam szczęście, nie zaraziłam się.3. Chlamydia (,,Kochanie, to od makaka!") Zrobiono mijakiś zastrzyk i podano mi antybiotyki.4. Gruźlica, Salmonella, Helicobacter, Mycoplasma(i wiele, wiele innych chorób, których nie udało mi sięzapamiętać). Na wszystkie z nich dostałam zastrzykii musiałam wziąć tabletki.Dostałam w sumie z 16 różnych zastrzyków...Jeżeli chcesz wzbudzić szacunek u małp, nie możesz ichkarmić. U małp jest tak, że jeśli rzucasz im jedzenie, tozaczną cię traktować jak kogoś gorszego, jak niewolnika,którego można gryźć i bić. Jeśli chcesz zaimponowaćmałpom, musisz podejść do głównego samca i mu cośzabrać wtedy wyjdziesz na kozaka wśród nich.
 –  Jakiś czas temu przyjechali do nas teściowie na dłuższyweekend zwiedzić stolicę. Z racji iż są zwolennikami partiirządzącej, jednym z obowiązkowych punktów zwiedzaniabyła willa na Żoliborzu. Gdy tylko zatrzymali się przed,a teść starał się zerknąć przez furtkę, podeszło do niegodwóch policjantów. Teść oburzył się na takie traktowanie,bo przecież tylko przechodzi publicznym chodnikiem,a w dodatku prywatnie jest przecież fanem Prezesa.Skutkowało to pojawieniem się radiowozu z kolejnymipolicjantami. Całe zajście trwało prawie godzinę,legitymowanie, sprawdzanie, przeszukanie itp.Po tej przygodzie teść i teściowa byli strasznie oburzeni tąsytuacją, nie dowierzali, że takie rzeczy mogą się dziaćw biały dzień w cywilizowanym kraju, i że takie traktowaniejest po prostu skandaliczne.Czy coś ich to nauczyło? Nie!Zgodnie stwierdzili, że to z pewnością robotaTrzaskowskiego, który nie pozwala porządnymludziom zobaczyć jak skromnie żyje Prezes.
Jechałem tramwajem, w którym siedziały pijane dresy. Byli głośni, pili harnasia i puszczali gówno z komórki. Nagle do tramwaju wpadł kanar i podszedł do dresów. Kazali mu spie*dalać – Jakaś staruszka krzyknęła, że to nieładnie, więc jej też kazali spierdalać. Wezwano policję. Przyjechali policjanci i poprosili o wylegitymowanie się. Oczywiście kazano im spierdalać. Policjanci chyba wydygali bo postanowili wezwać posiłki. Przyjechała ekipa z tarczami, gazem i zaczęli z megafonu wzywać dresy do wyjścia z tramwaju. Usłyszeli, że mają spierdalać. Wydano rozkaz do szturmu. Gdy sytuacja wyglądała beznadziejnie, jeden dres wstał, powiedział „no dobra" i wyciągnął z kieszeni zdjęcie papieża. Zdumieni policjanci powiedzieli „skoro tak, to wszystko w porządku" i wszyscy się rozeszli, a staruszka zanuciła Barkę 42
 –  Kiedyś pracowałem na SOR-ze we Wrocławiu. Przyjechałareprezentacja lokalnego klubu koneserów alkoholitechnicznych i przemysłowych z jakiegoś tam małegomiasteczka, nawet dość odległego. Przywieźli kolegę, któryod dwóch dni niewiele się ruszał, słabo wyglądał i był małotowarzyski. Zapakowali go do pekaesu, to dużepoświęcenie, bo autobus jedzie tylko dwa razy na dobę, iprzyjechali do Wrocławia. Wysiedli w samym centrummiasta, władowali się do autobusu MPK, nawet kupili mubilet i dojechali elegancko na przystanek pod szpitalem.Stamtąd jeszcze 700 metrów nieśli go do poczekalni,położyli na podłodze i grzecznie zapukali. Rejestratorkawychyla się z okienka, a tam gość już ma... plamy opadowe.Wszyscy oczywiście napruci jak szpadle, przez półwojewództwa wieźli trupa i nikt niczego nie zauważył.
Niby skąd on ma to wiedzieć? Przecież on tylko mandaty kierowcom wypisuje... – Może wyglądać to zabawnie, ale sprawa jest poważna. 11 czerwca 2021 roku miała miejsce kolizja na skrzyżowaniu - w jadącego prawidłowo pana Lucjana wjechała pani Sandra, która skręciła nie upewniając się, że może wykonać ten manewr i doprowadziła do uderzenia przodem swojego pojazdu w lewą stronę przodu pojazdu mężczyzny. Policję wezwał pan Lucjan J. – kierowca BMW, jednakże dwaj funkcjonariusze Policji, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, nawet do niego nie podeszli. Rozmawiali jedynie z Sandrą P., po czym winę postanowili zrzucić na mężczyznę. Policja z Pobiedzisk skierowała do Sądu Rejonowego w Gnieźnie wniosek o ukaranie przeciwko kierowcy BMW – z zarzutem spowodowania kolizji w ruchu drogowym. Do wniosku załączone zostały spreparowane materiały dowodowe.„Wyprzedzanie samochodu stojącego, jadącego na wprost” – taki zarzut postawił przed Sądem Rejonowym w Gnieźnie sierżant Aleksander G. Z kolei sierżant Mariusz S. (obaj z komisariatu w Pobiedziskach) przekonywał Sąd, że omijanie samochodu stojącego na drodze jest wyprzedzaniem. Sąd się na to nie nabrał i wyrokiem z dnia 29 grudnia 2022 r. (II W 983/21) uniewinnił kierowcę od tego absurdalnego zarzutu.Sąd Rejonowy w Gnieźnie w uzasadnieniu wyroku ustalił następujący stan faktyczny, dotyczący zdarzenia: W dniu 11 czerwca 2021 roku około godziny 15:00 obwiniony Lucjan J. jechał swoim samochodem marki BMW o nr rej. (…) w kierunku Poznania. Ruch na drodze był duży, więc poruszał się w kolumnie samochodów jadących w tym samym kierunku. Kiedy dojeżdżał do skrzyżowania w Jerzykowie część pojazdów jadących przed nim zjechała do osi jezdni z zamiarem skrętu w lewo w kierunku miejscowości Biskupice. Część z poprzedzających obwinionego pojazdów widząc to i mając nadawany na sygnalizatorze kolor zielony do jazdy na wprost, ominęło oczekujące na możliwość zjazdu w lewo pojazdy z prawej strony i przejechało skrzyżowanie. To samo miał zamiar uczynić obwiniony. Przed skrzyżowaniem rozpoczął manewr omijania z prawej strony pojazdów oczekujących przy osi jezdni na możliwość skrętu w lewo i wjechał na skrzyżowanie. W tym czasie do skrzyżowania od strony Poznania samochodem marki VW podjechała Sandra P. z zamiarem skrętu w lewo, w drogę podporządkowaną. Z uwagi na stojące i oczekujące na skręt w lewo w kierunku Biskupic pojazdy oraz ruch ręką wykonany przez kierującą pierwszego z tych pojazdów, Sandra P. uznała, że może skręcić w lewo w kierunku Jerzykowa. W trakcie wykonywania tego manewru i wjeżdżania na przeciwległy pas ruchu nie upewniła się, że może go wykonać bezpiecznie i że na pasie drogi, na który zamierza wjechać nie ma innego pojazdu w ruchu. Wjechała na lewy pas drogi i doprowadziła do uderzenia przodem swojego pojazdu w lewą stronę przodu pojazdu obwinionego Lucjana J., który był w trakcie prawidłowo wykonywanego manewru omijania pojazdów stojących na skrzyżowaniu z zamiarem skrętu w kierunku miejscowości Biskupice
Na miejsce przyjechali podwładni komendanta, którzy za spowodowanie kolizji ukarali go… pouczeniem – A mogli zrzucić winę na kierowcę Volkswagena