Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 33 takie demotywatory

 –  Pracuję jako przedszkolanka i ostatniomiałam ciężki dzień w pracy. Pracowałamod 7 do 19, dzieci tego dnia były nadwyrazżwawe, a jeszcze wieczorem miałam miećzebranie z rodzicami. Byłam strasznieprzemęczona. I tak stoję pod koniec dniaw szatni, rodzice ubierają swoje dzieci,wszystkie maluchy siedzą na niskichławeczkach, a ja rozmawiam z jednąz mam i głaskam w tym czasie jakieś dzieckopo głowie. Nagle spuściłam wzrok, a tamzamiast głowy dziecka, głowa ojca! Facetprzysiadł, żeby pomóc synowi się ubrać, a jagłaskałam go przez ten cały czas po włosach.Gość był czerwony jak burak, zapewne meganiezręczna sytuacja dla niego, ale mimo tonie odezwał się ani słowem, pewnie niechciał nam rozmowy przerywać. Co zagrzeczny trzydziestoletni chłopiec.
Żona w delegacji i nic w domu nie jest takie jak powinno być –  żona wyjechała w delegację.Mąż rankiem bierze dzieciaka i wiezie doprzedszkola.To nie nasze dziecko - mówi przedszkolanka.Jadą do drugiego.• Nie znamy pana synka - słyszy w drugim.Jadą do trzeciego, czwartego.... wszędzie tak samo.Nie znają dzieciaka.W końcu młody nie wytrzymał:• Tato, zaliczamy jeszcze tylko jedno przedszkole ijedziemy do szkoły, bo się w końcu na lekcjęspóźnię.
Powinna zostawić tego drugiego na rzecz tego pierwszego, a potem ten drugi by zrobił jeszcze większą karierę –  BABY BEZ TABUAnonimowy członek grupy - 1 godz. - ⒸXCześć. Piszę z anonimowego konta.Nie mogę w to uwierzyć jak mój były zmienił się z leniwego, bez perspektyw chłopca w zaradnegomężczyznę ⒸByłam z nim w związku 3.5 roku. Po dwóch latach mi się oświadczył.Zaakceptował moją córkę zpoprzedniego związku. Żyliśmy dosyć spokojnie chociaż bez fajerwerek. Świetnie mi się z nimrozmawiało, choć sam on pochodził z wybrakowanej rodziny. Były jakoś do pracy się nie ciągnął.Powiadał mi, że już do szkoły się rano nawstawał. Jak była jakaś fucha to owszem brał ją. Tragediiogólnie nigdy nie było. Nawet od czasu do czasu jeździliśmy na wakacje. Ja chciałam w końcustanąć jakoś bardziej na nogi. Miałam dość wynajmowania kawalerki. Wiadomo, że w jakimś wiekuczłowiek juz myśli trochę bardziej rozsądkowo... Miałam już przecież 28 lat Potrzebowałamstabilności w końcu... Nikt z mojej rodziny go nie lubił. Sama pochodzę z dosyć dobrzeusytuowanej rodziny. Tata lekarz, mama lubiana przedszkolanka a on raptem po zawodówce.Zdarzały się takie spotkania rodzinne gdzie musiałam stawać w jego obronie..Zerwałam z nim zaręczyny i się rozstaliśmy. Od naszych wspólnych znajomych dowiedziałam się,że strasznie to przeżył. Podobno uczęszczał nawet na psychoterapię. Na odchodne rzucił minawet, że i tak będzie mnie kochał do końca swojego życia. Nie mogę o nim złego słowapowiedzieć. Był tylko taki trochę fajtłapa jeśli chodzi o byt rodzinny..Po dwóch latach od naszego rozstania spotkałam go na stacji benzynowej. Siedziałam wsamochodzie i czekałam aż mój dzisiejszy facet zapłaci za tankowanie. przyjechał widać, że nowymsamochodem.Świetnie, elegancko ubrany. Aż nie mogłam uwierzyć, że to on. Ja go pamiętałamjak siedział przed konsolą w dresach i pił piwo...Potem dowiedziałam się, że otworzył wspólnie jakąś działalność z branży metalurgicznej zeznanym, lokalnym przedsiębiorcą. Podobno świetnie mu się wiedzie. Przyjaciółka wysłała mi linkado artykułu, w którym nawet było napisane, że jego firma zasponsorowała remont w domudziecka... też słyszałam, że planuje stworzyć rodzinę ze swoją nową babą. Nie mogę w to uwierzyć,że człowiek może się tak zmienić raptem w dwa lata.Od tamtej pory nie mogę przestać o nim myśleć. Wiem, że go skrzywdziłam ale mi też nie byłołatwo... Z dotychczasowym partnerem żyje mi się dobrze, chociaż nie było między nami jakiegośsuper uczucia. Z rozsądku z nim jestem...Wydaje mi się, że byłego dalej darzę wielkim uczuciem bo to była miłość mojego życia. Po prostubrakowało mi wtedy w nim poczucia bezpieczeństwa.Myślicie, że to co rzucił mi na odchodne to prawda? Po takim czasie możliwe jest, że jego uczuciedo mnie nadal w nim tkwi? Samo to, że przecież byliśmy narzeczeństwem to samo już świadczy otym, że darzymy się miłością. Myślałam, żeby może jakoś częściej kręcić się w okolicach gdzie onprzebywa. Jak dać o sobie znać? Proszę o porady jak to wszystko rozkręcić...Nie chcę, żebyście pomyśleli, że jestem materialistką. Z dużym bólem serca się rozstałam z nim dladobra też córki.
 –  która pracuje jakoMoja znajoma,przedszkolanka w prywatnym przedszkoluopowiedziała mi pewną historię. Do zerówkichodził Bartuś, który wydawał się być zakochanyw Julci. Koleżanka często widziała, jak Bartuśoddawał jej swój kompot - zamieniał szklankimiejscami myśląc, że nikt tego nie widzi.Gdy jedna z przedszkolanek zwróciła Bartusiowiuwagę i zapytała czemu tak robi, okazało się, żetu wcale nie chodzi o miłość. Tata Bartusiapowiedział mu, że od picia kompotu człowiekpięknieje (chłopiec nie cierpi kompotu), więcBartuś oddawał go najbrzydszej, według niego,dziewczynce.
Grunt to dobra diagnoza –  W przedszkolu poproszono dzieci aby narysowałysiebie dokładnie tak jak widzą się w lustrze. Mojacórka narysowała siebie w długiej sukience aż dokostek, bo średnio jej wychodzi rysowanie nóg.Jak ją odbierałam pani przedszkolankapowiedziała mi, że ta sukienka do kostekwskazuje, że moja córka jest zamknięta w sobiei zaproponowała płatne zajęcia z psychologiem.Pewnie nauczy ją rysować nogi.
 –
 –  W przedszkolu poproszono dzieci aby narysowałysiebie dokładnie tak jak widzą się w lustrze. Mojacórka narysowała siebie w długiej sukience aż dokostek, bo średnio jej wychodzi rysowanie nóg.Jak ją odbierałam pani przedszkolankapowiedziała mi, że ta sukienka do kostekwskazuje, że moja córka jest zamknięta w sobiei zaproponowała płatne zajęcia z psychologiem.Pewnie nauczy ją rysować nogi.
Ciężki dzień dzieńz życia przedszkolanki –  Pani przedszkolanka pomaga dzieckuzałożyć wysokie zimowebutki. Szarpie się, męczy,ciągnie...- No nareszcie, weszły!Spocona usiadła naeszcie de medpodłodze, a tu dziecko mówi:Ale mam buciki odwrotnie...Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają,mordują się, sapią... Uff, zeszły! Wciagająje znowu, sapią, ciagną, ale nie chcąwejść... Uff, weszły!Pani siedzi, ciężko dyszy, a dziecko:Ale to nie moje buciki...مامPani niebezpiecznie zwężyły się oczy.Odczekała i znowu szarpie się z butami.Zeszły! Na to dziecko:- ...bo to są buciki mojego brata, alemama kazała mi je nosić...Pani zacisnęła ręce mocno na szafce,odczekała aż przestaną jej się trząśći dawaj, znowu pomaga dzieckuwciagnąć buty. Wciagają, sapią... weszły!- No dobrze - mówi wykończona pani -a gdzie masz rękawiczki?W bucikach...-REDMIK
 –  Moja znajoma, która pracuje jakoprzedszkolanka w prywatnym przedszkoluopowiedziała mi pewną historię. Do zerówkichodził Bartuś, który wydawał się być zakochanyw Julci. Koleżanka często widziała, jak Bartuśoddawał jej swój kompot- zamieniał szklankimiejscami myśląc, że nikt tego nie widzi.
- Jestem przedszkolanką –
Nigdy nie wygrałem żadnej nagrody,ani niczego w życiu – W szkole podstawowej każdy w mojej klasie dostał jakiś dyplom czy coś - oprócz mnie. Nigdy nie byłem pracownikiem miesiąca. Nigdy nie zostałem wyróżniony. Kiedy pełniłem służbę, dostałem odznaczenie tylko dlatego, że dostał je cały mój oddział. Jedynymi nagrodami, jakie dostawałem w sporcie były te, które dostawałem razem z całą moją drużyną. Gdy pracowałem jako operator numeru alarmowego, nigdy nie dostałem żadnej pochwały. Na dodatek, kiedy byłem w przedszkolu, moja przedszkolanka obiecała nam, że jeśli każdy z nas straci ząb, zorganizuje nam wielką imprezę z lodami. I mimo wielkich starań, nie wypadł mi żaden ząb w przedszkolu i nie dostaliśmy obiecanej imprezy z lodami. Przeze mnie, lol... W szkole podstawowej każdy w mojej klasie dostał jakiś dyplom czy coś - oprócz mnie. Nigdy nie byłem pracownikiem miesiąca. Nigdy nie zostałem wyróżniony. Kiedy pełniłem służbę, dostałem odznaczenie tylko dlatego, że dostał je cały mój oddział. Jedynymi nagrodami, jakie dostawałem w sporcie były te, które dostawałem razem z całą moją drużyną. Gdy pracowałem jako operator numeru alarmowego, nigdy nie dostałem żadnej pochwały. Na dodatek, kiedy byłem w przedszkolu, moja przedszkolanka obiecała nam, że jeśli każdy z nas straci ząb, zorganizuje nam wielką imprezę z lodami. I mimo wielkich starań, nie wypadł mi żaden ząb w przedszkolu i nie dostaliśmy obiecanej imprezy z lodami. Przeze mnie, lol...
Przez dwie godziny  utrzymywała głowę malucha nad lodowatą wodą, ratując jego życie aż do przybycia pomocy –
Do koszmarnej pomyłki doszło w jednym z przedszkoli w Lubartowie. 80-letni mężczyzna odebrał czterolatka, sądząc, że to jego wnuk. Zabrał go do domu, nakarmił i włączył bajkę. Gdy zorientował się, że się pomylił, do drzwi zapukała policja – Przedszkolanka, która wydała dziecko mężczyźnie, zorientowała się, że zaszła fatalna pomyłka. Okazało się, że syna pani Natalii odebrał około 80-letni dziadek jego kolegi z grupy. Pomylił go z własnym wnukiem.- Chłopcy mają podobnie brzmiące imiona, chodzą w takich samych kurtkach i mają czapki takiego samego koloru. Z tym, że jedna jest wełniana, a druga bawełniana. Przedszkolanka dobrze znała osobę, której powierzyła dziecko. Nie skojarzyła tylko w pierwszym momencie, że dziadek odbiera nie to dziecko. Codziennie odbieranych jest u nas 150 dzieci. To bardzo duża liczba. W naszej placówce nigdy wcześniej nie doszło do takiej sytuacji, a odbierający byli niejednokrotnie legitymowani – mówi Iwona Kożuchowska, dyrektorka Przedszkola Miejskiego nr 4 w Lubartowie.Natomiast matka czterolatka podkreśla, że chłopcy się przyjaźnią. - Mieli obiecane, że któregoś dnia odbierze ich z przedszkola właśnie dziadek kolegi mojego syna i dzieci pobawią się w domu tegoż dziadka. Mój syn uznał, że właśnie jest ten dzień. Tylko dlatego poszedł z tym panem. Zresztą bardzo dobrze go znał – mówi
Grunt to dobra diagnoza –  W przedszkolu poproszono dzieci aby narysowały siebie dokładnie tak jak widzą się w lustrze. Moja córka narysowała siebie w długiej sukience aż do kostek, bo średnio jej wychodzi rysowanie nóg. Jak ją odbierałam pani przedszkolanka powiedziała mi, że ta sukienka do kostek wskazuje, że moja córka jest zamknięta w sobie i zaproponowała płatne zajęcia z psychologiem. Pewnie nauczy ją rysować nogi.
 –
 –
Tak przedszkolanka traktuje dzieci w przedszkolu w Łodzi – Ojciec trzyletniego chłopca nagrał, jak przedszkolanka szarpie, a następnie rzuca jego dzieckiem. Kobieta została zwolniona. Mężczyzna pokazał nagranie dyrektorce, policji i w kuratorium, ale zdecydowana reakcja nastąpiła dopiero wtedy, gdy umieścił nagranie w mediach społecznościowych
0:33
 –
29 letni prawnik w Banku ŚwiatowymModelka w NBPPrzedszkolanka w KNFMożna zrobić karierę w Polsce?Można! –
Program Kumoterstwo Plus –  PRZEDSZKOLANKA Z PRZEDSZKOLA „NIEBIESI(IE MIGDAtY” BEZ KONKURSU ZOSTAŁA DYREKTOREM GABINETU SZEFA KNF A SIOSTRA W SAM SPOSOB STAŁA DYREKTOREM GABINETU SZEFA NBP Z ROCZNĄ BAJOŃSKĄ