Momencik, trwa przetwarzanie danych   Ładowanie…

Szukaj



Znalazłem 82 takie demotywatory

Poznali się 65 lat temu. Peter mówi, że to była miłość od pierwszego wejrzenia, dodaje, że nie wyobraża sobie dnia,w którym mógłby jej nie widzieć –
Miały to być 4 kilometry, kobieta twierdziła, że informowała o tym organizatorów, ale nagrodę za trzecie miejsce i tak przyjęła –  GRAFTPHZAKRZEWSKIGLASGOW
 –  自
Było warto! –  1108060.40100 1202022 22 2214022 22km/h160180.200
 –  Grupa Reakcyjna Joe MonsteraMaro Lewandowski 21 godz. 8Dzisiaj Maraton w Warszawie, pozdrawiamwszystkich kierowcówPrzy okazji anegdotka z biegów:Kilka lat temu startowałem w innym mieście. Przyok 30km zawodnik staje przed przysłowiowąścianą: nie ma siły podnieść nawet nogi, wypaliłsię przez te przebiegane kilometry i po prostuczłapie.XDopadło i mnie (nie przygotowywałem się dobiegu zbytnio). Z jednostkami idę w tej paradziezombie przez główne ulice miasta, po drugiejstronie korek, bo dopóki nie skończymy, to im nieotworzą drogi. W pewnym momencie jeden zkierowców, których mijam otwiera okno i krzyczydo mnie:-KURWA CHUJU, JAK JUŻ PRZEZ CIEBIEZABLOKOWALI ULICĘ TO CHOCIAŻ BIEGNIJ!W życiu nikt mnie tak nie zdopingował jak onwtedy
Maraton Berliński ma swoich cichych bohaterów! – Klaus-Dieter Knapp, od 30 lat cierpi na częściowy paraliż kończyn dolnych, ale nie przeszkadza mu to stanąć do walki na trasie! Klaus przez swoją chorobę potrzebuje ok. 8 godzin aby pokonać 42 kilometry dlatego organizatorzy wypuszczają go na trasę już o 7 rano! Co najwspanialsze, to już 37 BERLIŃSKI MARATON dla tego herosa! Bo największe zwycięstwo to pokonać swoje własne słabości! Un605Klous-DieterMICSISALSONDE부
Źródło: OTM
W niedzielę była rocznica zrzucenia bomby jądrowej na Hiroszimę, w środę będzie rocznica bombardowania Nagasaki. To powszechnie znane fakty, ale niewielu wie, że do niedawna żył człowiek, który… przeżył dwa wybuchy jądrowe – Był to Tsutomu Yamaguchi, jedyna taka osoba w historii.Przynajmniej na razie.Jego historia brzmi tak absurdalnie, że aż trudno w nią uwierzyć. Yamaguchi pochodził z Nagasaki, ale latem 1945 roku pracodawca wysłał go do Hiroszimy, którą miał opuścić nad ranem 6 sierpnia - ale zapomniał swojego hanko, czyli pieczątki identyfikacyjnej. Kiedy po nią wrócił, USA zrzuciły na miasto bombę, która eksplodowała 3 km od niego.Ranny Yamaguchi został opatrzony przez medyków, spędził noc w bunkrze przeciwlotniczym. Potem wrócił - razem z innymi uchodźcami - do rodzinnego Nagasaki.Rankiem 9 sierpnia poszedł do swojego pracodawcy, by opowiedzieć mu, co przeżył. Kiedy relacjonował zrzucenie bomby na Hiroshimę, Amerykanie zrzucili bombę na Nagasaki. Ładunek wybuchł - znowu - 3 kilometry od niego.Yamaguchi przeżył i choć zmagał się później z problemami zdrowotnymi, dożył wieku 93 lat. Zmarł w 2010 roku.
Sylvia Nordskar! – Sylvia Nordskar. Norweska 29 letnia biegaczka, która brała udział w Maratonie du Mont-Blanc we Francuskim Chamonix w ostatnią niedzielę. Sylvia, na trzy kilometry przed metą zbiegając z góry zaliczyła koszmarną wywrotkę i upadek bezpośrednio na twarz i nos. Pomimo takiego wypadku, dziewczyna natychmiast wstała i dalej biegła do mety, kończąc maraton w TOP 5 wśród kobiet. Bo bieganie to poświęcenie, upartość i nieustępliwość!
Źródło: ON THE MOVE
Za 1945 km skręć w prawo –

Podsumowanie marszu:

Podsumowanie marszu: – "Według Onetu, w kulminacyjnym momencie było około 300 tysięcy ludzi.Według Anny Mierzyńskiej z okopress - 380 tysięcy.Według warszawskiego ratusza - nawet pół miliona.Nie wiem, która z tych liczb jest najbliższa rzeczywistości. Ale powiem tak:- jedni znajomi wsiadali na metrze Imielin (trzecia stacja od początku linii) i udało im się wsiąść dopiero w drugi pociąg i to ledwo. Pociągi jeździły co 3-4 minuty.- i tak mieli farta, bo drudzy znajomi wsiadali na Kabatach (pierwsza stacja) i też ledwo wsiedli. Jak powiedzieli: na przystanku koło wejścia do metra co chwila zatrzymywały się autobusy linii 700+, z których wysypywały się setki ludzi z obrzeży Warszawy.- rodzice znajomych też ledwo wsiedli w metro na Bemowie- jeszcze inni znajomi zadzwonili do mnie około 12.20, że idą od Placu Zbawiciela. Ja byłem pod Ogrodem Botanicznym. Udało im się do mnie dotrzeć po półtorej godzinie. To jest 700 metrów piechotą.- przed 14 nadal stałem w okolicy Placu na Rozdrożu i Agrykoli. Stałem, bo wszyscy stali. Zacząłem schodzić Agrykolą w dół - cała ulica była szczelnie wypełniona ludźmi, co widać na załączonym obrazku. I wtedy okazało się, że przód marszu jest pod Pałacem Prezydenckim. Trzy kilometry dalej. A tu wszystko stało, jakby się jeszcze nie zaczęło.- ludzi było tyle, że koło 13 internet i sieć telefoniczna po prostu wzięła i przestała działaćPiszę o tym wszystkim, bo to ma znaczenie. Na przykład przypomina nam, że ludzi chcących odsunąć tych putinowskich satrapów od władzy nie jest garstka, że to nie jest jakaś kawiarniana elita, tylko miliony wyborców. W końcu najlepsze dla Partii sondaże dają jej po 35% procent. Nawet razem z Konfą nie przebijają połowy i większość w Sejmie zdobywają właściwie tylko z powodu metody d'Hondta.Te liczby dają nadzieję nawet takim niespecjalnym optymistom jak ja. W końcu, rozumowałem sobie jak już wracaliśmy, ledwie dwa miesiące temu Partia spięła pośladki, zaangażowała Kluby Gazety Polskiej i inne cuda, po czym na Potężnym Marszu w Obronie Wielkiego Polaka pojawiło się 10, może 20 tysięcy ludzi. Tutaj było 300 do 500, ok?Pobieżny rzut oka na tłum przypominał też, że na opozycji nie popiera tylko Warszawka, Wrocławek czy Krakowek, ale przedstawiciele wszystkich ośrodków z całej Polski. Długa, długa, dłuuuuga parada kolejnych grup, niosących flagi z różnych miejsc, od Wałbrzycha po Kaszuby i od Gliwic po Podkarpacie - podnosiło morale.I być może o to tu przede wszystkim chodzi. Wielokrotnie pisałem, bo uważam, że tak właśnie jest (plus jest na to wiele dowodów), że reżim posuwa się tylko tak daleko, jak pozwala mu społeczeństwo. Im większe w narodzie poczucie beznadziei, przegranej, im więcej tego pierdolenia, że "wiadomo, że się nie uda", tym łatwiej będzie im te wybory ukraść. No bo skoro "i tak się nie uda", to co to za różnica, czy po putinowsku temu Tuskowi (lub komukolwiek innemu) zabronią startować, czy nie, prawda? Po co się starać, czegoś od nich wymagać, skoro "będzie jak było".No i wydaje mi się, że ten marsz, choć Partia od niego nie upadnie, zrobił coś ważnego. Przywrócił nadzieję. Podniósł morale. Może zmobilizuje nieco zniechęconych. A morale jest teraz zajebiście potrzebne. Bo za cztery miesiące zdecydujemy, czy wracamy do klubu cywilizowanych państw demokratycznych, czy odpalamy protokół budapesztański i liczymy na to, że śmierć Naczelnika (na którą możemy czekać przecież i 20 lat) pociągnie za sobą upadek reżimu i wszystko załatwi się samo. Doświadczenia Węgier, Rosji, Turcji i Białorusi pokazują, że tak zabetonowany system jest obalić niezwykle trudno.Z pewnością nie podejmiemy tego wysiłku, nie wierząc, że w ogóle ma to sens." KABATYRABATY← KabatOAGENCIA wyborcza.plMcPRZEPRASZAMYZR STRUMENTMAKEDDE OLEMAMŁOCINY4 MLOCINYM41
 –  Łukasz Bok@LukaszBokRobert Karaś wynikiem 164 godziny, 14 minut i dwiesekundy pobił rekord świata w 10-krotnym Ironmanie(38 kilometrów pływania, 1800 kilometrów jazdy narowerze, 422 kilometry biegu).10:38 AM 27 maj 2023 23,6 tys. WyświetleniaJa pierdolę, jest jak jebany TerminatorJOE MONSTER
Polska może się pochwalić posiadaniem najstarszego windsurfera na świecie! 89-letni Piotr Dudek właśnie trafił do księgi Rekordów Guinnessa – Żeby rekord mógł zostać uznany, Pan Piotr musiał wypłynąć na wodę przynajmniej jeden raz w trzech następujących po sobie miesiącach. - Wypłynąłem, przypłynąłem - podsumował swój wyczyn po wyjściu z wody Piotr Dudek. - Prowadzę zdrowy tryb życia. Rano gimnastyka, wieczór co najmniej 2 kilometry spaceru. To na pewno nie był ostatni raz, kiedy wszedłem do wody. Całe lato będę spędzał na jeziorach. Pierwszy raz jak wszedłem na deskę, częściej byłem w wodzie niż na desce, to właśnie mnie zmobilizowało do tego, żeby trenować. A było to w 1981 roku. GdyreskialRadO'NEILLFMRadTOKERMFAXON
 – Założona w 2013 roku firma Electreon opracowała system ładowania pojazdów elektrycznych w pełnym ruchu, wykorzystując miedziane cewki układane pod asfaltem w celu przesyłania energii z sieci elektrycznej na drogę. Odbiorniki zainstalowane w podłodze pojazdów odbierają energię i przekazują ją bezpośrednio do akumulatora, gdy pojazd jest w ruchu. Odcinek autostrady w Szwecji, która będzie ładowała samochody ma mieć długość 42 kilometry
 –  벨RAIL스8서빙고SANT토론회 자속이나
Z ukochaną żoną spędził 63 lata życia –
Ma trzy kilometry długości i specjalne ustawienie kontroli temperatury dla pieszych w chłodniejsze dni.Celem jest ograniczenie ruchu i emisji z samochodów –  PAPStePhoto: Bybanen Btbygging
Młody mężczyzna szedł pieszo w okropną pogodę. Nie miał pojęcia,że jest wnikliwe obserwowany – Jak bardzo człowiek potrafi być zdeterminowany, aby poprawić swój byt i rozpocząć nowe życie? Niektórzy zrobią wszystko, aby tak się stało.Nietypowa „rozmowa o pracę”Jego obecny pracodawca postanowił podzielić się historią Jhaquiel’a na Facebook’u. Uważam, że warto ją rozpowszechnić z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest determinacja młodego chłopaka do tego, aby odmienić swój los, a drugim fakt, że jeśli bardzo czegoś chcemy i mocno się o to staramy, jesteśmy w stanie to osiągnąć. Czasami nawet całkowicie przypadkowo, dzięki docenieniu nas przez innego człowieka…Jestem sobie na zewnątrz i odgarniam śnieg. Przez parking przechodzi właśnie młody chłopak. Nagle zatrzymuje się i pyta, czy daleko jeszcze do skrzyżowania ulic 10h oraz Shermana. Zgodnie z prawdą powiedziałem mu, że tak, bo około 11 kilometrów. Zasugerowałem, że najlepiej będzie, jeśli pojedzie autobusem. Zwłaszcza, że warunki pogodowe były naprawdę niesprzyjające wędrówkom.Podziękował mi i poszedł dalej. W sumie to mógł poprosić o pieniądze na bilet, przez chwilę byłem nawet pewien, że to zrobi, ale nic z tych rzeczy. Poszedł dalej pieszo.15 minut później jechałem tą drogą. Zobaczyłem go. Nie przebył nawet połowy tego, co miał do przejścia.Powiedziałem Colleen, żeby się zatrzymała. Zatrąbiła na niego, a ja poprosiłem, aby wsiadł. Gdy jechaliśmy, zapytałem go dlaczego idzie na pieszoPowiedział, że chce dotrzeć na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy, za którą miał otrzymywać minimalne wynagrodzenie. Szedł z wielką nadzieją w taką pogodę, bo nikt inny się nie odezwał. Nie pojechał autobusem, bo po prostu nie było go stać.Podwieźliśmy go na miejsce. Wziąłem od niego numer telefonu i powiedziałem mu, żeby poszedł na tę rozmowę, ale obiecałem, że sprawdzę, czy ja nie mógłbym go zatrudnić, bo dzięki temu miałby znacznie bliżej do pracy – jakieś 4 kilometry zamiast 15. Spytałem go też, czy jadł dziś coś. Kiedy powiedział, że nie, dałem mu na lunch i odjechałem.Wydaje mi się, że moje zachowanie bardzo go zdziwiło. Hm… On jeszcze o tym nie wie, ale zaczyna w poniedziałek.Dawno nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia.Nie wszyscy są leniwi, nie wszyscy są mało doświadczeni, czy za młodzi, czasami po prostu potrzebują, aby ktoś dał im szansę. Zwracajmy uwagę na innych i nigdy nie skreślajmy ich na starcie… Jak bardzo człowiek potrafi być zdeterminowany, aby poprawić swój byt i rozpocząć nowe życie? Niektórzy zrobią wszystko, aby tak się stało.Nietypowa „rozmowa o pracę”Jego obecny pracodawca postanowił podzielić się historią Jhaquiel’a na Facebook’u. Uważam, że warto ją rozpowszechnić z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest determinacja młodego chłopaka do tego, aby odmienić swój los, a drugim fakt, że jeśli bardzo czegoś chcemy i mocno się o to staramy, jesteśmy w stanie to osiągnąć. Czasami nawet całkowicie przypadkowo, dzięki docenieniu nas przez innego człowieka…Jestem sobie na zewnątrz i odgarniam śnieg. Przez parking przechodzi właśnie młody chłopak. Nagle zatrzymuje się i pyta, czy daleko jeszcze do skrzyżowania ulic 10h oraz Shermana. Zgodnie z prawdą powiedziałem mu, że tak, bo około 11 kilometrów. Zasugerowałem, że najlepiej będzie, jeśli pojedzie autobusem. Zwłaszcza, że warunki pogodowe były naprawdę niesprzyjające wędrówkom.Podziękował mi i poszedł dalej. W sumie to mógł poprosić o pieniądze na bilet, przez chwilę byłem nawet pewien, że to zrobi, ale nic z tych rzeczy. Poszedł dalej pieszo.15 minut później jechałem tą drogą. Zobaczyłem go. Nie przebył nawet połowy tego, co miał do przejścia.Powiedziałem Colleen, żeby się zatrzymała. Zatrąbiła na niego, a ja poprosiłem, aby wsiadł. Gdy jechaliśmy, zapytałem go dlaczego idzie na pieszoPowiedział, że chce dotrzeć na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy, za którą miał otrzymywać minimalne wynagrodzenie. Szedł z wielką nadzieją w taką pogodę, bo nikt inny się nie odezwał. Nie pojechał autobusem, bo po prostu nie było go stać.Podwieźliśmy go na miejsce. Wziąłem od niego numer telefonu i powiedziałem mu, żeby poszedł na tę rozmowę, ale obiecałem, że sprawdzę, czy ja nie mógłbym go zatrudnić, bo dzięki temu miałby znacznie bliżej do pracy – jakieś 4 kilometry zamiast 15. Spytałem go też, czy jadł dziś coś. Kiedy powiedział, że nie, dałem mu na lunch i odjechałem.Wydaje mi się, że moje zachowanie bardzo go zdziwiło. Hm… On jeszcze o tym nie wie, ale zaczyna w poniedziałek.Dawno nikt nie zrobił na mnie takiego wrażenia.Nie wszyscy są leniwi, nie wszyscy są mało doświadczeni, czy za młodzi, czasami po prostu potrzebują, aby ktoś dał im szansę. Zwracajmy uwagę na innych i nigdy nie skreślajmy ich na starcie…
Znając PKP, nie zdziwiłbym się, jakby go dogoniła –  Kobieta biegła trzy kilometry za pociągiem
Źródło: interia.pl
 –
10x IronMan w klapkach!!! – Adrian to człowiek z żelaza! Wiecie, że ten gość od ponad 60 kilometrów biegnie 10xIronMana w... klapkach?!Ulewy i ciągły deszcz w poprzednich dniach tak zmasakrowały stopy Adrianowi, że buty sportowe na obtartych i spuchniętych stopach powodują ogromny ból w czasie biegu... Ulgą i rozwiązaniem okazały się klapki, które nie obcierają stopy i dają im dużo komfortu w ruchu! I tak Adrian od 60 kilometrów człapie w klapkach!!!Na zdjęciu widzicie też "Gazelę" czyli rower miejski, którym Adrian robił kilka okrążeń w trakcie, gdy jego rower się zepsuł i był naprawiany. Adrian nie chciał tracić czasu więc chwycił zwykłego miejskiego składaka i kręcił kilometry tym niewygodnym, topornym i nie dopasowanym sprzętem (przypominam miał w nogach wtedy już ponad 1500 kilometrów wykręconych rowerem)To jest właśnie cały Adrian! Gorsze wyposażenie niż konkurencja czy nawet całkowite braki sprzętu, potrafi nadrabiać pomysłowością, pozytywnym nastawieniem  i niesamowitym i hartem ducha! Mistrz!
Źródło: OTM